Po pierwsze są droższe, po drugie mamy dopłacić za rzecz nie dla wszystkich przekonującą, a mówiąc szczerze, nieprzekonującą dla większości - za trzeci 18-cm głośnik. Sens jego funkcjonowania można łatwo wytłumaczyć i zaraz się tym zajmiemy, ale Ikon 6 na pierwszy rzut oka wygląda przyjaźniej i wciąż atrakcyjnie, przypominając swoimi dwoma "18-tkami" tak lubiane dzisiaj układy dwuipółdrożne.
Wreszcie wielkość obudowy - Dali Ikon 6 zatrzymuje się na 100 cm, Dali Ikon 7 jest o 15 cm wyższy, a to oznacza już gabaryty ponadstandardowe; ponieważ nie są to kolumny bardzo szczupłe (regularne 20 cm szerokości), więc w sumie wyglądają dość potężnie.
Są kolumny jeszcze większe i grubsze, lecz porównując Ikony 6 i Ikony 7, większość klientów stwierdzi, że wystarczą im te pierwsze, a te drugie są za duże i za drogie...
Pora jednak stanąć w ich obronie. Tak jak konstrukcja dwuipółdrożna wygrywa z dwudrożną większą mocą i efektywnością, uzupełniając ją o dodatkowy głośnik niskotonowy, tak dodanie kolejnego, wciąż w ramach układu dwuipółdrożnego, przesuwa granicę jeszcze dalej - i wciąż nie trzeba się przesiadać na układ trójdrożny lub na większe głośniki niskotonowe.
Tak właśnie pomyślany jest Dali Ikon 7 - jedna, najwyżej położona "18-tka" pracuje w zakresie nisko-średniotonowym, a dwie kolejne - poniżej, jako niskotonowe.
Tony...
Tak wyglądająca bateria "18-tek" równie dobrze mogłaby obejmować dwa niskotonowe i jeden średniotonowy, jak w układzie trójdrożnym (nawet gdyby wszystkie były tego samego typu, dedykowane im filtrowanie definiowałoby inne działanie, a więc inny typ układu); to dawałoby atut przetwarzania średnich tonów przez głośnik nieobciążony dużą amplitudą niskich częstotliwości, ale jednocześnie wykluczałoby ten głośnik właśnie z przetwarzania basu.
Wybór Dali stawia na zwiększenie mocy i efektywności w zakresie niskotonowym, dlatego pracują w nim wszystkie trzy przetworniki, a jeden z nich zajmuje się również średnimi tonami. I gdyby w zakresie wysokotonowym pracował pojedynczy przetwornik, jak w 99,9% konstrukcji, wówczas mielibyśmy wciąż układ dwuipółdrożny.
Ostatecznie jest on, wedle naszych kryteriów, trzyipółdrożny, ponieważ zakres wysokotonowy został podzielony między dwa różne przetworniki.
Mówimy oczywiście, już po raz kolejny, o firmowym module, łączącym 28-mm jedwabną kopułkę z 4,5-cm wstążką. Podział między tymi przetwornikami wyznaczono przy 14 kHz; choć z pewnością zastosowana kopułka potrafi dociągnąć znacznie wyżej, to przecież trzeba było znaleźć jakieś zajęcie dla wstęgowego, skoro się już tutaj znalazł...
Koniec końców taki tandem może grać bardzo ładnie, kluczowe jest dobre zestrojenie, ale jego obecność wynika bardziej z pomysłu na oryginalne, nieznane gdzie indziej rozwiązanie, niż z pomysłu na radykalną poprawę brzmienia.
Warto zwrócić uwagę, że w najnowszych designerskich, ale bardzo prestiżowych Fazonach F5, takiego modułu nie ma (lecz tylko kopułka), bowiem - dosłownie - nie starczyło dla niego miejsca na wąskim, krótkim froncie. I problemu też nie ma...
Bas-refleks
Niezależnie od różnic w filtrowaniu, wszystkie trzy "18-tki" są tego samego typu, a więc uniwersalne, nisko-średniotonowe, i wszystkie pracują w jednej komorze. Są dwa otwory bas-refleks - jeden z przodu, drugi z tyłu; na katalogowym zdjęciu kolumny stoją bardzo blisko ściany, jeżeli jest to rekomendowany lub co najmniej dopuszczalny sposób ustawienia, to nie musimy się tak bardzo obawiać "wydmuchu" do tyłu... zwłaszcza że połowa ciśnienia z bas-refleksu i tak wychodzi przodem.
Dali zwraca naszą uwagę na inną cechę swoich kolumn (bo dotyczy to nie tylko Ikonów) - nie trzeba ich, a nawet nie należy, skręcać w stronę miejsca odsłuchowego, gdyż ich rozpraszanie jest na tyle dobre, z pewnym "zapasem" w zakresie wysokotonowym (co potwierdzają nasze pomiary), że nawet pod kątem bliskim 30 st. charakterystyka trzyma się dostatecznie dobrze; na samym skraju pasma to rzeczywiście zasługa wysokotonowej wstążki.
Układ akustyczny obudowy jest więc nieskomplikowany, podobnie jak forma zewnętrzna - to regularny prostopadłościan, bez żadnych zaokrągleń i ścięć, choć z ciekawym "rozwarstwieniem", wyodrębniającym front i maskownicę.
Design
Dali Ikon 7 wyglądają schludnie i nowocześnie, choć zastosowanie sztucznej okleiny nie pozwala zachwycać się luksusowym wykończeniem - a naturalny fornir mamy w większości kolumn tego zakresu cenowego; w tym teście tylko Duńczycy (bo również Jamo) dopięli budżet dzięki drewnopodobnej oszczędności.
Wybór kolorystyczny też jest minimalny - tylko czarny i jasny orzech. Większość kolumn serii Ikon jest też dostępna w białym lakierze fortepianowym (za wyższą cenę) - z wyjątkiem Ikonów 7 i podstawkowych Ikonów 2.
Odsłuch
Z przestawieniem brzmienia Dali jest ten kłopot, że kolumny tej firmy testujemy dość często, a ich styl zmienia się dość rzadko; jesteśmy więc skazani na podobne relacje, mimo moich karkołomnych starań...
Na szczęście każdy test stwarza inny kontekst, który inaczej lokuje dane brzmienie względem pozostałych, a więc wydobywa na pierwszy plan jego pewne cechy, kiedy indziej mniej wyraźne i nie tak wyróżniające. Chario grają jeszcze bardziej żywiołowo i przestrzennie, Dali zajmują miejsce pomiędzy nimi a pozostałą czwórką.
Kolumny Dali Ikon 7 na pierwsze danie serwują przestrzeń - to jest coś, co bardzo skutecznie zachęca do słuchania, nawet gdy jest to kreacja nieco nadmuchana, a lokalizacje nie są superprecyzyjne. Grają bez wysiłku i napięcia, bez wymierzania i cyzelowania każdego dźwięku.
Nie jest to nieposkromiony żywioł, tym bardziej nie ma tu natarczywości, a wręcz przeciwnie: w tej metodzie chodzi o dźwięk lek kostrawny, efektowny, ale przyjemny - niefatygujący, zapraszający do odpoczynku czy zabawy, jednak nieangażujący tak bardzo, aby ktokolwiek czuł się wyczerpany nadmierną energetycznością lub detalicznością.
Charakterystykę częstotliwościową, a wraz z nią barwę, ukształtowano właśnie tak, aby nie dręczyła wyostrzeniem i nie nużyła zbytnim zagęszczeniem.
Wysokie tony w najgorszych nagraniach mogą się okazać kłopotliwe - najczęściej ich aktywność łączy się z aksamitnością, w związku z czym wręcz łagodzą cały obraz dźwiękowy, mimo że jednocześnie go rozjaśniają.
Podobnie uformowano bas - buduje on wyraźny fundament, lecz nie jest ani nazbyt masywny i ciężki, ani wyciosany, ani udarowy - niskie tony mają odrobinę miękkości, są też trochę podbarwione, lecz i w tym nie ma uprzykrzania. Chodzimy tak dookoła... środka pasma, lecz nie jest to wcale gwóźdź programu.
Średnica jest bezpieczna - nie wychodzi do przodu, nie ginie w imadle skrajów pasma, całe brzmienie nie wydaje się przecież klasycznie wykonturowane. Ale nie wydobyto jej na pierwszy plan tak przekonująco, jak w...niemieckich kolumnach tego testu.
Coś za coś - opisana swoboda, przestrzeń, której elementem (albo efektem) jest uprzejmy dystans, jaki zachowują soliści, niestojący nam "przed nosem", ma z tym ścisły związek. Również to, że Dali Ikon 7, przy całej swojej radości grania, chyba nigdy nie zaatakują nas ostrym, dzwoniącym, świdrującym dźwiękiem - być może powściągliwa, ale trzymająca się blisko naturalności barwa nie daje zastrzyku muzycznym emocjom, zarazem nie pozwala sprowokować kolumn do grania nerwowego i agresywnego.
Nie jest to też brzmienie ultraprecyzyjne, pozorne źródła na scenie są trochę rozmazane, co nie będzie jednak ograniczeniem odczuwalnym przez większość słuchaczy; łatwiej będzie dostrzec i docenić wielkość sceny. Nie padło tu jeszcze słowo "dynamika", a przecież to kolumny duże, po których mamy prawo oczekiwać swobody...
Ale właśnie słowo "swoboda" pojawiło się na początku tego opisu i jest dla niego kluczowe, zastąpiło dynamikę nie przez przypadek. Dynamika kojarzy się z większym napięciem, atakiem, szybkością, a te elementy nie są tu tak ewidentne, również bas nie jest potężny ani muskularny, a mimo to całość można przedstawić jako dźwięk nieskrępowany i obfity. I taki dźwięk można też wprowadzić na wysokie poziomy głośności, bo Ikony mają "rezerwy".
Andrzej Kisiel