Powrót jest spektakularny, spotkanie na wysokim szczeblu, bo testujemy "vice"-referencję - model Avantera jest "drugim od góry" w hierarchii, ponad nim jest już tylko Cardeas. Mimo to właśnie Avantera, z powodów, które zaraz wyłożę, najlepiej reprezentuje styl Audio Physica.
Flagowce firmy zawsze były wyraźnie inne od pozostałych modeli - czy to była Caldera, czy Kronos, czy teraz Cardeas. Dopiero oczko niżej znajdziemy konstrukcję, która ma wszystkie znamienne cechy Audio Physica.
Firma przecież od wielu lat jest kojarzona nie tylko z głośnikami niskotonowymi umieszczonymi na bocznych ścinkach - to zresztą "przywilej" tylko modeli trójdrożnych - ale też z wąskimi frontami (co w zrozumiały sposób ma związek z wyprowadzeniem gdzie indziej głośników niskotonowych).
Jeżeli do tego dodamy jeszcze pochylenie przedniej ścianki, mamy w zasadzie kompletny zarys Audio Physica, choć na dokładny obraz składa się wiele innych, pomniejszych elementów.
W serii Reference znajdują się trzy konstrukcje - wspomniana Cardeas, testowana Avantera i jeszcze od niej mniejsza Virgo 25, której rdzeń nazwy - Virgo - ma długą tradycję. Z kolei nazwa Avantera jest dość świeża, ale to bezpośredni następca słynnej konstrukcji Avanti, która doczekała się aż sześciu wersji.
Audio Physic Avantera, mimo innej nazwy, płynnie kontynuuje przemiany Avanti, jest bardziej podobna do Avanti 6, niż ta ostatnia do pierwszej wersji Avanti. Układ głośników taki sam, ale zastosowano ich inne typy, co oczywiście pociąga za sobą kolejne, ukryte wewnątrz zmiany.
Układ trójdrożny z wąskim frontem i głośnikiem niskotonowym na bocznej ściance występuje również w kolumnach wielu innych firm, ale nie miałbym odwagi zaprzeczyć, że pomysłodawcą był właśnie Audio Physic, a już na pewno był jedną z pierwszych firm, które taki układ popularyzowały.
Ponieważ nie udało się go jednak opatentować, więc z pomysłu skorzystali inni, i konstrukcje Audio Physica przestały się wyróżniać tak zarysowaną konfiguracją; z czasem musiały więc dojść inne cechy, które pozwoliłyby firmie pozostawać w czołówce głośnikowych "innowatorów", a przede wszystkim chwalić się akustycznie skutecznymi rozwiązaniami.
Więksi wśród mniejszych
Audio Physic to dla mnie wśród niemieckich firm jedna z "większych wśród mniejszych" - do zupełnie innej grupy zaliczam tych generalnie "większych", jak Canton, Elac, Magnat, a do "mniejszych" - firmy, produkty, których nie spotkamy w Media Markt, bo są na to po prostu za drogie, a za którymi też stoją bardzo utalentowani konstruktorzy.
Niektórym z nich (to właśnie "więksi wśród mniejszych") udało się jednak odnieść sukces, są rozpoznawalne i kupowane na całym globie, mimo pewnej alergii, jaką reszta świata, czy to z powodów irracjonalnych, czy biznesowych, ma do niemieckich głośników i mitycznego "niemieckiego brzmienia".
Jej przezwyciężenie wymagało specjalnego wysiłku i długiej pracy, zwieńczeniem której są na obecnym etapie właśnie konstrukcje serii Reference, a zwłaszcza "prawdziwie audiofizyczna" Avantera.
Głośniki
Audio Physic Avantera ma aż siedem głośników, jest jednak dość logicznym rozwinięciem Virgo 25, które można traktować jako konstrukcję "bazową", standardową. W Virgo 25 pracuje więc jeden 15-cm głośnik średniotonowy i jeden wysokotonowy (to przecież program minimum w tej sekcji) i dwa 18-cm głośniki niskotonowe, umieszczone na przeciwległych, bocznych ściankach.
Już w Virgo 25 muszą być dwa, a nie jeden, bo w Audio Physiku zwraca się teraz uwagę nie tylko na samo wyprowadzenie głośników niskotonowych z frontu, ale i na wywoływane pracą głośników siły i naprężenia, przeciwnie skierowane i znoszące się przy takim ich ustawieniu.
Dlatego też przy określonej objętości obudowy (wcale nie bardzo dużej, gdy przednia ścianka jest wąska) dwa głośniki niskotonowe mają umiarkowaną średnicę (jeden mógłby być większy).
Prawdopodobnie te same typy głośników, może z niewielkimi modyfikacjami, zostają powtórzone w Avanterze, ale w niemal podwójnym składzie - rzecz jasna w proporcjonalnie większej obudowie. Tylko głośnik wysokotonowy, co oczywiste, pozostaje jeden, natomiast średniotonowe są już dwa, a niskotonowe - aż cztery.
Teoretycznie, zamiast zwiększać ich liczbę, można było dać większe, 22- lub 26-cm, ale pozostawanie przy "18-tkach" wcale nie musi być kompromisem, choć ma też inną przyczynę. Od pewnego czasu Audio Physic ściśle współpracuje z firmą Wavecore, założoną w Chinach przez duńskich konstruktorów i ich chińskich kolegów, którzy mieli tam pracować dla Vify i Peerlessa, ale postanowili działać na własny rachunek (historia w największym skrócie).
Jednym z mocnych punktów ich oferty jest właśnie, rzadko spotykany u innych producentów, 18-cm głośnik subniskotonowy - o bardzo niskim rezonansie i dużym skoku cewki. Cztery takie małe, ale bardzo wydajne "maszynki do mielenia powietrza" zupełnie wystarczą, aby wynieść potencjał niskotonowy na taki pułap, że trzeba zająć się zwiększeniem siły sekcji średniotonowej.
Teraz jeden przetwornik już nie wystarczy, tym bardziej, że promieniowanie z wąskiej przedniej ścianki, przy wszystkich zachwalanych zaletach szerszego promieniowania, jest obarczone związanym z tym problemem - fala uciekająca do tyłu zmniejsza energię promieniowaną do przodu, przez co efektywność (mierzona na osi głównej) jest niższa, niż byłaby, gdyby zainstalowano ten sam przetwornik średniotonowy na szerszej ściance.
Owo obniżenie dotyczy zakresu kilkuset herców, przy falach znacznie dłuższych od szerokości ścianki. Dlatego też drugi głośnik średniotonowy, umieszczony niżej, wspomaga ten górny, podstawowy, głównie w tym zakresie, jego charakterystyka opada nieco wcześniej, ale łagodnie.
Zrealizowano to ciekawie - ponoć obydwa głośniki zostały podłączone przez takie same, ale niezależne filtry (w takim razie, dlaczego nie przez jeden - wartościach elementów dostrzegłem jednak pewne różnice), lecz dolny głośnik jest zmodyfikowany - jego cewka jest cięższa, przez co jego charakterystyka w "naturalny" sposób sama opada wcześniej niż górnego, do czego dokłada się jeszcze, w obydwu głośnikach, działanie filtra elektrycznego.
Podobnie jak głośniki (sub)niskotonowe, głośniki średniotonowe mają membrany aluminiowe, których własne rezonanse Audio-Physic tłumi od dawna sposobem nazwanym Active Cone Damping - przy krawędzi membrany, od spodu, został naklejony pierścień gumowo-silikonowy.
Głośniki średniotonowe zawierają w sobie kilka innych ciekawostek, jak np."stępione" korektory fazy, ale najoryginalniejszy jest kosz - podwójny; część wewnętrzna, do której przymocowano układ drgający, jest wykonana z tworzywa mającego za zadanie wprowadzić odpowiednie tłumienie wewnętrzne.
Część zewnętrzna jest natomiast odlewana z metali lekkich, trzyma układ magnetyczny (neodymowy - też cenna rzecz) i usztywnia całość. Wisienką na torcie jest głośnik wysokotonowy, na wyjątkowość którego producent zwraca największą uwagę.
Nazywa go HHCT II - Hyper Holographic Cone Tweeter II - i o ile "Hyper Holographic" możemy zignorować, to kluczowym słowem jest Cone, czyli stożek, czyli... to jest stożkowy głośnik wysokotonowy?
Audio Physic chce się "odciąć" od tweeterów kopułkowych, wskazując na ich lekceważone dotąd wady, i wrócić do dawnych stożków, oczywiście w nowocześniejszym wydaniu. Nawet podkreśla ten paradoks, że rozwiązanie kojarzone ze sprzętem starym i niskiej klasy jest w gruncie rzeczy "zdrowsze" niż stosowane w sprzęcie Hi-Fi od pół wieku kopułki.
Na poparcie swojego poglądu przywołuje fakt, że generalnie przez konstruktorów zostały odrzucone kopułki średniotonowe, które też w swoim czasie wydawały się naturalnymi sukcesorami głośników stożkowych, więc przyszła pora się opamiętać i wyrzucić do kosza również kopułki.
To argumentacja trochę naciągana, bo - zgodnie z taką logika - może jednak "na siłę" stosować kopułki średniotonowe, skoro sprawdziły się jako wysokotonowe... Te zakresy częstotliwości wymagają nieco innego traktowania, ale nie ma tu miejsca na dokładniejsze analizy.
Audio Physic ma sporo racji, dobry i dobrze zaaplikowany (to zawsze najważniejsze!) przetwornik stożkowy może zagrać wyśmienicie, jednak warto jeszcze zaznaczyć, że w tym przypadku "dobry" oznacza zarówno dobry projekt, jak i bezbłędne wykonanie.
Odsłuch
Długa przerwa, jaką miałem w testowaniu "Audiofizyków", nie do końca zatarła wspomnienie ich brzmienia; mimo wszelkich różnic zawsze był to dźwięk barwny i detaliczny, lecz wcale nie efekciarski i wyostrzony - raczej elegancki i wyrafinowany.
Ale prawdę mówiąc... niewiele więcej już pamiętam, więc nie mogę tego wstępu prowadzić dłużej tą drogą, muszę przejść do meritum, do brzmienia "tu i teraz" - kolumn Audio Physic Avantera, nawiązując jeszcze przez chwilę do tego, co "tam i wtedy", mogę stwierdzić, że obyło się bez rewolucji. Wiele firm w tym czasie zmieniło - niekiedy nawet bardzo - profile brzmieniowe.
Jednym wyszło to na dobre, innym nie, ale Audio Physic pozostał na swoim kursie. To było jak spotkanie ze starym, dobrym znajomym, który nie tylko jest w dobrej formie, ale też, tak jak wcześniej, okazuje się dla nas odpowiednim towarzystwem. Brzmienie Avantery przyjąłem, a w zasadzie wchłonąłem, absolutnie bez żadnej adaptacji słuchu, natychmiast i z przyjemnością.
Nie rodzi ono aż ekscytacji, bo ta przecież wymaga zaskoczenia, niespodzianki - tutaj wszystko było jakby spodziewane, naturalne, niekonfliktowe, przyjazne. Nie będzie też wielką sensacją podejrzenie, że takie brzmienie okaże się "długodystansowe", na pewno nie zmęczy, ale też szybko nie znudzi, bo jednak mówimy o brzmieniu określoną przez bogactwo i rozdzielczość, a nie tylko przez dobre zrównoważenie i łagodność - za "program obowiązkowy" nie trzeba by płacić aż tyle.
Kolumny Audio Physic Avantera w szczególny sposób łączą trzy cechy: przejrzystość, łagodność i nasycenie niskich rejestrów. Tak jakby do najbardziej cenionych zalet winylu czy lampy dodać jeszcze precyzję, nawet na chwilę nie narażając brzmienia na rozjaśnienie i zbytnie przesunięcie uwagi na detal. Lekkość i kultura, z jaką pokazywane są szczegóły, staje się wraz z kolejnymi nagraniami najbardziej fascynującą cechą Avantery.
Z innych kolumn, nawet w podobnej cenie, dźwięk bywa mniej czytelny, mniej zrozumiały, uboższy w wybrzmienia, a jednak bardziej nerwowy i agresywny przez "mechaniczne" uwypuklanie detali czy wręcz przez wyeksponowanie wysokich tonów.
Tutaj nie była potrzebna ani manipulacja na charakterystyce częstotliwości, ani innego typu akcentowanie, aby wszystko było słychać "akurat" - bez wysiłku wyławiania szczegółu czy przyzwyczajania się do jego hiperaktywności.
Nietypowy (zwłaszcza jak na te czasy) przetwornik wysokotonowy wnosi powiew... zarówno świeżości, w przenośni i dosłownie, bo gra inaczej niż kopułki, i granie to jest swobodne, płynne, relaksujące, jak też klimat nieco sentymentalny - może to sugestia, lecz jest w tym brzmieniu coś prostego, oczywistego, bezpretensjonalnego, do czego tęsknimy, gdy myślimy o sprzęcie i muzyce z młodości czy nawet z dzieciństwa.
Ale popłynąłem... W gruncie rzeczy Audio Physic Avantera brzmią bardzo nowocześnie, ale nie "nowatorsko", dojrzale, mądrze, łapiąc natychmiast główny wątek muzyczny, wcale nie ograniczając go do podstawowych dźwięków - Avantera integruje wszystkie elementy, zarówno mocne, jak i najdelikatniejsze dźwięki, w spójnym, muzycznie bardzo wiarygodnym przekazie.
Owszem, owa wiarygodność nie zawsze jest stuprocentowa, bo niektóre gatunki muzyki (i ich odbiorcy) wymagają potężnej dawki dynamiki, a nawet drapieżności - ale to też rzecz gustu, ja słucham dużo rockowej klasyki i estetyka Avantery dobrze pasowała do mojego wyobrażenia, jak powinna brzmieć gitara Hendrixa - bo to zawsze jest tylko "wyobrażenie" (mniej czy bardziej rozsądne...).
Pewnie do koncertowych emocji jest bardzo daleko i z tym trzeba się po prostu pogodzić. (chociaż i na każdym koncercie brzmiało to inaczej). Trzeba więc przetłumaczyć sobie te emocje na warunki domowe, co pewnie robimy podświadomie, pogodzeni z losem.
Audio Physic Avantera nie jest jednak katem dla dynamiki i wąskim gardłem dla energii; dźwięk jest soczysty, witalny, z zaskakująco dobrym nasyceniem "dołu" - nie tylko basu, ale też "niskiego środka".
Dlaczego "zaskakująco"? Kolumny z wąskim frontem często mają z tym kłopot - warunki akustyczne nie sprzyjają uzyskaniu wysokiej efektywności w zakresie kilkuset herców. Jednak konstruktorzy Audio Physica za długo już projektują takie kolumny, aby nie wiedzieć, jak sobie z tym radzić.
Tym razem udało im się to bardzo dobrze, w czym ma też pewnie udział opisany już styl wysokich tonów, które nie atakują i nie rozjaśniają, nie "zasypują" dolnej części pasma, która z kolei jest wewnętrznie bardzo spójna i zróżnicowana.
Tak, właśnie spójność, płynność ułatwiają różnicowanie - możemy spokojnie śledzić wszystkie dźwięki, żaden gwałtownie nie wyskoczy ani się nie schowa na skutek nieprawidłowego działania samych kolumn - no chyba, że tak został zagrany i nagrany, ale to sama przyjemność śledzić smaczki muzyczne i realizacyjne, pokazane tak subtelnie, bez emfazy, niefatygująco.
Brzmienie kolum Audio Physic Avantera jest chwalone zwykle za przestrzeń - i faktycznie scena jest duża, lokalizacje wyraźne... lecz nie to podoba mi się w nich najbardziej, ale opisywana cały czas dojrzałość, równowaga w szerszym znaczeniu niż balans tonalny.
Audio Physic Avantera nie imponują w pierwszym wrażeniu, później też nie należy się spodziewać fajerwerków, które mogłaby wywołać jakaś szczególna płyta - wszystko jest odgrywane swobodnie, na luzie, bez "popisywania się", z jednej strony w sposób przewidywalny, a z drugiej - odkrywający nowy muzyczny kontekst detali, które niby wcześniej słyszeliśmy, ale ich nie docenialiśmy, lub wręcz nam przeszkadzały.
Audio Physic Avantera "układa" brzmienie i uspokaja, ale porządkując je, niczego ważnego nie zgubi i nie wyrzuci, raczej odnajdzie i położy "na swoje miejsce". Dojrzałe, pełne, angażujące i bardzo przyjazne.
Andrzej Kisiel