Chario nie boi się wychodzić przed szereg, zresztą nie w tym jedynym przypadku. Szukając kolumn w określonym przez test zakresie cenowym, natknąłem się na dwa modele tej firmy - na dolnej granicy tego zakresu plasują się monitorki Chario Syntar 520 R, a na górnej (5000 zł) - Syntary 523 R.
Dystrybutor optował za tymi drugimi, chcąc pokazać, "na co stać" Chario. Faktycznie, Chario Syntar 520 R, są jeszcze bardziej spektakularne - w jeszcze większej obudowie, pomiędzy 22-cm niskotonowym a wysokotonowym pojawia się głośnik średniotonowy.
Tam więc kontrowersje na temat dwudrożności układu bazującego na 8-calowcu stają się nieaktualne, ale dostajemy "w zamian" rozbudowany układ głośnikowy, jaki współcześnie spotyka się w konstrukcjach podstawkowych jeszcze rzadziej.
Takimi propozycjami Chario "wyłuskuje" klientów szukających czegoś specjalnego, czego inne firmy, podążając stadnie, nie oferują. I wcale nie są to pomysły głupie. Co więcej, bardzo wysoka jest "jakość postrzegana", gdyż konstrukcje Chario Syntar 520 R, są nie tylko duże, ale i wyśmienicie wykonane.
Na bocznych ściankach są łączone cztery trójkątne fragmenty forniru, ułożone w różnych kierunkach rysunku drewna. Styl jest jednoznacznie "rustykalny", nie każdemu i nie wszędzie będzie pasował, a kto taki lubi, nic lepszego w tej cenie nie kupi - to naprawdę kawał pięknego głośnika za umiarkowaną kwotę.
Co ciekawe i godne uznania: mimo takiego tradycyjnego stylu obudowy, nie zastosowano tradycyjnej maskownicy na kołkach, lecz nowoczesną, trzymaną przez ukryte magnesy.
Rozwiązaniem charakterystycznym dla Chario jest ulokowanie bas-refl ksu na dolnej ściance; o ile w kolumnach wolnostojących jest to dość często spotykane, to w podstawkowych - bardzo rzadko, z powodów "instalacyjnych".
Kolumny podłogowe wystarczy uzbroić w odpowiedniej wysokości nóżki, ale podstawkowe... zwłaszcza tak duże jak Chario Syntar 520 R, nie staną na swoich szeroko i głęboko rozstawionych nóżkach na standardowych standach – nóżki znajdą się poza obrysem typowego górnego "stolika" podstawki.
Nie natknąłem się na żadne specjalne firmowe podstawki, które mogłyby ten problem rozwiązać. W materiałach firmowych Chario Syntar 520 R, stoją na dużej płaszczyźnie - taka wizja artystyczna... W praktyce z całą pewnością nie należy ustawiać ich na podłodze, ale raczej na jakiejś szerokiej szafce przed telewizorem.
Odsłuch
Przesiadka z malutkich Amphionów na największe w tym teście Chario Syntar 520 R nie rodzi sensacji, bowiem przynosi... zasadniczą zmianę brzmienia. Już dwa pierwsze modele tego testu wyznaczają jego skrajne punkty. Większość monitorów tego testu tworzy - pod względem osiągnięć basowych -dość zwarty peleton.
Samodzielnie jadą Amphion i Chario, oczywiście w największym od siebie dystansie... I tu jest problem, czy można Chario Syntar 520 R nazwać liderem, a Iona maruderem -raczej nie wypada wystawiać takich wartościujących ocen, wystarczy stwierdzić fakt, że Chario ma bas najmocniejszy, wyraźnie wypromowany, mięsisty, lekko zaokrąglony, ale w najmniejszym stopniu nie przydudniający, ani nieciągnący ogonem zbyt długich wybrzmień.
Dla tych, którzy po prostu lubią bas, nie szukając niedociągnięć w precyzji, będzie on doskonały, co piszę bez najmniejszej ironii i podtekstów. I tak, jak już zaznaczyłem, takiego basu nie będzie już nigdzie indziej - w żadnym monitorze tego testu; takiego basu nie ma też w wielu kolumnach wolnostojących!
Jak wskazują pomiary, charakterystyka nie sięga bardzo nisko, ale wzmocnienie "średniego" basu daje taką soczystość, która sugeruje obecność nawet tego najniższego. Z kolei "wyższy" bas nie jest już tak masywny ani "przytłukujący", aby determinować ciężkość i agresywność - całe brzmienie jest wręcz lekkie w odbiorze, swobodne i przejrzyste.
To nie pierwszy raz zademonstrowana właściwość Chario - połączenie efektownego basu z żywością, przestrzennością i radosną twórczością wysokich tonów. Góra pasma cyka, sypie, iskrzy i wciąż pozostaje subtelna, niefatygująca - jak całe brzmienie Syntarów "jakimś sposobem" ucieka od syczącego podkreślania sybilantów.
Nie ma twardości, jest trochę słodyczy, trochę mniej pikanterii, ale żadnej goryczy. Scena szeroka i głęboka, a pozycje źródeł dźwięku dobrze określone.
Brzmienie Chario Syntar 520 R, to brzmienie, które mogę podsumować jednym słowem - fajne. Słowo mało eleganckie, ale i brzmienie Syntarów nie "aspiruje", nie ma w sobie nic arystokratycznego ani pryncypialnego.
8-calowa herezja?
Wraz ze zwiększaniem średnicy membrany, proporcjonalnie obniża się częstotliwość, do której pracuje ona prawidłowo, zapewniając dobrą liniowość i odpowiednie rozpraszanie (choć wiele zależy też od jej profilu i materiału, a także innych cech przetwornika). Ale względna różnica między średnicą membrany głośnika 18-cm a 20-22-cm jest niewielka, kilkunastoprocentowa.
Teoretycznie o tyle wystarczy obniżyć częstotliwość podziału, aby załatwić sprawę. Z tym nie powinno być problemu – wystarczy przyzwoity przetwornik wysokotonowy, przecież częstotliwości podziału w typowych układach, z 18-cm przetwornikami nisko-średniotonowymi, są różne, w zakresie 2–4 kHz wybór zależy od wielu czynników, leżących zarówno po stronie głośnika nisko-średniotonowego, wysokotonowego, jak i wybranego "stylu" filtrowania.
Na tym tle kilkunastoprocentowy wzrost średnicy nisko-średniotonowego nie musi być czynnikiem najbardziej krytycznym, a na pewno nie przekreśla możliwości zastosowania "odrobinę" większego głośnika w układzie dwudrożnym. Chario podaje, że częstotliwość podziału w Syntarach to 1330 Hz, co nawet przy 8-calowym nisko-średniotonowym jest zaskakująco niską wartością...
Według naszych pomiarów wynosi ok. 2,5 kHz, i to już ma sens. Większy problem leży gdzie indziej – membrany o średnicy większej o kilkanaście procent mają powierzchnię o kilkadziesiąt procent większą, a to z kolei, o czym mówią już nieco trudniejsze wzory, determinuje konieczność zastosowania znacznie większych obudów.
I tutaj jest chyba najsilniejszy hamulec do popularyzowania monitorów bazujących na "22-kach"; również kolumny wolnostojące, chociaż z osiągnięciem wymaganej objętości by sobie poradziły, musiałyby być o kilka centymetrów szersze – a tego zwykły klient, a nawet audiofil wychowany na szczupłych słupkach, nie lubi...
Zatem nie po raz pierwszy kwestie wizualne dyktują tempo, a potem "obowiązującym" rozwiązaniom przypisujemy właściwości "optymalne" również pod względem akustycznym.
Andrzej Kisiel