W Epiconach zaimplementowano najbardziej zaawansowaną firmową technikę, zaprojektowano je drobiazgowo, wykonano bezbłędnie, ale nie są to konstrukcje awangardowe, które na pierwszy rzut oka zapierają dech w piersiach - może by i zapierały, gdyby konkurencja nie przyzwyczaiła nas do jeszcze bardziej niezwykłych koncepcji...
Projektantom Dali chyba jednak nie brakuje pomysłów, a na pewno zdrowego rozsądku, dlatego stawiają na takie schematy i wzornictwo, na które może zgodzić się większość potencjalnych klientów. "Zgodzić się", czyli kupić, a nie tylko podziwiać odwagę projektanta, samemu takiej odwagi (ani pieniędzy) nie mając.
Dlatego Dali Epicon 2 miałyby szanse na tytuł "najpiękniejszego monitora" - jeżeli mówimy o pięknie uniwersalnym, współczesnym, ale nie ekstrawaganckim. Nie są to przecież klasyczne prostopadłościenne skrzynki, ani stylizacja na "włoszczyznę", ani industrialna stal i szkło.
Dali proponuje tylko to, co bezpieczne, niekontrowersyjne, w aktualnej modzie, i w jakości adekwatnej do ceny. Mamy więc piękny fornir, idealne lakierowanie, gładziutkie połączenia, smakowite detale, w niektórych miejscach zbliżające się do poziomu prac jubilerskich. Naprawdę wszystko jest tip-top, nic tutaj nie można poprawić w ramach przyjętej konwencji.
W pewnym stopniu - kształtem obudowy i niektórymi detalami -Dali Epicon 2 przypominają Sonusy, ale "nie brną" w imitację i mają swoje własne smaczki. Wygięte boczne ścianki są wykonane z sześciu warstw, sklejonych ze sobą płyt mdf; z tyłu łączy je 53-mm grubości "pień", kontynuujący paraboliczny kształt przekroju poprzecznego, ale głęboko podfrezowany w miejscach instalacji otworu bas-refleks i terminalu przyłączeniowego. Górna ścianka jest pochylona, unosząc się w kierunku tyłu, co również w tej płaszczyźnie pozwoliło wyeliminować niepożądaną równoległość ścianek, a więc zredukować fale stojące.
Front (dwuwarstwowy, o grubości 33 mm) ma lekko wyobloną powierzchnię zewnętrzną, a to z kolei poprawia warunki promieniowania fal na zewnętrz. Znanymi, konwencjonalnymi metodami, lecz zastosowanymi konsekwentnie, Dali przygotowało niewielką, jednak bardzo solidną, akustycznie poprawną i luksusowo wykończoną obudowę.
Układ dwudrożny w ogólnym zarysie też jest bardzo konwencjonalny - 18-cm przetwornik nisko-średniotonowy i 28-mm jedwabna kopułka, z częstotliwością podziału przy ok. 3 kHz. Kilkanaście litrów objętości, bas-refleks - standard. Diabeł, a raczej high-end, tkwi tutaj w szczegółach.
Najważniejsze dla statusu i akustycznej jakości serii Epicon (a od niedawna także serii Rubicon) jest to, co ukryte najgłębiej - oryginalny materiał, z którego zrobiono niektóre elementy układu magnetycznego przetwornika nisko-średniotonowego.
SMC - "Soft Magnetic Compound" - charakteryzuje się bardzo wysokim przewodzeniem magnetycznym i bardzo niskim przewodzeniem elektrycznym, co prowadzi do ustalenia rekordowo niskich zniekształceń nieliniowych (dokładniejszy opis w teście Epiconów 8, "Audio" 1/2013).
Źródeł zniekształceń w głośniku jest bardzo wiele, walczy się z nimi metodami znanymi większości poważnych konstruktorów, a także znanymi tylko najbardziej wtajemniczonym. Problemy, którymi zajmuje się Dali, należą do najbardziej zaawansowanych, wymagają zarówno wiedzy, jak i specjalnych systemów pomiarowych.
Z kolei membrana głośnika nisko-średniotonowego jest typowa dla większości konstrukcji Dali - to mieszanka włókien celulozowych i drzewnych, specyficznie nasączona i zabarwiona na sugestywny kolor czerwonobrązowy; z naturalnym kolorem pulpy celulozowo-drewnianej nie ma on wiele wspólnego, ale kojarzy się drewnem - i o to chodzi. Lepiej lub gorzej pasuje do koloru obudowy, tym razem, w wersji Ruby Macassar, wszystko wygląda spójnie i elegancko.
Pozostałe wersje wykończenia to orzech, biały i czarny - wszystkie z lakierem fortepianowym (front i tył zawsze są czarne, z wyjątkiem wersji "po całości" białej). Wygląd i średnica kopułki wysokotonowej nasuwają przypuszczenie, skądinąd nieoficjalnie potwierdzone w najbardziej wiarygodnym źródle, że powstała ona we współpracy ze Scan-Speakiem.
Najbardziej intrygujący w Epiconach 2 jest brak tego komponentu, którego obecność zaskakiwałaby w konstrukcjach innych firm... Mowa oczywiście o wstęgowym przetworniku superwysokotonowym, który wraz z kopułką współtworzy tak charakterystyczny dla Dali hybrydowy moduł wysokotonowy, stosowany prawie we wszystkich "lepszych" konstrukcjach tej firmy, poczynając od serii Ikon.
Jednak w trzech modelach z najwyższej półki zabrakło wstęgowego - nie ma go w Fazonach, w najnowszych podstawkowych Rubiconach 2 i właśnie w podobnych do nich, Epiconach 2. I wcale nie jest to utrwalona metoda Dali, aby konstrukcjom podstawkowym "oszczędzić" wstęgi - we wcześniej projektowanych monitorach, Heliconach 300 i Mentorach 2, znalazło się miejsce na hybrydowy moduł wysokotonowy.
Zmiana poglądów na użyteczność tego rozwiązania w konstrukcjach podstawkowych nie wynika z cięć budżetowych, jestem o tym przekonany, ponieważ znajduję inny argument. Trzeba tylko przypomnieć pewną wadę tego rozwiązania (nieprzekreślającą jego zalet), która okazuje się mieć właśnie w konstrukcjach podstawkowych potencjalnie większe znaczenie niż w wolnostojących, wielodrożnych.
Łączenie głośników wysokotonowych oznacza wprowadzenie wysokiej częstotliwości podziału, czyli podziału przy falach krótkich (oczywiście nie mówimy o falach radiowych...), krótszych niż odległość między przetwornikami; to powoduje, że wyrównana charakterystyka przetwarzania, warunkowana zgodnością fazową obydwu przetworników w zakresie częstotliwości podziału, jest możliwa do utrzymania tylko w pobliżu wybranej osi, a już pod niewielkimi kątami (w płaszczyźnie pionowej, gdyż przetworniki są ustawiane w pionie, jeden nad drugim) przesunięcia fazowe będą wywoływać osłabienia na charakterystyce przenoszenia.
Zjawisko to dotyczy wszystkich konstrukcji z hybrydowym modułem wysokotonowym, trójdrożnych, dwuipółdrożnych i dwudrożnych, wolnostojących i podstawkowych, ale w przypadku podstawkowych problem staje się o tyle poważniejszy, że słuchamy ich często z mniejszej odległości, i nie zawsze ustawionych na podstawkach, które ustalają optymalną wysokość (i naszą pozycję na ich osi głównej - osi najlepszej charakterystyki).
Inaczej mówiąc, jest duze ryzyko, że słuchacz będzie znajdował się dość daleko poza osią główną i zniekształcenia charakterystyki tym powodowane będą większą stratą, niż korzyści innej natury wynikające z pracy przetwornika wstęgowego.
Można to tak wytłumaczyć, można inaczej... A najlepiej wziąć pod uwagę wszystkie argumenty. Dodanie wstęgowego zmodyfikowałoby szlachetny wygląd czystego układu dwudrożnego, zmuszając do zwiększenia wysokości obudowy i zmiany klasycznych proporcji; oczywiście można się na to zdecydować, ale znowu coś za coś...
Dodatkowy wstęgowy w konstrukcjach wolnostojących nie wprowadza takiego wizualnego zamieszania, w podstawkowcach zmienia obraz całości. Wreszcie postawmy kropkę nad "i": akustycznie wymierne korzyści ze stosowania hybrydowego modułu wysokotonowego nie są wielkie i naprawdę nie powinniśmy się martwić jego nieobecnością w Epiconach 2. Zrezygnowano raczej z ważnego elementu wyróżniającego kolumny Dali, niż z ważnego elementu decydującego o jakości dźwięku.
Odsłuch
Jestem już po spotkaniu z obydwoma konstrukcjami, które miało charakter bezpośredniej konfrontacji. Znając jej wynik, wolałbym najpierw opisać Dynaudio, w ogóle nie odnosząc się do brzmienia Dali, a dopiero jako drugie Dali, gdzie przedstawiłbym różnice - w takiej sekwencji byłoby to bardziej obrazowe i miało odrobinę dramaturgii... Jednak trzymam się utrwalonej w "Audio" kolejności alfabetycznej.
Obydwa duńskie supermonitory są bardzo duńskie i wyraźnie... odmienne. Mają oczywiste cechy wspólne, determinujące ową "duńskość", jak też rysy indywidualne, ale też znane - z innych konstrukcji tych firm. Żadne z tych brzmień nie jest więc niespodzianką, gdy poznało się już charaktery Dali i Dynaudio, a tym bardziej poziom, na jaki wspinają się w seriach Epicon i Confidence.
Testowaliśmy już większe modele obydwu serii i w obydwu przypadkach można uznać, że podstawkowce wręcz genialnie imitują brzmienie kolumn wolnostojących, jeżeli chodzi o równowagę tonalną, barwę, klimat.
Gdzieś muszą zostać wkomponowane kompromisy, i to poważne, jednak dotyczą one przede wszystkim "ilościowych" parametrów dźwięku - konstrukcje te mają niską moc i niską czułość, więc maksymalne ciśnienie akustyczne (SPL) albo mówiąc prościej - maksymalna głośność - będą wyraźnie ograniczone w stosunku do "większych braci" z odpowiednich serii, lecz w kontekście naszych codziennych potrzeb, problem ten jest znacznie mniejszy; pojawiłby się, gdybyśmy chcieli takimi głośnikami obsłużyć imprezę - zdecydowanie odradzam, tym samym ostrzegam: nie zostawiajcie takich konstrukcji swoim pociechom.
Przy umownie średnich poziomach głośności też nie dostaniemy dokładnie tego samego, co z większych kolumn - będzie mniejsza "masa", objętość, obfitość, część instrumentów zostanie skompresowana, nie zabrzmi tak swobodnie i dynamicznie, nie ma się co oszukiwać, ale też nie ma co dramatyzować...
Wręcz przeciwnie, na uwagę i podkreślenie zasługuje to, co udało się zachować z charakteru Epiconów 6; aż do Epiconów 8 bym się nie odnosił, ale - co ciekawe - bliżej jest Epiconom 2 do dwuipółdrożnych Epiconów 6, niż tym drugim do największych w serii, trójdrożnych Epiconów 8.
Te ostatnie grają potężnie, dokładnie i dostojnie, z "dynamiczną rozwagą", natomiast Epicony 6 - żywiej, dźwięczniej, z mniejszą precyzją i mniejszą "prawdziwą" dynamiką, lecz swobodniej, z lekko podrasowanymi skrajami pasma.
I właśnie tym kursem podążają też Dali Epicon 2 - mimo że jeszcze mniejsze, nie odpuszczają, nie uspokajają się, grają z wigorem, który kończy się dopiero wtedy, gdy zażądamy od nich albo naprawdę wysokich poziomów głośności, albo podamy bardzo niskie częstotliwości.
Będziemy jednak raczej długo szukać takiego materiału, który sprawi im kłopot, z większością płyt radziły sobie świetnie i w swoim stylu. Lekko rozjaśniają, z gracją pokazują dużo detali, co jednak nigdy nie wywołuje wyostrzenia - jedwabna kopułka ma taki właśnie "tonizujący" wpływ, pozwalając z jednej strony na podkreślenie góry pasma (o którym decyduje nie jej charakter, ale sposób zestrojenia), a z drugiej - (i to już jej zasługa) trzymając na wodzy agresywność.
Oczywiście dobra jedwabna kopułka, przy wyeksponowaniu nieprzekraczającym granic przyzwoitości... Dali Epicon 2 spełnia wszystkie te warunki, wykorzystując atuty klasycznie duńskiego głośnika wyskotonowego w sposób wyraźnie inny niż Dynaudio - w C1 wygrywa spójność, neutralność i wyrafinowanie, w Epiconach 2 swoboda, lekkość i szczegółowość.
Trochę dwuznaczne może być to, że sama kopułka Epiconów 2 radzi sobie tak dobrze, iż wstęgowy superwysoktonowy, jaki mamy w hybrydowych modułach większych modeli, nie wydaje się wcale konieczny. "Niekonieczny" nie oznacza, że zupełnie niepotrzebny - jednak jego wpływ jest drugorzędny.
Brzmienie monitorów Dali Epicon 2 nie jest jednostronnie przechylone w stronę wysokich częstotliwości; cała sztuka polegała na tym, aby w ogólnej perspektywie zrównoważyć otwartą górę pasma soczystym, ale nieprzeładowanym basem i nie zepchnąć średnicy do defensywy.
Bas sprężysty, zwinny, chociaż bez potężnych uderzeń i głębinowych zanurzeń, nie chowa się po kątach, nie czeka na specjalne zaproszenie, jest aktywny i świetnie trzyma rytm, rozumiany nie tylko jako odmierzanie tempa, ale i jako "energetyzowanie".
Co więcej, emanuje z niego sporo ciepła, które świetnie bilansuje się z rześką górą pasma - mamy więc bardzo przyjemny "klimat umiarkowany", który nie sprowadzasię do utrzymywania średniej temperatury, ale też nie wprowadza skrajności - środek pasma nie jest uwięziony, też znajduje drogę, aby wyjść na pierwszy plan, jednak nie jest jego gospodarzem.
Niektóre instrumenty i głosy brzmią wybitnie naturalnie i plastycznie, inne - co najmniej dobrze; przy tym słychać bardzo dobre różnicowanie i rozdzielczość, nie następuje ujednorodnienie (upodobnienie) ani sklejanie "sąsiednich" dźwięków.
Wrażenie prawdziwości średnicy bierze się więc bardziej z jej rzetelności i czystości, niż z kreacji gęstości i wolumenu. Całość jest jednocześnie naturalna i efektowna - idące skrzydłami odważnie, ale i rozważnie, niskie i wysokie tony ożywiają brzmienie - wciąż elegancko, ze smakiem, nie pozwalając jednak na nudę nawet przy miałkich nagraniach, które w wykonaniu Dynaudio brzmiały mniej ciekawie, chociaż może jeszcze prawdziwiej...
Dali nie stawia na stuprocentową neutralność, chociaż jestem przekonany, że konstruktorzy firmy potrafiliby - na bazie tej samej techniki, tylko przy innym strojeniu zwrotnicy - uzyskać bardziej pryncypialną, jeszcze bliższą liniowości charakterystykę. Tylko po co? Niekoniecznie mielibyśmy przez to więcej radości ze słuchania. To świetne głośniki dla słuchających muzyki praktycznie, a nie teoretycznie.
Andrzej Kisiel