I nawet jeśli uważamy dom za swego rodzaju Corbusierowską "maszynkę do mieszkania", to nie możemy zapomnieć, że projekty tego genialnego projektanta były jednak w swoim funkcjonalizmie po prostu piękne. Dlatego za każdym razem, kiedy na horyzoncie pojawia się produkt po prostu ładny, to nawet nie znając jego możliwości sonicznych, zatrzymujemy na nim dłużej wzrok. Jak w przypadku Denona CX3.
Denon CX3 - design
System Denon CX3 składa się z trzech elementów: stereofonicznego odtwarzacza SACD DCD-CX3, amplitunera DRA-CX3 oraz podstawkowych zespołów głośnikowych SC-CX303.
Każdy z komponentów można kupić oddzielnie, urządzenia zostały jednak zaprojektowane pod kątem pracy w komplecie, wówczas wyglądają naprawdę znakomicie.
Poczucie luksusu, a o to tutaj chodzi, zapewniają grube, aluminiowe fronty, z głęboko wyfrezowanymi oknami wyświetlaczy i wgłębieniem pod szufladę - niezwykle cienką, jak w urządzeniach Marka Levinsona, a także z podfrezami dla gałek i wyłączników sieciowych.
Frezowane, nie drukowane, jest też logo Denona. Pokrętło wzmocnienia jest wykończone krążkiem szlachetnego drewna. Wprawdzie w modelach Denona przeznaczonych na rynek japoński drewniane dodatki są normą, to jednak urządzenia sprzedawane poza krajem samurajów rzadko mają takie ozdoby.
Obudowy zostały wykonane z idealnie poskładanych, aluminiowych, odlewanych elementów, z przykręcanymi od góry bardzo sztywnymi, dwuwarstwowymi płytami. A przecież, trzeba to wreszcie powiedzieć, urządzenia nie mają standardowej szerokości frontów - 430 mm - ale zbliżającą je do niegdysiejszego standardu midi szerokość 300 mm.
To wszystko konstytuuje specjalne przeznaczenie zestawu. Nie ma to być już tylko dobrze grający system, ale dzieło sztuki użytkowej, które można postawić tam, gdzie klasyczne urządzenia raczej by się nie pojawiły.
Z punktu widzenia audiofila takie podejście może budzić obawy o to, czy aby nie stanie się to kosztem brzmienia, albo czy nie winduje to ceny... no cóż, nie ma nic za darmo, jednak nie wszystko co małe, musi być od razu gorsze.
Denon CX3 - odtwarzane pliki
Odtwarzacz zdolny jest odtworzyć płyty SACD, ale ponieważ to system stereo, więc ma tylko wyjścia stereofoniczne. Znajdziemy jeszcze gniazda cyfrowe RCA i optyczne (tylko dla sygnału PCM 16/44,1 i MP3 oraz WMA).
Informacje o czasach i statusie urządzenia odczytamy z bardzo ładnego, czerwonego wyświetlacza. Może nie jest on zbyt duży, jednak wydaje się wystarczająco czytelny, a co więcej - można go w trzech krokach przyciemnić, albo zupełnie wyłączyć.
Denon CX3 - wnętrze odtwarzacza
Patrząc na te urządzenia nie można się oprzeć wrażeniu, że wewnątrz nie może być zbyt wiele miejsca. W odtwarzaczu większość przestrzeni zajmuje napęd, a płytka z układami znajduje się pod nim.
Warto zwrócić uwagę na to, że w poprzek biegną dodatkowe, stalowe poprzeczki usztywniające obudowę, a w zasilaczu znajdziemy dwa transformatory typu EI - osobno dla napędu / części cyfrowej i dla części analogowej.
Bardzo solidny jest sam napęd, jak to u Denona, przykryty aluminiową płytą, na którą doklejono paski materiału tłumiącego wibracje. Jak podaje producent, odlewana szuflada ma masę 1,4 kg!
W sekcji cyfrowej znajdziemy klasyczny dekoder DSD Sony oraz bardzo dobry przetwornik D/A Burr-Browna DSD1796 - układ 24/192 z osobnym torem dla sygnału DSD.
Podobnie jak w urządzeniach wieloformatowych Denona, tak i tutaj mamy możliwość wyłączenia wyświetlacza i wyjść cyfrowych przyciskiem Pure Direct.
Trochę szkoda, że na pokładzie nie ma dekodera HDCD, który jest w większości odtwarzaczy wieloformatowych Denona. To jednak dlatego, że w urządzeniach A/V dekoder HDCD ma postać softwarową (PDM200) i jest zapisany w głównej kości DSP, z dekoderami Dolby Digital, dts itp. A tutaj takiej nie ma? Jest za to specjalnie zaprojektowany dla tej aplikacji, stabilny zegar taktujący.
Denon CX3 - amplituner
Amplituner ma szczególnie interesującą budowę. Pomimo niewielkich rozmiarów i braku widocznych radiatorów, to maleństwo ma - przynajmniej na papierze - dostarczyć imponujące 2 x 75 W przy 8 omach, która ma być podwojona przy 4 omach.
Takie cuda możliwe są tylko w jednym przypadku: kiedy zastosujemy wzmacniacz pracujący w klasie D. Bliższe oględziny modułu wykazują jego bliskie powinowactwo ze wzmacniaczem ICE Power Bang and Olufsen, którego aplikację - w mocniejszej wersji - mogliśmy wcześniej obejrzeć w wielokanałowym wzmacniaczu Rotela.
Dlatego wewnątrz widać niewielkie, umieszczone pośrodku radiatory, z przykręconymi do nich modułami z tranzystorami MOSFET. Problemy z przestrzeni ą wymusiły także zastosowanie zasilacza impulsowego. Ostatnio we wzmacniaczach klasy D widzi się je coraz częściej, ponieważ są włączane w pętlę sprzężenia zwrotnego, a w ten sposób można lepiej kontrolować stabilność układu.
Regulacja wzmocnienia odbywa się w układach scalonych. W ramach tunera (FM i MW) możemy zapisać do 40 stacji i nadać im własne nazwy (do ośmiu znaków). Możemy podpiąć też cztery urządzenia z poziomem liniowym oraz gramofon - zarówno z wkładką MM, jak i MC.
Parametry MC zostały dobrane tak, aby jak najlepiej współpracowało mu się z firmową wkładką DL-103. To znakomita, niedroga wkładeczka MC i jeśli jeszcze nie myśleliśmy o gramofonie, to z tym systemem najwyższy czas, żeby to zrobić, bo taniej i jednocześnie lepiej już nie będzie.
Wspomnijmy też, że wejście CD otrzymało bardzo ładne, złocone gniazda RCA, takie same, jak wyjście w odtwarzaczu. Pozostałe są niezłocone. Gniazda głośnikowe wyglądają bardzo ładnie - złocone i zakręcane.
Na ściance przedniej umieszczono gniazdo słuchawkowe, na tylnej jest gniazdo dla firmowej stacji dokującej i.Poda ASD-1R, którym można sterować z pilota wzmacniacza. Obydwa urządzenia mają ładne i solidne piloty z aluminiową ścianką górną i zróżnicowanymi kształtami przycisków.
Niewielkie rozmiary niekoniecznie oznaczają jakościowe ustępstwa. Obudowy to sztywne aluminiowe odlewy, z solidnymi profilami po bokach, do których przykręcone są pozostałe ścianki. Pomaga także gruba płyta czołowa.
A ścieżka sygnału jest krótka. Jedyny problem to dopracowanie projektu - trudniejszego niż w przypadku urządzeń większych, "luźniejszych". Denon poradził sobie z tym znakomicie. I choć na pierwszy rzut oka Denon CX3 może się wydawać systemem czysto designerskim, to w istocie jest bardziej audiofilski i lepiej zbudowany niż duża część urządzeń o klasycznych rozmiarach.
Zespoły głośnikowe wykonano z taką samą, wręcz obsesyjną dbałością o szczegóły. Obudowę wykonano z dwóch rodzajów materiałów: cztery boki to lita drewniana klepka, zaś przód i tył to 30-mm płyty HDF oklejone fornirem.
Do wnętrza dostajemy się odkręcając tylną ściankę, zabezpieczaną ośmioma, bardzo długimi wkrętami. Wykonanie całości jest genialne - np. wylot rury bas-refleksu ma wyprofilowany w drewnie wylot, podobnie jak jego drugi, ukryty wewnątrz koniec.
Pomimo tak grubych ścianek, wewnątrz wklejono solidną poprzeczkę. Monitor jest dwudrożny, z 25-mm tekstylną kopułką napędzaną magnesem neodymowym, i 13-cm głośnikiem niskośredniotonowym z membraną z plecionki węglowej.
Zwrotnica jest dość skomplikowana, znajdziemy tam kondensatory polipropylenowe (ale i elektrolityczne) oraz cewki powietrzne. Niektóre elementy zostały oklejone materiałem tłumiącym wibracje. Zaciski głośnikowe - podwójne są podobne jak we wzmacniaczu.
Odsłuch
Obydwa urządzenie elektroniczne tego zestawu wyprodukowano w Japonii, jednak zespoły głośnikowe pochodzą z Chin, choć na ich ściankach tylnych napisano, że "zaprojektowano je w Unii Europejskiej". Takie postawienie sprawy ma zapewne sugerować ich specjalne, "europejskie" strojenie.
Jaki jest dźwięk europejski? Myślę, że albo dobry, albo zły, niezależny od kraju pochodzenia, jednak idąc tropem konstruktorów Denona, można powiedzieć, że w pewien sposób system jako całość wpisuje się w stereotyp grania brytyjskiego, z naciskiem na średnicę i raczej umownym traktowaniem niskich częstotliwości.
Mamy jednak dobrze nasycony, gęsty dźwięk ze znakomitym "drivem". Nic na tym systemie nie zabrzmi źle czy nieprzyjemnie, chociaż nie dzieje się to kosztem wycofania góry czy jej "lepkości". Wzmacniacz Denona, tak jak mają to w zwyczaju urządzenia pracujące w klasie D, gra nieco złagodzonym dźwiękiem.
Wciąż mamy dużo szczegółów, jednak każdy z nich jest nieco wypolerowany i ocieplony, przez co na zewnątrz nie przedostanie się żaden twardszy ton. Słychać to najlepiej przy nowej muzyce pop, albo elektronicznej, jak z ostatniej płyty J.M. Jarre`a Téo&Téa, gdzie wyższa góra potrafi czasem zabrzmieć nieprzyjemnie - Denon łagodzi efekt.
Zapoznajemy się także ze znakomitym tempem i kontrolą średniego i wyższego basu. Z kolumienek nic specjalnie niskiego nie dochodzi, jednak wyżej jest znakomity atak i zatrzymanie. To rzecz, w której brylują wzmacniacze w klasie D, jednak, jak się wydaje, duża część zasług spada również na głośniki.
Wzmacniacz z innymi kolumnami potrafi bowiem co jakiś czas zadudnić, wydłużyć niższy bas. W systemie zaś wszystko jest dobrze skrojone i słychać, że te dwa produkty zaprojektowano do pracy ze sobą.
Odtwarzacz jest rozdzielczy, czysty, dynamiczny. Zawalczy ze wszystkim co kręci płytą CD i ma na metce mniej niż 10 000 zł. W jego dźwięku mamy mocny, zwinny, szybki bas, nasyconą, dźwięczną średnicę i odważną górę.
Opis jak z żurnala. Z SACD dźwięk nabiera szlachetności i głębi. Wyższa średnica, dość mocna, daje znakomite uderzenie fortepianu, z natychmiastowym atakiem i pięknym wypełnieniem.
System Denona brany jako całość jest niezwykle przyjemnym, genialnie wykonanym zaproszeniem do audio wysokiej jakości dla ludzi którzy z różnych względów poprzestawali dotąd na tanich na miniwieżach. Można go traktować jak wyraz luksusu, jednak - jak w najlepszych szwajcarskich zegarkach - jest to jednocześnie realny przedmiot, świetnie służący celom, dla jakich został stworzony.
Wojciech Pacuła