Sprzęt sieciowy u Marantza rozpoznajemy po symbolach z dodatkiem n (jak network). Dotyczy to zarówno odtwarzaczy, jak i wzmacniaczy. Jeżeli jednak w danej serii jest zarówno odtwarzacz, jak i pasujący do niego wzmacniacz, to funkcje sieciowe znajdziemy tylko w odtwarzaczu.
Odtwarzacz CD Marantz CD 50n
Centralną część frontu Marantz CD 50n zajmują wyświetlacz (głównie z informacjami tekstowymi). Zwiastunem wszechstronności odtwarzacza są dwa zestawy manipulatorów; jeden odpowiada za funkcje podstawowe, a drugi jest do nawigacji po menu.
Jedno pokrętło służy do wyboru wejść, drugie do regulacji głośności na wyjściu słuchawkowym. Marantz nazywa CD 50n "sieciowym odtwarzaczem CD", chce tym urządzeniem zadowolić wszystkich, udostępniając różne systemy i opcje.
Marantz CD 50n ma trzy cyfrowe wejścia: współosiowe, optyczne oraz USB-DAC (przyjmuje PCM aż do 32 bit/384 kHz oraz DSD256), do tego złącze HDMI (z ARC) i dwa cyfrowe wyjścia – optyczne oraz współosiowe. Wyjścia analogowe (RCA) są dwa – jedno ze stałym, drugie z regulowanym (w domenie cyfrowej) poziomem sygnału.
Sekcja sieciowa to zarówno Wi-Fi, jak i LAN. W tym zakresie CD 50n błyszczy dzięki HEOS-owi; obsługuje pliki PCM 24 bit/192 kHz oraz DSD256, ma znakomitą aplikację mobilną.
Ściągnie pliki z serwerów DLNA, połączy się ze smartfonami (np. Apple AirPlay 2), obsługuje Spotify Connect. Nie ma Tidala Connect, ale z tym serwisem poradzimy sobie przez firmową aplikację HEOS. Marantz CD 50n ma też certyfikat Roon.
Bluetooth działa dwukierunkowo (możemy więc "podłączyć" do CD 50n słuchawki), chociaż zestaw standardów kodujących jest ograniczony do podstawowego trybu SBC. Pliki (o takich samych parametrach jak w ramach usług sieciowych) podamy do CD 50n na nośniku pamięci USB (gniazdo z tyłu).
Menu jest obszerne, wspomnijmy o najważniejszych ustawieniach. Wybór wśród filtrów cyfrowych ograniczono do dwóch opcji (i słusznie): filtr nr 1 ma zapewniać brzmienie bogate i czyste, z dokładną przestrzenią; filtr nr 2 ma brzmieć bardziej analogowo.
Jednoznaczne w działaniu są trzy poziomy wyjściowego wzmocnienia dla wyjścia słuchawkowego (niewyłączające płynnej regulacji), pozwalające dopasować działanie do parametrów słuchawek.
Producent sugeruje (i służy temu odpowiednia konfiguracja w menu), aby w miarę możliwości wyłączać moduły Bluetooth, sieć Wi-Fi, a nawet LAN, ograniczając w ten sposób źródła zakłóceń.
Marantz CD 50n można pochwalić za wyborny, ultranowoczesny przetwornik cyfrowo-analogowy ESS Technology ES9038 (w wariancie Q2M). Oznacza to wyśrubowaną dynamikę aż 128 dB oraz teoretyczną obsługę sygnałów PCM 32/768 i DSD512; tam wprawdzie CD 50n nie "doskoczy", ale sięga niewiele niżej.
Wzmacniacz Marantz Model 50
Jak na klasyczny wzmacniacz Marantz Model 50 jest wyposażony bogato, chociaż nie oferuje atrakcji sieciowych, które w całości i na wyłączność przejął odtwarzacz.
Sterowanie niemal wszystkimi funkcjami zostało podporządkowane układom mikroprocesorowym i bierze w tym czynny udział otoczony ozdobnym pierścieniem wyświetlacz.
Oprócz dwóch podstawowych pokręteł (regulacja głośności i wybór źródeł) przedni panel daje bezpośredni dostęp do regulacji barwy (tony niskie i wysokie) oraz zrównoważenia kanałów. Jest też przełącznik wyjść głośnikowych – mamy do dyspozycji dwie pary terminali, możemy załączać je w dowolnej konfiguracji lub całkowicie odciąć od nich sygnał (gdy podłączymy słuchawki do 6,3-mm wyjścia).
Na górnej ściance widać wiele szczelin wentylacyjnych, końcówki mocy pracują w klasie AB (chociaż Marantz od pewnego czasu wprowadza wzmacniacze impulsowe).
Marantz określa konfigurację wzmacniacza jako 2.2, nawiązując chyba do sprzętu kina domowego… Ale wzmacniacz nie ma dwóch, a "tylko" jedno wyjście subwooferowe. Zatem o co chodzi? O dwa wyjścia z przedwzmacniacza (regulowane i nieregulowane)?
O podwójne zaciski głośnikowe? Skądinąd wszystko to jest bardzo pożyteczne i mieści się w konwencji wzmacniacza stereofonicznego. Wejścia ograniczają się wyłącznie do sygnałów analogowych. Również w zakresie sygnałów cyfrowych wzmacniacza "odpuszczono" na rzecz odtwarzacza; funkcje strumieniowe to jedno, wejścia cyfrowe – drugie.
Będziemy więc patrzeć na to inaczej w perspektywie systemu, a inaczej samego wzmacniacza. Marantz gra o całą stawkę, nakłaniając do kupienia obydwu urządzeń, aby cieszyć się ze wszystkich nowoczesnych opcji, natomiast sam wzmacniacz funkcjonalnie jest konserwatywny. Dzięki temu żadna sekcja nie została niepotrzebnie (w kontekście systemu) zdublowana, za co przecież ostatecznie musiałby zapłacić klient.
W zakresie analogowym Marantz Model 50 został wyposażony z rozmachem: ma aż pięć wejść liniowych (jedno z nich jest parą dla rejestratora), a do tego jedno gramofonowe (dla wkładek MM), jest też wejście na końcówki mocy, co pozwala zintegrować go w systemie A/V.
Dwa wejścia (gramofonowe oraz jedno liniowe, dedykowane CD) zostały uhonorowane specjalnymi gniazdami RCA z grubszymi kołnierzami, ale wszystkie mają złocone styki.
Rozplanowanie elementów wewnątrz jest znane również z droższych wzmacniaczy Marantza. Duży transformator toroidalny otoczono grubym, metalowym pierścieniem ekranującym.
Końcówka mocy na dużym radiatorze zajmuje centralne miejsce. Duża, pozioma płytka na wysokości gniazd RCA to nie tylko przedwzmacniacz, ale (nie licząc stopni wyjściowych) zasadnicza część układu wzmacniacza. Źródła wybieramy przekaźnikami, regulacja głośności to zadanie dla nowoczesnego, scalonego tłumika.
Z głównego przedwzmacniacza wydzielono pokaźny moduł korekcyjny phono według firmowego przepisu Marantz Musical Phono EQ. Płytka nie jest wprawdzie ekranowana, ale Marantz Model 50 nie ma obwodów cyfrowych (czy sieciowych), które mogłyby jej zagrażać. Na dolnym piętrze można odnaleźć charakterystyczne moduły HDAM.
Tym razem (i jest tak coraz częściej) nie mają one formy dodatkowych, małych płytek drukowanych, są to po prostu zestawy układów wlutowane w określonych miejscach dużej płytki drukowanej.
Pilot jest spory i nieskromny, w gąszczu przycisków (bo sterownik jest systemowy i obsługuje także odtwarzacz) można znaleźć dwie funkcje, których nie wywołamy z przedniego panelu – układ Direct (chyba nie trzeba tłumaczyć) oraz wygaszenie wyświetlacza.
Marantz CD 50n/MODEL 50 - odsłuch
System Marantz CD 50n/MODEL 50 jest bardzo wszechstronny, takie jest też jego brzmienie. Nawet jeżeli natychmiast nie zrobi dużego wrażenia, to z upływem czasu i nagrań może do siebie przekonać. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu, niewiele brakuje, a przede wszystkim niczego nie jest za dużo i nic nie drażni.
Przy tym nie brakuje Marantzowi własnego charakteru, więc wcale nie startuje on w konkursie na brzmienie najbardziej neutralne. Na pewno nie grozi nam dźwięk suchy, techniczny. Jest za to płynny, gładki, ale w granicach dobrej rozdzielczości i różnicowania. Nie są to ciepłe kluchy, w całym pasmie mamy dobrą dynamikę i przejrzystość.
Bas jest dobrze rozwinięty, nasycony i odpowiednio dokładny, bez "kopiącego" wyższego podzakresu czy rozmemłania na samym dole, nie zanotowałem żadnych odchyłek od tego, czego po określonym materiale (i kolumnach, które znam) należało się spodziewać.
Średnicy nie brakuje plastyczności, co jednak nie przechyla szali w stronę ciepła, a już na pewno nie przyciemnienia, bowiem wysokie tony są zarazem klarowne i delikatne, jak i dźwięczne, błyszczące. Wnoszą świeżość i oddech, nie ustępują też przed ostrzejszymi fragmentami, dzięki nim jesteśmy nie tylko pewni, że Marantz jest kompetentny, ale też że ma chęć do grania, a my… do słuchania.
Dźwięk jest swobodnie zaangażowany, nieskrępowany ani dyscypliną, ani uprzejmością. Sprawdzian poszczególnych komponentów wskazał, że odtwarzacz Marantz CD 50n wyciąga z płyt dużo informacji, oddaje je z polotem i błyskiem. Nie jest to twarde i jasne "cyfrowe" brzmienie, ale CD 50n nie udaje też, że jest gramofonem. Za to Marantz Model 50 dodaje w wyższych rejestrach trochę ciepła, co świetnie równoważy cały system.
Obydwa komponenty można docenić za dźwięk żywy, a przy tym naturalny, chociaż mają inaczej rozłożone akcenty. Ich synergia absolutnie nie wyklucza zastosowania w innych systemach.
Maranz Model 50 zapewni zdrową moc, dynamikę, prawidłowy bas, porządek, ale też pierwiastek melodyjności, za to Marantz CD 50n otworzy zasoby różnych źródeł dźwięku, z rozmachem pokaże bogactwo szczegółów, wybrzmień, ale nie zamaskuje wszystkich problemów.
Dźwięk będzie czasami słodki, a czasami szorstki, czasami będziemy chcieli źródło, nagranie czy płytę zmienić szybciej, niż planowaliśmy… albo wręcz przeciwnie.
Takie kontrasty, rozdzielczość i naturalizm też mogą się spodobać, a nawet uzależnić wcale nie mniej niż brzmienia miękkie, ciepłe, łagodzące. Z CD 50n słychać więcej niż z CD-S1.2 Vincenta, którego atutem jest bardziej "analogowa" barwa.
Jako całość system Vincenta gra mocniej, intensywniej, cieplej, bliżej, a Marantz raczej broni się, niż atakuje, lecz długą sesją i wieloma nagraniami potwierdza, że trudno go czymkolwiek "zagiąć". Nie nudzi i nie smuci, za to pozwala nagraniom pokazać ich różne techniki i klimaty, a słuchaczowi zarówno odpocząć, jak też "nakręcić się" swoją ulubioną muzą.
Brzmienie systemu Marantza jest "zwyczajniejsze" niż Vincenta, który jest bardziej kreatywny, ale przez to też może być kontrowersyjny. Marantz jest tym samym "bezpieczniejszy", jest też tańszy, a przy tym świetnie wyposażony.
System Marantza będzie doskonałym wyborem dla tych, którzy nie szukają, czego nie zgubili, a chcą po prostu mieć sprzęt nowoczesny, wszechstronny i elegancki. Sensacje brzmieniowe i tak zapewnią kolumny głośnikowe.