Ci pierwsi dostają urządzenia ciekawe wzorniczo, wyposażone w łącza Bluetooth, z ułatwioną integracją z PC, niewymagające wielkiej wiedzy z zakresu obsługi. Ci drudzy muszą się trochę pomęczyć, instalując sterowniki dla wejścia USB, akceptując konieczność przesyłu sygnału tradycyjnymi łączami, godząc się także na klasyczną stylistykę.
Podział na dwa tak przedstawione nurty może nie jest ostry, ale Myryadowi na pewno bliżej do tego drugiego. Producent przedstawia Myryad Z20 w jasny sposób: "Digital-to-Analog Converter", żadnych neologizmów, żonglerki cechami i wyposażeniem, bo i specjalnie nie ma tu czym żonglować.
Front przetwornika Myryad Z20 ma szerokość 215 mm, naniesione na nim napisy są maleńkie, ale ładne. Po lewej stronie, pod akrylową wstawką, umieszczono dwie diody LED, świecące w zależności od trybu pracy DAC-a. Czerwona pali się w trybie stand-by, biała - podczas pracy.
Myryad Z20 automatycznie się wyłącza, jeśli na wejściu przez 20 minut nie ma żadnego sygnału. Dzięki temu spełnia wymogi Unii Europejskiej, dotyczące ograniczenia poboru energii, jednak problemem jest to, że urządzenia cyfrowe, a dokładniej zegary taktujące, potrzebują do optymalnej pracy trochę rozgrzewania, ustabilizowania temperatury.
Odchyłki powodują wzrost jittera, a w konsekwencji pogorszenie jakości dźwięku. I wcale nie chodzi o produkty high-endowe; wahania tego typu są większe właśnie w niedrogich urządzeniach, w których zegary są niższej klasy.
Pośrodku umieszczono rządek mikrodiod LED, wskazujących częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego, zaś po prawej stronie trzy diody - też białe - zapalające się nad skrótem nazwy aktywnego wejścia.
Sygnał doprowadzamy do jednego z trzech wejść: RCA (S/PDIF), optycznego TOSLINK (S/ PDIF) lub USB. Wszystkie przyjmują sygnał cyfrowy PCM 16- i 24-bitowy, o częstotliwościach próbkowania: 44,1/48/96/88,2/176,4/192 kHz.
Warto zwrócić uwagę na odtwarzanie sygnałów 88,2 oraz 176,4 kHz, często przez wejścia USB pomijanych. Wszystkie sygnały cyfrowe są przed skonwertowaniem na analog upsamplowane w układzie Burr Brown SRC43821 do postaci 24 bity, 192 kHz. Wejście USB pracuje w trybie asynchronicznym.
Aby można było z niego skorzystać, należy zainstalować w komputerze (PC) odpowiedni driver. Otrzymujemy go wraz z urządzeniem, na płycie CD-R. Obsługuje on niemal wszystkie używane obecnie systemy operacyjne Windows: XP, Vista, 7 i 8.
Operacja ta przebiegła u mnie bezproblemowo. Ponieważ to driver ASIO, sygnał wysyłany do przetwornika zawsze będzie miał parametry pliku, z którego został zdekodowany; komputer nie zamieni go w wewnętrznym mikserze według swojego widzimisię.
Myryad Z20 - przyłącza
Myryad Z20 ma dwie pary wyjść analogowych RCA, oznaczonych "A" i "B". Na tylnej ściance znajdziemy jeszcze gniazda RCA My-Link służące do włączenia Z20 w fi rmowy system zdalnego sterowania.
Myryada Z20 można zintegrować z systemem Myryada, w którym będzie reagował na komendy wydawane pilotem dla urządzenia stojącego wyżej w "hierarchii", najczęściej wzmacniacza.
Uśpienie Z20 po 20 minutach bez sygnału jest wówczas nieaktywne; przejście do stand-by zależy od ustawień w innych urządzeniach systemu. Układ elektroniczny został zmontowany na jednej dużej płytce drukowanej. Wejście USB jest obsługiwane przez kość C-Media CM6631A USB Audio Device Class Definition V2.0).
Układ ten spełnia również funkcję odbiornika cyfrowego dla dwóch pozostałych gniazd. Sygnał jest następnie upsamplowany w układzie Burr Brown SRC43821 i dopiero w postaci 24/192 trafi a do przetwornika cyfrowo-analogowego.
To kilkabitowy układ Cirrus Logic CS4398 typu delta-sigma, 24/192, z różnicowym wyjściem. Kość ma już swoje lata, ale wciąż jest chętnie stosowana. Elementy w układzie filtrów wyglądają porządnie, szczególnie kondensatory polipropylenowe Wima.
Oporniki, choć w montażu SMD, też są z dobrej półki. Na wyjściu pracują dwa - po jednym na kanał - układy scalone OPA2604 Burr Browna. Taktowaniem sygnału zajmują się dwa, dobrze wyglądające zegary - osobno dla każdej z rodzin 44,1 i 48 kHz.
Odsłuch
Komponenty audio dobiera się tak jak ubrania: powinny do nas pasować i powinniśmy się w nich dobrze czuć. Przetwornik Myryad Z20 zapewnia kombinację żywości i ogłady, znaną z drogich urządzeń audio. Umiejętnie maskując niedostatki wynikające z ceny, a więc i zastosowanych rozwiązań oraz elementów, oferuje dźwięk, który jest uniwersalny, atrakcyjny i łatwo przyswajalny.
Płyty Daft Punk, Portishead i krążki z krautrockiem, odsłuchiwane pod kątem basu, pokazały, że sam skraj pasma jest wycofany; jednak ostatnia rzecz, jaką bym o tym brzmieniu powiedział, to że jest odchudzone.
Posłuchajmy "Dummy" Portishead albo fantastycznie wyprodukowanej płyty Dawida Podsiadły "Comfort and Happiness", a przekonamy się, że już średni bas jest pełny i energetyczny. Stanowi to dobre uzupełnienie, albo przeciwwagę, dla wyraźnie obecnej "wyższej średnicy", dzięki której brzmienie jest bezpośrednie i "obecne".
Jednocześnie krawędzie dźwięków wydają się trochę zaokrąglone, zmiękczone, dzięki temu brzmienie nie będzie męczyć ostrością i twardością.
Właśnie ciekawe połączenie dużej energii, otwartości i łagodności określa charakter Myryada. Gładkość i jedwabistość, nieustannie przewijająca się w tym brzmieniu, nie oznacza utraty dynamiki i ospałości.
Rozdzielczość oraz różnicowanie jest typowe dla tej klasy cenowej - nie dostajemy jeszcze wielkiej palety barw, dużych i wyraźnych brył, głębokich planów, ale dźwięk nie zostaje spłaszczony i "zbity", ma konsystencję i fakturę.
Nieco lepsze rezultaty uzyskałem przy podłączeniu transportu CD lub odtwarzacza plików przez wejście RCA, niż komputera przez USB, ale i to ostatnie wypada docenić.
Dynamika jest słabsza, jednak dźwięk jest wciąż plastyczny i przyjemny. Z20 poradzi sobie w dowolnym systemie, z dowolnym repertuarem muzycznym.
Wojciech Pacuła