Jakie powinny być optymalne słuchawki podróżne? Wydaje się, że powinny mieć przynajmniej cztery cechy: ANC i Phiatony to mają, dobrze by było uwolnić się od kabli (szczególnie w tłoku komunikacji miejskiej) - tego akurat tutaj nie dostajemy, powinny zajmować jak najmniej miejsca w bagażu (mniejsze są już tylko Sennheisery Travel MM 450-X) i na koniec - działać jak najdłużej, bez konieczności ingerencji z naszej strony (nie da się kupić nowego paluszka na środku Atlantyku, tak samo jak trudno szukać gniazdka USB w Indiach).
Phiaton PS 300 NC - dodatkowe wyposażenie
I tu Phiaton pozostawia konkurencję daleko w tyle. W komplecie dostajemy uniwersalny zasilacz z wyjściem USB pracujący pod napięciem 100-240 V i pięcioma typami wymiennych wtyków (europejski, brytyjski, amerykański, australijski i koreański), a do tego dodatkową ładowarkę USB, wyglądającą jak pojedyncza muszla słuchawki. Otrzymujemy dwa akumulatorki.
Gdy jeden nam służy, drugi się ładuje. Co jeszcze? Dwa przewody ponad 1,5 m każdy, normalny i z mikrofonem do iPhonów (jak rozwiązać ten wkurzający problem, że wszyscy robią mikrofony tylko dla Apple, napiszę wkrótce), przejściówkę na dużego "jacka" i samolotową, ale w wersji składanej (piękny drobiażdżek).
Etui słuchawek Phiaton PS 300 NC jest jednym z najbardziej poręcznych - nie dość, że małe, to jeszcze sztywne i ma kieszonki na wszystkie drobiazgi.
Oprócz dwóch mikrofonów zainstalowano też w Phiatonach PS 300 NC opatentowany system VHST (Valves of the Heart Sound Technology) - opis techniczny tego "zjawiska" jest strasznie zagmatwany, ale z grubsza chodzi o system zaworów kontrolujących ciśnienie wewnątrz obudów w sposób naśladujący pracę zastawek w sercu, w celu poprawy warunków pracy membran.
Nauszne poduszki przygotowano podobnie jak w Denonie - nie mają zagłębienia na środku, więc przylegają całą powierzchnią do ucha. Pałąk pracuje w dużym zakresie, więc każda głowa powinna się zmieścić. Wygodnym detalem jest mięsiste obłożenie pałąka po obydwu stronach gąbką.
Odsłuch
Ze słuchawek Phiaton PS 300 NC usłyszymy sporo wysokich częstotliwości, chociaż nie oznacza to wysokiej szczegółowości. Odczuwałem niedostatek pewnej elegancji wykańczania, wybrzmiewania dźwięków. Są one jakby za krótkie, wyraźne w ataku, ale szybko gaszone.
Jeszcze 3-4 lata temu za takie słuchawki z ANC człowiek całowałby postopach ich konstruktorów, wtedy byłyby wybitne, a tak są "tylko" dobre. Ale czy w podróży potrzebujemy audiofilskiego brzmienia? Phiaton PS 300 NC mają inne atuty. Małe, ładne, z najlepiej rozwiązanym w całym teście zasilaniem na każdą okazję.