W studiach nagraniowych używa się głównie słuchawek zamkniętych, które dominują też w katalogu Shure, jednak kilka miesięcy temu firma przedstawiła dwa najdroższe i najlepsze w swojej ofercie modele, będące konstrukcjami otwartymi.
Shure SRH1440 - wykonanie i konstrukcja
Kilka miesięcy temu przetestowaliśmy STH1840; o kilkaset złotych tańsze Shure SRH1440 też prezentują się bardzo ciekawie. Większość obudowy wykonano z plastiku, jego jakość nie budzi zastrzeżeń, a strzałem w dziesiątkę jest mocniejsze zabudowanie elementów podtrzymujących muszle i wizualne zespolenie ich z pałąkiem, dzięki czemu słuchawki wyglądają bardziej monolitycznie.
Atrakcyjnie prezentują się też ażurowe, gęste osłony przetworników ozdobione srebrnym pierścieniem. Do głowy przylegają miękkie, welurowe poduszki, zapewniające lepszą wentylację niż skórzane odpowiedniki.
Pałąk słuchwek Shure SRH1440 ma tradycyjny, przesuwny mechanizm regulacyjny z wąskimi zapadkami, które pomagają w precyzyjnym ustaleniu i zachowaniu położenia.
Słuchawki dość łatwo dostosowują się do kształtu głowy, w sporadycznych przypadkach owalne muszle mogą okazać się zbyt wąskie, ale nawet wtedy miękkość poduszek rekompensuje nieco mocniejszy uścisk i sporą masę słuchawek - 340 g.
Shure SRH1440 - dodatkowe wyposażenie
W zestawie z Shure SRH1440 znajdziemy elegancki futerał do przechowywania i przenoszenia słuchawek, komplet zapasowych welurowych poduszek oraz dodatkowy przewód sygnałowy - więc mamy w sumie dwa kable z miedzi OFC.
Każdy ma długość 2,1 m i jest zakończony wtykiem 3,5 mm, który uzupełniono adapterem na standard 6,5 mm. Przewód należy podłączyć do słuchawek dwoma złoconymi minikonektorami MMCX, blokowanymi przez wkręcenie w muszle. Zastosowane przetworniki szerokopasmowe mają średnicę 40 mm. Impedancja - to bardzo wygodne dla sprzętu przenośnego 37 omów.
Odsłuch
Grając bardzo precyzyjnie, przypominają o studyjnym rodowodzie marki. O ile tańszy model Shure SRH940 był w tym zakresie niemal bezkompromisowy, to Shure SRH1440 grają bardziej "po ludzku", ale stale na fundamencie neutralności.
Nie ma szaleństwa odseparowanego detalu, najdrobniejsze dźwięki są pokazywane zawsze bardzo rzetelnie, ale i wplecione w kontekst. Mocny i neutralny środek wraz z bezbłędnym przejściem w górne rejestry nie pozwala na ten dźwięk spoglądać inaczej jak tylko na znakomicie zharmonizowaną i uporządkowaną kompozycję.
Góra pasma łączy gładkość i kremowość z dynamiką, Shure SRH1440 potrafią zagrać nawet wybuchowo, ale wszystko znakomicie różnicuje i nie rozpędza się w jednym kierunku.
Prawdziwą ucztą dla ucha są wszelkiego rodzaju przeszkadzajki, dzwoneczki, lecz także werbel. Wszystkie te elementy mają wyborny atak, nasycenie i selektywność.
Spędziłem z nimi dużo czasu, odkrywając nieznane wcześniej, albo nie do końca "oszlifowane", bogactwo wielu płyt. Nie jest to jednak brzmienie, które przyjaźnie traktuje wszystkie nagrania, bo tu i ówdzie zdarzają się ostrzejsze "szpile", których byśmy sobie nie życzyli - nie było jednak aż tak złego nagrania, które odsłuchiwane na Shure bardziej by męczyło niż cieszyło, a w moim odtwarzaczu lądowały przeróżne rzeczy, żeby wspomnieć np. Def Leppard ze śladowymi elementami poprawnej realizacji.
Jest jedna rzecz, którą bym w Shure SRH1440 poprawił (gdybym potrafił...), dotyczy to niskich tonów - są dość suche i ograniczone w rozciągnięciu, a także w potędze. Może dzięki temu góra pasma ma "wolną rękę" i nigdy nie jest przykrywana przez zagęszczoną substancję, również rytm trzyma się świetnie. Dźwięk byłby jednak pełniejszy, gdyby dodać do niego więcej basowego animuszu.