W chwili premiery do sprzedaży trafiły trzy modele, Ultrasone Performance 840, 860 i 880. Najtańsze z nich doskonale spełniają kryteria tego testu, a jeden z nielicznych, pierwszych egzemplarzy udało mi się dosłownie wyrwać dystrybutorowi tuż przed oficjalnymi pokazami dla dealerów.
Takie gorące nowości lubimy najbardziej! Wszystkie modele Performance można pochwalić nie tylko za nowe, świeże wzornictwo, ale i znacznie lepsze materiały.
Nawet najtańszy egzemplarz Ultrasone Performance 840 wygląda wybornie. Muszle mają owalny kształt, wykonano je z tworzywa, część powierzchni ma satynowe, miękkie wykończenie, a część obleczono materiałem o gumowanej strukturze.
Od góry w muszle "wchodzi" mocowanie zawieszone na obrotowym przegubie połączonym z konstrukcją pałąka. Elementy regulacyjne wykonano z metalu, odlewy o lekko chropowatej strukturze nie tylko znakomicie się prezentują, ale odpowiadają też za poczucie obcowania z produktem luksusowym.
Górna część pałąka ma na zewnątrz również gumowaną powierzchnię, a wewnątrz, od strony głowy, dodano gąbkę pokrytą materiałem imitującym skórę.
W taki sposób zaprojektowano też poduszki w owalnym kształcie, które są obszerne na tyle, by nic nie uwierało; zostaje nawet trochę wolnego miejsca, choć idealny komfort burzy nieco dość mocny uścisk pałąka. Przewód sygnałowy podłączono (złącze 2,5 mm) do jednej z muszli i tam właśnie słychać najdrobniejsze nawet otarcia czy stuknięcia w kabel.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Choć słuchawki Ultrasone Performance 840 mają wygodną, 32-omową impedancję, to 3-metrowy przewód nie powoduje, że są idealnym partnerem w podróży.
Oczywiście zawsze można dokupić krótszą wersję, a wtedy być może częściej przyda się równie elegancki, co same słuchawki, sztywny woreczek, w który "840-tki" można z gracją zapakować, dzięki sprytnej konstrukcji i dwóm przegubom.
Odsłuch
Środek ciężkości brzmienia Ultrasone Performance 840 jest przesunięty w stronę basu, ale na tle konkurentów może być to ocenione różnie.
Tak czy inaczej, różnice słychać jak na dłoni. W porównaniu z Sennheiserem dostajemy teraz efektowny, rozłożysty bas, ale już przy Monsterach potencjał niskotonowy "840-tek wydaje się przeciętny.
W ostatecznej ocenie nie odważyłbym się więc zarzucić tym słuchawkom przebasowienia, chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy tak to odebrali.
Niskie rejestry są na pewno nieco zaokrąglone i zmiękczone, co powoduje, że nie są nachalne, chociaż nie wspierają też aktywnie dynamiki.
Średnica też jest miękka i łagodna, zdecydowanie unika okazji do drażnienia - im wyżej, tym jest delikatniejsza - aż wreszcie wchodzimy w zakres wysokich tonów, gdzie brzmienie odżywa, poziom wyraźnie się podnosi, dzięki czemu całe brzmienie nabiera światła i przestrzeni.
Góra pasma nie walczy z basem o dominację, lecz zamyka charakterystykę wyraźnym akcentem. Wciąż przydałoby się więcej blasku i wigoru, ale jeżeli słuchawki mają nam służyć w chwilach odpoczynku, a nie do podnoszenia adrenaliny, do słuchania muzyki, a nie do jej monitorowania, to jest to dobra kompozycja, tym bardziej, że dobrze znosi niedoskonałości skompresowanych nagrań.
Ultrasone Performance 840 to nie są słuchawki w żadnej mierze wyczynowe, ale pod każdym względem wygodne.
Radosław Łabanowski