Kiedy firma HiFiMan stawiała swoje pierwsze kroki, a było to rok 2007, wielu recenzentów było zdziwionych. W czasach "multimedialności" i zastępowania przeróżnych empetrójek przez "wszystkopotrafiące" smartfony, nowa firma zaproponowała specjalizowane, przenośne odtwarzacze audio, dorzucając tkwiące jeszcze wtedy w stagnacji słuchawki - w dodatku egzotyczne i kapryśne, z przetwornikami planarnymi...
Gdy dodano do tego jednoznacznie chińskie korzenie firmy (deklaracja mówiąca o tym, że jej właściciel wpadł na pomysł nowego biznesu w Nowym Jorku niewiele zmienia), wydawało się, że przepis na spektakularną klapę był murowany. Tymczasem wysokiej klasy przenośne odtwarzacze muzyki znalazły sobie miejsce, a słuchawki wywołały eksplozję niemal nowego rynku.
Słuchawki planarne to wciąż podobna nisza jak kolumny elektrostatyczne, chociaż w osiągnięciu popularności pomaga producentowi przyjęta polityka względnie niewygórowanych cen. HiFiMan HE400i to jeden z tańszych modeli. Wydaje się, że to bezpośredni następca HE400, z tym zastrzeżeniem, że obydwa modele występują równolegle w ofercie, a nowe "i" mają więcej wspólnego z droższymi konstrukcjami.
Niektóre elementy tych słuchawek sprawiają wrażenie cofnięcia się w czasie do Hi-Fi sprzed 30, 40 lat...Takie jest choćby opakowanie, karton - kuferek z ogromnym wiekiem. Całość oklejono skórą i dodatkowo obszyto jasnym, grubym ściegiem.
Wewnątrz obszerne wyściółki i przegródki utrzymują słuchawki na miejscu. Żadnych etui, sprytnie zamykanych "kokonów" ani podtrzymywanych czarodziejskimi mechanizmami sposobów składania i rozkładania. Po prostu kawał domowych słuchawek w rozmiarze maxi.
HiFiMan HE400i - konstrukcja
Muszle słuchawek HiFiMAN HE400i są okrągłe, zawieszone na wykonanych z tworzywa, ale sprawiających solidne wrażenie, widelcach, które mechanizmem obrotowym przytwierdzono do pałąka. Tu na pierwszy rzut oka widać największe zmiany względem modelu HE400.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Pałąk jest podwójny, górną sekcję wykonano z metalu, w nietypowym kształcie, niemal prostym na górze, ostrymi zagięciami przechodzącym w boczne części i łączącym się bezpośrednio ("na sztywno") z przegubami muszli.
Za komfort odpowiada stykający się z głową, dodatkowy dolny pałąk, zawieszony pod metalową ramą na przesuwnych klipsach. To właśnie wysokość dolnego pałąka jest odpowiednikiem typowej regulacji góra-dół. Z głową styka się miękki, perforowany materiał. Muszle są od zewnątrz wykończone metalową siateczką.
HiFiMan HE400i to słuchawki otwarte, producenci - zwłaszcza modeli z niższych przedziałów cenowych - nie decydują się na nie zbyt często, ale o ile naszą grupę można traktować reprezentatywnie, to powyżej 2000 zł takie rozwiązanie zaczyna cieszyć się nieco większym zainteresowaniem.
Zupełnie nowe są też poduszki, określane mianem hybrydowych; ich zewnętrzne pierścienie wykonano ze skóry, część, która styka się z głową, jest welurowa, a wewnątrz (prostopadle do przetwornika) występuje znowu skóra, jednak już nieco inna - z wyraźną perforacją. Na każdej muszli zainstalowano miniaturową, zakręcaną wtyczkę - co jest dość typowe dla słuchawek HiFiMana.
Nowe są także hybrydowe poduszki złożone z trzech różnych materiałów: gładkiej skóry na zewnątrz, porowatej wewnątrz i warstwy welurowej przylegającej do ucha.
HiFiMan HE400i przygotowano w ten sposób do okablowania "zbalansowanego" - niezależnego prowadzenia ścieżek masowych, jednak w komplecie jest klasyczny przewód zakończony (od strony wzmacniacza) kątowym złączem mini-jack (3,5-mm).
"400-tki" to słuchawki z przetwornikami planarnymi. Rozwiązanie polega na wykonaniu membran o dużej powierzchni z cienkiej folii mylarowej, na którą napylono aluminiową ścieżkę przewodzącą - układ nie ma typowej cewki.
Magnes ulokowano z jednej strony (zewnętrznej patrząc od ucha), dlatego producent określa ten typ przetwornika "Single Side". Istnieją jeszcze wersje (droższe) z magnesami umieszczonymi z dwóch stron.
Główną bolączką przetworników planarnych jest ich niska efektywność, choć w przypadku HE400i ma to być przyzwoite 93 dB, a sam producent zachęca, by nie lekceważyć także przeciętnej jakości źródeł przenośnych.
Odsłuch
HiFiMan żyje we własnym świecie, położonym w pewnej odległości względem większości testowanych słuchawek. Nie chodzi tu o proste relacje między różnymi podzakresami, rozciągnięcie pasma czy dynamikę.
Nawet w połączeniu ze źródłami dostarczającymi najbardziej "cyfrowy" dźwięk, który na innych słuchawkach był już mało akceptowalny, HiFiMan HE400i swoim sposobem trzymają analogowy fason, opanowują i przysposabiają każdy materiał. Nie trzeba się długo wsłuchiwać - taki efekt pojawił się natychmiast, gdy podłączyłem "400-tki", a potem tylko potwierdza się, że to cecha trwała.
Można poczuć zatopione gdzieś w oddali, ale jakże ważne dla komfortu, bardzo ciemne, oleiste tło, z którego jakby bez pośpiechu wyłaniają się wszystkie instrumenty. Dźwięk jest zwarty, mięsisty, ustawiony nisko, może lekko przymglony, choć to bardziej kwestia wyjścia z kręgu brzmień otwartych i bezpośrednich.
HiFiMan bawi się dźwiękiem, dopieszcza go i modeluje ze starannością, osiąga to jednak w absolutnej zgodzie z delikatnością góry pasma, a także pewną nieśmiałością środka.
Wydawałoby się, że osiągnięcie tak dobrej szczegółowości - a przede wszystkim złożonej, skomplikowanej faktury dźwięków - musi być połączone z ich bardzo jaskrawą ekspozycją.
Tymczasem HiFiMany pokazują, że można to zrobić inaczej. Przenoszą muzykę i dźwięki z ostrego, prażącego słońca w przyjemny cień, nie poświęcając przy tym wiele z dokładności.
Ponadto - o ile wiele słuchawek wraz cichym słuchaniem traci na czytelności - HE400i utrzymują powyższy charakter, nie stają się bardziej wyraziste, ale nie wpadają w matowość.
Bas jest dość delikatny, znów ciepły, pulsujący, teoretycznie przydałoby mu się więcej masy i brutalności, ale mogłoby to zburzyć całościową koncepcję.
Z niedrogimi źródłami przenośnymi brzmienie traci na rozdzielczości, ale inaczej niż w innych słuchawkach, dobrze broni się przed rozjaśnieniem wprowadzanym przez niektóre odtwarzacze.
Radosław Łabanowski