Urządzenie jest niewielkie, ma plastikową obudowę, trochę przypomina głośnik centralny. YA-SBR510 ustawia się w podobny sposób, poziomo, na podpórce będącej jego integralnym elementem. Podłączenia są bardzo proste - na tylnym panelu znajduje się miniaturowa zaślepka kryjąca kilka portów: zasilający (zasilacz jest zewnętrzny), cyfrowe wejście światłowodowe, port USB oraz trzyipółmilimetrowe gniazdo minijack.
Dwa ostatnie wejścia służą do podłączenia zewnętrznych, przenośnych odtwarzaczy MP3. Urządzenie jest dla wszystkich odtwarzaczy tak samo sprawiedliwe, ponieważ w ogóle nie wyświetla żadnych danych - zwyczajnie nie ma wyświetlacza.
Najbardziej wyrafinowanym sposobem jest sparowanie YA-SBR510 ze źródłem sygnału Bluetooth, wówczas transmisja muzycznych danych odbywa się bezprzewodowo.
Sprawdziliśmy, tak zaplanowany system działa dobrze, również odległość jest imponująca, w normalnym domu spokojnie można odsunąć źródło od głośnika o dziesięć metrów, co zresztą deklaruje producent. Z przodu widzimy trzy niewielkie głośniki niskośredniotonowe oraz jeden wysokotonowy, ukryte pod plastikowo-materiałową maskownicą.
Pod tym zestawem jest "przycisk" do zmiany wejść, sygnalizator stanu, regulatory głośności, niebieska "fala" pulsująca podczas słuchania oraz czujnik obecności. Ten ostatni służy do uruchamiania urządzenia, gdy zostanie wykryty ruch i wyłączania, gdy słuchacz śpi (na szczęście ta opcja nie jest obowiązkowa, trzeba ją uruchomić). YA-SBR510 pracuje w dwóch trybach dźwiękowych hi-fi i quasi dookólny.
Odsłuch
Z tego dość dziwnego urządzenia wydobywa się całkiem sensowny dźwięk - z pewnością lepszy od brzmienia otrzymywanego z przeciętnych bumboksów. Bas nie jest promowany, dynamiki jednak nie brakuje.
Czytelność sensu muzycznego przekazu jest oczywista, dźwięk nie jest zagmatwany, zamulony czy przeostrzony. Średnica jest zwarta, konkretna, podobnie góra, z wyczuwalną twardością i bez powietrza, co jednak spokojnie da się strawić. Włączenie opcji dookólnej daje "efekt", ale wprowadza bałagan.