Czarna, matowa obudowa systemu jest przede wszystkim bardzo duża, pod względem gabarytów może konkurować chyba tylko z potężnym Pioneerem. Konstrukcja została "zawieszona" na metalowym pałąku, który tworzy wygodną rączkę i budzi skojarzenia ze sprzętem przenośnym. Te wzmagają także wyeksponowane głośniki za srebrnymi maskownicami, otoczonymi błyszczącymi pierścieniami.
Harman zbudował "dorosły", dwudrożny system posługując się przetwornikami o firmowych nazwach Ridge i Atlas. Pierwszy to spora kopułka, która odtwarza tony najwyższe, obok niej zainstalowano 11-cm przetworniki nisko-średniotonowe. Na tym jednak nie koniec, gdyż z tyłu mamy kolejne dwie maskownice, a za nimi najprawdopodobniej membrany bierne.
Całością sterują aż cztery cyfrowe końcówki mocy, tweetery zasilane są układami 2 x 15 W, dla kanałów niskotonowych przygotowano moduły 2 x 30 W. Najprawdziwszy bi-amping! Podział pasma odbywa się w procesorach DSP odpowiedzialnych również za pracę innych sekcji urządzenia.
Występuje tu dość nietypowe położenie portu dokującego, na górze urządzenia, w niecce utworzonej przez pałąk, co ma w tym wypadku stosowne uzasadnienie. Przeznaczony do częstego przenoszenia system chroni w ten sposób podłączonego iPoda przed uszkodzeniem.
Dodatkowo odtwarzacz nie jest mocowany w pozycji delikatnie pochylonej, ale niemal poziomo. Efekt ten osiągnięto przez zastosowanie wahliwej kołyski z konektorem i siedziska z regulowaną minipodporą. Całość dostosowuje się do różnych typów odtwarzaczy, którym w takim otoczeniu będzie nie tylko przytulnie, ale i bardzo bezpiecznie.
Jedyna wątpliwość dotyczy wygody dokowania iPoda , która przez wybraną pozycję oraz bliskość pałąka nie jest tak dobra jak w innych modelach. Jednak zdając sobie sprawę z innych zalet, można się do tego przyzwyczaić. Aby zadbać o pewność połączenia stacji z iPodem, producent dodał szereg adapterów dla różnych typów odtwarzaczy Apple.
Jak przystało na system, który może być przenoszony, Harman Kardon GO+PLAY pozwala również na zasilanie bateryjne - pod dolną pokrywą znajdziemy magazynek na typowe baterie D, przypomną się czasy starych radiomagnetofonów…
Harman nie zapomniał także o świetnym pilocie, tak jak urządzenie ma on odważnie wykrojoną formę i tylko kilka najważniejszych przycisków, ale - co w praktyce najcenniejsze - zamiast podczerwieni wykorzystuje transmisję radiową.
Brzmienie
Nas początek dostajemy solidny zestaw - spójność, zrównoważenie i odpowiednią dozę detaliczności. Największe nadzieje pokładałem w górnych rejestrach, których tutaj nie zabrakło. Soprany są silne, otwarte, soczyste, chwilami nawet porywiste, wpadają incydentalnie w metaliczność.
Środek pasma nie ma nawet cienia miałkości - jest czytelny, precyzyjny, szybki i dokładny, nawet na bardzo wysokich poziomach głośności. Bas pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i od czasu do czasu najwyraźniej się zapomina, grając naprawdę potężnie i nie zawsze najkrócej. Wszystko razem ma dużo energii, muzyka jest nasycona i plastyczna.