Trzeba przyznać, że taka oryginalna konfiguracja nie jest często spotykana. Rogue Audio Sphinx to najtańsza i jednocześnie jedyna integra Rogue o takiej konstrukcji. Mimo niekonwencjonalnej techniki, z zewnątrz wzmacniacz nie przyciąga szczególnej uwagi, nie krzyczy "jestem inny" - wygląda bardzo klasycznie i elegancko.
Wzmacniacz ma jednak dość nietypowe rozmiary, bowiem szerokość wynosi ok. 39 cm, więc Sphinx najlepiej będzie się czuł sam. W zestawie np. z typowym 43-cm odtwarzaczem będzie zauważalne "niedopasowanie", ale ze względu na chłodzące otwory w górnej ściance integry, postawienie go oddzielnie wyjdzie wszystkim na dobre.
Na srebrnym froncie (jest też dostępna wersja czarna), wykonanym z grubej metalowej płyty, umieszczono trzy identycznie wyglądające pokrętła: regulację wzmocnienia, zrównoważenia kanałów oraz selektor wejść.
Mniej więcej pośrodku znajduje się też wyjście słuchawkowe (6,3 mm), a po lewej stronie wykonano otwór ukrywający czujnik podczerwieni. Można z rozpędu ucieszyć się zdalnym sterowaniem, ale nie jest to wcale oczywiste - testowany egzemplarz został dostarczony bez pilota wcale nie przez zaniedbanie: w podstawowej wersji zdalnego sterowania jeszcze nie ma, możemy je dokupić za ok. 450 zł.
Wzmacniacz Rogue Audio Sphinx ma trzy równorzędne wejścia liniowe oraz wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM. Ciekawie zaprojektowano taki detal, jak tryb czuwania.
Obwody wyjścia słuchawkowego są niezależne od wyjść głośnikowych, jeśli wyłączymy wzmacniacz (przejdziemy w tryb czuwania), to w dalszym ciągu "pod parą" pozostanie sekcja przedwzmacniacza oraz wspomniany wzmacniacz słuchawkowy, z których możemy korzystać.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Rogue Audio Sphinx - złącza
Z tyłu, oprócz wyłącznika sieciowego, znajdują się cztery pary RCA dla czterech wejść. Są również niskopoziomowe wyjścia w dwóch konfi guracjach - ze stałym oraz zmiennym poziomem sygnału.
Wyjścia głośnikowe to dość zwykłe (plastikowe, zakręcane), pojedyncze terminale. Z instrukcji dowiemy się, że wzmacniacz obsłuży zarówno 8-, jak i 4-omowe kolumny, ale w tym względzie znaczenie mają przecież nie lampy w przedwzmacniaczu, lecz końcówki mocy w klasie D, zatem nie jest to żadną niespodzianką.
Skąd pochodzi ten wynalazek, gdzie go wyprodukowano? Wcale nie w Chinach, ani w ogóle na Dalekim Wschodzie, nie w Wlk. Brytanii, ani w ogóle w Europie...
Producent wie, że ma się czym pochwalić, informuje więc o tym z dużym zaangażowaniem: napisy "Made in U.S.A." umieszczono w dwóch miejscach tylnego panelu i jeden jest lakierowany, tak jak znaki, drugi dołożono w postaci dodatkowej naklejki.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Wejście gramofonowe z bolcem uziemiającym w formie śruby – ten szczegół jest może mało elegancki, ale tak samo skuteczny.
Rogue Audio Sphinx - wnętrze
Wnętrze wzmacniacza Rogue Audio Sphinx to oczekiwany już przegląd różnych technik i układów. Gniazda wejściowe RCA przylutowano do płytki, która stanowi jedną z dwóch głównych sekcji przedwzmacniacza.
Pokrętło sekcji wejść przedłużono za pomocą sztycy do tylnej części, bo właśnie w okolicach tylnej ścianki znajduje się mechaniczny przełącznik sygnałów. Taka konstrukcja nie pozwoliła na uruchomienie selekcji źródeł z poziomu zdalnego sterowania, które ogranicza się wyłącznie do regulacji wzmocnienia.
Po wybraniu źródła sygnał jest przesyłany długimi odcinkami przewodów w okolice frontu, do analogowego (zmotoryzowanego) potencjometru Alps (wersja czarna). Umieszczono go - tak jak większość obwodów urządzenia - na dużej płytce drukowanej. Korzystanie z wyjść niskopoziomowych RCA (regulowanych) jest więc związane z koniecznością powrotu sygnału (również przewodami) z regulatora na tylną płytkę.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
W sekcji przedwzmacniacza zastosowano parę triod ECC802S produkcji JJ Electronic (jest to udoskonalona wersja modelu ECC82, cechuje się większą odpornością na mikrofonowanie dzięki zmienionej konstrukcji katody).
Na głównej płytce umieszczono także filtry wyjściowe oparte na znakomitych kondensatorach Mundorf MCap. Końcówki mocy to dwa niezależne moduły produkcji holenderskiego Hypexa, z serii UcD (UcD180HG).
Odsłuch
W konstrukcji wzmacniacza Rogue Audio Sphinx wykorzystano niemal wszystkie dostępne techniki i typy układów, mamy tutaj taki miks, że chyba nawet najwięksi "teoretycy" i przepowiadacze audiofilskiej pogody nie odważyliby się na prognozy brzmieniowe...
Sam podszedłem do tematu bez żadnych oczekiwań i niczego nie dosłuchiwałem się na siłę, chcąc udowodnić komukolwiek, czy nawet sobie, prawdziwość jakichkolwiek tez.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Faktem jest jednak, że Rogue Audio Sphinx gra niekonwencjonalnie, i dość łatwo można w nim dostrzec bardzo różne elementy, które w jednym zestawie pojawiają się rzadko. Już tutaj firma odniosła sukces - oferuje coś unikalnego.
Sphinx nie zawiedzie klientów, którzy chcieliby usłyszeć dźwięk kojarzony z techniką lampową. W zakresie średnio-wysokotonowym wzmacniacz gra bardzo płynnie, gładko, utrzymuje taki charakter praktycznie cały czas, narzucając/wzbogacając każde nagranie o własny klimat.
Czasami jest to brzmienie aż słodkie, lecz jest w nim też coś, co nie pozwala stać się mdłym. Po pierwsze, witalność średnich tonów, które mają do dyspozycji niezłe zróżnicowanie barwowe (wokale nie są ujednolicane), a po drugie... O tym za chwilę.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Jak na razie, Sphinx jest niemal negatywem Hegla - przeciwstawia się jego precyzyjnemu, chłodnemu brzmieniu, wychodzi do nas z brzmieniem bliskim, ciepłym, zaokrąglonym. Muzycznych emocji nie zabraknie ani tutaj, ani tam, chociaż będą one zupełnie różne.
Rogue Audio Sphinx zagęszcza, dopieszcza, trochę łagodzi, chociaż tej łagodności tamę stawia nie tyle detaliczność, co charakter basu. Ale jeszcze o wysokich tonach - ich delikatność nie pozwala na rozwinięcie analityczności, nie nazwałbym tego aż przyciemnieniem, lecz Sphinx na pewno należy do tego towarzystwa, w którym pewnych rzeczy nie wypada powiedzieć (zagrać) zbyt dosłownie, zbyt dobitnie, zbyt ostro.
Góra pasma potrafi nawet błysnąć, ale nawet ten błysk będzie ciepły, spokojny, przyjemny, a nigdy jaskrawy i kłujący. Właściwie to dźwięk dość dobrze wypełniający kryteria "lampowości", jednak zupełnie nową treść i formę wnosi bas.
Chwilami i raczej pozornie gra dość oszczędnie, ale dynamiczne bodźce wywołują szybkie ataki energii, dobre tempo potrafi "nakręcić" całe brzmienie, chociaż będzie ono wypełnione raczej plastyczną substancją dźwięków średniotonowych niż konturami i detalami.