Yamaha trzyma się sprawdzonego stylu wzorniczego, który dobrze się kojarzy, a ponadto urządzenie jest wykonane z najwyższą precyzją. Przycisków i regulatorów mamy tu sporo, co nie wpisuje się w audiofilski minimalizm, lecz nie jest on "jedynie słusznym" poglądem na temat stylu i zadań wzmacniacza.
Dwa główne pokrętła (oczywiście głośność i selektor źródeł) z metalu elegancko i ergonomicznie wyprofilowano; pozostałe (płaskie) regulatory wykonano z plastiku.
Dla kręcących nosem na wszelkie regulacje są oczywiście omijające je układy, nawet dwa - CD Direct AMP oraz Pure Direct; pierwszy skraca ścieżkę do minimum (omija nawet selektor wejść), prowadząc sygnał wprost do końcówek tylko z gniazda CD, drugi jest nieco mniej restrykcyjny, działa już dla wszystkich wejść (także cyfrowych).
Ponieważ Yamaha A-S801 ma wbudowany przetwornik C/A, więc w dolnej części frontu dodano niewielki sygnalizator (rodzajów sygnałów), cztery diody dla najważniejszych częstotliwości próbkowania PCM (opisane jako krotność bazowych wartości 44,1/48 kHz), dwie dla DSD (x1 oraz x2).
Yamaha A-S801 - złącza
Na bazie A-S801 zbudujemy obszerny system. Wzmacniacz ma pięć wejść analogowych, wśród nich aż dwie pętle dla rejestratorów, ale - co dzisiaj ważniejsze - wejście na gramofon (MM).
Jest też monofoniczne wyjście na subwoofery (sygnał sumowany L+R, przefiltrowany, regulowany).
Wejścia cyfrowe występują w najważniejszych standardach - współosiowym, optycznym i USB. Dwa pierwsze przyjmują sygnał PCM 24 bit/192 kHz, port USB potrafi jeszcze więcej; tutaj częstotliwość próbkowania sięga 384 kHz, a rozdzielczość 32 bitów; sygnał DSD w wersjach DSD64 oraz DSD128.
Na dużej powierzchni wygodnie rozmieszczono sporo przyłączy. Sekcja cyfrowa nikogo nie zawiedzie, jest tu także port USB dla komputera, z obsługą sygnałów DSD, czego konkurencja może tylko pozazdrościć.
Jak (niemal) zawsze, Yamaha przygotowała dwa komplety terminali głośnikowych. Firma znana jest też z układów dopasowujących parametry końcówek mocy do impedancji obciążenia, stosowanych najpierw w amplitunerach wielokanałowych; choć w sprzęcie stereo takie układy nie są często spotykane, to w integrach Yamahy tak bardzo nie dziwią.
O ile w amplitunerach AV funkcja ta (jak i większość innych) zwykle jest zaszyta gdzieś w menu, to we wzmacniaczu mechanizm jest prosty - przełącznik umieszczono w lekkim zagłębieniu tylnej ścianki (uwaga: manipulacje nim są dopuszczalne tylko przy odłączonym zasilaniu).
Mamy tu dwa ustawienia, tryb niskoimpedancyjny LOW z minimalnym obciążeniem 4 Ω, oraz wysokoimpedancyjny HIGH dla kolumn o impedancji 6-omowej (lub wyższej). Ponieważ wielu producentów deklaruje impedancję 8 Ω, przy faktycznie 4-omowych kolumnach, więc warto popróbować, jakie ustawienie da lepsze rezultaty.
Yamaha A-S801 - wnętrze
Główne miejsce we wnętrzu zajmują dwa duże radiatory (niezależne dla obydwu kanałów), na każdym znajdują się cztery tranzystory Sankena. Większość układów zamontowano na głównej, poziomej płycie, do której wpięto dodatkowe moduły; niektóre podłączono przewodami.
Wśród wejść specjalne warunki stworzono dla CD oraz Phono (oddzielny moduł), pozostałe (analogowe) są ulokowane w drugiej sekcji, a w podpiętej do niej - trzeciej - znajduje się przetwornik C/A.
Chociaż obwody regulacyjne (np. barwa) są blisko przedniej ścianki, to ich wyłączenie (tryby Direct) nie wydłuża ścieżki sygnału, który płynie z sekcji przedwzmacniacza do centralnej strefy końcówek mocy.
W przetworniku C/A zastosowano układ ESS Sabre ES901K2M, obsługujący PCM 32/384 kHz i DSD w odmianie nawet DSD256, chociaż wejście USB jest ograniczone do DSD128.
Odsłuch
Zdaję sobie sprawę, że Yamaha A-S801 wcale nie zauroczy, nie od razu wszystkich do siebie przekona, a niektórych może i nigdy. Konkurenci też mają swoje atuty, i nie ma takiego sposobu, aby zadowolić wszystkich. Yamaha zachowuje się trochę tak, jakby zdając sobie sprawę ze swoich zalet i przewag, nie zamierzała się do słuchacza umizgiwać.
Żadnymi sztuczkami nie czyni swojego brzmienia bardziej atrakcyjnym, niż dyktuje to rzetelne, zrównoważone działanie, w zakresie którego pozostaje też duży zapas mocy. W końcu, a może na samym początku, zadaniem wzmacniacza jest wzmacniać, a nie "umilać".
To chyba najbardziej konkretne i najdokładniejsze brzmienie tego testu; można sobie wyobrażać, że konstruktor A-S801 usilnie pracował nad uzyskaniem właśnie takiego rezultatu, słuchając, ważąc, dopieszczając, ostatecznie jednak nadając całości formę oszczędną w artefakty, klimaty itp., za to bardzo treściwą i precyzyjną.
Przychodzi mi też na myśl inny scenariusz: bardzo dobre warunki techniczne (układ, elementy) i po prostu dobry projekt nie wymagały już specjalnej gimnastyki i szczególnych zabiegów. Oczywiście konstruktor mógł dalej kombinować, ale jego praca nie była w tym przypadku "rzeźbieniem" za pomocą własnego ucha. Jakość wynika tutaj z bardziej obiektywnych, niż subiektywnych walorów i parametrów.
Płytka cyfrowa zawiera przetwornik DAC (ESS Sabre), interfejs wejścia USB, a nawet procesor sygnałowy DSP z algorytmami Dolby Digital i DTS.
W poszczególnych zakresach i aspektach Yamaha A-S801 nie musi być najlepszy i dystansować konkurentów, ale zbiera chyba najwyższą liczbę punktów za "całokształt", o ile przyjmiemy, że najwięcej punktów przyznajemy za neutralność. Nie ma tutaj najmniejszego przechyłu, ani w stronę basu, ani wysokich tonów, ani też eksponowania średnicy.
Niskie tony są rzeczowe, doskonale przywiązane nie tyle do średnich, co do tempa muzyki, sprawiają wrażenie suchych, ale odbieram to jako zaletę; są czytelne i szybkie, wciąż mają optymalną siłę. Wysokim tonom nie brakuje blasku, na szczęście pozostają w pewnym dystansie i z dobrą rozdzielczością.
O średnicy można napisać równie niewiele - jest na swoim miejscu, wokale są dobrze nasycone i jednocześnie otwarte, chłodniejsze niż z SV-500, łagodniejsze niż z A12, ustawione podobnie jak w C368.
Próby z płynnie przestrajanym filtrem loudness wcale nie muszą oznaczać rozstania z dźwiękiem naturalnym, chociaż słychać też skuteczność (lepsza przejrzystość) działania trybu Direct.
Konstrukcja wzmacniacza obejmuje wiele mniejszych płytek; oddzielny moduł przygotowano dla wybranych wejść analogowych - CD i Phono.
Bezprzewodowo na życzenie
Ważnym obszarem nowoczesnego wzmacniacza jest przesył sygnałów cyfrowych. Yamaha realizuje te zadania na kilka różnych sposobów, jej sekcja cyfrowa jest dość rozbudowana. Pierwsze dwa wejścia - współosiowe i optyczne - są rekomendowane do współpracy z systemami A/V, w szczególności z odtwarzaczami Blu-ray (współosiowe) i telewizorami (optyczne).
Komputer podłączamy do dedykowanego portu USB. Chociaż specyfikacja przetwornika C/A sięga 32/384 oraz DSD128, to nie zawsze takie parametry udaje się osiągnąć.
Yamaha przygotowała dla A-S801 pakiet sterowników, zarówno dla systemów operacyjnych Windows, jak i Mac OSX, tym niemniej tylko w przypadku tego pierwszego uda się osiągnąć najwyższe parametry, komputery Apple muszą zadowolić się rozdzielczością 24 bitów, ale to przecież w większości wypadków w zupełności wystarczy.
Przy wejściach cyfrowych znajduje się jeszcze jeden port USB, w standardzie USB-A, realizujący wyłącznie zadanie źródła zasilania dla opcjonalnego modułu Bluetooth YBA-11. Jest to wyłącznie odbiornik bezprzewodowy z wyjściem cyfrowym, które podłączamy do wejścia współosiowego.
Radosław Łabanowski