Model L-509u (u = ultimate) to największa, najdroższa i najmocniejsza, pracująca w klasie AB integra tej firmy. Jest tylko ciutkę niższa niż Pass INT-150 , jednak dzięki dużym wyświetlaczom wydaje się większa niż jest w rzeczywistości.
Oprócz wskaźników znajdziemy wszystkie regulatory i udogodnienia, których próżno szukać w nowoczesnych wzmacniaczach audio, chociażby w INT-150 Passa czy Modelu 3 Avantgarde Acoustic, hołdujących minimalistycznej prostocie i koncepcji, że wszelkie tego typu układy mniej czy bardziej psują dźwięk, więc lepiej zainwestować w główne układy.
Warto jednak zauważyć, że istnieje duża grupa ludzi, dla których prawdziwym wzmacniaczem zintegrowanym jest właśnie rozbudowane, wielofunkcyjne urządzenie, wokół którego można budować dowolne konfiguracje i prowadzić szerokie regulacje.
Poza tym duża część mniej ortodoksyjnych melomanów używa regulacji barwy dźwięku przy płytach, które tego wymagają. W Luxmanie L-509u mamy po prostu możliwość wyboru.
Luxman L-509u - obsługa
Oprócz dużych pokręteł wzmocnienia i selektora wejść mamy rząd małych gałeczek, którymi możemy:
- włączyć i wyłączyć wyjście do nagrywania (jeśli z niego nie korzystamy, niech będzie wyłączone),
- włączyć lub wyłączyć wyjścia głośnikowe, wybrać tryb pracy - lewy kanał, prawy kanał, stereo i mono,
- ustawić barwę dźwięku, osobno basy i górę,
- ustawić balans między kanałami.
Są też trzy przyciski, którymi wyłączamy wszelkie regulatory barwy, rozłączamy końcówkę i przedwzmacniacz (wreszcie nie ma zewnętrznych zwór!) lub wyłączamy podświetlanie wskaźników.
Jest przełącznik "monitor", kiedyś służący do podsłuchu nagrania w magnetofonach trzygłowicowych, oraz przycisk przełączający wejście gramofonowe z MM na MC. No i oczywiście gniazdo słuchawkowe - duży Jack z dedykowanym wzmacniaczem.
Luxman L-509u - przyłącza
Wejść mamy osiem, w tym jedno gramofonowe, jedno magnetofonowe i dwa zbalansowane. Wejście gramofonowe ma złocony zacisk uziemiający, wejście "Line-1" otrzymało lepsze, znakomite gniazda. Jest też wyjście z przedwzmacniacza i wejście na końcówkę.
Przy wejściach zbalansowanych mamy małe przełączniki zmieniające ich fazę absolutną. Zaciski głośnikowe występują w dwóch kompletach. Gniazdo sieciowe IEC ma obowiązkowy w Luxmanie wskaźnik fazy napięcia sieciowego. Mimo że mamy do czynienia z napięciem przemiennym, nie jest wszystko jedno, która gałąź podłączana jest na początek uzwojenia transformatora, a która na koniec...
Luxman L-509u - obudowa
Obudowa Luxman L-509u jest złożona z aluminiowych płyt, stoi na solidnych stopach. Wyloty nad radiatorami wykonano z plastiku - firma twierdzi, że dzięki takiej hybrydowej konstrukcji lepsze jest tłumienie drgań, chociaż konsekwentnie stosowany metal wyglądałby szlachetniej.
Podobno śruby mocujące elementy obudowy dokręcane są z różną siłą, ustawianą na specjalnych przyrządach. Nie należy więc tylko z ciekawości rozkręcać obudowy... My jednak musieliśmy to zrobić.
Czytaj również: Czy wzmacniacz stereofoniczny może pracować w systemie kina domowego?
Luxman L-509u - wnętrze
Wnętrze podzielono ekranami, dodatkowo poprawiającymi sztywność. Z tyłu mamy selektor wejść z hermetycznymi przekaźnikami. Widać, że dużą uwagę przyłożono do każdego szczegółu, np. jakości płytek drukowanych.
Luxman wszystkie ścieżki pozłaca i trawi je z zieloną maską, ale nakleja specjalną (niebieską) folię, a po wytrawieniu ją odkleja bez użycia chemikaliów, które dzięki temu nie atakują miedzianych ścieżek.
Z wejścia sygnał prowadzony jest w formie zbalansowanej do przedniej ścianki. Regulacją wzmocnienia zajmuje się przygotowany na zamówienie, przepiękny potencjometr Alpsa - ogromny, umieszczony w toczonych, mosiężnych obejmach tworzących jego obudowę.
W takich superprecyzyjnych potencjometrach nie stosuje się sterowania silnikiem, ponieważ pogarszałoby ono ich mechaniczną integralność. Ze schematu blokowego wynika, że sygnał za wejściami XLR jest desymetryzowany.
Końcówki zmontowano na solidnych radiatorach. Mamy w nich po pięć par, pracujących w push-pullu tranzystorów bipolarnych. Na takich tranzystorach zbudowany jest zresztą cały układ, a scalaki znajdziemy jedynie w desymetryzatorach oraz w sprzężeniu zwrotnym.
Na środku ulokowano bardzo duży transformator EI oraz kondensatory dla końcówek. Zasilanie, począwszy od podwójnych uzwojeń wtórnych, jest dual-mono, osobne dla końcówek, przedwzmacniacza i układów zabezpieczających.
W sumie mamy dziewięć niezależnych linii zasilania. Wszystko wygląda naprawdę znakomicie, jedynie długie połączenia kablowe mogą budzić lekki niepokój o właściwości szumowe.
Odsłuch
Brzmienie Luxmana nie powoduje takich wypieków na twarzy, jak odsłuch Avantgarde'a czy Passa. Jakbym chciał jeszcze dowalić, to dodałbym, że Luxman L-509u nie jest aż tak rozdzielczy jak ten pierwszy ani tak nasycony jak ten drugi. I byłoby posprzątane. A przecież to wielki wzmacniacz jest!
To, że coś nie porywa, może wydawać się wadą tylko początkującym audiofilom. Przecież ideał wzmacniacza to "drut ze wzmocnieniem". Ma niczego od siebie nie wnosić ani niczego nie zabierać. Ma być neutralny. Emocje ma wzbudzać reprodukowana na wysokim poziomie muzyka, a nie sprzęt. Luxman jest właśnie takim urządzeniem - spośród tej trójki najbardziej zbliża się do ideału "drutu".
Tonalnie, dynamicznie, barwowo i w sposobie konstruowania sceny dźwiękowej Luxman L-509u lokuje się gdzieś pomiędzy Passem i Avantgardem . Gdzieś, ale gdzie dokładnie? Wzmacniacz ten nie ma żadnych problemów w sterowaniu różnymi głośnikami.
Jego wydajność prądowa wydaje się największa. Bas schodzi nieprawdopodobnie nisko, góra jest pięknie rozbudowana. Bas jest też szybki, ale wcale nie mały - niski i mięsisty.
Wysokie tony można uznać za odrobinę osłodzone, więc nasz drut jednak coś osładza? Nie ma w nich żadnej chropowatości i ostrości, z drugiej strony są mocne i wypełnione.
Znowu nie musimy się martwić o dopasowanie głośników. Równowaga tonalna jest cały czas niezachwiana - bez ocieplenia i bez rozjaśnienia. Bez eksponowania wyższej średnicy, ale też na pewno bez jej wycofywania. Przy bezpośrednio grających kolumnach dźwięk może wydawać się podany zbyt do przodu, co jednak oznacza tyle, że tak to nagrano.
Dźwięk jest czysty, szybki i wyraźny. Jeśli chcemy mieć pewność, że także bardziej komercyjne nagrania nie zaskoczą nas jazgotem, wypada poszukać kolumn głośnikowych o wypełnionej dolnej średnicy. Brzmienie będzie wówczas bezpieczniejsze, jednak bez tej wierności, jaką uzyskamy z "płaskimi" kolumnami. Góra jest bowiem na tyle czysta, że także metalowe kopułki brzmią z odpowiednim materiałem delikatnie.
Również z muzyką jazzową Luxman błyszczał... tak naprawdę niczym nie błyszczał, bo Pass z płytą So Much Guitar! Wesa Montgomery'ego brzmiał w rewelacyjny, super klubowy sposób, Avantgarde pokazał technikę gry i emocje każdego z muzyków, a Luxman... po prostu grał wszystko na dobrym, równym poziomie.
Luxman L-509u pokazał większą scenę dźwiękową niż obydwaj konkurenci, zaprezentował lepszą definicję instrumentów.
Luxman L-509u okazał się najbardziej uniwersalnym wzmacniaczem. Zagrał dobrze również z metalem Megadeth Countdown To Extinction. Szczególnie frapujący był sposób prezentacji przestrzeni. Naturalny, a nie techniczny.
W sposobie budowania dźwięku przez Luxmana jest bardzo dużo realizmu - co oznacza wyminięcie raf zachowań ekstremalnych. Tak więc, mimo braku ekscytacji, będącej częścią naszej pasji, japoński wzmacniacz najbardziej zbliża się do "drutowego" ideału.
Wojciech Pacuła