O ile kino domowe nie jest specjalnie zależne od "prestiżu", a raczej od funkcjonalności i ceny, o tyle w stereo jest to ważna część obrazu. Możemy więc psioczyć lub nie na "orientyzację" produkcji, ale i tak nie będzie to miało znaczenia, ponieważ twarda ekonomia także tutaj zwycięży. Tylko dzięki radykalnemu obniżeniu kosztów "wyższa" seria FMJ (skrót od Full Metal Jacket) zeszła z piedestału i trafia pod strzechy.
Do niedawna na początku cennika można było znaleźć serię DiVA (Digital integrated Video and Audio), ale w związku z mocnym powrotem stereo również do strefy niskobudżetowej, trzeba było obydwa nurty rozdzielić.
Stąd wszystkie urządzenia stereo w Arcamie będą odtąd miały dopisek FMJ. Oglądając tylną ściankę, znalazłem jednak informację, która mnie zdziwiła: "Designed and Made in UK". Czyżby tylko część układów była wykonywana w Chinach, a całość składana w Anglii?
Jak by nie było, wzmacniacz Arcam FMJ A28 jest jednym z urządzeń tej nowej fali. Pozycjonowany między najtańszym Arcam FMJ A18 i najdroższym A38 kosztuje - jak na to, czym chwali się firma - naprawdę niewiele. Zawarto w nim np. specjalne układy linearyzujące pracę końcówek mocy, poddanym ekstremalnym zmianom temperatury pracy, elektroniczny selektor wejść i elektroniczną regulację głośności.
Z zewnątrz Arcam FMJ A28 wygląda podobnie do urządzeń z poprzedniej serii FMJ - ma aluminiowy, lekko zaokrąglony front, duży, zielony wyświetlacz i niewielkie przyciski. Trochę szkoda, że nie wykorzystano okazji i design nie został odświeżony, bo choć całkiem ładny, ma już swoje lata. Znacznie nowocześniej wystylizowana jest seria Solo.
Podobnie jak w innych urządzeniach tej marki, regulator wzmocnienia to enkoder, a nie klasyczny potencjometr. Przyciski wykonują następujące funkcje: zrównoważenie kanałów, monitorowanie (nagrywania), wyciszenie, wyłączanie wyświetlacza oraz poruszanie się po menu.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Arcam, obok Cyrusa i Meridiana, był liderem we wprowadzaniu sterowania mikroprocesorowego do wzmacniaczy. Choć teraz spotyka się je również w hi-endzie, to jednak wciąż jest to rozwiązanie przyjmowane przez część środowiska audiofilskiego z rezerwą.
Argument przeciwko jest jeden, ale poważny: układy cyfrowe w tym mikroprocesor, wytwarzają szum RF. Jest więc ryzyko, że niestaranna aplikacja źle wpłynie na dźwięk. Jednak i Arcam, i inne firmy jakoś sobie z tym radzą. W tym przypadku w użyciu są przede wszystkim krążki wykonane z materiału tłumiącego promieniowanie RF.
Arcam FMJ - przyłącza
Tył urządzenia świadczy o tym, że w Arcamie myślą o wzmacniaczu jako o "sercu" większego systemu, stąd sporo gniazd i możliwości konfiguracji. Mamy podwójne wyjścia głośnikowe do bi-wiringu, sześć wejść liniowych, wejście gramofonowe (dla wkładki MM lub MC HO), wyjście z przedwzmacniacza, wyjście dla drugiej strefy i wyjście do nagrywania.
Pilot zdalnego sterowania CR90 jest ładny i całkiem poręczny, niestety, nie ma podświetlanych przycisków.
Podstawą zasilania jest duży transformator z osobnymi uzwojeniami wtórnymi dla przedwzmacniacza i końcówki mocy. W tej ostatniej filtracją zajmują się cztery kondensatory Rubycona (każdy po 3300 ?F) z gumowymi ringami, tłumiącymi drgania.
Sama końcówka zbudowana jest w całości na tranzystorach, z elementami Zetex średniej mocy w sterowaniu oraz Sankenami w układach Darlingtona (STD03P+STD03N) w części prądowej. To czteronóżkowe, bipolarne tranzystory z diodą kompensującą wpływ temperatury.
Takie same układy znajdziemy też w droższym modelu Arcama A38, a także w A1 Musical Fidelity. Przedwzmacniacz zbudowano wokół układów scalonych. Inaczej niż w najdroższym wzmacniaczu, gdzie preamp gramofonowy jest opcjonalny - tutaj zamontowano go na stałe.
Nie jest to bardzo rozbudowany układ (pojedynczy scalak JRC 2114), więc możemy podłączyć wkładki MM lub MC HO. W korekcji RIAA mamy bardzo dobre elementy bierne - kondensatory polipropylenowe i metalizowane oporniki.
Czytaj również: Co lepsze - wzmacniacz zintegrowany czy dzielony?
Odsłuch
Angielski wzmacniacz (Arcam wciąż ma swoją siedzibę w Cambridge) gra w sposób zrównoważony i opanowany. Instrumenty odtwarzane są z lekkim dystansem, bez pełnego nasycenia i namacalności, mając jednak na podorędziu dobrą dynamikę.
Urządzenie nie epatuje piekielnym basem, za to gra nim swobodnie, bezwysiłkowo. Już pierwsze sekundy odsłuchu płyty Téo&Téa J. M. Jarre`a, z niemal subniskotonowymi zejściami i potężnymi uderzeniami wyższego podzakresu, nie wyprowadziły Arcama z równowagi.
Arcam FMJ A28 potrafił ruszyć głośnikami, jak wiatr liśćmi. Generował dźwięk, który przez inne wzmacniacze tego testu był w ogóle pomijany - ale też nie przesadzał z eksponowaniem basu w każdym komercyjnym nagraniu.
Góry jest sporo, ale mniej niż z Marantza. Tutaj atak jest lekko zaokrąglony, dlatego nie ma "szpileczek", które czasami jednak powinny być. Z kolei gorzej zrealizowane płyty da się zagrać całkiem przyjemnie. Nie pozwoli to na dokładne pokazanie góry w starszych nagraniach, jak na Incredible Jazz Guitar Wesa Montgomery`ego.
Tam blachy perkusji stają się raczej homogeniczną plamą, podawaną w jednym "kawałku". Co ciekawe, podczas odtwarzania tej płyty okazało się, że dokładna i precyzyjna jest z kolei średnica Arcama.
Już wcześniej, przy Téo&Téa, słychać było, że nie ma w nim ciepłego środka. Można więc było mówić o neutralności i powściągliwości, z jakimi traktuje materię muzyczną. Teraz ostatecznie stało się jasne, że była to precyzja i brak podbarwień.
Scena dźwiękowa jest przeciętnie rozciągnięta w szerokości i głębokości. Każdy element zostaje jednak pokazany precyzyjnie, bez pływających czy rozmazanych krawędzi, które utrudniają lokalizację.
Styl grania Arcama jest tu jednoznaczny - przedkładający dokładność i wierność nad namacalność i charyzmatyczność czy jakąkolwiek siłę rażenia. Wysoka moc urządzenia i jego doskonała dynamika pozwolą jednak na przerzucanie się dowolnymi kolumnami.
Radosław Łabanowski