Wspólna obudowa wzmacniaczy zintegrowanych przynosi oczywiste korzyści. To nie tylko oszczędność, ale też możliwość skrócenia ścieżki sygnału, a przez to uzyskania niższego poziomu szumów. Ma na to wpływ również panowanie nad wspólną dla wszystkich układów masą, a zewnętrzne pętle pojawiające się we wzmacniaczach dzielonych bywają utrapieniem.
Problemem jest jednak ograniczone miejsce, często niewystarczające, aby w optymalny sposób ulokować wszystkie podzespoły, a więc i słabsza izolacja poszczególnych sekcji. Ich fizyczne odsunięcie i ekranowanie, usuwające szkodliwe interferencje, byłoby więc z tego punktu widzenia korzystne. Ostatecznie o jakości decyduje wiele czynników i staranność konkretnego projektu.
Czytaj również: Czym różni się wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza "dzielonego"?
Na werdykt mają wpływ zarówno brzmienie, parametry, jak i kwestie użytkowe. Obecnie znacznie chętniej łączymy niż dzielimy różne funkcje w zintegrowanych urządzeniach w audio - nie tylko przedwzmacniacz z końcówką mocy, ale też wzmacniacz z przetwornikiem DAC, a nawet źródłem strumieniowym; producenci coraz częściej podsuwają nam kompletne rozwiązania typu all-in-one. Być może to one zdefiniują na nowo pojęcie współczesnego wzmacniacza zintegrowanego, albo inaczej na to patrząc - wyeliminują go.
Na zdjęciu wzmacniacz Pathos Classic One mkII