Następca modelu PMA-2000AE znajduje się w hierarchii niedaleko samego szczytu oferty. Wyżej są jeszcze hiendowe modele PMA-SA1 i, właśnie zastępujący go, PMA-SQ. Testowana konstrukcja nie różni się specjalnie z zewnątrz od "topu", a kosztuje znacznie mniej.
Bliższa inspekcja potwierdza też, że Denon PMA-2010AE w najważniejszych punktach nie odbiega wiele od poprzednika. Być może dlatego w Japonii sprzedawany jest pod nazwą… PMA-2000SE. Owe literki na końcu oznaczają, jak zwykle, bardziej wyrafinowane komponenty. To jednak przede wszystkim potężne urządzenie.
Denon PMA-2010AE - obudowa i obsługa
Obudowę wykonano z ciężkich elementów, z grubym, aluminiowym panelem z przodu. Front ma "zafalowany" profil, charakterystyczny dla obecnie obowiązującej linii plastycznej Denona.
Na środku Denona PMA-2010AE mamy duże pokrętło wzmocnienia - klasyczną gałę z tradycyjnym, obrotowym potencjometrem oporowym. Po prawej stronie - dwa kolejne, mniejsze, pokrętła. Jednym z nich wybierzemy nagrywane źródło - to pozostałość po czasach, kiedy w systemie obowiązkowy był magnetofon; mamy jednak położenie "off", które odłącza ten obwód ze ścieżki sygnału - i tak trzymać!
Drugim pokrętłem wybieramy źródło słuchane, a do dyspozycji mamy sześć wejść liniowych (z czego dwa to pętle do nagrywania), oraz wejście dla gramofonu ( wkładka MM, MC HO i MC).
Wybrane wejście wskazuje pomarańczowa dioda ukryta za mlecznym krążkiem otaczającym gałkę. Jest tam także przycisk - uaktywniamy nim bezpośrednie wejście na końcówkę mocy, odłączając sekcję przedwzmacniacza; co możemy wykorzystać integrując Denon PMA-2010AE z zestawem kina domowego. Po lewej stronie dzieje się jeszcze więcej.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
"Source Direct" to w tej chwili obowiązkowa funkcja we wszystkich konstrukcjach, w których jest też regulacja barwy dźwięku.
Mamy tam trzy małe gałki, regulujące poziom wysokich i niskich tonów oraz zrównoważenie między kanałami, przycisk, którym tę sekcję odłączamy, wyłącznik sieciowy oraz gniazdo słuchawkowe (duży jack).
Wzmacniacz wyposażono w ładny i całkiem poręczny pilot zdalnego sterowania RC-1138 z metalowymi guzikami o zróżnicowanej wielkości, którym możemy także sterować firmowymi odtwarzaczami CD/ SACD.
Denon PMA-2010AE - przyłącza
Z tyłu Denona PMA-2010AE w jednym rzędzie umieszczono wejścia liniowe, z wejściem CD na lepszych, większych gniazdach RCA, a także wejście gramofonowe, na które nałożono wtyki zwierające je do masy.
W drugim rzędzie mamy wyjście z przedwzmacniacza oraz wejście na końcówkę mocy, a także dwa wyjścia do nagrywania. Dwie pary zacisków głośnikowych są również złocone.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Wyposażenie w przyłącza jest przebogate - podwójne zaciski głośnikowe, wszystkie znane opcje wejść i wyjść RCA. Oczywiście ster...
Denona PMA-2010AE - wnętrze
Wnętrze konstrukcji jest piękne. Układ dual mono zaczyna się od dwóch dużych transformatorów EI. Urządzenie składa się z sześciu kompletnych bloków, rozmieszczonych tak, aby budowa mechaniczna urządzenia możliwie dobrze przeciwdziałała drganiom - co nazwano Precision Direct Mechanical Ground Construction.
Pod transformatorami ulokowano najpierw płytę miedzianą, potem stalową, a całość przykręcono do zewnętrznej dolnej ścianki.
Prowadzenie maksymalnie krótkich, grubych ścieżek masy nazwano Precision Signal Ground Circuit. Wprowadzono też zabiegi minimalizujące pole elektromagnetyczne wokół transformatorów - odwróconych względem siebie o 180°.
Metalowe płyty ekranujące zamontowano na radiatorach, a po ich zewnętrznej stronie przykręcono końcówki mocy. Te są specyficzne - stopień prądowy oparto na pojedynczej parze tranzystorów MOS-FET firmy Toshiba.
Przedwzmacniacz rozdzielono między trzy płytki - jedną umieszczono z boku, w ekranowanej części między wewnętrzną ścianką chassis i zewnętrzną ścianką obudowy, a dwie - pionowo przy przedniej ściance. Wejścia przełączane są na tej pierwszej, w hermetycznych przekaźnikach japońskiej firmy Takamisawa.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Potężny zasilacz, duże radiatory i równie okazałe kondensatory filtrujące – porządny wzmacho na solidnych podstawach.
Co ciekawe, nieco inaczej prowadzone jest wejście dla CD - po pierwsze, ma lepsze gniazda, a po drugie, sygnał biegnie nie płytką, ale ekranowanym przewodem. Znajdujący się z przodu blok z regulacjami odizolowano grubym ekranem.
Dużą uwagę zwrócono na wiele, zwykle zaniedbywanych elementów budowy. Większość dużych płaszczyzn została oklejona matami bitumicznymi, niektóre wzmocniono dodatkowymi płytami. Elementy bierne są bardzo dobre, np. prawie wszystkie kondensatory elektrolityczne to drogie Elny Silmic II.
Wyjątkiem są tylko dwa duże kondensatory filtrujące napięcie dla końcówek - to potężne Nichicony o pojemności 12 000 mikrofaradów każdy, przykręcone na specjalnym "podeście" tak, aby jak najmniej drgały. Sygnał do zacisków głośnikowych prowadzony jest grubymi plecionkami. Rozbudowany przedwzmacniacz gramofonowy też budzi zaufanie.
Odsłuch
Podstawową i jakże pożądaną cechą Denona jest doskonały balans tonalny. Niby nic nadzwyczajnego, elementarna umiejętność, ale w praktyce spotykana wcale nie na co dzień.
Denon i Marantz od zawsze znani byli z tego, że nie zaniedbują cech i parametrów podstawowych. To co mierzalne, to tylko początek dobrego dźwięku, fundament, na którym można dopiero coś budować.
W tym urządzeniu stworzono najwyraźniej bardzo dobre fundamenty, a potem zbudowano na nich doskonałe brzmienie. Wyrównana charakterystyka, zawsze czysty dźwięk, a przy tym nie bezosobowy, zimny czy mechaniczny.
Denon PMA-2010AE może stanowić znakomitą podstawę dla dowolnego systemu, który można dosmaczać, kształtować itp. poprzez dobór elementów.
O tym, jak ładnie wszystko w Denonie PMA-2010AE słychać, jak dobrze prowadzona jest góra, środek i dół, przekonała mnie już pierwsza płyta - piękny krążek "The Messenger" Kurta Ellinga. Jest tu szybka, swingująca sekcja rytmiczna, z dobrze zagranymi i zarejestrowanymi blachami. I właśnie na te ostatnie zwróciłem szczególną uwagę - były mocne, dynamiczne, ale nie nachalne.
Znakomicie trzymane było też tempo nagrania. Kulturę wysokich tonów potwierdziły mniej purystyczne, choć równie satysfakcjonujące pod względem muzycznym płyty, jak np. "The Eraser" Thoma Yorke`a.
Jeśli wzmacniaczowi dostarczymy ostrzej nagrany materiał, to zareaguje raczej spokojnie, nie alergicznie. Może wyższa średnica będzie bardziej dobitna, bo tego zakresu Denon PMA-2010AE nie tłumi i jest w nim sporo energii, ale wciąż nie będzie w nim twardej szklistości.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Przełącznik, którym wybieramy pomiędzy niskopoziomowymi wkładkami MC i wysokopoziomowymi MM, umieszczono z tyłu.
O tym, że może być gorzej, łatwo się zresztą przekonać - wystarczy wyłączyć przycisk "Source Direct", by dźwięk był ciemniejszy, mniej rozdzielczy, a klarowność i blask góry znikły. A przy tym muzyka wydaje się ostrzejsza!
Także drugi skraj pasma jest prowadzony z wyjątkowym wyczuciem. Silny bas schodzi nisko, nie ma jednak agresywnego, kopiącego ataku. W krótkim demo, w niezbyt dobrze przygotowanym pomieszczeniu, można więc pomyśleć, że zakres ten nie jest zbyt dobrze kontrolowany.
A to nieprawda; rzeczywiście wybrano lekkie zaokrąglenie krawędzi, cieplejszą barwę, unikając suchości i konturowości, bowiem to jest najczęściej interpretowane przez kolumny z tego przedziału cenowego w sposób nazbyt dobitny i mało muzykalny.
Dlatego też kontrabas z płyty Ellinga, ale i z "Way Out West" Sonny’ego Rollinsa, był nieco większy niż się do tego przyzwyczaiłem, a podtrzymanie i wybrzmienie - nieco dłuższe. Całość miała jednak wiarygodną, naturalną plastyczność.
Ciekawie gra średnica - chociaż nie jest jednoznacznie podkreślana, to wokale są pokazywane nieco bliżej niż w systemie odniesienia - zarówno kobiece, jak Idy Sand z płyty "Meet me Around Midnight", jak i męskie, chociażby przywoływanego już Kurta Ellinga. Poza tym nic jej nie "dolega", jest dobrze skomponowana z resztą przekazu.
Na Denonie PMA-2010AE nie robiły wrażenia "trudne" obciążenia, radził sobie ze wszystkimi kolumnami głośnikowymi, a jednocześnie nie piętnował słabszych źródeł. Wszystko, co dostawał na wejście, pokazywał dokładnie, ale i spokojnie.
UHC-MOS Single Push-Pull Circut
Zazwyczaj we wzmacniaczach dużej mocy zestawia się ze sobą kilka połączonych równolegle tranzystorów. Trudno jednak dobrać elementy o takich samych parametrach, co jest szczególnie problematyczne przy tranzystorach polowych, a niedopasowanie prowadzi do wzrostu zniekształceń. Dlatego też w drogich urządzeniach elementy te dobiera się ręcznie w żmudnym, czasochłonnym, a przez to kosztownym procesie.
Jak stwierdził kiedyś Nelson Pass, statystycznie na 1000 tranzystorów do pracy ze sobą kwalifikuje się 20-30% z nich. Reszta to "odrzuty" - zupełnie sprawne elementy, ale w konkretnej aplikacji nieprzydatne. Dlatego właśnie w tańszych wzmacniaczach dobór jest albo zgrubny, z dość dużym marginesem błędu, albo nie ma go w ogóle.
A nawet przy największych staraniach i tak się nie znajdzie identycznych tranzystorów. Rozwiązaniem tego problemu jest stosowanie tylko jednej pary, pracującej w klasie AB w układzie push-pull. To też niełatwa sprawa, ponieważ wymaga specjalnych tranzystorów i ich znakomitego chłodzenia. Denon rozwiązanie to wprowadził najpierw w swoich topowych konstrukcjach, a teraz oferuje także w tańszych modelach.