Front wzmacniacza Marantz PM-15S2- pełen świetlnych punktów - zwraca uwagę niebieskimi liniami w zagłębieniach. Ale jeśli ktoś nie lubi takiej iluminacji, może ją wyłączyć. Są także małe punkciki diod na przyciskach i wyświetlacz w charakterystycznym dla Marantza, okrągłym okienku.
W tym urządzeniu wszystko ma swoje znaczenie, a tradycja jest równie ważna, jak innowacje. Przecież nawet gwiazdka, w którą wpisano diodę (nad wyświetlaczem), pochodzi z czasów, kiedy Marantz należał do amerykańskiej firmy Stereoscope.
Marantz PM-15S2 - ergonomia
Marantz PM-15S2 jest znakomicie wyposażony i ergonomiczny. Po dwóch stronach przedniej ścianki, na jej wygiętych fragmentach, umieszczono średniej wielkości pokrętła - z lewej zmieniające aktywne źródło, z prawej regulujące wzmocnienie.
Kiedy kręcimy pierwszym, klikanie wewnątrz urządzenia sygnalizuje działanie przekaźników; z kolei gałka siły głosu nie ma punktu początkowego i końcowego, a wybrane tłumienie pokazywane jest na wyświetlaczu w decybelach (jak w urządzeniach studyjnych, gdzie 0 dB oznacza pełne wysterowanie).
W zagłębieniach na granicach bocznych "skrzydełek" i części środkowej ukryto po trzy przyciski: wyłącznik podświetlenia, aktywację regulacji barwy dźwięku, wyłącznik wyjść głośnikowych, wyciszenie (w innych urządzeniach nazywane "mute", tutaj "attenuator"), aktywację bezpośredniego wejścia na końcówkę mocy oraz włączenie przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek MC.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Przyciski na przedniej ściance umieszczono w półokrągłych zagłębieniach, oświetlonych intensywnie niebieskim światłem - można je wyłączyć.
Na wyświetlaczu, oprócz wzmocnienia, odczytamy wybrane wejście. Pod okienkiem umieszczono duży, mechaniczny wyłącznik sieciowy, a z boku maleńkie gałeczki barwy dźwięku i gniazdo słuchawkowe (duży jack).
Pośrodku tylnej ścianki wzmacniacza Marantz PM-15S2 mamy pojedynczy komplet bardzo ładnych gniazd głośnikowych WBT 0765. Wśród pięciu wejść liniowych dwa mają pętle do nagrywania. Jest wejście gramofonowe dla wkładek MM i MC, wyjście z przedwzmacniacza oraz wejście na końcówkę mocy.
Gniazda są lutowane do płytki. Dwa z nich - CD i Phono - wyglądają na wyższej klasy. Pilot zdalnego sterowania RC001PM sprawdza się w codziennym użyciu dzięki zróżnicowanym przyciskom; jest systemowy, więc obsłużymy nim również partnerujący wzmacniaczowi odtwarzacz SACD.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Marantz PM-15S2 - wnętrze
Wnętrze wzmacniacza Marantz PM-15S2 budzi respekt - przez środek biegną ustawione równolegle do przedniej ścianki dwa duże radiatory, do których przykręcono tranzystory końcowe, bipolarne pary pracujące w klasie AB, w układzie push-pull (Sanken 2SA1303 + 2SC3284).
To najprostszy z możliwych układów push-pull, stosowany także przez Denona, jednak tam ma on specjalną nazwę. Cały układ końcówki jest tranzystorowy.
Tuż przy zespołach sterujących umieszczono dodatkowe kondensatory filtrujące, znakomite Nichicony "Gold Tune". Pozostałe kondensatory elektrolityczne to także dobre Elny Silmic. Układ wejściowy końcówki tworzą moduły HDAMSA2 - bez ekranu.
Już jakiś czas temu firma zrezygnowała z metalu wokół tych układów, argumentując, że wywołuje to wtórną indukcję prądu. Przez jakiś czas Marantz "rozpłaszczał" układy HDAM na płytkach głównych, wydzielając je tylko graficznie. W PM-15S2 zastosował jednak osobne mini-płyteczki z tranzystorami bipolarnymi.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Marantz PM-15S2 - zasilanie
Sygnał z gniazd wejściowych RCA wchodzi na płytkę, na której obok wlutowano układ scalony Sanyo - analogowy przełącznik. A co z przekaźnikami stukającymi przy przekręcaniu selektora? Otóż kość przełącznika steruje hermetycznymi przekaźnikami Takamisawy.
Dalej sygnał płynie przez cztery wyspecjalizowane układy HDAM. Przy końcu mamy regulację barwy na układzie scalonym JRC. Regulację wzmocnienia nalutowano pod spodem - bardzo dobry, scalony układ MAS6116 firmy Micro Analog Systems.
Na oddzielnej płytce znajduje się tor dla wejścia CD oraz rozbudowany przedwzmacniacz gramofonowy. Obydwa oparto na modułach HDAM; co ciekawe, sygnał z CD trafia na płytkę podstawowego przedwzmacniacza i dość długimi ścieżkami, poprzez przekaźnik - do końcówek. Tak więc krótszą drogę pokonuje sygnał z innych wejść.
Zasilanie to osobna historia - wygląda fantastycznie. Jego podstawę stanowi duży transformator toroidalny z wieloma uzwojeniami wtórnymi firmy Bando. Mamy osobne zasilanie dla lewego i prawego kanału końcówki mocy oraz osobne dla przedwzmacniacza.
Napięcie dla końcówek filtrowane jest w potężnych kondensatorach "Super Through"’ Nichicona, z których pobierane jest ono nie przez punkty lutowane, ale zakręcane śrubami. Do połączenia masy użyto solidnej, miedzianej zwory.
Odsłuch
Wzmacniacz Marantz PM-15S2 gra szybko, dynamicznie i bezpośrednio, na pewno nie jest "ciepły" w tym sensie, w jakim najczęściej mówimy o urządzeniach lampowych. Uwagę przyciąga pełen życia zakres wyższej średnicy i niższej góry.
Fortepian z płyty Kurta Ellinga "The Messenger" był bardzo kontrastowy, rysowany wyraźnie, bez żadnego zaokrąglenia i łagodzenia - uderzenie błyskawiczne. Z Marantzem Laurence Hobgood gra jak szatan, jak w natchnieniu, dając popis gry niemal jak stacatto "uruchamiane" w firmowy sposób przez Tsuyoshi Yamamoto.
Wyświetlacz umieszczono w okrągłym okienku, odczytamy na nim wybrane wejście i poziom siły głosu.
Sięgnąłem po nagraną na żywo, w trio, płytę tego ostatniego pt."Blues for Tee", na której uchwycono atmosferę występu "live". Marantz PM-15S2 pokazał te zależności, tę mistyczną, niepowtarzalną atmosferę.
Od razu wiadomo było, że pasmo przenoszenia jest na płycie Yamamoto trochę ograniczone, ale też momentalnie słychać było walor starszej, analogowej rejestracji z mikrofonami o dużych membranach. Oprócz jazzowych misteriów także elektroniczny Thom York z płyty "The Eraser" zabrzmiał z polotem.
Wokal nie był wprost namacalny, za to zróżnicowanie dynamiczne elementów perkusyjnych pojawiało się na wierzchu - nie tylko podstawowe dźwięki, nie tylko "pukanie" w membranę głośnika, lecz fizycznie odczuwalne pchnięcia, a więc uderzenie i jego miękki ogon.
Scena dźwiękowa nie jest tym, co od razu rzuca na kolana. Jest wprawdzie dobrze poukładana, całkiem szeroka i w wystarczającym stopniu głęboka, jednak nie oszałamia szczegółami, nie przykuwa do siebie uwagi.
Skupia się ona na pierwszym planie, a nie na dodatkach, dzięki czemu mamy doskonałą komunikację i emocje, a nie beznamiętne monitorowanie. Marantz lubi grać głośno; wtedy wszystko w nagraniu "wskakuje" na swoje miejsce - przede wszystkim barwa i dynamika.
Warto poszukać dla wzmacniacza Marantz PM-15S2 dobrego źródła wolnego od problemów "cyfrowości", o nasyconym, plastycznym brzmieniu. Kolumny głośnikowe mogą być po prostu równe, ewentualnie z lekko podgrzanym dołem i wycieniowaną wyższą średnicą.
Całkowitym zaskoczeniem była jakość przedwzmacniacza gramofonowego. Choć rozbudowany i ładnie wykonany, jest ostatecznie częścią wzmacniacza zintegrowanego. A było naprawdę świetnie. W czasie odtwarzania płyty LP z gramofonu Transrotor Avorio z wkładką MC Merlo Reference dostałem duży, czysty, znakomicie wyrównany dźwięk.
Podobnie jak ze źródeł CD, nie bez elementu ciepła, a niższy środek był lekko tonowany, lecz przy czarnych płytach zakres ten był w dość naturalny sposób wypełniany przez bogatsze harmoniczne, przez więcej zależności między dźwiękami.
Miłą niespodzianką był też dźwięk w słuchawkach. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że sygnał dla nich pobierany jest z wyjść głośnikowych, co teoretycznie nie należy do najszczęśliwszych rozwiązań, jednak rezultaty przypominały użycie prawdziwego wzmacniacza słuchawkowego, ukrytego gdzieś w trzewiach bestii.
HDAM - Hyper Dynamic Audio Module
Marantz od dawna stosował układy scalone, jednak w krytycznych aplikacjach były one często nie do przyjęcia. Dlatego wymyślono coś w rodzaju dyskretnego układu scalonego. Polegało to na tym, że na małych płyteczkach nalutowywano tuż obok siebie tranzystory i elementy bierne.
Osiągnięto w ten sposób dużą dynamikę, dużą szybkość narastania sygnału, a ustrzeżono się szumów i głębokiego sprzężenia zwrotnego. Układy pracowały najczęściej w klasie A.
Po raz pierwszy HDAM zamontowano w roku 1992 we wzmacniaczu zintegrowanym PM-99SE, jednak bardzo szybko znalazły swoje miejsce we wszystkich urządzeniach Marantza i stały się ich znakiem rozpoznawczym.
Koncepcja Hyper Dynamic Audio Module na przestrzeni lat przeszła kilka zmian. Pierwszy raz już w roku 1994, kiedy w dzielonym wzmacniaczu SC-5/SM-5 pojawił się NEW-HDAM ze złoconym ekranem (wcześniej był miedziowany).
W roku 1997 pojawiła się regulowana wersja HDAM, umożliwiająca ustawienie offsetu DC już w ramach układu, a w ten sposób eliminująca elementy DCservo na zewnątrz. Częścią ewolucji był także HDAM-SA, po raz pierwszy użyty w systemie SC-7S1/SM-9S1 z roku 2002 - układ pomyślany jako ultraszybki bufor.
To w nim po raz pierwszy zrezygnowano z metalowego ekranu - pozostawiono jedynie plastikową, czernioną wytłoczkę, która bardzo szybko zniknęła. Najnowszy rozdział tej historii napisał Ken Ishiwata, projektując dla swojej serii KI Pearl moduły HDAM-SA2 oraz HDAM-SA3, wykorzystane także we wzmacniaczu PM-15S2.
Wojciech Pacuła