Oczywiście mam na myśli życie w bieżących ofertach producentów, ale i faktyczny czas życia głośników może być bardzo długi, grozi im przede wszystkim śmierć lub kalectwo na skutek tragicznego wypadku, a nie jakiejś choroby fabrycznej.
Kiedyś elementem głośnika, wrażliwym na starzenie się i warunki eksploatacji (dym, światło), było górne zawieszenie, wykonywane często z pianki, ale dzisiaj większość modeli ma zawieszenia z trwałej gumy, nawet nieliczne pianki są odpowiednio zabezpieczone, więc możemy słuchać i spać spokojnie...
Właśnie, byle spokojnie - bo nie ma takich kolumn, takich głośników, których nie dałoby się uszkodzić zbyt silnym lub zniekształconym sygnałem. I w praktyce trudno o taką kombinację mocy kolumn i wzmacniacza, która stwarzałaby pełne gwarancje bezpieczeństwa. Dlaczego? O tym piszemy kilka stron dalej, a tutaj przejdźmy już do kolumn Monitor Audio.
Firma uczciwie zapracowała sobie na świetną reputację, nie tylko w zakresie techniki i brzmienia, ale też jakości i elegancji obudów. Dzisiaj kolumny Monitor Audio nie wyróżniają się już aż tak wyraźnie od konkurencji, nie zostawiają peletonu o całe okrążenie w tyle, bo i inni bardziej się starają.
Wszyscy dzisiaj już wiedzą, że estetyczne potrzeby klientów są bardzo ważne; nawet audiofile, tylko pozornie skupiający się wyłącznie na dźwięku, będą wybierać kolumny po prostu ładniejsze. Ta powszechna już wiedza narodziła się w dużej mierze w bólach (odczuwanych przez innych producentów) sukcesu Monitor Audio, które przyciągało klientów świetnym wyglądem swoich produktów już od dawna.
Seria GX musi pokazać coś specjalnego, przecież wywodzi się z referencyjnej niegdyś linii Gold; mimo że kilka lat temu na piedestale postawiono nową linię Platinum, to choć seria Gold spadła ze swojej pozycji, nie straciła jakości.
Firma miała po prostu pomysł i możliwości wprowadzenia jeszcze bardziej ekskluzywnego projektu, wręcz ociekającego luksusem, ale i "Goldy" nie stały w miejscu; ich aktualna edycja GX też wniosła coś nowego do kształtu i wykończenia.
Dzisiaj w modzie są prostopadłościany, jakie prezentują B&W i KEF, ale kiedy wszyscy oblizywali się na widok opływowych obudów, B&W, KEF i inni producenci wykonywali tylko "program obowiązkowy" (B&W w serii 800, KEF w serii Q i w serii Reference), pokazując podobne w profilu skrzynki, natomiast Monitor Audio chciało pokazać kolumny nie tylko modne i ładne, ale też oryginalne - zawsze krok do przodu. Wymyślano więc bardziej skomplikowane krzywizny i jeden z tych pomysłów widzimy w serii GX.
Obudowa Monitor Audio GX300
Można powiedzieć, że przekrój obudowy jest czymś pomiędzy prostopadłościanem a kształtem "lute", wprowadzonym dwadzieścia lat temu przez Sonusa Fabera, i potem przejętym przez wielu innych producentów, początkowo podobno ciąganych po sądach przez Franco Serblina... Ale nie mógłby on mieć żadnych pretensji do kształtów wprowadzanych przez Monitor Audio - są wyjątkowe. I bardzo praktyczne.
Przy takim przekroju, jaki widzimy w GX, mamy wyraźnie zaokrąglone przednie krawędzie, co pomaga opływaniu fal (na zewnątrz), lekkie zwężanie się obudowy do tyłu trochę zredukuje fale stojące, lekkie wygięcie wzmacnia boczne ścianki, tylna ścianka pozostaje na tyle szeroka, że można na niej zmieścić wylot tunelu z wyprofilowaniem, wreszcie wszystkie te zaokrąglenia nie zmniejszają radykalnie powierzchni przekroju, a więc pozwalają utrzymać dużą objętość obudowy; jednocześnie wymagają większego nakładu pracy, również przy kładzeniu forniru, który w wąskich paseczkach musi być ulokowany wzdłuż krawędzi.
Moda na proste formy pozwala dzisiaj wielu producentom sporo zaoszczędzić (a nam mniej płacić), lecz wypada docenić taką stolarkę, jaką wciąż widać w Monitor Audio.
Dla podkreślenia naturalności okleiny zachowano jej głębokie rysy (w B&W i KEF-ie fornir jest mocno zeszlifowany i zalakierowany, co dało w efekcie gładziutką powierzchnię), a tradycją firmy jest też oferowanie ciekawego wyboru kolorów - wersje w bubindze i orzechu kosztują tyle, ile widzimy w naszym teście, podobnie lakierowane na wysoki połysk - czarna i biała, droższa jest tylko hebanowa.
Ekstrawaganckim dodatkiem do takiego stolarskiego luksusu jest maskownica, wykonana bezceremonialnie z wygiętej, perforowanej blachy stalowej - pomysł jest bardzo praktyczny, maskownica trzyma się na magnesach, łatwo ją zdjąć, a trudno uszkodzić.
Maskownice i przetworniki
Warto zwrócić uwagę, że koncepcja utrzymywania maskownic przez schowane we froncie magnesy staje się niemal obowiązująca, oczywiście z powodów estetycznych, ponieważ na froncie nie pojawiają się żadne, zwykle mało ciekawe uchwyty na tradycyjne kołeczki. Kto tak jeszcze robi, jest już daleko w tyle...
Ktoś mógłby powiedzieć, że zajmujemy się formą, a nie treścią kolumn Monitor Audio GX300, lecz trudno te wątki rozdzielić, zarówno w sferze obudowy, jak i przetworników. Przecież najoryginalniejszym technicznym rozwiązaniem jest tutaj sposób mocowania przetworników - wszystkie, a nie tylko średniotonowy (jak w CM10 B&W), trzymane są przez długie pręty, przechodzące przez całą obudowę.
Osadzenie przetworników w wyfrezowaniach przedniej ścianki nie jest sztywne, aby nie przenosić wibracji. Ponadto śruby te wzmacniają całą konstrukcję. Korzyścią estetyczną jest właśnie pozbycie się z frontu wszelkich śladów mocowania przetworników, chociaż można sobie z tym radzić inaczej, na przykład tak jak to robi KEF - po prostu wklejając obręcze zasłaniające śruby.
Wspólną estetyczną cechą wszystkich trzech brytyjskich kolumn tego testu są właśnie obręcze - aluminiowe, koncentrycznie nacinane "drobnorowkowo", co nadaje im charakterystyczny połysk, znany z.... naszych Altusów sprzed lat trzydziestu z okładem.
Tutaj można jednak wskazać na firmę B&W, która kilka lat temu przywróciła tę ozdobę do łask, wraz z pierwszymi modelami serii CM; teraz wydaje się ona niemal oczywista, tak często występuje, ale wtedy była czymś świeżym i odważnym - okolice głośników były utrzymywane raczej w klimacie dyskretnego czarnego plastiku.
Membrany
Nie ma wątpliwości co do tego, kto postawił na metalowe membrany - w tym gronie była to firma Monitor Audio (chociaż wśród wszystkich firm brytyjskich pierwsza była Acoustic Energy).
Co prawda B&W miało (i chyba nadal go utrzymuje przy życiu) Nautilusa z kompletem aluminiowych membran, ale był to raczej produkt koncepcyjny (chociaż wprowadzony do regularnej sprzedaży), a koncepcja ta na większą skalę nie była przez B&W kontynuowana.
Monitor Audio też zaczynało wprowadzać membrany metalowe stopniowo, od najwyższych modeli, ale robiło to już konsekwentnie, i dzisiaj wszystkie serie, włącznie z BX, mają membrany wyłącznie metalowe - ale nie dokładnie tego samego typu.
W modelach GX widzimy specyficzne tylko dla tej serii przetłoczenia w formie pierścieni wychodzących z okręgu, którego pozycja prawdopodobnie pokrywa się z miejscem mocowania cewki do membrany. W innych wersjach przetłoczenia mają inną postać, ale wspólną nazwę - RST, czyli Rigid Surface Technology, bowiem usztywniają one membranę (bez dodatkowego zwiększania masy).
Wszystkie metalowe głośniki Monitor Audio reprezentują jednocześnie technikę C-CAM (membran magnezowo-aluminiowych, pokrytych warstwą ceramiczną). Membranę taką ma mieć również przetwornik wstęgowy, który wyróżnia dwie najlepsze serie Monitor Audio - GX i Platinum.
Każdy z trójdrożnych układów tego testu jest wyraźnie inny. Wersję, którą przedstawia sobą Monitor Audio GX300, można uznać za najbliższą konwencjonalnej, bo chociaż głośniki niskotonowe nie są duże (18-cm), to przynajmniej głośnik średniotonowy jest... znacznie mniejszy (13-cm).
Wydawałoby się, że w takiej sytuacji obydwie częstotliwości podziału będą relatywnie wysokie, ale o ile pierwsza jest nawet zaskakująco wysoka, leży przy 790 Hz (według danych producenta), to druga jest dość niska, tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę zastosowanie wstęgowego wysokotonowego - leży przy 2,3 kHz.
W takiej sytuacji chyba nie było szans na łagodne filtrowanie z żadnej strony... i dzięki temu Monitor Audio GX300 wykazują się doskonałymi charakterystykami kierunkowymi w płaszczyźnie pionowej.
Głośnik średniotonowy nie ma konstrukcji wyspecjalizowanej tak bardzo jak w B&W i KEF-ie, gdzie szczątkowe górne zawieszenie może być związane tylko z przetwarzaniem średnich tonów, ale za to mała średnica membrany w Monitor Audio najlepiej premiuje szerokie rozpraszanie, co też wyraźnie widać w naszych pomiarach.
Układ rezonansowy obudowy zaprojektowano według takiego samego schematu jak w B&W - jeden tunel, o umiarkowanej średnicy, ale z antyturbulencyjnym wyprofilowaniem HiVe wyprowadzono z tyłu, blisko terminala przyłączeniowego.
Odsłuch
Chociaż merytorycznie temat ten dawno się zdezaktualizował, to wciąż funkcjonuje w opiniach, poglądach i wreszcie - w wyborach, jakich dokonują audiofile. Tematem tym jest "narodowość" brzmienia, domniemane funkcjonowanie "szkół", np. niemieckiej czy brytyjskiej, które, o ile kiedyś miały jeszcze jakiś wpływ, to dawno już zostały "pozamykane", lecz wciąż korzystają z dawnej sławy (lub cierpią z powodu dawnej niesławy).
Podobnym, ale w praktyce znacznie ważniejszym zjawiskiem, bo funkcjonującym nie tyle w sferze idei, co w świecie realnym, jest identyfikowanie brzmień "firmowych" - i chociaż tutaj też należy być ostrożnym, przyglądając się uważnie każdemu konkretnemu modelowi, kiedy szukamy kolumn dla siebie (i oczywiście wtedy, gdy je recenzujemy), to mamy już prawo mieć określone oczekiwania, wynikające czy to z naszych doświadczeń, czy opinii innych - to nie jest koncepcja wydumana, że Monitor Audio gra zasadniczo inaczej niż KEF czy B&W.
I właśnie ta różnorodność firmowych brzmień w ramach samych brytyjskich marek w zasadzie przekreśla możliwość wypracowania czy choćby przypadkowego uzyskania jakiegoś "wspólnego stanowiska", co do cech "brytyjskiego brzmienia".
W gruncie rzeczy marki brytyjskie reprezentują największe zróżnicowanie, bo ostatecznie mógłbym się pokusić o definiowanie aktualnego "niemieckiego brzmienia" (tyle, że definicja ta byłaby istotnie różna od powszechnego mniemania na ten temat).
Ale chociaż zaprzeczam, aby obecnie obowiązywało jakieś "brytyjskie brzmienie", to mogę się zgodzić nie tylko z tym, że kiedyś coś było na rzeczy, ale i z tym, że do archetypu brytyjskiego klimatu najbliżej jest właśnie brzmieniu Monitor Audio - stąd taki wstęp właśnie w tym miejscu.
I znowu muszę go przedłużyć, bo chcę jeszcze przypomnieć, że przecież firmy B&W i KEF mają jeszcze większy dorobek i dłuższy staż od Monitor Audio.
Dodatkowo KEF może się legitymować dużą konsekwencją w utrzymywaniu firmowego brzmienia (o czym pisałem w ich teście) - a mimo to relatywnie najmłodsza firma w tym gronie weszła w te buty i chyba każdy się zgodzi, że to, co za chwilę zostanie napisane o brzmieniu Monitor Audio GX300, a nie jest przecież zupełnie niczym nowym w historii testów Monitor Audio, może służyć właśnie za charakterystykę brytyjskiego brzmienia w potocznym jego rozumieniu, chociaż w najlepszym wydaniu.
Ktokolwiek więc takiego brzmienia szukał, czy to na podstawie już własnych porównań, czy tylko sugestii innych, wyobrażeń, a może i odrobiny snobizmu, ma je tutaj w największej intensywności.
Na tle Monitor Audio GX300 konkurenci brzmią zupełnie niebrytyjsko...CM10 zbyt żywiołowo, R900 zbyt chłodno, w szczegóły ich brzmień nie będę tu wchodził, są przecież opisane wcześniej.
Co dodatkowo ciekawe, chociaż od lat znane i już rozszyfrowane - konstrukcje Monitor Audio bazują na metalowych membranach, okazuje się to nie być żadną przeszkodą w uzyskaniu brzmienia kompletnie wyzutego z ostrości i agresywności kojarzonej z tą techniką.
Tymczasem właśnie dlatego, że membrany metalowe mają swoje rezonanse, firmy decydujące się na ich stosowanie, mając ku temu odpowiednią wiedzę, tłumią te rezonanse za pomocą odpowiednich filtrów w zwrotnicach - czasami nie do końca skutecznie, ale czasami bardzo głęboko, i tak ustawiają balans tonalny, aby nie pojawił się żaden ślad metaliczności.
W "wygładzaniu" posuwają się wtedy jeszcze dalej, niż ci, stosujący membrany innego typu, których rezonanse (przed filtrowaniem) są słabsze, bardziej rozproszone, ale wciąż są, i pozostawione "na wierzchu" przez łagodne filtrowanie (np. w B&W) ostatecznie okraszają brzmienie większymi podbarwieniami, ale i większą szczegółowością.
Doskonale słychać to w konfrontacji CM10 z Monitor Audio GX300. Najlepsze "Goldy" nie robią takiego zamieszania jak nowe Bołerki - grają spokojniej, łagodniej, czysto i gładko, nic w ich brzmieniu nie chrypi, nie chrobocze, nie skrzypi, nie iskrzy, nie wibruje.
Ważna jest kultura górnej części pasma, gdzie nie ma miejsca na żadne wybryki wysokich tonów, płynących aksamitnie, z delikatnym blaskiem, z wysoką rozdzielczością. Nie jest to jednak "wydelikacenie" uzyskane osłabieniem niższej góry, potencjalnie odpowiedzialnej za rozjaśnienie nawet bardziej niż skraj pasma. Właśnie przejście średnicy i wysokich jest równe, płynne, bez krygowania się, podobne do prezentowanego przez R900 KEF-a.
Dźwięki są dobrze sklejone, wysokie tony nie wyskakują na samym skraju, nie sypią iskrami, podporządkowują się spójności i koncepcji dopełniania głównych zdarzeń, a nie tworzenia własnej, autonomicznej przestrzeni mikrodźwięków.
Lekkie zaokrąglenie góry pasma, czasami zmierzające aż do jej ewidentnego tłumienia, to przecież jeden z elementów dawnego brytyjskiego stylu, tutaj wprowadzony z umiarem, bo bez tendencyjnego tłamszenia góry pasma w celu uwypuklenia "najważniejszego" środka, ale i bez wyeksponowania, jakie słyszymy z ok. 50 procent kolumn.
Zasadniczo odróżnia Monitor Audio GX300 od R900 (umówmy się, że CM10 w ogóle nie mają z tym nic wspólnego) podgrzanie dolnej części pasma. Początek opisu poświęciłem zakresowi wysokotonowemu, ale to trochę postawienie sprawy na głowie... skoro pierwsze i później wciąż najważniejsze wrażenie dotyczy niskich tonów; to one tworzą ogólny klimat tego brzmienia.
Bas jest obfity i szeroko rozpostarty - nie tylko sięga nisko, ale i wchodzi w średnicę. Wiem, że wcale nie widać tego na zmierzonej charakterystyce, wręcz widać tam lekkie osłabienie w okolicach kilkuset herców, a uwypuklenie basu koncentrujące się nieco poniżej 100 Hz nie jest tak silne, jak w KEF-ach. Mimo to słychać wyraźnie, że GX300 grają znacznie cieplej i gęściej.
KEF-y R900 miały większą potęgę samego basu i "power", co można wytłumaczyć choćby przez fakt zastosowania 8-calowych przetworników niskotonowych, z kolei podobne wielkością CM10 grały szybciej, na basie były twardsze i "żylaste", za to Goldy mają więcej mięcha z odrobiną tłuszczyku...
Ostatecznie można by tak to opisać, ale ich brzmienie jest jednak, przy całej jego obfitości i nasyceniu, zbyt subtelne i eleganckie, aby porównywać je w ten sposób.
Na pewno nie przyniesie im ujmy, gdy napiszę, że są soczyste i sprężyste, poszczególne dźwięki są dobrze zwarte i kontrolowane, a przy tym towarzyszy im bogate wybrzmienie, dzięki któremu cała niskotonowa substancja jest przyjemna, daje brzmieniu głębię i nasycenie.
Ten kierunek - na "syntezę" - ma pewną przewagę nad "analizą", brzmienie GX-ów nie sypie detalami ani nie buduje muzyki konturami, lecz sprawnie integruje wszystkie dźwięki, mniejsze i większe, w naturalny, organiczny przekaz. Uprzejme zaokrąglenie nie stępia dynamiki, tylko ją trochę retuszuje, usuwając najgwałtowniejsze ataki i najostrzejsze elementy - harmonijnie w całym pasmie.
W brzmieniu Monitor Audio od dawna obserwujemy wyjątkowe połączenie ciepła, żywości i dźwięczności; nie jest to łatwe, bo ciepło, zaokrąglenie, zmiękczenie wiąże się najczęściej z ograniczeniem przejrzystości i wyrazistości, którą wspiera raczej rozjaśnienie, a to z kolei nie ułatwia ocieplenia...
To oczywiście uproszczony schemat, a że nie musi być prawdziwy, udowadniają właśnie kolumny Monitor Audio. Udowadniają również tym razem, chociaż uczciwie zaznaczę, że w działaniu kolumn Montor Audio GX300 słyszałem większą skłonność do ciepła niż do żywiołowości, dlatego właśnie szybko pojawiło się skojarzenie z "brytyjskim brzmieniem".
Takie wrażenie może też jednak wynikać z porównania z konkretnymi, pozostałymi kolumnami tego testu - zarówno B&W, jak i KEF-y, chociaż dzielą je poważne różnice, mają bardzo dobitne wybrzmienie w zakresie średnio-wysokotonowym, często fascynujące, ale czasami...
Za to GX-y nigdy nie przekroczą granic dobrego smaku, zawsze powstrzymają się przed natarczywością. Nie pożałują z kolei niskich tonów, i to zarówno bogatego, barwnego "niskiego środka", koncentrującego muzyczną energię, jak i soczystego, nisko schodzącego, a przy tym prawidłowo zorganizowanego, dynamicznego basu.
W tym brzmieniu nie słyszę napinania się na rekordy kontroli, konturowości i rozdzielczości, ale swobodną prezentację dużych umiejętności rekreowania muzyki nie tylko naturalnie, ale i przyjemnie.
Andrzej Kisiel