W dokumencie KEF-a, obok kilkunastu ładnych zdjęć, znajduje się ponad sto różnego rodzaju wykresów, zrozumiałych może nie tylko dla inżynierów, ale jednak dla ludzi, którzy zdali maturę z fizyki i matematyki...
Tutaj dochodzimy do sedna sprawy - KEF to firma zakorzeniona w rzetelnej wiedzy technicznej, założona przez inżyniera, Raymonda Cooke`a. Czasami widzi się też "inżynierię" w nazwie firmy, rozwijając ją do "Kent Engineering and Foundry", jednak dokładnie tak nazywała się firma, która zajmowała fabrykę, zanim w 1961 kupiona została przez Raymond Cooke’a, który przekształcił ją w firmę głośnikową, nazwaną "KEF Electronics Ltd" - trochę na pamiątkę poprzedników.
We wstępie do "Białej Księgi", zanim jeszcze opanują ją charakterystyki, KEF przedstawia swoją historię i filozofię. Oprócz faktów, po części znanych z innych źródeł, jest tam wiele interesujących wyjaśnień i komentarzy, które zarówno odświeżają wspomnienia, jak też rzucają nowe światło, nie tylko na dokonania KEF-a, ale i na historię całej branży Hi-Fi.
Raymond Cooke byłby dzisiaj złym bohaterem dla audiofilskiej braci, bowiem był on oddany naukowym badaniom, pomiarom, obliczeniom, parametrom, naukom ścisłym i faktom obiektywnym, obecnie często lekceważonym i podporządkowanym wynikom subiektywnych testów odsłuchowych, wyrażanych za pomocą nieprecyzyjnego audiofilskiego żargonu, i poglądom opartym na domniemaniach, uogólnieniach, logicznych błędach i zaklęciach. Opiniami świata audio zawładnęli ludzie lekkiego pióra i ciężkiego dowcipu, ten język jest przecież łatwiej zrozumiały dla odbiorców, niż wzory i wykresy.
Początkowy sukces firmy w dekadzie lat 60-tych, która była dla Hi-fiokresem "dojrzewania", skłonił Raymonda do inwestowania - ale nie w jeszcze większe hale produkcyjne, lecz w najnowocześniejszy sprzęt pomiarowy i obliczeniowy, i w zatrudnienie najlepszych inżynierów. Już wtedy wprowadził do projektowania technikę cyfrową, kupując komputery i analizatory Fouriera.
Wraz z takim sprzętem można było też podnieść na znacznie wyższy poziom kontrolę jakości, ponieważ łatwe stało się przechowywanie i porównywanie danych (zmierzonych charakterystyk). Mając takie zaplecze, szybko zapragnął zrobić z niego dobry użytek, pochwalić się nadzwyczajnym potencjałem, wprowadzając serię zespołów głośnikowych, które będą zaprojektowane i wyprodukowane wedle zupełnie nowych standardów.
Jednocześnie trzeba było wziąć pod uwagę wiele uwarunkowań - techniczne kryteria BBC, z którym KEF był związany, rodzące się tendencje audiofilskie, realia komercyjne i inne czynniki.
Trzeba też było znaleźć dobre imię dla tych nowych produktów. Wtedy zrodziła się nazwa Reference, chociaż wcale nie miała ona wprost deklarować, że kolumny tej serii są najlepsze pod każdym względem; przecież referencja, rozumiana jako ideał albo produkt możliwie najbliższy ideału, w ramach jednej firmy, może być tylko jedna, a nie cała ich seria...
Znaczenie pojęcia "Reference" było więc inne, i znowu wywodziło się z języka technicznego, a nie potocznego. W każdej normalnie funkcjonującej fabryce jest tzw. wzorcownia, w której - jak nazwa wskazuje - przechowuje się wzorce, czyli pojedyncze egzemplarze każdego produktu.
Wzorce - czyli właśnie referencje. Nie są to egzemplarze "najlepsze", lecz standardowe, z którymi zbieżna ma być cała produkcja, zgodnie z przyjętymi tolerancjami.
Kontroli polegającej na bezpośrednim porównaniu z takim fizycznym wzorcem nie robi się w trakcie bieżącej produkcji, ale wzorzec musi być przechowywany, aby w razie potrzeby można było ponownie go zmierzyć i ustalić wszystkie jego parametry.
Nadając nazwę Reference swoim konstrukcjom, KEF chciał podkreślić, że każdy etap ich produkcji jest tak rygorystycznie kontrolowany, aż do porównania z parametrami wzorca, że one same mogłyby pełnić rolę wzorców - a więc referencji określonego modelu.
Stąd pełna nazwa brzmiała "Reference Model XYZ", ale dodatek "Model" był mało zrozumiały bez znajomości tej genezy, więc obecnie z niego zrezygnowano, a liczbę symbolu, dotąd tradycyjnie trzycyfrową, zamieniono na jednocyfrową.
Reference 2014
Reference 2014 nie mają też wizualnie nic wspólnego z poprzednimi, za to wyraźnie wpisują się w minimalistyczny, ale bardzo nowoczesny design serii Q i R. KEF, a także wiele innych firm, wykorzystuje tutaj pewną szansę, jaką daje panująca obecnie moda na proste formy.
Nawet przy najwyższej jakości wykonania, której nowym Reference nie można odmówić, wykonanie prostopadłościennej obudowy jest tańsze, niż takich "beczek", jakie zostały przygotowane dla modeli poprzedniej serii. Pod koniec lat 90-tych ruszyła ofensywa obudów o opływowych kształtach, mających gwarantować znacznie lepsze rezultaty akustyczne.
Początkowo ta rewelacja dostępna była w najlepszych modelach, potem sprowadzono ją na niższe pułapy cenowe - i KEF był w tej dziedzinie jednym z liderów, skoro nawet jego nisko/średniobudżetowa seria Q zdobyła, i to na wiele lat (kolejne wersje), takie kształty (a konkurująca z nią seria 600 B&W - nigdy).
Gdyby wygięte ścianki nadal miały obowiązywać, to KEFowi trudno byłoby ustalić takie ceny dla nowej serii Reference, jakie widzimy, ale od ładnych kilku lat zaznacza się powrót, również do hi-endu, kształtów prostszych, w duchu nowoczesnego minimalizmu.
Ten zwrot zaczął się u KEF-a wraz z wymianą serii Q (trzy lata temu), kolejnym krokiem była seria R (wprowadzona dwa lata temu), a teraz dzieło ponownego "uskrzynkowienia" wieńczy seria Reference.
Tylko jak taką "ewolucję", w zasadzie recesję, uzasadnić, mając na sztandarach coraz lepsze brzmienie? Jak zwykle, sytuacja nie jest czarno-biała. Nie wypada teraz odwracać kota ogonem i twierdzić, że "okazało się", że obudowy o równoległych ściankach są lepsze, że fale stojące gdzieś cudownie znikają, ani nawet, że wymyślono dla ich tłumienia doskonałe sposoby...
Obudowy o wygiętych ściankach miały i mają niekwestionowane zalety, ale jak to zwykle bywa, kiedy były w modzie, wyolbrzymiano ich wpływ, a teraz będzie on przemilczany. Tylko niesamowite Blade przypominają, że są kształty lepsze niż prostopadłościenne...
Idąc na skróty, można powiedzieć: prostopadłościan nie jest akustycznie idealnym kształtem, ale samo wygięcie bocznych ścianek też nie rozwiązuje wszystkich problemów, a można z nimi walczyć innymi sposobami.
Efekt odbić i dyfrakcji od ostrych krawędzi obudowy, zaburzający charakterystykę, wcale nie był zażegnany przez obudowy z wygiętymi bocznymi ściankami, które pozostawiały przecież wyraźne załamanie na łączeniu boków i w przybliżeniu płaskiego frontu; dopiero bardzo wydatne zaokrąglenie krawędzi w tym miejscu, mogłoby być dostatecznie skuteczne.
Efekt ten występuje przy częstotliwościach związanych z falami, których długości są podobne do odległości od źródła promieniowania (przetwornika) do tych krawędzi; w praktyce chodzi więc o zakres częstotliwości średnich i wysokich.
Moduł Uni-Q
W przypadku konstrukcji KEF-a, w tym szerokim zakresie pracuje moduł Uni-Q - koncentryczny zespół przetworników średniotonowego i wysokotonowego. W ten sposób KEF ma nieco ułatwione zadanie, bowiem wystarczy, aby stworzył wokół tego jednego modułu warunki redukujące dyfrakcje.
Klasyczne podejście do tematu skłaniałoby do zaokrąglania bocznych krawędzi w tym obszarze (oryginalny wariant tego zabiegu widzimy w konstrukcjach Dynaudio serii C), ale KEF podszedł do tego od strony przetworników, nie obudowy; pozostawił ostre krawędzie nietknięte, za to bezpośrednio wokół modułu Uni-Q stworzył coś, co można by nazwać "akustyczną kurtyną", która znacznie ogranicza docieranie fal z modułu Uni-Q do tych krawędzi, a więc i odbijanie się od nich.
To po prostu niskie stożkowe wyprofilowanie, jakby zakończenie wylotu tuby - oczywiście redukujące rozpraszanie, czyli zawężające charakterystyki kierunkowe, ale w sposób bardzo dokładnie obliczony.
Wiąże się to z "pierwotną" cechą modułu Uni-Q, który zapewnia nie tylko wykreowanie punktowego źródła dźwięku dla całego zakres-średniotonowego, ale też stabilizuje charakterystyki kierunkowe, korygując rozpraszanie od kopułki za pomocą samego profilu znajdującej się wokół membrany średniotonowej.
To kluczowe dla działania Uni-Q; zalety takiej nie będą już miały na przykład układy z głośnikiem wysokotonowym umieszczonym w stożku membrany nisko-średniotonowej, ale wysuniętym do płaszczyzny podstawy stożka (często spotykane w audio samochodowym).
Kopułka zainstalowana standardowo, na płaskim froncie, a tym bardziej wysunięta ponad bryłę obudowy (jak w wielu B&W), w zakresie kilku kHz, czyli przy częstotliwości podziału, będzie rozpraszała znacznie szerzej, niż współpracujący z nią głośnik średniotonowy o średnicy 15-18 cm.
W pomiarze charakterystyki na osi głównej nie będzie tego widać, bo mówimy o problemie charakterystyk kierunkowych, ale mierząc charakterystykę pod kątem 30 st. łatwo zaobserwujemy to zjawisko - niedaleko poniżej częstotliwości podziału będzie wyraźne obniżenie (tutaj przewagę ma promieniowanie z głośnika średniotonowego o węższym rozpraszaniu), a powyżej skok poziomu (dominuje głośnik wysokotonowy o szerszym rozpraszaniu), a jeszcze wyżej znowu następuje spadek, bowiem przy najkrótszych falach również średnica kopułki staje się zbyt duża, aby utrzymać dobre rozpraszanie.
Wystarczającą ilustracją tego tematu może być porównanie naszych pomiarów z tego numeru Audio - konstrukcji Dali LCR i KEF Reference 5.
Obydwie mają ładnie wyrównane charakterystyki na osi głównej, ale proszę zobaczyć, jak wyglądają one pod kątem 30O w płaszczyźnie poziomej. A także pod niewielkimi kątami, tylko 7O, w płaszczyźnie pionowej - dzięki koncentryczności układu Uni-Q, zlikwidowane zostaje rozsunięcie przetworników, które z kolei powoduje przesunięcia fazowe i dodatkowe nierównomierności w okolicach częstotliwości podziału.
Podsumowując, dopracowano wcześniejsze zalety Uni-Q, polegające głównie na stabilizowaniu charakterystyk kierunkowych, wraz z takim ich ukształtowaniem, aby uciec od problemu odbić od bocznych krawędzi obudowy. Uzyskane wyniki są fenomenalne - czego nie przepisuję z "Białej Księgi", ale stwierdzam na podstawie naszych własnych pomiarów.
Sam byłem niedowiarkiem, i po prezentacji, jaką KEF przygotował dla członków EISA podczas majowej konwencji w Brukseli, powiedziałem do szefa działu akustycznego firmy, Dr Jacka Oclee-Browna, że przedstawione przez niego charakterystyki są zbyt piękne, aby były prawdziwe... Jednak są prawdziwe.
Ścianki a fale stojące
Druga wątpliwość, jaka może pojawić się w związku z rezygnacją z wygiętych ścianek, dotyczy fal stojących, jakie powstają w obudowie, a jakie miały być właśnie tym wygięciem redukowane - zgodnie z obiegową opinią, że skutecznym sposobem jest usunięcie równoległości ścianek.
Niestety, to półprawda, a może nawet tylko ćwierćprawda. Po pierwsze, między nierównoległymi ściankami też powstają fale stojące, tylko że dla różnych długości, czyli dla różnych częstotliwości, a więc w pewnym stopniu rozpraszają się; po drugie, zaburzenie równoległości ścianek bocznych w ogóle nie redukuje fal stojących, które tworzą się między dolną a górną ścianką.
Na tym dystansie najtrudniej z nimi walczyć, bowiem nawet ustawienie np. ścianki dolnej pod kątem 45 st. nie tylko nie zatrzyma fal stojących (o czym wyżej), ale nawet ich znacząco nie zróżnicuje, jeśli obudowa jest dość płytka i wysoka.
Ponadto tak duża odległość wiąże się z falami stojącymi o dużej długości (niskich częstotliwości), które trudniej gasić typowymi materiałami tłumiącymi. A przy okazji zapomniałem spytać... dlaczego nie wykorzystano techniki "bezkosztowego" (w sensie akustycznym) zmniejszania objętości za pomocą materiału ACE (Acoustic Compliant Enhancement) wynalezionego przez KEF-a kilka lat temu?
Podkreślmy - nierównoległe ustawienie jakichkolwiek par ścianek na pewno nie zaszkodzi, może tylko zmniejszyć ciśnienie fal stojących, ale zwykle nie jest zabiegiem wystarczającym, a często jest prawie w ogóle nieskuteczne, i zawsze wymaga uzupełnienia typowym wytłumieniem.
Ale jeszcze abstrahując od wytłumienia, niektóre konstrukcje, do których należy właśnie KEF Reference 5 (i Reference 3), można w dużym stopniu odciążyć od fal stojących innym manewrem konstrukcyjnym - podzieleniem obudowy na mniejsze komory, przypisane poszczególnym głośnikom niskotonowym (Reference 3) lub ich parom (Reference 5).
Tak utworzone dwie mniejsze komory oznaczają dwa razy krótszy maksymalny dystans dla fal stojących, a więc przesunięcie ich w stronę dwa razy wyższej częstotliwości; to nie wystarczy, wciąż trzeba wprowadzić tłumienie, ale będzie ono w takiej sytuacji skuteczniejsze.
To nie jest odkrywanie Ameryki, ale czasami te najprostsze i najskuteczniejsze metody zostają zapomniane lub poniechane na rzecz rozwiązań bardzo ambitnych, kłopotliwych, kosztownych i... wciąż nieskutecznych.
Co dają dwie komory
Wypada jednak wyjaśnić dwie rzeczy, związane z takim podziałem obudowy. Utworzenie dwóch komór (w ogólnych rozważaniach x komór), w obudowie o objętości obliczonej pod kątem zainstalowania określonej sumarycznej liczby przetworników niskotonowych, nie pogorszy parametrów w zakresie najniższych częstotliwości, pod warunkiem (i przy założeniu, że wszystkie głośniki niskotonowe są jednakowe), iż wszystkie komory też będą w przybliżeniu jednakowe - o takiej samej objętości i takiej samej częstotliwości rezonansowej bas-refleksu (o ile to bas-refleks); wszelkie kombinowanie z różnicowaniem objętości komór, strojeniem, łączeniem podsystemów zamkniętych i basrefleks, przy dużej wprawie może się obronić dobrymi rezultatami, ale często prowadzi do pogorszenia brzmienia, na skutek utraty zgodności fazowej między poszczególnymi sekcjami.
Niektórzy projektanci obawiają się nawet najmniejszych przesunięć fazowych między niezależnymi sekcjami, i dlatego nie stosują odrębnych komór (pamiętam taką argumentację na wykładzie B&W), nawet kosztem zwiększenia problemu fal stojących, funkcjonują więc tutaj różne "szkoły".
KEF wybrał opcję "zrównoważoną", dla redukcji fal stojących, dzieląc obudowę (uwaga - robi to nawet w opływowych Blade), ale pilnując takich samych objętości. Jest jednak małe ryzyko, że sami doprowadzimy do "rozstrojenia" systemu, możemy zresztą dzięki temu sami sprawdzić, jakie to przynosi efekty...
Chociaż objętości komór są ustalone, to częstotliwość rezonansową bas-refleksu determinują też wymiary otworu - jego średnica i długość tunelu. Od pewnego czasu zwyczajem kilku firm jest dostarczanie w komplecie z kolumnami zatyczek do bas-refleksów (mamy takie przy wszystkich B&W serii 600), w formie korków lub walców, zmniejszających średnicę, które oczywiście zmieniają strojenie.
KEF również pozwala na zmianę strojenia, ale w serii Reference sposobem najlepszym - wymianą tuneli; w kolumnie mamy dwie niezależne komory, z własnymi otworami (i tunelami), więc w komplecie z każdą dostajemy cztery tunele - dwa krótkie i dwa długie.
Zzgodnie z powyższymi wskazówkami, aby obydwie sekcje pracowały fazowo zgodnie, należy pilnować, aby w obydwu otworach były zainstalowane tunele o takiej samej długości, ale eksperymenty z kombinacją "mieszaną" nie są przecież zabronione.
Tunele są dość ciekawe, bowiem wykonano je nie z tworzywa, nie z metalu, nawet nie z drewna - co już się zdarzało - ale z materiału elastycznego, który pochłania część energii fali stojącej, jaka tworzy się w samym tunelu. Ponadto lokalizacja portów jest dokładnie sprawdzona pod kątem jak najsłabszego transmitowania na zewnątrz fal stojących, jakie mimo wszystkich zabiegów powstają w samej obudowie.
Konstrukcja skrzynki
Konstrukcja "skrzynki" też jest nietypowa, chociaż jej kształt tak konwencjonalny... Zastosowano specjalną metodę łączenia frontu i wewnętrznych wzmocnień z zewnętrzną "skorupą". Stwierdzono, co zresztą nie jest nowym odkryciem, że samo usztywnianie obudowy za pomocą pogrubiania ścianek czy wprowadzania "wieńców" nie redukuje jej wibracji, a tylko je przesuwa w stronę wyższych częstotliwości.
Skutecznym rozwiązaniem okazało się łączenie wewnętrznych wzmocnień ze ściankami nie na sztywno, ale za pośrednictwem cienkich warstw materiału tłumiącego, w taki też sposób podpierane są układy magnetyczne głośników, a front łączony jest z obudową szeregiem długich prętów, zakotwiczonych w tylnej ściance, opierając się również za pośrednictwem tłumiących padów. Elementy obudowy wykonane są głównie z mdf-u, ale front to "sandwicz" aluminiowego panelu, widocznego z zewnątrz, i kompozytu na bazie syntetycznej żywicy.
W konfiguracji przetworników nie ma nic rewolucyjnego, ale przecież widok, jaki się przed nami roztacza, jest imponujący. Nie na skutek zastosowania wielkich wooferów - te są tylko 6,5-calowe - ale przez detale, które tworzą obraz ultranowoczesnego, bardzo "technicznego", a przy tym luksusowego produktu.
Smukłość bryły nikomu przecież nie będzie przeszkadzać, a jej wysokość pozwoliła zainstalować zaplanowany układ głośnikowy nie tylko w optymalnej objętości, ale też przy optymalnej wysokości - modułu Uni-Q - względem słuchacza; po wkręceniu kolców, znajduje się on na pułapie 90 cm.
Moduł Uni-Q tworzy punktowe źródło promieniowania dla zakresu średnio-wysokopotonowego, ale symetryczne rozplanowanie przetworników niskotonowych rozciąga kreowanie pozornego punktowego źródła na całe pasmo.
Tak konfiguracja nie jest zresztą zupełnie nowa w kolumnach KEF-a, i jej historia sięga znacznie głębiej, niż tylko dość świeżych kolumn serii R czy Blade; w roku 1989 wprowadzono model Reference 105/3, w którym po raz pierwszy moduł Uni-Q był "flankowany" przez głośniki nisko-średniotonowe (ale subniskotonowe siedziały w środku obudowy i pracowały w układzie pasmowoprzepustowym - kto dzisiaj jeszcze pamięta, co to jest?).
Można też zauważyć, że układ KEF Reference 5 jest pewnym "przeobrażeniem" układu Blade (biorąc pod uwagę wielkość głośników niskotonowych - nowych Blade 2), w których niskotonowe znajdują się parami na bocznych ściankach, co też daje ostatecznie konfigurację symetryczną.
Moduł Uni-Q, w swojej już 11-tej wersji, został przygotowany specjalnie dla serii Reference; ma wiele cech wspólnych z najlepszym Uni-Q z Blade, z zewnątrz może wydawać się wręcz identyczny - na membranie średniotonowej znajduje się 18 promienistych przetłoczeń, podczas gdy w wersji z serii R - dwa razy mniej. Jednak nie jest dokładnie taki sam, jak w Blade (np. układ magnetyczny średniotonowego - w Blade neodymowy, tutaj ferrytowy; cewka drgająca - w Blade 3-calowa, tutaj 2-calowa).
Oczywiście w swoim "Białym Papierze" KEF rozbiera ten moduł na czynniki pierwsze, i każdy czynnik opisuje na całą stronę, ale chyba nie będziemy w to brnąć...
Najważniejsze fakty są takie, że membrana średniotonowego jest aluminiowa, a jej rezonanse (w zakresie 5-10 kHz) zostały zredukowane za pomocą dodatkowego elementu tłumiącego, pośredniczącego w połączeniu cewki z membraną; działa on jak "zawieszenie", które przy częstotliwościach z zakresu pracy głośnika zapewnia przeniesienie z cewki całej energii, bez żadnych strat, ale powyżej częstotliwości podziału, gdzie pojawiłyby się wysokie rezonanse, zakłócające pracę wysokotonowego, element ten "odsprzęga" membranę od cewki, i charakterystyka dość łagodnie opada.
Kopułka wysokotonowa również jest aluminiowa, wyposażona w znany już "mandarynkowy" dyfuzor, którego rola jest podobna do "korektora fazy" w głośnikach kompresyjnych (tubowych) - powierzchnia emisji, jaką między swoimi "listkami" tworzy dyfuzor, jest mniejsza od powierzchni membrany.
Dalej na zewnątrz znajduje się nieruchomy "falowód", dalej średniotonowa membrana, jej zawieszenie, wreszcie dodatkowy pierścień - wszystkie te elementy płynnie kontynuują profil optymalny dla uzyskania zaplanowanych charakterystyk przetwornika wysokotonowego, na tej powierzchni nie pojawia się żadna poważna przeszkoda (krawędź, uskok), na której fale ulegałaby zaburzeniu.
Patrząc na nią w całości, przypomina ona przecież wylot tuby. "Wygładzenie" przedniej ścianki dla zredukowania wszelkich dyfrakcji obejmuje także przetworniki niskotonowe, których membrany są tylko lekko wklęsłe, a zawieszenia "schowane" do wewnątrz.
Głośniki niskotonowe mają średnicę tylko 18-cm (biorąc pod uwagę cały kosz, sama membrana ma ok. 14 cm), ale to chyba najbardziej zaawansowane woofery tego kalibru; spotykamy wyspecjalizowane głośniki niskotonowe i subniskotonowe, ale o w większych średnicach.
KEF chciał jednak pogodzić kilka trudnych warunków i do tego celu potrzebny był mu właśnie wyśmienity przetwornik niskotonowy o umiarkowanej średnicy, zresztą nie tylko do Reference 5.
Duża cewka (średnica i wysokość, a więc duża powierzchnia do odprowadzania ciepła i liniowa praca przy dużych amplitudach) połączona jest z membraną nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem ramion, między którymi swobodnie przepływa powietrze, niesprężane jak w typowych przetwornikach pod centralną częścią membrany; dodatkowo duży tunel wentylujący przechodzi przez cały, imponujący układ magnetyczny.
Łączna powierzchnia czterech 6,5-calowych niskotonowych to ok. 550 cm2, czyli podobna, jak w jednym głośniku 13-calowym. Zwolennicy dużych wooferów pewnie pozostaną przy swoim zdaniu, i trzeba przyznać, że większe głośniki mają zwykle niższą częstotliwość rezonansową i większą maksymalną amplitudę, ale bateria takich głośników też ma swoje atuty - cztery duże cewki mogą przyjąć większą moc, a membrany o umiarkowanych średnicach zapewnią szersze pasmo przenoszenia (zależy ono również od innych cech układu drgającego, ale taka jest generalna reguła), pozwalające swobodniej ustalić częstotliwość podziału (moduł Uni-Q zastosowany w serii Reference, zresztą podobnie jak w serii R i Blade’ach, ze względu na cechy jego przetwornika średniotonowego, też jest bardzo wyspecjalizowany, i nie jest zdolny do pracy w zakresie niskich częstotliwości).
Filtrowanie i zwrotnica
Rozdział poświęcony filtrowaniu i zwrotnicy, znajdujący się w firmowym "Białym Papierze", mógłby posłużyć jako bardzo dobry materiał dydaktyczny dla początkujących hobbystów - w wielkim skrócie przedstawiono teorię, ale też praktykę, wskazując na kilka ciekawych, ale ważnych, bo powtarzających się sytuacji, w których praktyczne sprawdziany dają rezultaty daleko rozmijające się z podręcznikową teorią - ale tylko dlatego, że podstawowe wzory na projektowanie zwrotnic nie uwzględniają ważnych czynników, które radykalnie zmieniają wyniki; np. w praktyce, aby uzyskać względnie wyrównaną charakterystykę (w zakresie częstotliwości podziału) z filtrami 1. rzędu należy, wbrew ilustracjom w "elementarzach", podłączyć głośniki w przeciwnej polaryzacji... co oczywiście nie może zapewnić "liniowej fazy", o jakiej marzą konstruktorzy stosujący takie filtry, ale to i tak marzenia ściętej głowy, bowiem sprawa jest pogrzebana już na początku - z powodu dodatkowych przesunięć fazowych, jakie wnoszą same głośniki.
To problemy znane konstruktorom, ale przez KEF-a przedstawione bardzo przystępnie i przekonująco, więc warto się z tym materiałem zapoznać (http://www. kef.com/uploads/files/THE_REFERENCE/REF_ White_Paper_preview_path_200514.pdf), o ile interesuje nas technika głośnikowa i umiejętność konstruowania kolumn w ogólności, a nie tylko tajniki KEF-ów Reference - zwrotnice w Reference nie są jakimś wynalazkiem, nie są wyjątkowe, lecz dostrojone racjonalnie, nie "ideowo", pod z góry założoną tezę, lecz elastycznie, z uwzględnieniem wszystkich czynników, a jednocześnie z lekką tendencją do "minimalizowania", co też jest racjonalne - jeżeli określoną charakterystykę można uzyskać za pomocą prostszych filtrów, to nie należy ich na siłę komplikować.
Ostatecznie udało się uzyskać wyśmienite charakterystyki przy użyciu filtrów pierwszego i drugiego rzędu, ale nie w wersji "szkolnej" - lecz z dodatkowymi obwodami równoległymi, zapewniającymi czy to linearyzację impedancji, czy tworzącymi "filtry-pułapki"; unikano za to filtrów wyższego rzędu niż drugi, gdyż to oznaczałoby dodatkowe elementy szeregowe, w torze sygnału głośnika (a chcąc zapewnić ich wysoką jakość, trzeba by na nie sporo wydać...).
Jakość komponentów też ma znaczenie, i to niemałe, ale badania KEF-a ujawniły (i KEF na kilku przykładach wyniki tych badań pokazuje), że lepszy komponent to nie zawsze ten droższy, a także, że wiele parametrów podawanych przez producentów mija się z prawdą.
KEF mógł jednak wszystko sobie pomierzyć i porównać (tutaj również prymat miały pomiary, i to zaawansowane, a nie sugestia, że skoro mamy kondensator za tysiąc złotych, i wszyscy go chwalą, to musi być genialny), natomiast hobbiści są zdani na intuicję i złote uszy... Dopiero mając już wyselekcjonowane - na podstawie pomiarów zniekształceń - odpowiednie elementy, KEF sprawdza je w testach odsłuchowych i dokonuje ostatecznego wyboru.
Strojenie
Wreszcie przychodzi czas na finalne strojenie, na podstawie zarówno pomiarów, jak i testów odsłuchowych. Pierwszy prototyp zbudowany jest z użyciem zwrotnicy zestrojonej w oparciu o pomiary. Długotrwałe testy odsłuchowe i płynące z nich spostrzeżenia odsyłają kolumny do ponownych, pogłębionych pomiarów, potrzebnych dla zidentyfikowania problemu w jego "fizycznej istocie".
Dla podjęcia skutecznych "działań naprawczych" najlepsza jest korelacja między obiektywnymi danymi a subiektywnymi wrażeniami. Często podczas prób odsłuchowych pojawia się pomysł natychmiastowej zmiany jakiegoś elementu brzmienia, w celu poprawy ogólnego charakteru; jeżeli jednak źródło problemu nie zostanie dobrze rozpoznane, wówczas nie zostanie on usunięty, a zmieniona charakterystyka tylko będzie go kamuflować - a to nie jest rozwiązanie, pod którym KEF mógłby się podpisać.
Niskie zniekształcenia i gładkie charakterystyki, i to w szerokim zakresie kątów, są fundamentem dobrego brzmienia. Było tak pięćdziesiąt lat temu, jest tak i teraz, chociaż nie wszyscy chcą to przyjąć do wiadomości.
Odsłuch
W czasie, kiedy nowe Reference były jeszcze niedostępną na polskim rynku nowością, miałem okazję widzieć je i słyszeć trzy razy - różne egzemplarze, nie wątpię, że referencyjnie zbieżne, ale w różnych warunkach, oczywiście wpływających na odbierane brzmienie.
Referencyjna dokładność wykonania, 99-procentowa zgodność ze wzorcem (100-procentowej nie ma nigdy...), to oczywiście duży atut, oznacza przecież bardzo ważną "prawieidentyczność" kolumny lewej i prawej, bez czego nie ma szans na wierne odtworzenie sceny dźwiękowej; w przypadku KEF Reference 5 wiemy też, że możemy spodziewać się pięknej charakterystyki...
Ale to wszystko wciąż nie są gwarancje, że zawsze i wszędzie usłyszymy z KEF Reference 5 dokładnie to samo, i wyjaśniać tego oczywiście nie trzeba, a nawet nie wypada. Wspominam o tym jednak, gdyż sytuacja z KEF Reference 5 była o tyle szczególna, że pierwsze dwa spotkania odbyły się "na warunkach" podyktowanych przez producenta, chociaż dalekich od ideału, i dopiero na własnym podwórku, w redakcyjnym teście, usłyszałem dźwięk, który ostatecznie mi zaimponował, bez żadnych "ale".
Pierwsza prezentacja miała miejsce w Monachium (wiadomo, High-End), druga tydzień później na konwencji EISA w Brukseli (hotelowa sala konferencyjna); w obydwu przypadkach pomieszczenia były duże, a kolumny ustawione daleko od ścian - zgodnie z zaleceniami producenta.
Nasze pomieszczenie też małe nie jest, ale chyba lepiej wytłumione, jednocześnie nie odsuwam kolumn na kilka metrów od tylnej ściany, lecz trzymam je w dystansie ok. półtora metra, i chyba takie ustawienie spotyka się najczęściej w normalnych domach, nawet w dużych salonach.
Jednak przy założeniu, że kolumny staną "w szczerym polu", konstruktor słusznie przygotował strojenie basu, które zapewni odpowiednią jego siłę właśnie w takich warunkach - co wiąże się z użyciem krótszych tuneli (dokładnie "jak to działa", pokazuje nasze laboratorium); podczas prezentacji dla EISA takie strojenie sugerował przedstawiciel KEF-a, ale na nasze życzenie pod koniec sesji zmieniono tunele na dłuższe, abyśmy mogli porównać; odbyło się nawet "głosowanie", w którym głosy rozłożyły się mniej-więcej po połowie.
I wcale nie musiało to świadczyć o bardzo rozbieżnych gustach, mimo że rezultaty były diametralnie inne - ale właśnie dlatego, że nie było opcji pośredniej, trzeba się było zdecydować na jedną ze skrajności, podczas gdy optymalna charakterystyka (w takich warunkach) leżałaby chyba gdzieś pomiędzy.
Nie dzielę włosa na czworo - z tunelami krótkimi bas był trochę zbyt ofensywny, dominował nad środkiem, a z tunelami dłuższymi - był odrobinę zbyt szczupły, jednak osobiście wybrałbym właśnie taki, zdając sobie sprawę, że niekoniecznie spełni on wszystkie oczekiwania.
W obydwu przypadkach było dobrze, ale mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby dostępne było strojenie pośrednie, lub gdyby... nastąpiło to, co podczas naszego redakcyjnego testu. Wystarczyło kolumny ustawić trochę bliżej ściany (wspomniany dystans 1-1,5 m), a może ogólnie lepsza akustyka spowodowała, że wraz z długimi tunelami było bez zarzutu.
Z krótszymi bas "zaszalał", co wciąż mogłoby się komuś podobać, i wcale nie odradzam takich prób w żadnej sytuacji, zamiast teoretyzowania; kto lubi potęgę, może ją mieć w takiej ilości i jakości, że w żadnych warunkach nie będzie narzekał; kto jednak wyżej ceni sobie neutralność, precyzję, ale też wsparte wybitną dynamiką, ma przed sobą najlepsze kolumny w tej klasie cenowej.
Deklaracja producenta: "To głośniki, które nie mają wyraźnego charakteru, nie dodają dramatyzmu, nie wyolbrzymiają, nie udają, lecz dbają, aby uwaga słuchacza skupiła się wyłącznie na muzyce". Chciałoby się dodać, doprecyzować - na muzyce w takim obrazie, jaki został nagrany, bo czasami jakość nagrania trochę nam psuje samą muzykę, ale chociaż przejrzystość Reference teoretycznie powinna uwypuklić ten problem, to w praktyce, paradoksalnie, dzieje się coś przeciwnego.
KEF Reference 5 tak wiernie i czysto oddają każde nagranie, że mimo wszystkich ewentualnych jego niedoskonałości, słyszymy więcej muzyki niż zwykle; stawia to pod znakiem zapytania rozpowszechniony pogląd, że umiejętnie "skomponowane" podkolorowania (czyli takie lub inne zniekształcenia) mogą pomóc słabym nagraniom, tuszując ich problemy, zwłaszcza wyostrzenia, wydobywając na pierwszy plan najważniejszą substancję muzyczną; nawet jeżeli z pewnym stratami w zakresie detalu, neutralności, to spełniają ogólny i najważniejszy warunek naturalności, w duchu "muzykalności".
Można się zgodzić z tym, że jedne zniekształcenia bardziej, a inne mniej szkodzą muzyce (czyli naszemu odbiorowi dźwięków "poukładanych" w określone zbiory w wymiarach czasu, przestrzeni, częstotliwości... bez naszej wrażliwości nie ma żadnej obiektywnej "muzyki"), jednak KEF Reference 5 pokazuje, że pozbycie się zniekształceń najlepiej służy również emocjonalnemu odbiorowi muzyki, a nie tylko jej wnikliwemu obserwowaniu, i wszelkie podbarwienia są mniejszym lub większym złem, najczęściej musimy między nimi wybierać, jednak lepiej byłoby ich nie mieć w ogóle.
Tak przedstawiona muzyka wcale nie zostaje z czegokolwiek odarta, spłycona, a różne klimaty samych nagrań, nawet ich najgorsze brudy, mogą być przez nas znacznie łatwej traktowane jako składniki integralne, tym bardziej, że prawie każdą muzykę poznajemy właśnie w takiej wersji, z nagrania, a nie na żywo, przyswajając wszystkie elementy realizacji technicznej, i w takiej formie jest ono dla nas znane, wiarygodne i przyjazne.
Bywa różnie - pewne nagrania faktycznie są bardziej strawne ze sprzętu wprost niskiej klasy, niż z hi-endu, ale równie często, puszczając nagrania z lat 60. na doskonałym sprzęcie, myślę sobie, że niczego już do szczęścia mi nie brakuje... mam całą prawdę o muzyce wraz z nagraniem, albo o nagraniu wraz z muzyką - taka ona była, jest i będzie.
I wszystkie te myśli odnoszą się wprost do brzmieniKEF Reference 5. Naprawdę, niełatwo jest rozpisywać się w ich przypadku o elementarnych cechach brzmienia (poza basem, który wymaga wyregulowania), bo producent osiągnął swój cel... to brzmienie niemal bez charakteru.
Oczywiście każdy recenzent ma zakodowane, że ten charakter, choćby w śladowych ilościach, musi odkryć i opisać - takie jest jego zadanie, a jak niewiele słyszy, to musi to wyolbrzmić, a jak nic nie słyszy... to musi cos wymyślić.
No dobrze, w takim razie trochę powyolbrzymiam, żeby nie wyszło na to, że nic nie słyszałem, kiedy ktoś odkryje jakąś sensację... KEF Reference 5 to sensacyjnie dobrze grające kolumny, ale czy najlepsze na świecie? Po co nam takie pytania... Jednak porównajmy do Blade.
Blade grają odrobinę cieplej, bardzo swobodnie i jednocześnie łagodnie, subtelnie, z nutą miękkości, i kapitalną przestrzennością. Reference 5 mają więcej animuszu, dźwięki rysowane są jeszcze wyraźniejszą kreską, a w opcji z krótszymi tunelami bas jest mocarny; jednak przez całe brzmienie przewija się też "obiektywny chłód", związany z przejrzystością i detalicznością, za to bez najmniejszej ostrości i rozjaśnienia.
No i które mają więcej własnego charakteru? Obydwie superkolumny KEF-a grają w ogólnych założeniach bardzo podobnie - to szerokopasmowy, świetnie zdefiniowany, bardzo neutralny i dokładny dźwięk. Tylko że piszę w kółko to samo... Bo one w kółko grają tak samo, nie dając mi wielkiego pola do popisu. Można by opisywać płytę po płycie, jak zabrzmiał fortepian, a jak głos, ale to nie ma sensu... W takim razie tylko jeden przykład, wzięty z sesji "brukselskiej".
Jednym z kilku nagrań, i ostatnim, jakie puścił nam Johan Coorg, był utwór Upojenie, nagrany przez Annę Marię Jopek razem z Patem MethenyM - wysłuchaliśmy go do końca, delektując się każdym dźwiękiem; właśnie - te kolumny, chociaż potężne, i zdolne zagrać potężnie, mają też zdolność do wyjątkowo intymnego kontaktu, czego nie łączą z żadnym "kombinowaniem".
Również w odtworzeniu przestrzeni nie ma żadnych "artefaktów", efektów specjalnych - za to jest idealna płynność; wcale nie zawsze dźwięki zajmują ściśle określone pozycje, bo nie zawsze są tak nagrane; często duży pogłos rozmywa obraz, i KEF nie będzie go przetwarzał na bardziej wyrazisty.
A wszystko jest wpisane w idealną spójność - ten dźwięk jest natychmiast odbierany jako dobrze ułożony, zdrowy, oczywisty - nie wymaga wysiłku, aby go przyswoić, chociaż zawsze "przesiadka" z jednego brzmienia na inne, bez względu na to, czy na poziomie niskobudżetowym, czy hi-endowym, wiąże się z akomodacją.
Znamy trochę kolumn w okolicach 100 000 zł...Mimo że to bardzo dobre kolumny, dyplomatycznie nie będę wymieniał ich symboli (jeden już wymieniłem, ale zostanie w rodzinie - KEF Blade), bowiem na koniec świadom swoich słów i czynów chcę oświadczyć, że KEF Reference 5 to brzmienie z tej właśnie półki. Zresztą, nie tylko brzmienie. Ich technika i wykonanie też kojarzą się ze stutysięcznikami.
Andrzej Kisiel