W roku 1945 wydzielono część Państwowych Zakładów Tele i Radiotechnicznych w Warszawie - w ten sposób powstała łódzka filia, skupiona początkowo na produkcji telefonów. W roku 1953 powstał gramofon - G-53 - pierwszy polski model produkowany na masową skalę. W 1956 zaprezentowano go ze zintegrowanym wzmacniaczem (lampowym), a rok później gramofony stanowiły już 40% produkcji. W związku z tym podjęto decyzję o przekazaniu produkcji telefonów innej firmie i skoncentrowaniu się na produktach związanych z reprodukcją dźwięku. W 1958 r. zmieniono nazwę firmy na Łódzkie Zakłady Radiowe, a dwa lata później, w 1960 r., przyjęto nazwę Fonica.
W latach 70., dzięki licencjom zakupionym w Telefunkenie, Thomsonie, a następnie Tenorel (wkładki) firma przeżywała rozkwit (wczesny Gierek!). Zapotrzebowanie było tak duże, że silniki zaczęto produkować u zewnętrznego dostawcy - w Sosnowcu w firmie Silma. W 1970 roku wyprodukowano łącznie 461 000 gramofonów najróżniejszych typów - kompletnych, decków, przeznaczonych do wbudowania w meble, centralki radiowęzłowe itp.
Rok 1989, w Polsce rok przełomu, obszedł się z firmą brutalnie. Rocznie wytwarzano już tylko 1000 gramofonów. Ale pamiętajmy, że to czas, kiedy od gramofonów odwrócili się prawie wszyscy. W 1991 roku, po strajkach, podjęto decyzję o likwidacji firmy. Próbowano znaleźć inwestorów, przede wszystkim w Korei, jednak trzej kolejni (w tym ostatni, od 1998 roku - Daewoo) nie przywrócili jej świetności. Pod koniec produkowano tylko materiały biurowe, np. spinacze... Firma została ostatecznie zlikwidowana w 2002 roku.
Przez dziesięć lat nie działo się nic i wydawało się, że pozostaną tylko wspomnienia. W roku 2012 nazwa została jednak wykupiona i produkcja gramofonów wznowiona. Stoi za tym giełdowy Complex S.A. i osobiście wiceprezes Zarządu Complex S.A. ds. finansowych, pan Radosław Łodziato, miłośnik audio-analogu.
Jak czytamy w materiałach firmowych: "Reaktywacja firmy to efekt zauważalnego od pewnego czasu wzrostu zainteresowania muzyką z gramofonów analogowych".
W oficjalnej historii firmy na stronie Wikipedii nie ma jednak ani słowa o ciekawym wątku, jaki kiedyś połączył Fonicę z Thorensem oraz Pro- Jectem. Kiedy po 1989 roku załamała się sprzedaż (a więc i produkcja) gramofonów w łódzkiej fabryce, jej szefowie zaczęli szukać zleceń z innych firm. I taka okazja się nadarzyła, kiedy podwykonawcy szukała niewielka firma Andicom, mająca swoją fabryczkę w Pirna, w niemieckiej Saksonii. Andicom był z kolei podwykonawcą firmy Thorens, która zleciła jej produkcję najtańszych, półautomatycznych gramofonów.
W roku 1991, podczas targów IFA w Berlinie (tak, były takie czasy, kiedy na IFA było audio!) zaprezentowano gramofon TD180 z ramieniem TP20 - półautomat z dodatkową prędkością 78 rpm. Był on produkowany od początku do końca w łódzkiej Fonice. Niestety, w 1992 roku firma zlecająca jej to zadanie, Andicom, została zamknięta, więc Fonica wpadła w tarapaty.
Wcześniej w Łodzi rozpoczęto jednak produkcję, oprócz TD180, także modelu TD280 Mk IV. Wyprodukowano również prototyp niskobudżetowego TD290 z ramieniem TP40. I znowu pech... bo w tym samym roku szwajcarska centrala Thorensa zbankrutowała, a prawa do marki przejęła także szwajcarska firma Inter-Thorens. I to ona, w wyniku problemów Foniki (strajki itp.), zadecydowała o przeniesieniu produkcji najtańszych gramofonów gdzie indziej - do znajdującej się niedaleko Pragi w Litovelu firmy SEV. Tak skończyła się przygoda Foniki ze Szwajcarami, a rozpoczęła niewyobrażalna z tamtego punktu widzenia, kariera Pro-Jecta.
SEV - to firma powołana do życia po likwidacji czechosłowackiej Tesli (nazwa TeSla wzięła się od skrótu TEchnika SLAboprouda, czyli urządzenia niskonapięciowe i nie ma nic wspólnego z genialnym Nikolą Teslą - Serbem, a nie Czechem!). I to tam rozpoczęto montaż, a następnie produkcję gramofonu, którego prototyp powstał w Fonice, modelu TD290, będącego ogromnym sukcesem, podobnie jak jego kolejne wersje - TD295 Mk II oraz Mk III - produkowane aż do wycofania się Thorensa w roku 2000. Powstała w 1946 roku Tesla, więc i SEV, nie były jednak beniaminkami na polu produkcji gramofonów - bowiem w tej właśnie fabryce były one produkowane już od lat 50., a więc podobnie jak w Fonice.
I znowu kolejne skojarzenie: Lenco to kolejna szwajcarska firma produkująca gramofony, największy konkurent dla Thorensa we własnym kraju. Powstała w tym samym roku co Tesla i swego czasu zleciła tej ostatniej produkcję dwóch gramofonów: modeli NC 470 oraz NC 500. Rozpoczęcie produkcji Thorensów w latach 90. było więc tylko kontynuacją współpracy czesko-szwajcarskiej... Gramofony TD290 oraz TD295 stały się zaczynem czegoś większego. Oto bowiem, równolegle ze zleceniami dla Thorensa, czeska fabryka związała się kontraktem z Austriakiem, właścicielem firmy Pro-Ject Audio Systems.
Heinz Lichtenegger, bo o nim mowa, opowiada magazynowi "Gramophone" (www.gramophone.co.uk), jak do tego doszło. Zaczęło się od... miłości. Heinz nie miał nic wspólnego z produkcją gramofonów do momentu, w którym podczas jakiejś imprezy poznał czeską dziewczynę Przyniosła ona na party gramofon ocalony ze śmietnika na tyłach fabryki, w której pracował jej wujek. Fabryka okazała się byłym zakładem Tesli, a dziewczyna Josefiną Krahulcovą. Poślubiła ona Lichteneggera, a następnie została szefową firmy ETA, produkującej high-endowe lampy i... gramofony.
Mogło być jednak zupełnie inaczej - Michael Fremer w swoim artykule w "Stereophile`u" twierdzi, że Lichtenneger szukał odpowiedniego miejsca do produkcji gramofonów w Czechach już na początku lat 90. I tam, w małej fabryczce, w ciemnym rogu znalazł gramofon, który "wyglądał jak trzeba" - miał dobry napęd i ciężki talerz. Podrasował go i tak powstał gramofon Pro-Ject 1. Jakby nie było, dzisiaj firma SEV Litovel produkuje 40 000 gramofonów rocznie dla austriackiej firmy Pro-Ject Audio Systems.
Wojciech Pacuła
Fot.: Gramofon Bambino, Wojciech Pysz, Licencja: GFDL & cc-by-sa-2.5,2.0,1.0