Ten tekst nie odnosi się to żadnej tezy, ani nawet hipotezy. To zestaw skojarzeń i otwartych pytań, na które odpowiedzi są co najwyżej częściowe i nieostateczne. A każda z takich odpowiedzi generuje jeszcze więcej wątpliwości.
W gruncie rzeczy, każdy nasz test jest takim splotem i wyzwaniem dla Czytelników – zadaniem do samodzielnego przemyślenia i wyciągania wniosków. W tym numerze najbardziej praktyczne znaczenie mają testy porównawcze niskobudżetowych kolumn i wkładek, ale szczególne miejsce zajmuje prezentacja systemu wzmacniaczy Accuphase. To referencyjne konstrukcje renomowanej firmy, która swoją reputację zbudowała na wielu filarach.
Urządzenia Accuphase są cenione za brzmienie, mają doskonałe wynikami pomiarów, co pozostaje w ścisłym związku z ich techniką – perfekcyjną, ale i racjonalną, opartą na rzetelnej inżynierskiej wiedzy i długim doświadczeniu. Tyle pochwał, które dla Accuphase'a są chlebem powszednim.
Zmierzone w naszym laboratorium parametry trzech urządzeń – przedwzmacniacza i dwóch końcówek mocy – są bardzo dobre lub wręcz wzorcowe; wszystko się zgadza, a pytanie: dlaczego musi aż tyle kosztować, odłóżmy na bok.
Accuphase szlifuje własne układy, nieraz bardzo skomplikowane i wyrafi nowane, lecz zawierające się w rozwiązaniach ogólnie konwencjonalnych. W żadnym z testowanych urządzeń nie ma śladu techniki cyfrowej.
Co więcej – nie ma dla niej wstępu (a więc i dla sygnałów cyfrowych) nawet przez system opcjonalnych kart, stosowany w tańszych konstrukcjach firmy. W związku z tym nie ma też zaproszenia dla sygnałów z gramofonu, trzeba zatem dokupić zewnętrzne urządzenia. Ale im więcej trzeba, tym więcej można.
I słowu "można"... też możemy przypisać wiele znaczeń. Wydać, zarobić, rozbudowywać, poprawiać. Nie trzeba jednak dokupywać przystawki ze wskaźnikami mocy, które w przypadku A-75 działają z dokładnością laboratoryjnych urządzeń pomiarowych. Po co? Bo to oczywiste dla tak referencyjnych urządzeń?
Dlaczego w takim razie nie działają tak dokładnie w P-7300? Bo nie jest to możliwe w przypadku efektownych wskaźników wychyłowych? A dlaczego mają różne? Ma to jakiś związek w klasami (A i AB), w jakich pracują końcówki mocy? A po co audiofi lom regulatory barwy? Mają jednak jakiś sens, którego audiofi le nie chcą zrozumieć, a przede wszystkim należą do kanonu wyposażenia każdego Accuphase’a?
Ale jaki sens ma regulator balansu? Jeżeli różnica głośności wiąże się z różnymi odległościami od obydwu kolumn, to należałoby też skorygować opóźnienie. Dlaczego więc regulatory balansu nie mają dwóch sekcji – tłumienia i opóźnienia? Bo to za trudne? Dla Accuphase’a taki układ byłby łatwizną.
Wydaje się to po trosze na serio, a po trosze zabawą. Od poważnej techniki skupionej na parametrach i dźwięku, producent przechodzi płynnie do "anturażu", który w nie mniejszym stopniu defi niuje firmowy styl. A dystrybutor dorzuca do tego swoją oprawę, np. wymaganie 48-godzinnego wygrzewania sprzętu przed odsłuchem i, rzecz jasna, konieczność dokupienia najwyższej klasy "sieciówek".
Czy wyobrażacie sobie coś podobnego na rynku luksusowych samochodów? Aby właściciel Porsche lub Lamborghini musiał przez 48 godzin grzać silnik, zanim wyjedzie z garażu? Albo żeby musiał natychmiast wymienić wentyle w oponach?
Andrzej Kisiel