W wakacyjnych numerach AUDIO zwyczajowo zajmujemy się tematami lżejszymi – urządzeniami przenośnymi, popularnymi soundbarami, głośnikami i słuchawkami Bluetooth. Jednak w tym roku nie nawinęło się nam pod rękę dostatecznie dużo takiego drobiazgu, za to mamy propozycje cięższe – albo dosłownie, albo gatunkowo i cenowo. Nie będę omawiał ich tutaj po kolei, zwrócę uwagę na dwa uzupełniające się w ciekawy sposób testy.
Znana od wielu lat koncepcja aktywnych zespołów głośnikowych ma obecnie większą szansę na popularyzację, dzięki jej powiązaniu z atrakcyjną dla większości użytkowników, bezprzewodową transmisją sygnału. Obawy o jakość brzmienia, wynikające z jakości samej transmisji, odsuwają coraz lepsze parametry Wi-Fi, więc droga otwarta.
Wiele szczegółów trzeba dopracować, aby hasło "no wires, no worries" (stosowane przez jedną z fi rm) miało pokrycie w łatwym uruchomieniu systemu, z czym, delikatnie mówiąc, obecnie bywa różnie, ale grunt jest gotowy. Chociaż dzisiaj zdecydowana większość kolumn jest jeszcze pasywna i podłączana kablami do zewnętrznych wzmacniaczy, to tylko od tempa wdrażania znanych już rozwiązań, a przede wszystkim oswojenia się z nimi przez audiofilów, zależy, kiedy przewagę zdobędą kolumny aktywne i bezprzewodowe, nawet w hi-endzie.
Drugi test obejmuje trzy modele słuchawek... z kablem. Występują w nim firmy, które mają w swoich ofertach nie tylko słuchawki, ale i kompleksowe systemy bezprzewodowe, więc najlepsza istniejąca obecnie technika jest dla nich dostępna.
Mimo to ich najlepsze słuchawki są z kablem, bowiem Bluetooth, jaki może obsługiwać słuchawki, nawet w najlepszych wersjach jest za słaby, aby mówić o bezkompromisowej jakości dźwięku (co łatwo stwierdzić podczas testowania jakichkolwiek słuchawek Bluetooth, pozwalających też na podłączenie kablem i porównanie), a Wi-Fi nie nadaje się do słuchawek ze względu na energochłonność i skomplikowanie.
I przynajmniej na razie nie widać na horyzoncie przełomowego rozwiązania tego problemu. Zatem kto chce mieć ze słuchawek dźwięk najwyższej jakości, musi i może spokojnie (nie zestarzeją się prędko...) kupić tradycyjne, kablowe, mimo że już ponad 90 procent wszystkich słuchawek na rynku nie ma kabla – odwrotnie niż wśród zespołów głośnikowych.
Poprawa wygody wynikająca z pozbycia się kabla w słuchawkach jest znacznie większa niż z wyeliminowania kabli głośnikowych (kolumny aktywne też trzeba podłączyć – kablem do zasilania). Z kolei podstawowe korzyści z konstrukcji aktywnych (zintegrowania głośników i wzmacniaczy), znane od dawna, niezależne od kwestii kabli, są dla wielu wciąż nieprzekonujące.
Niestety, najlepsze słuchawki nie mogą być bezprzewodowe. A najlepsze kolumny mogą, ale z tego korzyść mniejsza; większa z samej aktywności, która niestety wciąż nie jest doceniona. Możliwości techniczne nie są rozwijane dokładnie w tempie naszych potrzeb. Ale czasami je nawet wyprzedzają.
Andrzej Kisiel