O koncepcji i znaczeniu soundbarów, przy okazji kolejnych testów, pisaliśmy już wiele razy. Uznajemy ich znaczenie, rozumiemy przeznaczenie, podkreślamy zalety i punktujemy wady… Chociaż początkowo traktowaliśmy je jako ciekawostkę, sezonowy wynalazek, z upływem czasu sprawa stała się poważna, a teraz jest wręcz groźna dla tradycyjnych systemów audio.
Nie są to urządzenia dla audiofilów stawiających ponad wszystko jakość dźwięku, zwłaszcza ocenianą wedle surowych, tradycyjnych kryteriów, ale musimy z nimi żyć – zdobyły ogromną popularność i służą nie tylko do poprawy brzmienia telewizora, nie tylko do seansów kina domowego, ale w wielu domach również do słuchania muzyki, zastępując wszystkie inne urządzenia i systemy audio.
Działanie soundbarów nie będzie przewidywalne i nudne. Mimo że nie mogą one poważnie aspirować do ligi wysokiej jakości sprzętu Hi-Fi, to nie przeszkadza im to, a może nawet pomaga, aby sobie "poszaleć". Konstruktorzy eksperymentują i szukają różnych sposobów, aby przelicytować konkurencję, zaskoczyć i przekonać klientów, nawet jak nie wszystkich, to przynajmniej część.
Robią badania albo założenia co do ich upodobań, a my możemy te wygibasy obserwować – zwykle w testach porównawczych określonego zakresu cenowego, a tym razem z jeszcze szerszej perspektywy przeglądu, w którym zgromadziliśmy aż 10 zupełnie nowych modeli od 10 producentów; tanich, drogich i ze średniej półki.
To najobszerniejszy test w tym numerze AUDIO, ale żeby nie rozczarować Czytelników zainteresowanych zupełnie innymi tematami, przygotowaliśmy też wyjątkowo mocną porcję prezentacji urządzeń high-endowych – odtwarzaczy, przetworników, wzmacniaczy, procesorów, zespołów głośnikowych.
Nawet jeden z soundbarów można zaliczyć do high-endu, chociaż to kategoria zupełnie umowna. W każdym przypadku możecie liczyć na naszą dociekliwość i poruszanie "niewygodnych" wątków.
Soundbary mają swoje poważne ograniczenia, wręcz dyskwalifikujące w ocenie wymagających użytkowników klasycznych systemów stereofonicznych, ale i high-end "ma swoje za uszami". Producenci soundbarów obiecują fantastyczne efekty przestrzenne i dźwięk "z sufitu" (dzięki obowiązkowemu już nawet w tanich modelach systemowi Dolby Atmos), nieposkromiony bas (także z listew bez wsparcia subwoofera), manufaktury high-endowe mają swoje opowieści dziwnej treści, obietnice bardziej wysublimowane, ale często nie mniej iluzoryczne.
Różnica polega na tym, że każdemu audiofi lowi nie tylko wypada usłyszeć, ale i stwierdzić, że wszystkie soundbary grają co najwyżej efektownie, ale na pewno nienaturalnie (prawdziwe w co drugim przypadku), a jednocześnie potwierdzić, jak kolosalną różnicę robi podłączenie genialnego kabla sieciowego (nieprawdziwe w żadnym przypadku). Przyjmuję zakłady.