Tenor - to najwyższy głos męski, ale także śpiewak o takim właśnie głosie. W utworach polifonicznych XIII-XVI w. tenor był najniższym głosem, na nim trzymała się (tenere - po łacinie "trzymać") cała struktura wielogłosowa. To tenor wykonywał "cantus firmus" - melodię chorału gregoriańskiego, stanowiącą szkielet kompozycji.
Od czasu renesansu nabrał innego znaczenia, a w praktyce operowej tenory dzieli się na pięć kategorii - lekki, charakterystyczny, liryczny, liryczno-dramatyczny i bohaterski. Francesco Meli, 31-letni śpiewak, należy do tenorów lirycznych. Stąd też - zachowując wszakże należne proporcje - można go porównywać bardziej z Beniamino Gigli czy Nicolai Geddym niż do Giuseppe di Stefano czy Luciano Pavarottim, a tym bardziej Mario del Monaco.
Inna sprawa, że Meli brzmi bodaj najlepiej w ariach charakterystycznych dla tenorów lekkich. A mamy tu arie Donizettiego "Napój miłosny", "Roberto Devereux" i "Lucja z Lammermoor" oraz Verdiego "Trubadur", "Bal maskowy", "Lombardczycy" i "Luiza Miller". Nadspodziewanie dobrze prezentuje się Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza. Wszak porównanie Francesco Meli do jednego z wymienionych śpiewaków wydaje się lekką przesadą. Bez obrazy…
Barbara Tenderenda
POLSKIE NAGRANIA 2011