Terpsychora była w mitologii greckiej muzą tańca i pieśni chóralnej. Taniec jest uważany za matkę innych sztuk, ponieważ istnieje w czasie i przestrzeni. Tak stwierdził Curt Sachs w dziele "Wprowadzenie do światowej historii tańca" (1938).
Człowiek stworzył rytmiczne wzorce czasu i organizacji przestrzeni za pomocą tańca najpierw we własnym ciele, zanim użył kamienia i słowa, by wyrazić swoje emocje. Taniec był związany z naturą, jak tarantella, i uczuciami, jak flamenco. Ale to dworskie tańce w zdobionych złotem salach wśród szeleszczących krynolin zapisały się w historii muzyki klasycznej.
Jordi Savall, niestrudzony poszukiwacz ciekawych kompozycji, mający przy tym dar znajdowania powiązań pomiędzy dalekimi w czasie i przestrzeni kompozytorami, przedstawia album "Terpsychora: apoteoza barokowego tańca”. Wraz z orkiestrą Le Concert des Nations wykonuje utwory Francuza Jeana-Fery Rebela i Niemca George`a Philippa Telemanna.
Z pewnością "Terpsichore" to najbardziej radosny album Savalla ostatnich lat, doskonały do zabawy i gdybyśmy znali kroki gavota, menueta, gigue, sarabandy czy swawolną, wręcz rozwiązłą chaconne, warto ruszyć w tany. Każdy z tych tańców ma tu swoje wariacje, wykonane z energią i dynamiką niepozwalającą spokojnie usiedzieć w fotelu. Pasjonująca płyta.
Marek Dusza
Alia Vox/CMD