Jak przetłumaczyć zwrot storyteller? Opowiadacz? Gawędziarz? Czy w polskiej muzyce jest odpowiednik Randy Newmana? Aby nim zostać, trzeba mieć poczucie humoru, wymyślać historie, adoptować historie zasłyszane i jeszcze umieć opowiedzieć w zajmujący sposób, czyli tak, jakby przeżyło się je samemu. A przy tym grać na fortepianie na poziomie dobrego jazzmana, który do opowiadanej historii potrafi dobrać ciekawe akordy i harmonie.
Taki jest Randy Newman. Miałem szczęście trafić na jego solowy recital na festiwalu North Sea 2006 w Rotterdamie. W ciągu godziny zaśpiewał, akompaniując sobie na fortepianie, kilkadziesiąt krótkich i dłuższych piosenek z własnego repertuaru. A ma tak bogaty, że mógłby śpiewać chyba przez tydzień, z przerwami na drzemkę. Co najważniejsze, Holendrzy i międzynarodowi goście żywo reagowali śmiechem na jego sarkastyczne dowcipy. Opowiadał też historyjki ze swego życia, jakby z tą publicznością spotykał się regularnie, ba, jakby występował przed swoimi przyjaciółmi. Zaśpiewał wtedy trzy nowe piosenki, które trafiły na nową płytę. To było niesamowite doświadczenie koncertowego bywalca, bo nikogo takiego wcześniej nie słyszałem. Najbliższy ze znanych mi artystów, śpiewający w tej konwencji to Elvis Costello. Newman wydaje mi się jednak dużo ciekawszym twórcą melodii i trafniejszym obserwatorem życia. Jego piosenki chce się podśpiewywać, wtórować mu w refrenach, o ile takie występują. Bo zwykle jest to tok narracji, jakby śpiewał tekst z powieści albo zbioru opowiadań, strona po stronie.
Urodzony w 1943 r. Randy Newman ma największe doświadczenie w pisaniu muzyki do filmów. Przede wszystkim do filmów animowanych. A angażowany jest zapewne dlatego, że ma talent do lekkich, łatwo wpadających w ucho melodii. Takich, które polubią dzieci. Wystarczy wymienić filmy: "Monsters, Inc.", za który dostał Oscara, "Toy Story", "Babe: Świnka w mieście" i "Auta". Płyt z oryginalną a nie filmową muzyką nagrywa niewiele. Właśnie ukazał się dwunasty album w jego dorobku - "Harps and Angels" zawierający dziesięć nowych piosenek. Od poprzedniego "Bad Love" minęło dziewięć lat. Pięć lat temu ukazał się godny polecenia zbiór "The Randy Newman Songbook Vol. 1" zawierający nowe interpretacje jego starych piosenek.
Jego kompozycje śpiewają również inni artyści. Już debiutancki album "Randy Newman" z 1968 r. zwrócił uwagę na jego twórczość. Choć nie sprzedawał się najlepiej, dostarczył repertuaru takim wykonawcom jak: Nina Simone, Peggy Lee, Pat Boone, Dusty Springfield, Judy Collins i Alan Price. Pochodząca z tej płyty piosenka "I Think It`s Going To Rain Today" stała się standardem. Dwa lata później Harry Nilsson nagrał bestsellerowy album wyłącznie z utworami Newmana. To zachęciło naszego bohatera do kolejnych nagrań. Na płycie "12 Songs" akompaniował mu gitarzysta Ry Cooder oraz członkowie grupy The Byrds. Magazyn "Rolling Stone" umieścił ten tytuł na szóstym miejscu listy najlepszych albumów lat 70. Kolejnymi nagraniami Newman wyrobił sobie opinię trafnego komentatora wydarzeń społecznych i politycznych. W swoisty sposób nawiązywał do problemu rasizmu, krytykował erę Reagana. Na nowej płycie znalazła się piosenka w stylu country "A Few Words in Defense of Our Country", z której wynika jasno, że niewiele da się dobrego o Amerykanach powiedzieć. Ich życie ogranicza się do koszenia trawnika i dbania o czystą wodę w przydomowym basenie. Porównuje USA do dawnych imperiów, krytykuje angażowanie się w konflikty, nie pozostawia suchej nitki na wymiarze sprawiedliwości. Swoistą przepowiednią są słowa "to imperium się kończy" i znaczące "Good Bye" na finał. Jest też piosenka "A Piece of the Pie" zaśpiewana i zaaranżowana w kabaretowym stylu. W "Easy Street" wyśmiewa handlowe hasło "satysfakcja gwarantowana". Warto posłuchać tych opowieści nawet ze słownikiem w ręku.
Newman nie ma wielkiego głosu, ale tembr wystarczająco charakterystyczny, by go zapamiętać i polubić. To głos gawędziarza, ale i satyryka ostrzegającego przed politykami. Aranżacje piosenek są na tyle zróżnicowane, że 35 minut mija jak chwila. Swoja drogą, to kto ostatnio wydał tak krótką i tak dobrą płytę?