Po kolejnej wizycie listonosza do moich rąk trafiła epka niejakich Rebeliantów, którzy od ponad piętnastu lat parają się graniem znanym z południowych okolic Stanów Zjednoczonych (wcześniej jako Manson Band przyp. red.). Pięć utworów, niecałe 22 minuty grania i wszystko to wykonane w języku polskim.
Czy Rebeliantom udało się uniknąć kiczu w swoim graniu wynikającego z nieumiejętnego kopiowania bardziej znanych bandów? Sprawdźmy zatem, z jakim skutkiem zespół ściągnął do swoich kompozycji rock`n`rollowego ducha.
"Southern Soul" oscyluje pomiędzy klasycznym southern rockiem a blues rockiem, z pojawiającymi się co jakiś czas akcentami rodem z muzyki country. Idealnym przykładem jest trzeci na płycie "Ostatni Świat". Utrzymany w dość wolnym tempie, poprzez swoją budowę momentalnie przywodzi na myśl dokonania takich zespołów jak Blackberry Smoke czy Gov`t Mule.
Nieco inaczej brzmi "Płomień", który dzięki częściej pojawiającej się niż w innych utworach harmonijce najlepiej oddaje ducha blues rock`owego grania. Nic tylko odpalić Harleya i ruszyć w amerykańskie bezdroża. Przy odsłuchiwaniu "Southern Soul" należy również zwrócić uwagę na balladową "Drogę 88". To tutaj Michał Borowiec w pełni ukazuje swój warsztat wokalny. Oczywiście znajdziemy też piękną solówkę, dzięki której ten prawie sześciominutowy utwór jeszcze bardziej zyskuje na przebojowości.
Muzyka zawarta na najnowszej epce Rebeliantów to nic odkrywczego. Zespół używa starych sprawdzonych patentów do tworzenia poszczególnych kompozycji, co - na szczęście - wychodzi im aż nadto dobrze. Nie jest to może poziom światowy, aczkolwiek odpalając "Southern Soul", czuć pozytywną energię płynącą z głośnika, która według mnie jest najważniejsza w muzyce. Rebelianci nie odkrywają tu niczego nowego, jednakże wiem, że fani gatunku na pewno docenią kompozycje zawarte na debiutanckim krążku.
Marcin Czostek