Damian i Olo z Obscure Sphinx: Nie mieliśmy planu, żeby grać nowoczesny metal

14 września 2012 Wywiady

Damian i Olo, dwójka moich rozmówców, to muzycy Obscure Sphinx i Kabanosa, ale nie o tych dwóch projektach przyszło nam dyskutować, a o projekcie o enigmatycznej nazwie Minverva. Poniżej zapis rozmowy.

Na początek krótka piłka - skąd nazwa Minerva? Zainteresowanie mitologią czy od pamiętnego utworu Deftones?

Damian: Nie było tu chyba zbyt wielkiej filozofii. Szukaliśmy nazwy i nagle pojawiła mi się znikąd Minerva. Wiedzieliśmy, że to jakaś Bogini, ale przede wszystkim chodziło o dźwięczność samej nazwy i emocjonalne skojarzenia, które za nią stoją.

Olo: Później sprawdziliśmy, że jest Boginią sztuki i rzemiosła, więc w sumie idealnie pasuje. Oby nad nami czuwała.

Warszawa ma to do siebie, że wszyscy grają ze wszystkimi, zazwyczaj tylko po to, by się rozpaść. Głównie tyczy się to sceny hc, która co rusz wypluwa nowe projekty, które jak na stolicę przystało, trwają chwilę. A jak jest z Minervą? Wspólny atak muzyków z trzech całkowicie odmiennych od siebie zespołów na razie trwa w najlepsze, pytanie jednak jak długo?

Olo: Minerva zawsze była dla nas projektem do realizacji konkretnej wizji muzycznej, niekoniecznie sukcesu komercyjnego. Nie mieliśmy planu stworzenia super grupy, która będzie grała w danym stylu, bo teraz dzieciaki tego słuchają i to może zadziałać. Gramy przede wszystkim dla siebie, a to co nas trzyma to wspólny feeling i dobre porozumienie w sferze muzycznej, ale nie tylko. Inne projekty muzyczne jakoś godzimy, nie skaczemy sobie do gardeł więc póki co jakoś się trzymamy.

Zaznaczyłem, że wszystkie kapele, w których się udzielacie, są od siebie różne, a mimo to połączyła Was miłość do, jak się okazuje, nowoczesnego metalu, mocno osadzonego w groove metalu i metalcore. Efekt wspólnej pracy czy konkretna wizja i plan na Minervę?

Damian: I efekt pasji i wizji. Tak jak mówił przed chwilą Olo, nie mieliśmy planu, żeby grać nowoczesny metal, bo teraz jest popularny. Po prostu taka muzyka grała nam w duszach i postanowiliśmy przełożyć to na instrumenty najlepiej jak potrafimy.

Wasz perkusista, a zarazem kolejny multiinstrumentalista i nietuzinkowa postać, „popełnił”’ cover Skrillexa. Przyznam się, że to wykonanie jest jednym z nielicznych na YouTube, które w ogóle ma sens i rację bytu, a poza tym nic, tylko pogratulować pomysłu. A jak jest z Wami, interesuje Was współczesna muzyka elektroniczna oraz nurty jak electro czy dubstep? Czy takie dźwięki mogą wpływać na to, co robicie w Minervie?

Olo: Chyba wszyscy ostatnio popłynęli w Skrillexa! Grabb popełnił cover, bo rozpiera go muzyczna energia i potrafi ją bardzo dobrze egzekwować, poza tym chce być bogaty, kupić sobie Corvettę i winiarnię. Myślę, że nie poprzestanie tylko na tym dziele. Ja, mimo że nie narzekam na brak projektów, to myślę np. o jakiejś solowej płycie hip hop/ soul. Z Damianem robiliśmy też kiedyś różną muzykę, od hip-hopu przed disco, techno. Nie wszystko super poważnie ale wszystko z sercem. Każda muzyka jest piękna na swój sposób.

Czego według Was brakuje polskiej scenie muzycznej? I nie mam tutaj na myśli tylko metalu.

Olo: Poszanowania muzyków. Podstawowego poszanowania i zapewnienia dobrych warunków pracy wykonawcom, czy wynagradzanie za swą twórczość. Przede wszystkim tych mało lub średnio popularnych. To sztuka, zawód jak każdy inny, a jednak muzycy często dostają śmieszne pieniądze za granie, o ile w ogóle. Nie mówię już o kontraktach z wytwórniami, które dają sporo, ale zabierają jeszcze więcej. Bardzo ciężko w takich realiach żyć ze swojej pasji i tak może kolejny John Petrucci podaje ci gitary w sklepie muzycznym, bo musi zarobić na rachunki.

Damian: Nic dodać nic ująć. Ale żeby nie mówić tylko o minusach - polska scena muzyczna w tym rockowo-metalowa ma bardzo dużo fenomenalnych zespołów. Muzycznie nie brakuje nam nic. Nawet poza sceną metalową mamy wielu wykonawców, którzy kompozycjami i brzmieniem nie odbiegają od tego, co robi się np. na Wyspach czy w Stanach.

Damian, prowadzisz studio nagrań Demontażownia. Oprócz wiadomych zalet w postaci możliwości miksu i masteringu uprzednio nagranego materiału we własnych pieleszach, co jest największą zaletą, a co wadą posiadania studia nagrań?

Damian: Zawsze fascynowała mnie techniczna strona muzyki, bawienie się brzmieniem i poszukiwanie metody nagrania go tak, jak chciałbym to usłyszeć. Dodatkowo jako muzykowi było mi to na rękę, ponieważ mogłem szybko nagrać pomysł na utwór, który wpadł mi do głowy, a za 15 minut by z niej wyleciał. Jako realizator/producent dla mnie największą zaletą posiadania własnego studia nagrań jest możliwość samorealizacji, gdyż moja praca daje mi poczucie spełnienia zawodowego. Należy jednak pamiętać, że to praca, a każda praca musi dobiec końca. Czasem zdrowo jest wyjść ze studia jeszcze przed zachodem słońca.

Czego oczekujecie od ludzi zainteresowanych usługami Demontażowni? Co jest absolutnym minimum, jakie należy spełnić, aby zagościć w waszych progach i czego należy się wystrzegać przed pracą w studio?

Damian: Wszystko zależy od tego, co ma zostać nagrane. Najważniejsze to dobre chęci i jasno określony cel. Nie każdy od razu będzie śpiewał jak Bono, grał na gitarze jak Steve Vai czy bębnił jak Mike Mangini, nie każdy też chce nagrać profesjonalną płytę.

Niektórzy przychodzą do mnie, aby po prostu spełnić swoje marzenia, nagrać się i mieć pamiątkę, inni potrzebują nagrania demo dla swojego początkującego zespołu, ktoś inny z kolei przyjdzie z gotowym materiałem na całą płytę. Dobrze mieć jednak świadomość swoich możliwości i braków. Owszem w studio sporo można „ulepszyć” natomiast pewnych niedostatków nie da się poprawić. Zawsze tym najważniejszym ogniwem w całym łańcuchu produkcji będzie wykonawca.

A skoro mowa o pracy w studio, kiedy i czy w ogóle planujecie rejestrację nowego materiału? W końcu "Dead For A Lifetime" cieszy się młodzieńczą brodą…

Olo: Mamy już praktycznie zamknięty materiał na nową płytę, czeka nas jeszcze mała preprodukcja, żeby zobaczyć co wchodzi, a co nie, co trzeba jeszcze podszlifować. Ale właściwie mamy już co nagrywać. Co do dat, ciężko powiedzieć. fajnie byłoby zarejestrować całość w tym roku, ale to zależy od wielu czynników. Na pewno przyatakujemy tą płytą 2013 r., oby jak najszybciej.

Jeszcze do niedawna straszono nas Acta, Sopa i Pipa oraz innymi legislacjami mającymi na celu ograniczenie wolności (i nie tylko). Co myśleliście wtedy, a co teraz o całym tym zajściu?

Olo: Uff… Prawa autorskie to jedno z bardziej skomplikowanych zagadnień i ciężko jest mieć tu jednoznaczną opinię nie tylko jeśli chodzi o ACTA. Artyście należą się prawa autorskie, a przywłaszczanie dzieła bez zgody czy opłaty jest pewnego rodzaju kradzieżą. Ale inaczej trzeba patrzeć na sprawę, kiedy ściągasz czyjąś piosenkę, zanim wyjdzie album albo film, a inaczej, kiedy kopiujesz jpg’a z netu z grafiką, która ci się podoba i wklejasz na wall’a.

Pytanie też, czy mam płacić Gigerowi, gdy robię sobie dziarę z jego wzorem. Co do muzyki tez sprawa jest niełatwa, bo na tym etapie naszej kariery kompletnie nie przeszkadza mi, że ktoś wrzuca nasz album na torrenty, oby tylko kupił hard copy na koncercie, jeśli Minerva mu się spodoba. Na szczęście ludzie zachowują się w piękny sposób i wspierają kapele, które cenią. To piękne i tak powinno być. Jeśli nie kupisz płyty, to przynajmniej wpadnij na koncert., kup koszulkę…

Plany na najbliższe miesiące?

Iść, ciągle iść w stronę słońca

Rozmawiał: Grzegorz Pindor

Fot.: plakat

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu