Panowie, jako że często przewijacie się w mniej lub bardziej branżowych mediach, chciałbym zapytać o to, na ile zakres promocji waszego zespołu to działanie na własną rękę, a na ile - o ile w ogóle - wsparcie ze strony gminy, którą promujecie. Szczecinek dokłada swoją cząstkę do Materii?
Wsparcie ze strony gminy Szczecinek, którą reprezentuje SAPIK (Samorządowa Agencja Promocji i Kultury) polega bardziej na pomocy w ważnych momentach, takich jak wydanie płyty czy - tak jak było na początku naszych poczynań muzycznych - pomoc w wyjazdach na przeglądy rockowe, niż na pomocy w ogólnopolskim promowaniu naszego zespołu. Oczywiście tu lokalnie SAPIK bardzo wspiera nas promocyjnie, chociażby plakaty czy ulotki podczas naszych występów w talent show właśnie wyprodukował SAPIK.
"Case of Noise" to bardzo zróżnicowany album. Mnogość gatunkowych inspiracji przeciętnego metalowca może - nazwijmy to - przytłoczyć, ale Ci bardziej osłuchani z pewnością docenią dźwiękowy konglomerat. Wciąż poszukujecie własnego brzmienia czy Materia (już zawsze) będzie lawirować między djentem, core`ową młócką, a bardziej przebojowym graniem mogącym kojarzyć się z nu-metalem?
Zróżnicowanie gatunkowe opiera się głównie na tym, że bardzo emocjonalnie podchodzimy do tworzenia naszych utworów. Jeżeli jesteśmy radośni, to powstaje jakiś skoczny riff, jak coś idzie nie tak i jesteśmy tym w jakiś sposób przytłoczeni, to powstaje jakiś break down. Staramy się nie zaszufladkować, słuchamy od groma przeróżnej muzyki. Ciężko stwierdzić, czy ciągle będziemy tak krążyć między gatunkami, ale na razie niezmiennie nie zamierzamy zamknąć się w jakiejś konkretnej odmianie metalu.
Recenzenci zaznaczają Wasze mocne atuty - sekcję rytmiczną i wokale. Podobne do Was zespoły mogą się pochwalić jednym z tych elementów, oba rzadko idą w parze. Co przychodzi Wam łatwiej w czasie komponowania - budowanie groove czy aranż pod wokale?
Łatwiejsze jest zbudowanie Groove, często tworzymy go wszyscy razem. Z wokalami jest dość trudno, szczególnie, że Michu musi pogodzić śpiewanie z graniem na basie. Nie jest to zbyt proste zadanie.
Dotychczas zagraliście na licznych przeglądach, konkursach czy wreszcie na festiwalach u boku zagranicznych gwiazd z najwyższej półki. Każdy tego typ event, mniej lub bardziej ustawiany (śmiech), to zdobywane doświadczenie. Co szczególnie wyciągnęliście dla siebie z imprez masowych typu Sonisphere? Jak taki gig wpłynął na działalność Materii?
Z Sonisphere wyciągnęliśmy dla siebie kilkanaście puszek red bulla ;-) A tak na serio to byliśmy wtedy początkującym zespołem, było to wielką frajdą zagrać na Bemowie, ale i dość dużym przeżyciem. Tak naprawdę dopiero później zaczęliśmy występować na festiwalach, gdzie mogliśmy obcować z gwiazdami. Chyba właśnie podglądanie tych największych, tego, w jaki sposób robią próbę, jak przygotowują się do koncertu, jaki mają kontakt z publicznością i jak budują atmosferę jest czymś, czego można „nauczyć się” podczas festiwali.
Pytam o duże sceny i występy u boku gwiazd, a przecież regularnie i w dużych ilościach koncertujecie po kraju. Plakaty z logo Materii można spotkać w większości dużych miast i mniejszych miejscowości. Wszystko ogarniacie na własną rękę, czy - idąc za przykładem np. stołecznego Kabanosa - macie swojego tour menadżera? Swoją drogą, jak odnosicie się do rozwijającej się w naszym kraju opieki menedżerów? Polskie zespoły rzeczywiście tego potrzebują?
My przez pięć lat pracowaliśmy sami, bez menadżera i chyba wychodziło nam to całkiem sprawnie (w sumie kluczowe sprawy załatwiał Michu). Grywaliśmy bardzo często, ludzie poznawali Materię, więc było nieźle. Teraz mamy menadżera, który przejął od nas sprawy organizacyjne i na razie współpraca układa się całkiem nieźle.
A zaczęliśmy go potrzebować, bo każdy z nas rozwija swoje własne sprawy i mogłoby zabraknąć nam czasu na życie prywatne i prowadzenie zespołu. Ale jeżeli jest w zespole osoba, która ma zajawkę na organizację koncertów, potrafi porządnie przeszukać Internet i jest kontaktowa, to taki zespół spokojnie może poradzić sobie sam w Polsce.
Skoro rozmawiamy o mediach, koncertach i promocji - nie przeraża Was dominująca rola portali społecznościowych w tej kwestii? To, jak bardzo dany artysta jest uzależniony reakcji mas, a nie konkretnych (z reguły) zainteresowanych zespołem osób? W prosty sposób i stosunkowo małym nakładem "pracy", bo kliknięciem, daniem łapki czy wrzuceniem krótkiego posta można szybko zespół zdyskredytować lub sztucznie podbić jego ogólną wartość. Nie ma nad tym żadnej kontroli.
Portale społecznościowe są i złem, i dobrem. Przerażające jest to, że teraz głównie promocja w Internecie ma znaczenie, że ludzie przestają słuchać radia, czytać gazety i patrzą ciągle w ekran komputera. Ale z drugiej strony to, co serwują nam programy telewizyjne czy popularne stacje radiowe przyprawia nas o ból głowy i nie dziwimy się społeczeństwu, że woli jednak samo szukać informacji. Statystyki na stronach internetowych często są przekłamane, ale tak jak już wspomniałeś, nie ma nad tym żadnej kontroli i nic z tym zrobić nie możemy.
Życzę sukcesu. Do zobaczenia na koncertach. Ostatnie słowa dla Was.
Bardzo serdecznie pozdrawiamy wszystkich ... słuchajcie dobrej muzy, nie wierzcie w to co mówią w mediach i kochajcie się.
Rozmawiał: Grzegorz Pindor
Fot.: facebook.com