Za przesyłanie takich danych odpowiadają gniazda HDMI, STR-DG910 dysponuje trzema wejściami i jednym wyjściem tego rodzaju. Współpracujące źródła mogą wysyłać praktycznie każdą mutację sygnału wizyjnego, zastrzeżenie jest tylko takie, aby ograniczyć się do 1080i lub 720p w przypadku równoczesnego podania dźwięku z parametrami 24bit/96kHz.
Zapewne ma to związek z ograniczoną mocą obliczeniową układów. Trudno rozstrzygnąć, w jakiej specyfikacji pracują porty HDMI (brak takich danych), producent nie dopuszcza przesyłania SACD, można więc przypuszczać, że nie jest to wersja od v1.2 w górę. Założenie może być jednak błędne, gdyż brak obsługi SACD równie dobrze może wynikać z braku wbudowanych układów DSD.
Wróćmy jednak do wizji, amplituner posiada cztery wejścia kompozytowe (dwie to pętle) i jedno wyjście, a także trzy wejścia i wyjście w ramach komponentu. Z podłączeniem nawet bardzo rozbudowanego systemu nie będzie kłopotu, a kropkę nad i stawia zintegrowany konwerter wizyjny, który potrafi przekształcić sygnały analogowe na standard cyfrowy, aby wysłać później wszystko pojedynczym kablem HDMI do telewizora - w tej cenie rewelacja! Na wejściach komponentowych mogą pojawić się dane do 1080i włącznie i w takiej też formie zostaną wypuszczone przez HDMI.
Amplituner proponuje konfiguracje 7.1, towarzyszą im dekodery Dolby Digital (EX), DTS (ES, 96/24, Neo:6) i Dolby ProLogic IIx. Cyfrowych wejść audio mamy w sumie pięć, na deser jest nowy wynalazek nazwany Digital Media Port.
Poprzez specjalny adapter z płaską wtyczką podłączymy do amplitunera np. przenośny odtwarzacz mp3 lub komputer, by skorzystać z zawartości ich pamięci. Oprócz muzyki można odtwarzać także obraz, choć w tym celu należy wykonać dodatkowe połączenie przewodem kompozytowym.
Analogowych kompletów stereo przygotowano aż siedem, w tym trzy pętle. Na koniec dwie niespotykane cechy: pierwsza to brak wielokanałowego wejścia audio, druga to wyjście subwooferowe, które rozmnożyło się do 4 (czterech!) równorzędnych gniazd.
Z przodu umieszczono sporo przycisków i pokręteł, własną gałkę otrzymał nawet układ regulacji barwy, do minimalizmu formy jest więc daleko. Podręczne wejście A/V to podstawowy komplet złożony ze stereofonicznych RCA i kompozytu, tuż obok jest również złocone gniazdo słuchawkowe.
Wyświetlacz tylko pozornie wygląda na duży, pod rozległą ciemną płytką kryje się umieszczona w centralnej części matryca. Jej bladoniebieski odcień wydaje się mało jaskrawy, ale w praktyce z czytelnością nie ma problemów. W ustawieniach wszystkich parametrów audio pomaga system autokalibracji obejmujący poziomy, opóźnienia a także korekcję częstotliwościową.
Konwersję i dekodowanie sygnałów audio powierzono świetnemu procesorowi Analog Devices ADSP2166. Płytka HDMI zajmuje miejsce na samej górze, wśród zamontowanych na niej układów na wyróżnienie zasługują scalaki Silicon Image, Sil9030 transmituje sygnały do wyjścia HDMI (specyfikacja v1.1), z kolei danymi z wejść zajmuje się odbiornik Sil9011 również z obsługą pełnego 1080p - z tego względu często spotykany w droższych plazmach i LCD.
Odsłuch
Kiedyś stereofoniczny sprzęt Sony można było stawiać na równi z innymi markami. Cóż... teraz nie można, ale nie dlatego, że Sony robi słabe wzmacniacze i odtwarzacze, ale dlatego, że nie robi ich wcale. Jednak testowany amplituner brzmi w stereo, od czego rozpocząłem odsłuch, odważnie i kompetentnie.
Muzyka nie sączy się, ale prezentuje dużo siły i blasku. Oznacza to lekkie podkreślenie góry pasma, tendencję do powiększenia przestrzeni i odświeżenia nagrań. Bas nie stoi z tyłu, chętnie pomrukuje, jakby dawał znać o zapasie sił, chociaż nie wyrywa się do przodu przy byle okazji.
W kinie domowym sprawa trochę się komplikuje, o ile na średnich poziomach głośności jest całkiem dobrze, to chcąc naprawdę "przywalić" napotykamy na ograniczenie, dźwięk robi się chudszy, płytszy. Dobry subwoofer może zdecydowanie podnieść notowania, o ile zapewni rytm i dynamikę.
Sam amplituner zawsze dostarczy błyszczącą średnicę, z energicznymi, chociaż nie do końca nasyconymi wokalami, i poprawne, a nawet emocjonujące wysokie tony - bez przerysowań, bez zmatowień.
STR-DG910 radzi sobie z organizacją przestrzeni na swój sposób - nie tyle plastycznie wypełniając plany, co zwracając uwagę wieloma pozycjami pozornych źródeł dźwięku. W przypadku realizacji koncertowych pojawia się pewien niedostatek "substancji", ale wrażenie otoczenia i atmosfery jest na wskroś efektowne.