Firma zdecydował się na zmiany w projekcie. Wyrazista, szczotkowana powierzchnia metalowego frontu amplitunera Pioneer SC-LX86 wygląda zarazem surowo i elegancko, ożywiają ją srebrne pierścienie pokręteł i niebieska matryca z czerwonymi akcentami.
Pioneer i Denon (i nie tylko oni) są zgodni co do tego, że w modelach z wyższej półki liczbę przycisków, gniazd i pokręteł widocznych stale na przedniej ściance należy ograniczać, więc wszystkie zbędne "bibeloty" wrzucono pod uchylaną klapkę. Tam możemy dobrać się do większości funkcji konfiguracyjnych, a także skorzystać z wyjątkowo rozbudowanego systemu podręcznych gniazd.
Oprócz złącz analogowych są tutaj dwa moduły, HDMI (tryb MHL) oraz USB. Ten ostatni skojarzono z portem kompozytowym - stosując specjalny przewód (jest w komplecie), wykorzystamy dwa gniazdka (USB oraz kompozyt) do pełnej obsługi iPoda, iPhone`a czy iPad`a - włącznie z przesyłaniem obrazu.
Przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że USB ma bardzo wysoką wydajność prądową, może przez nie popłynąć maksymalnie 2A, co przyda się podczas ładowania (i odtwarzania) materiałów z prądożernych iPadów.
Najnowszy i najlepszy amplituner Pioneer, tak jak wszystkie modele serii LX, jest wyposażony w dziewięć końcówek mocy. Mamy jednak znowu (tak jak w Denonie) aż jedenaście terminali głośnikowych. Dzięki temu możemy podłączyć równocześnie (ale korzystać naprzemiennie) dodatkowe frontowe kolumny efektowe albo kolumny w innym pomieszczeniu, ewentualnie wykonać bi-amping kolumn głównych.
Dla urządzeń analogowych przygotowano sześć wejść, w tym jedno z korekcją dla gramofonu (wkładki MM). Jest wejście 7.1 oraz wyjście 11.2. Garść kompozytów i komponentów dla obrazu pomoże podłączyć starsze urządzenia wideo a także wykonać instalację drugiej i trzeciej strefy.
Kilka cyfrowych wejść audio (elektryczne i optyczne) też może się przydać. Wszystko to jest mocno rozbudowanym, ale znanym z tańszych urządzeń standardem - prawdziwa nowoczesność Pioneera dotyczy oczywiście innych, cyfrowych sfer.
Amplituner Pioneer SC-LX86 ma w sumie aż siedem (nie licząc tego z przedniej ścianki) wejść HDMI, dwa podstawowe wyjścia i jedno dodatkowe, dedykowane zdalnej strefie. Z tyłu znajdziemy też drugi port USB, jednak o zupełnie innym przeznaczeniu. W AVR-4520 Denona tylny USB służy np. do podłączenia iPoda - tutaj jest opisane jako specjalistyczne wejście DAC.
Cały moduł przejęto z odtwarzaczy strumieniowych Pioneera, a wejście jest asynchronicznym portem USB, służącym do transmisji danych z komputera. Tym sposobem Pioneer może przyjąć sygnał o parametrach 24 bit/192 kHz (w niektórych materiałach dotyczących aktualizacji urządzenia spotkałem nawet wzmiankę o maksymalnej rozdzielczości 32 bitów).
Zarówno port USB, jak i transmisja LAN wspiera wszystkie najważniejsze formaty, włącznie z Flac (32 bit/192 kHz), a nawet DSD. Wprawdzie moduł Wi-Fi nie jest wbudowany, lecz w komplecie z akcesoriami znajdziemy specjalny adapter, który umożliwia zestawienie połączenia bezprzewodowego - wystarczy podpiąć małą skrzyneczkę do portu LAN.
Podobnie jak w przypadku tańszych modeli amplitunerów, można dokupić specjalny moduł, który zapewni transmisję Bluetooth. Pioneer nie daje się zaskoczyć żadnym sposobem transmisji bezprzewodowej.
Znakomitym dodatkiem są aplikacje sterujące dla systemów Android oraz iOS, zapewniające nie tylko wygodną obsługę, ale będące także interaktywnym przewodnikiem i instrukcją obsługi w jednym, ułatwiające podłączenie i skonfigurowanie systemu. Skalowanie obrazu sięga 1080p, i choć Pioneer chwali się również rozdzielczością 4K, to tutaj funkcja ta pozwala tylko na przełączanie tego typu sygnałów.
Zarówno w opisie Denona, jak i Pioneera celowo nie rozwijam tematów dekodowania surround, gdyż pod tym względem niewiele nowego się dzieje, obydwa amplitunery potrafią wszystko, co powinny, Pioneer SC-LX86 wyróżnia się dodatkowo certyfikatem THX Ultra2 Plus.
Oczywiście nie musimy bazować na kablu USB, aby wykorzystać multimedialny potencjał amplitunera - jest też port LAN. Jego główną funkcją jest oczywiście protokół DLNA, pozwalający czerpać dane zarówno z komputerów, jak i urządzeń przenośnych pracujących pod kontrolą systemu Android. Pioneer może również współpracować z domowymi serwerami NAS, a dla użytkowników Apple obsługuje transmisję AirPlay.
Odsłuch
Kto szuka zdecydowanego, obszernego brzmienia o niezbyt jasnym, lecz przejrzystym charakterze... proszę posłuchać "86-tki" i nawet jeżeli czegoś takiego nie szukaliście, to już znaleźliście - dźwięk, który może wzbudzić zarówno szacunek, jak i sympatię.
Jest tu i "radość grania", i rzetelnie wykonywanie powierzonych zadań. Amplituner Pioneer SC-LX86 potrafi zagrać głośno, czysto i jakby bez wysiłku. Elementem, który został wywindowany na naprawdę bardzo wysoki poziom, jest bas. Piekielnie mocny i konturowy, uczestniczący w zdarzeniach, których o taką dawkę energii byśmy nie podejrzewali.
Jednocześnie jego bogactwo i dokładność wskazują, że to nie basowe fantazjowanie - chociaż jest podkręcenie. Pioneer SC-LX86 potrafi zachwycić bardzo niskimi zejściami, przy których wciąż kontroluje sytuację. W determinacji, rozmachu i zadziorności Pioneer pokonuje rywali, rytm i puls muzyki pozwalają rozstać się z subwooferem (o ile mamy kolumny o możliwościach odpowiednich do potencjału Pioneera), oczywiście kino domowe bez subwoofera się nie obędzie, zwłaszcza kino na takim poziomie, jaki definiuje SC-LX86.
Moc basu chwilami przykrywa dokładny, ale delikatny środek pasma. Tutaj flagowy amplituner Pioneera jest lekko zmiękczony, kulturalny, omija metaliczne akcenty - i to jest pewne zaskoczenie w kontekście bardziej bezpośredniego brzmienia tańszych modeli firmy.
Góra pasma tym bardziej - jest czysta, szybka, ale nierozświetlona, nie sypią się z niej iskry. Tutaj nie zaszkodzą kolumny, które lekko "podciągną" ten zakres pasma, a wtedy usłyszymy brzmienie o wyjątkowej dynamice.
Radek Łabanowski