W samym wzornictwie japońska firma kontynuuje własne trendy, sięgające jeszcze lat 70. ubiegłego wieku. Również w R-N303D można dopatrzeć się pewnych elementów "retro".
Wąskie, podłużne manipulatory są tutaj wprawdzie tylko przyciskami, ale udają obrotowe regulatory, tak typowe dla Yamahy; za ich pomocą można ustalić poziom tonów niskich i wysokich. Przyciski wykorzystano też do przełączania wejść, regulacja głośności odbywa się już za pomocą dużej gałki.
Obecność dodatkowego, nawigacyjnego pokrętła wiąże się z obszerną funkcjonalnością R-N303D, który Yamaha określa mianem sieciowego amplitunera (Network Receiver).
Mając już gotową całą otoczkę związaną ze sterowaniem, w tym rozbudowane aplikacje i metody transmisji danych związane z MusicCast, wprowadzanie nowoczesnych funkcji do jakiegokolwiek urządzenia jest znacznie łatwiejsze. Yamahę R-N303D można oczywiście włączyć w sieciową rodzinę Yamahy i nadać mu wybraną rolę.
Konieczne jest połączenie z domową siecią (oraz za jej pośrednictwem z internetem), co zrobimy albo przewodowo - LAN; albo bezprzewodowo - Wi-Fi. Polecam tę pierwszą opcję, szczególnie w przypadku R-N303D.
Po pierwsze, ma on potencjał odtwarzania plików wysokiej rozdzielczości. Po drugie, zastosowany moduł Wi-Fi obsługuje wyłącznie pasmo 2,4 GHz (bardziej zatłoczone i zwykle o niższej przepustowości).
Gdy mamy już skonfigurowaną sieć, możemy sięgnąć po cztery grupy "źródeł". Pierwsza wiąże się z internetem, radiem sieciowym oraz serwisami strumieniującymi, w tym Spotify czy Tidal; druga - z komputerami (np. iTunes); kolejna - to samodzielne serwery z biblioteką muzyki; wreszcie ostatnia - urządzenia mobilne, wraz z obsługiwanym przez R-N303D protokołem AirPlay.
Na zawołanie jest właściwie wszystko, z czym sieć (przez pryzmat audio) może się kojarzyć, tak mocą samych smartfonów (mamy do dyspozycji także Bluetooth), jak i nieustannie rozwijanej aplikacji MusicCast.
Z serwerów w sieci lokalnej, Yamaha R-N303D ściągnie pliki WAV/FLAC/AIFF o parametrach 24 bit/192 kHz, w przypadku ALAC częstotliwość ograniczono do 96 kHz. Wspierane jest także DSD128 oraz oczywiście cała masa formatów skompresowanych.
Yamaha R-N303D - złącza
Do R-N303D podłączymy także źródła analogowe, amplituner ma cztery wejścia liniowe (jedno z wyjściem, więc może pracować jako pętla dla rejestratora). Nie ma jednak wejścia gramofonowego.
Z kolei wśród wejść cyfrowych brakuje USB (jest współosiowe i optyczne), co można tłumaczyć właśnie "usieciowieniem" - stąd traktowaniem połączenia USB, jako tracącego na znaczeniu w komunikacji z komputerem (przy zabezpieczeniu współpracy z innymi urządzeniami za pomocą bardziej "klasycznych" łączy cyfrowych).
Czytaj również: Jakie parametry ustala proces autokalibracji w amplitunerach i czy uzyskiwane rezultaty są wiarygodne?
Wyjście słuchawkowe wiąże się z działaniem selektora wyjść głośnikowych; należy wyłączyć obydwie pary, jeśli chcemy przejść w tryb "intymny".
Kolumny podłączamy do dwóch par zakręcanych zacisków, a aktywną (można włączyć dwie jednocześnie) wybieramy przełącznikami ulokowanymi z przodu. Przy tak rozbudowanej funkcjonalności, jaką otrzymujemy wraz z R-N303D, zatłoczony pilot nie jest dla nas zaskoczeniem. Zamiast fizycznego pilota, możemy wykorzystać mobilną aplikację sterującą.
Yamaha daje dość nietypowe wskazówki o zakresie dopuszczalnych obciążeń (impedancji podłączanych kolumn). Urządzenia wielokanałowe są wyposażane w układy selekcji impedancji, które, działając lepiej lub gorzej, jednoznacznie dyktują sposób postępowania i możliwe konfiguracje.
W stereofonicznym R-N303D jest inaczej, podobnie jak w klasycznych wzmacniaczach stereofonicznych, chociaż z pewnym zastrzeżeniem.
Przy zaciskach głośnikowych umieszczono enigmatyczną informację - 8 Ω, mającą nakierować użytkownika na najbezpieczniejsze rozwiązanie. Instrukcja obsługi potwierdza taką rekomendację, z uzupełnieniem, że stosowanie niższych impedancji może prowadzić do znacznego wzrostu temperatury urządzenia.
Nie jest to jednak zdecydowany zakaz stosowania kolumn 4-omowych... które i tak, nieświadomi "zagrożenia", pewnie podłączymy (jako że większość producentów przedstawia kolumny 4-omowe jako 8-omowe)...
Przy zaciskach widnieje oznaczenie "8 ohm", w instrukcji doczytamy, że podłączenie kolumn 4-omowych może doprowadzić do przegrzania urządzenia... a wszystko to w sumie oznacza, że można podłączyć 4 Ω.
Aby jednak nie uczulać użytkowników na tę sprawę, spieszę wyjaśnić, że zarówno w laboratorium, jak i w odsłuchach, amplituner Yamaha R-N303D poradził sobie z impedancją 4 Ω bez żadnych sensacji, a zastrzeżenia producenta wynikają prawdopodobnie z obowiązujących norm (ustalających maksymalną temperaturę pracy, być może na poziomie nieżyciowo niskim) i próby ich obejścia za pomocą zręcznych sformułowań. Oficjalnie producent ostrzega, a między wierszami - pozwala.
Yamaha R-N303D - wnętrze
Patrząc do środka Yamahy R-N303D, można odnieść wrażenie, że jest to kolejny, nowoczesny wzmacniacz stereofoniczny. Zasilacz bazuje na dużym transformatorze rdzeniowym, na głównej płytce umieszczono prostowniki i filtrację napięcia. Analogowa sekcja jest rozległa, dobre wrażenie robi radiator takiej wielkości, że mógłby obsługiwać pięć albo i siedem końcówek mocy (przeciętnego amplitunera wielokanałowego).
Z obszernej powierzchni korzystają tylko dwie, każda z parą tranzystorów marki Toshiba. Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec, gdzie schowała się sieciowość R-N303D. Układy zainstalowano na zamontowanym w narożniku module wpiętym pionowo w główny druk.
Wspomaga go w zakresie komunikacji bezprzewodowej znany z wielu urządzeń Yamahy, gotowy, ekranowany obwód NW-01. Sygnały cyfrowe są przetwarzane na postać analogową w scalaku Burr Brown DSD1791 obsługującym PCM 24/192.
Czytaj również: Jak lepiej dostarczyć sygnał audio z odtwarzacza DVD do amplitunera - łączem analogowym czy cyfrowym?
Odsłuch
Ogólny charakter dźwięku z Yamahy R-N303D zdradziłem już w opisie Pioneera SX-N30AE. Każdy z amplitunerów z tej trójki zajmuje dość wyraźną, własną pozycję. Yamaha stawia na neutralność.
Nie jest ona idealna, i nawet w takiej "ograniczonej" wersji (której kompromisy są oczywiste w kontekście klasy urządzenia), nie jest czymś zupełnie wyjątkowym w tym zakresie ceny (na tle jeszcze innych wzmacniaczy), jednak konkurenci tego testu pozostawili SX-N30AE taką właśnie rolę do odegrania.
Niedaleki od tego profilu jest Topaz SR20; tam jednak do gry wchodzi więcej ciepła; Yamaha R-N303D trzyma temperaturę umiarkowaną, gra nie tyle z zimną krwią, co nie dolewa oliwy do ognia, nie daje się sprowokować, a zarazem nie wpada w manierę lekceważenia dynamiki na rzecz zaokrąglania, homogenizowania i potocznie rozumianego "umuzykalniania".
Mocne uderzenia i ostrzejsze dźwięki wyróżnią się "z tłumu", nie zostaną upłynnione, zaokrąglone i wtopione w tło. Z drugiej strony, Yamaha nie będzie tłukła i siekła muzyką, która do tego nie służy...
Tym razem "przysposabianie" słabszych nagrań jest prowadzone z umiarem, możliwości źródeł też pozostają wyraźnie zróżnicowane (a wszechstronna funkcjonalność pozwala R-N303D ściągnąć sygnał z niemal wszystkiego). Zrównoważenie stowarzyszone z dobrą, ale przecież nienadzwyczajną dynamiką, nie przynosi natychmiastowych fajerwerków.
O ile Cambridge od razu czaruje, a Pioneer od razu szokuje, to Yamaha potrzebuje trochę czasu, aby pokazać swoje wszystkie dobre strony. Po zbilansowaniu ich z ograniczeniami, można już dojść do wniosku, że to wybór bardzo bezpieczny, bo zapewniający najlepszą uniwersalność.
- Wej./wyj. analogowe audio: 4 x RCA /1 x RCA
- Wej. cyfrowe audio: 1 x coax / 1 x opt.
- Wej. podręczne: nie
- Wej. gramofonowe: tak (MM)
- Wyj. cyfrowe: nie
- Wyj. subwooferowe: nie
- Wyj. z przedwzmacniacza: nie
- Wyj. słuchawkowe: tak
- LAN / Wi-Fi / BT: tak/tak/tak
- Funkcje strumieniowe: DLNA, Spotify, Tidal, MusicCast
- Formaty plików: FLAC 24/192, AIFF 24/192, ALAC 24/192, DSD128, MP3