Po kłopotach finansowych, które w latach 90. ubiegłego wieku doprowadziły niemal do jej upadku, została dokapitalizowana i część z jej produktów wykonuje się teraz w Niemczech. Testowany model Thorens TD 160 HD to nowa wersja klasyka - wprowadzonego do sprzedaży w roku 1972 modelu TD 160.
Thorens kojarzony jest z konstrukcjami z odsprzęganym subchassis. I słusznie, bo choć modele z lat 50. są mocowane "na sztywno", to jednak najsławniejsze gramofony tej firmy oparto właśnie na sprężynowym odsprzęgnięciu.
Również szkocki Linn uczynił z tego rozwiązania swój znak rozpoznawczy, ale idea pochodzi z firmy Stromberg-Carlson, a upowszechniona została przez Edgara Villchura w gramofonie Acoustic Research z roku 1961 roku.
Pomysł był prosty: należało odłączyć ramię i talerz od zewnętrznych drgań, przede wszystkim od silnika. Dlatego dwa pierwsze elementy zamocowano na sztywnej ramie, podwieszonej pod głównym chassis za pomocą trzech sprężyn.
Wadą było przemieszczanie się tego układu, a więc zmiana odległości talerza od napędzającego go silnika, zalety okazały się jednak na tyle wyraźne, że warto było pracować nad rozwiązaniem problematycznych kwestii.
Thorens TD 160 HD - budowa
Chassis gramofonu Thorens TD 160 HD jest klasyczne, skrzynkowe. Ramę pudła wykonano z płyt mdf, oklejonych od zewnątrz sztuczną okleiną. Wygląda to całkiem ładnie, choć bardziej eleganckie byłoby zastosowanie okleiny naturalnej - to przecież nie jest tani gramofon.
Górną płytę, polakierowaną na szaro, oraz czarny dół wykonano również z mdf -u. W dolnej płycie wycięto spiralne wyżłobienie, rozpraszające rezonanse. Subchassis, podstawę ramienia oraz stożki, na którym spoczywa gramofon, wykonano jednak z kompozytu nazwanego RDC.
To materiał wynaleziony i opatentowany przez firmę Clearlight Audio, której szef, Kurt Olbert, był jednym ze współprojektantów nowej wersji legendarnego modelu Thorens TD 160 - testujemy ją właśnie teraz. Bazę RDC stanowi żywica, spajająca drobiny różnych materiałów o różnych wielkościach i masie.
Kompozyt ten jest lekki, ale znakomicie tłumi drgania. Subchasiss ma kształt zbliżony do trójkąta zaokrąglonymi wszystkimi wierzchołkami. Zawieszono go na trzech polimerowych elementach sprężystych. Zapewniają one dobre tłumienie i z upływem czasu bardzo dobrą stabilność mechaniczną.
Także ich podatność w płaszczyźnie poziomej jest znacznie mniejsza, co pozwala zmniejszyć wspomnianą bolączkę takich konstrukcji. Kiedy subchassis porusza się w tej płaszczyźnie i zmienia się odległość talerza od silnika, przekłada się to na niestabilność obrotów talerza, a dalej - na większe zniekształcenia "kołysania dźwięku".
Villchur wybrał zawieszenie trzypunktowe, ponieważ można go w prosty sposób nieźle zbalansować - należy tak rozmieścić elementy i dobrać kształt subchassis, aby środek ciężkości znajdował się dokładnie pod punktem podparcia talerza. Wyeliminowanie sprężyn znacznie uprościło też kalibrację gramofonu - w czasach, kiedy mało kto to potrafi, rzecz bardzo ważna.
Thorens TD 160 HD - talerz i ramię
Talerz gramofonu Thorens TD160 HD wykonano z mlecznobiałego akrylu (poprzednie modele Thorensa z subchassis miały talerz metalowy, złożony z dwóch elementów). Jego kształt odsyła jednak do przeszłości, bo mamy główną część, na której kładziemy płytę, a pod spodem drugą, o mniejszej średnicy - na nią nakładamy pasek napędowy.
Ponieważ silnik znalazł się pod obrysem talerza, więc podczas tej czynności trzeba skorzystać ze wspomnianego przyrządziku. Odwrócone łożysko wykonano z utwardzanej stali (trzpień), opartej na teflonowym łożu, a tuleję z mosiądzu. Kołnierz utrzymujący wszystko w pionie i mocujący do płaskiej powierzchni subchassis składa się z dwóch warstw - górnej metalowej i dolnej z RDC.
Thorens TD160 HD można kupić bez ramienia lub z jednym z trzech ramion. Dostępne są: RB250 Regi (u Thorensa pod oznaczeniem TP250), M2 SME i 309 SME.
Do testu dostarczono najtańszą wersję, z TP250. To bardzo dobre, choć już wiekowe ramię gimballed arm, z rurką odlewaną z jednego kawałka stopu aluminium i plastikowym elementem, po którym porusza się przeciwwaga.
Antyskating jest tu realizowany za pomocą magnesu. Ramiona Regi - tradycyjnie - nie są wyposażane w układ regulacji VTA, ponieważ Roy Gandy, jeden z dwóch współwłaścicieli firmy, twierdzi, że to nie jest potrzebne…
Thorens przygotował jednak platformę ramienia tak, aby dało się wyregulować jego wysokość. Służy temu prosta obejma z jedną śrubą mocującą. Nie ma osobnego przewodu masy, ponieważ Rega zwiera masę ramienia z masą jednego z kanałów. Utrudnia to nieco wyeliminowanie brumu.
Razem z gramofonem Thorens TD160 HD otrzymujemy dwie maty pod płytę. Choć podobne do mat korkowych, są jednak bardziej skomplikowane: wykonano je z korka, drewna i innych materiałów, spojonych gumą arabską. Jedną nakładamy dla płyt 180 g i 200 g, a drugą pod spód, jeśli mamy cieńsze płyty (120 g, 90 g i single). Proste i skuteczne.
Brzmienie
Znam nieźle tego typu gramofony, tj. z ramieniem i talerzem odsprzęgniętym. Większość z nich gra niezwykle przyjemnie, nieco ciepło, ma mocny, mięsisty dół i złocistą, generalnie nieco zaokrągloną górę.
Wyjątkiem były potężne konstrukcje w rodzaju Thorensa Reference i innych, z magnetycznym odsprzęgnięciem i dużą masą. Kiedy jednak dwa lata temu Linn przygotował nową wersję swojego klasyka, gramofonu LP12 Sondek SE, okazało się, że wspomniany charakter brał się w dużej mierze z użytych materiałów, a nie tylko z tego, jak gramofon był odsprzęgnięty.
Thorens TD 160 HD idzie dokładnie tym samym tropem. Udało się w nim zachować wszystkie zalety odprzęganych gramofonów, dodając jednak coś więcej - rozdzielczość i definicję.
Ustawienie tego gramofonu trwa kilka minut - naprawdę łatwo da się w tym przypadku wystartować z bardzo dobrym dźwiękiem już przy minimalnym nakładzie czasu. Otrzymamy od razu pięknie nasycony i jednocześnie rozdzielczy dźwięk.
Analiza nie będzie jednak (na szczęście) kluczem tego przekazu, a jego pochodną, czymś wplecionym i nie najważniejszym. Wszystko jest czyste i dokładne. A nie jest to przecież dźwięk jasny, ostry, a nawet detaliczny - w potocznym tego słowa znaczeniu. Płynność jest tu cechą wiodącą i reszta się jej podporządkowuje.
Góra została minimalnie zaokrąglona, lecz nie słychać tego jako usterki, a np. blachy z płyty "Mulligan Meets Monk" odbiera się jako dźwięczne i obecne. W równie ekscytujący sposób zagrała najnowsza płyta Depeche Mode "Sounds of the Universe". Nie wszystkie krążki tej grupy są równie dobrze zarejestrowane i wzorowo wytłoczone.
Najnowszy (a właściwie dwa) jest pod tym względem wyjątkowy - gęste brzmienia syntezatorów analogowych przy wyjątkowo wiarygodnej gitarze elektrycznej, uderzającej już w pierwszym utworze pt. "In Chains", i mocny głos Gahana składają się na bardzo soczysty dźwięk.
Uwagę przyciąga też dobrze prowadzony bas, powiązany z piękną sceną dźwiękową. Nie od dziś zwraca się uwagę na współpracę tych dwóch, wydawałoby się odległych elementów brzmienia. Tutaj słychać, że dokładne, czyste plany mają wiele do zawdzięczenia prawidłowemu ustawieniu basu.
Sampler Meyers Music zaczyna się od kontrabasu solo. Thorens pokazał wszystko - body, struny, a także otoczenie akustyczne. Całość była czysta i niezwykle dynamiczna. Bo dynamika to kolejna wyjątkowa cecha tej konstrukcji.
Środek pasma jest nasycony, chociaż to tutaj słychać ewentualne ograniczenia. Głosy słyszymy nieco bardziej z gardła niż z przepony. Nie dochodzi do ich wyostrzenia czy chrapliwości, ale wszyscy śpiewają trochę tak, jakby stali na palcach.
Najprawdopodobniej jest to "wkład" ramienia. Rega RB250 to fajna konstrukcja, jednak pewnych rzeczy nie da się w niej przeskoczyć. Co więcej, lepiej współpracuje z wkładkami o mniejszej niż średnia podatności.
Dlatego bardziej satysfakcjonujące brzmienie osiągnąłem z relatywnie niedrogimi wkładkami Denona DL- 103SA i Dynavectora Karat 17D3 niż z kosztowną Sumiko Palo Santos Presentation. Ta ostatnia była zbyt jasna, a wewnątrz za mało zorganizowana.
Trzeba więc wziąć pod uwagę, że Rega to tylko punkt wyjścia, a Thorensa wypada w przyszłości uzbroić w znacznie lepsze ramię, np. w SME M2. Jeśli jednak miałbym wybór pomiędzy tańszym gramofonem z lepszą wkładką lub Thorensem np. z Denonem, to bez wahania wybrałbym to drugie rozwiązanie.
Już podstawowa kombinacja daje przedsmak analogowego hi-endu. Odwiedzający mnie znajomi i przyjaciele, którym puszczałem chociażby winylowy (na czerwonym winylu) 7-calowy singielek "Wrong" Depeche Mode, byli zaskoczeni. Głębia, przestrzeń i niesamowita spójność - to były cechy, o które w cyfrze naprawdę trudno.