Wielu producentów (nie tylko gramofonów) celebruje swoje okrągłe urodziny. Ostatnio jest ich bez liku, nikt nie chce przepuścić takiej okazji, aby o sobie nie przypomnieć i nie pokazać (i sprzedać) jakiegoś jubileuszowego urządzenia. Przestaje to już robić wrażenie… jednak liczba 140 w symbolu rocznicowego gramofonu Thorensa bije rekordy.
W dodatku od tylu lat Thorens zajmuje się urządzeniami związanymi z odtwarzaniem dźwięku, począwszy od tych z zapisem na stalowych płytach i cylindrycznych walcach; pierwszy fonograf (wg pomysłu Edisona) przedstawił na początku XX wieku, a 25 lat później – pierwszy gramofon z napędem elektrycznym.
Lata 50. i 60. to rozkwit tej branży, wtedy Thorens wprowadził model TD 124 i jak się potem okazało – jedną z jego kilku ikonicznych konstrukcji. Kilka lat temu odtworzył ją w wersji TD 124 DD, a ostatnio przedstawił w edycji TD 124 DD 140th Anniversary.
Podstawowy, zaprezentowany kilka lat temu TD 124 DD pięknie nawiązuje z zewnątrz do oryginału, racjonalnie wprowadzając nowe rozwiązania techniczne – tam gdzie mają one swoje mocne uzasadnienie.
Thorens TD 124 DD - wzornictwo
Model jubileuszowy już na pierwszy rzut oka wygląda bardziej "uroczyście" między innymi dzięki aluminiowo-miedzianemu talerzowi. Ale dodatków i zmian jest więcej.
Dolna część obudowy to drewniana "skrzynka" polakierowana na wysoki połysk. Część górna, będąca aluminiowym odlewem, jest ustawiona na regulowanych niezależnie kolumnach, pozwalających na jej wypoziomowanie. Do niej przymocowano całą mechanikę, część elektroniki i podstawę ramienia – po przeniesieniu z dolnej skrzynki kilku drobiazgów, w tym gniazdek, można by się ograniczyć (tak jak kiedyś) do górnego modułu.
Czytaj również: Jakie urządzenia są potrzebne do kalibaracji gramofonu?
Skrzynka jest jednak potrzebna, aby gramofon można było normalnie postawić, a razem ze wspomnianymi regulowanymi kolumnami może w pewnym stopniu izolować od drgań zewnętrznych. Nie jest to jednak, "pływająca" konstrukcja odsprzęgana.
Wzruszający jest pietyzm, z jakim Thorens odtworzył niemal każdy zewnętrzny detal oryginału. Zachowano kształt i sposób działania przełączników z charakterystycznymi "języczkami"; jeden służy do włączania silnika i wyboru prędkości obrotowej (chociaż dostępne są już nie cztery, lecz dwie – oczywiście 33,3 oraz 45 obr./min), drugi podnosi i opuszcza ramię.
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary - napęd
Historyczny TD 124 miał mechanizm łączący przekładnię paskową z przekładnią cierną. Napęd w nowym TD 124 DD jest zupełnie inny – bezpośredni. Stosowany jest zwykle w zaawansowanych gramofonach japońskich (Technics, Denon), ale ma przecież uniwersalne, "międzynarodowe" zalety, które przekonały też Thorensa.
Napędy bezpośrednie różnią się między sobą, ale cechą wspólną większości z nich są na ogół dwa moduły – układ cewek umieszczony w podstawie oraz magnesy w ruchomej części (talerzu lub połączonym z nim subtalerzu).
Czytaj również: Jakie rodzaje napędów występują w gramofonach?
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary - talerz
W TD 124 w dolną część talerza wkręcono masywny pierścień magnetyczny obracający się w specjalnym tunelu podstawy. Kołnierz z charakterystycznymi "cętkami" systemu stroboskopowego (można go oglądać przez małe okienko w przedniej części podstawy) wraz z pokrętłem płynnej regulacji obrotów pozwoli doprowadzić je do perfekcji.
Talerz Thorensa TD 124 DD 140th Anniversary wygląda imponująco. Do aluminiowego "rdzenia", będącego talerzem w standardowym (współczesnym) TD 124 DD, ważącym 3,5 kg, dołożono 5-mm miedzianą płytę, na którą możemy już bezpośrednio położyć winyle.
Miedziana warstwa talerza jest też ozdobą, ale przede wszystkim pełni ważną rolę konstrukcyjną. Zwiększa masę talerza, co ma korzystny wpływ na stabilność obrotów, tłumi też rezonanse dzięki związaniu metali o różnych parametrach.
Czytaj również: Co to jest moment obrotowy gramofonu?
Zniekształcenia W&F prezentują się już znakomicie – wynoszą bardzo niskie 0,12% (a tego parametru nie bylibyśmy w stanie poprawić żadną regulacją). To w dużej mierze zasługa ciężkiego talerza.
Srebrny pierścień wokół osi to element oryginalnego mechanizmu, zastępującego krążek na tzw. "single". Wystarczy lekko ten element obrócić (chwytając w palce), a zostanie on wypchnięty do góry (na kilka milimetrów).
Kto zna oryginalny TD 124, nie będzie tym zaskoczony – to jeden z genialnie prostych i skutecznych "patentów", takiego krążka na single nie da się zgubić. Masywny talerz ma sporą bezwładność, potrzebuje więc chwili, aby się zatrzymać.
Jeżeli jesteśmy bardzo niecierpliwi, nie musimy zatrzymywać talerza palcem, możemy uruchomić specjalny układ hamujący, przesuwając cięgno umieszczone z lewej strony obudowy.
Czytaj również: Napęd gramofonu - dlaczego jest ważny i jak działa
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary - ramię
Ramię Thorensa TD 124 DD 140th Anniversary to typowa konstrukcja 9-calowa, z rurką typu J, zakończona gniazdem (typu SME), w które wkręcamy główkę. Pozwala na precyzyjną regulację absolutnie wszystkich parametrów, chociaż niekoniecznie w najbardziej typowy sposób.
Na tylną część rurki nasuwamy pierścień przeciwwagi, który jednak nie ma ani skali, ani typowego obrotowego mechanizmu. Pierścień należy zablokować (za pomocą bocznej śruby), gdy ramię znajduje się w równowadze.
Docelową siłę nacisku ustawiamy niezależną dźwigienką w górnej części korpusu (to bardzo wygodne). W komplecie są dwie przeciwwagi, aby zapewnić wystarczająco szeroki zakres regulacji i możliwość pracy z różnymi wkładkami gramofonowymi.
Wewnątrz kolumny ramienia (dostęp jest tutaj już trudniejszy i wymaga wykręcenia górnego kapselka ochronnego) znajduje się mechanizm do zmiany azymutu wkładki (obracamy całą rurką, nie samą główką).
Czytaj również: Jakie wyróżniamy kształty ramion gramofonowych?
System anti-skatingu opiera się na mechanizmie ciężarka z żyłką, uznawanym za najdokładniejszy. Zawieszamy go na trzpieniu z kilkoma wypustkami (wybór właściwej to wybór pożądanej siły), ale aby przypadkowo nie strącić ciężarka, wsuwamy go (wraz z ochronną tuleją) w specjalną kieszonkę w dolnej części korpusu ramienia. Kolejny dobry pomysł.
Regulacja wysokości kolumny jest tradycyjna – służą do tego pierścienie i blokady w jej dolnej części. W jednej z wielu przegródek fabrycznego kartonu natrafiłem na masywną, szeroką główkę (z gniazdem SME), której kształt nawiązuje do historycznej konstrukcji sprzed lat. Główka ma standardowe, półcalowe mocowanie i można do niej wkręcić dowolną wkładkę.
Thorens obiecuje, że ramię gramofonu będzie dobrze pracowało z nowoczesnymi wkładkami, czyli jest, umownie rzecz ujmując, konstrukcją lekką.
Kiedyś dominowały ciężkie ramiona i wkładki z zawieszeniami o niskiej podatności. Opuszczaniu i podnoszeniu ramienia towarzyszy dźwięk mechanizmu (prawdopodobnie ślimakowego). Praca mechanizmu (pomiędzy skrajnymi punktami) trwa wprawdzie kilka sekund, jednak nie na tyle długo, aby zagrozić pierwszym dźwiękom.
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary - złącza
Skoro jednak jest już elektroniczna winda, to aż się prosi o wyłącznik krańcowy, który w istocie nadałby gramofonowi cech układu półautomatycznego.
Thorens jednak na to się nie zdecydował, pewnie chcąc trzymać się jak najbliżej funkcjonalności oryginalnego TD 124. Na tylnej ściance gramofonu znajdują się dwa zestawy wyjść, RCA oraz XLR, jest też wielostykowe złącze, a w zestawie – zewnętrzny zasilacz.
Czytaj również: Jaka jest żywotność wkładek gramofonowych?
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary - wkładka SPU124
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary jest przygotowany na aplikację różnych wkładek, ale jedna jest już w komplecie, i to bardzo specjalna. To również urodzinowa wersja wkładki SPU124 (nawiązująca do historycznego modelu Ortofona SPU z pierwszego TD 124). Wkładka SPU124 pojawiła się już w podstawowym TD 124 DD, ale tutaj mamy jej zmodyfikowany wariant.
Charakterystyczny korpus przypomina wkładkę z TD 124 nie tylko kształtem, ale też rzadko obecnie stosowanym materiałem – wykonano go z bakelitu. Niektórzy pewnie nie wiedzą, co to jest… Kiedyś był w powszechnym użytku, dzisiaj ma zastosowanie głównie przemysłowe przede wszystkim dlatego, że jest doskonałym izolatorem.
Zaokrąglona obudowa wkładki wraz z główką stanowi monolit – bez widocznych śrub montażowych. Wygląda świetnie i ma zalety funkcjonalne: wystarczy wkręcić główkę w gniazdo ramienia i można mieć pewność co do właściwej geometrii. A na swobodę jej regulacji pozwala druga główka, w której możemy zainstalować standardową wkładkę.
Czytaj również: Jakiego typu wkładki są lepsze - MM czy MC?
SPU124 jest znacznie większa od typowych wkładek, jest też cięższa od wielu z nich, co zauważa zresztą sam Thorens, wspominając o większej masie ramienia (z wkładką).
Większa masa układu (ramię/wkładka) oznacza obniżenie częstotliwości rezonansowej, ale mamy nadzieję, że Thorens panuje nad tym wszystkim (może przecież wpływać na konstrukcję zarówno ramienia, jak i wkładki).
Częstotliwość rezonansowa wynosi 8 Hz, mieści się w dolnej granicy rekomendowanego zakresu. SPU124 to wkładka typu MC o stosunkowo wysokim napięciu wyjściowym 0,5 mV. Nie potrzeba więc przedwzmacniacza o nadzwyczajnym wzmocnieniu, 60 dB zupełnie wystarczy.
Rezystancja cewek wynosi bardzo niskie 2 Ω, Ortofon rekomenduje przedwzmacniacz z wejściem o impedancji tylko 10–50 Ω, na co warto zwrócić uwagę.
Czytaj również: Jaki jest optymalny nacisk igły na płytę?
Zarówno uzwojenia cewek wkładki SPU124 (w wersji rocznicowej), jak i kable w rurce ramienia są srebrne. Srebro ma co prawda nieco wyższą przewodność niż miedź (przy określonym przekroju drutu), ale jest znacznie cięższe i jego stosowanie we wkładce jest kontrowersyjne, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ruchome elementy (a we wkładce MC, jak sama nazwa wskazuje, cewki poruszają się wraz z igłą) powinny być jak najlżejsze.
Specyfika mechaniczna wyraża się wyjątkowo dużym naciskiem igły. Ortofon rekomenduje wartość aż 3 g (a dopuszcza zakres 2,5–3,5 g), co wcale nie będzie groźne dla naszych płyt (w przeciwieństwie do zbyt małego nacisku, który osłabia stabilność prowadzenia igły w rowku, a w skrajnym wypadku nawet jej przeskakiwania).
Wkładka SPU124 jest wyposażona w szlif eliptyczny – lepszy od zwykłego, stożkowego, ale nie jakiś nadzwyczajny i egzotyczny. W specyfikacji wkładki spotkamy jeszcze określenie Nude, oznaczające konstrukcję diamentowej końcówki igły (jest ona większa niż w tańszych modelach wkładek Bonded) oraz sposób jej montażu do wspornika (bez metalowego elementu pośredniego).
Czytaj również: Co to są gramofony manualne, automatyczne i półautomatyczne?
Igły typu Nude zapewniają większą sztywność, niższą masę, w konsekwencji lepszą precyzję odczytu. Ale dodajmy, że to rozwiązanie też nie jest zarezerwowane wyłącznie dla najbardziej kosztownych wkładek.
Zarówno Thorens, jak i Ortofon oświadczają, że SPU124 nie pojawi się w sprzedaży oddzielnie. Szkoda, bo na "bakelitową" SPU124 mieliby pewnie ochotę również posiadacze standardowej wersji TD 124 DD.
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary - odsłuch
TD 124 DD to gramofon o specjalnej konstrukcji i pięknej tradycji. Tak wyjątkowy, że chyba mało kto kupi go tylko po to, aby "po prostu" słuchać winyli… Ma być czymś więcej niż urządzeniem, a jego brzmienie czymś specjalnym.
Być może niektórzy nie będą mieli szczególnych oczekiwań w tym zakresie i zadowoliliby się po prostu dobrym dźwiękiem, ciesząc przede wszystkim z tego, że płynie z ekskluzywnej konstrukcji. Ale wielu będzie miało nadzieję na dźwięk unikalny, który sprawi, że TD 124 DD zadziała jak wehikuł czasu…
Gdyby nawet TD 124 DD miał taki charakter, to dla odtworzenia dźwięku sprzed ponad pół wieku potrzebne byłyby również ówczesne wzmacniacze, a przede wszystkim głośniki, zupełnie inne niż dzisiejsze.
Thorens TD 124 DD zagra tak, jak mu na to pozwoli cały system, a nam pozostanie tylko puścić wodze wyobraźni, jak mógł brzmieć kiedyś… TD124 DD podłączony do normalnego współczesnego systemu nie brzmi przesadnie sentymentalnie i romantycznie, w każdym razie nie bardziej niż wiele gramofonów. TD 124 DD nie zapomina jednak, do czego został stworzony. Jego własny wkład jest zarazem oczywisty, jak i subtelny.
Sens analogu jest tutaj uchwycony w lekkim przysunięciu pierwszego planu, w naturalnej, bogatej barwie, soczystości w całym pasmie, obszernej przestrzeni.
Bez zmiękczenia basu i zaokrąglenia góry, lecz wysokie tony są czyste, różnicujące, niuansujące, bas – gęsty, konkretny, kształtny, a średnica na pewno plastyczna i trochę ocieplona, ale nie przegrzana, żywa i wyraźna.
Zarówno nowicjusze, jak i doświadczeni użytkownicy gramofonu spotkali się ze zjawiskiem skompresowanego, "zamkniętego", a czasem wręcz zniekształconego (zwłaszcza w zakresie najwyższych częstotliwości) dźwięku odtwarzanego z wewnętrznej części płyty (blisko centralnej wklejki).
To konsekwencja fizycznych cech nośnika (im bliżej końca strony, tym promień okręgu, po którym porusza się igła, staje się coraz mniejszy, więc precyzyjne odczytanie zawartych tam informacji coraz trudniejsze), z tego powodu utwory najbardziej dynamiczne często umieszcza się na początku każdej strony, zostawiając na koniec te spokojniejsze… Chociaż nie zawsze, bo koncepcja artystyczna też ma przecież znaczenie.
A nasilenie tego problemu zależy w dużym stopniu od profilu igły. Nowoczesne, wyrafinowane szlify pracują znacznie lepiej, i chociaż ich jakość procentuje na całej płycie, to zmniejsza różnicę między jej obszarami. Właśnie dzięki dobrej wkładce Thorens radzi sobie z tym doskonale.
Wysokie tony są swobodne, oddychające, aż do samego końca nawet długich płyt, chociaż cały czas przesącza się ich "firmowa" gładkość i delikatność, temperując najbardziej wybuchowe momenty.
Góra pasma jest staranna, ostrożna i elegancka, nie skłania się ku rozjaśnieniu, ale też niczego nie gubi. Komfort jest podwójny – mamy analogową płynność i spokój, a jednocześnie nowoczesną rozdzielczość i klarowność.
Myślę, że twórcy pierwszego TD 124 byliby z takiego rozwoju sytuacji zadowoleni. To, jak wówczas brzmiały nawet najlepsze gramofony, wcale nie było szczytem marzeń ówczesnych konstruktorów, lecz kompromisem wynikającym z ograniczeń technicznych, na które będziemy skazani zawsze, tylko w różnym stopniu i na różne sposoby.
Niskie tony można uznać za "dopełniające", ale wcale nie dlatego, że jest ich mało, lecz ze względu na ich pełną symbiozę z całym przekazem.
Nie lubią się wyróżniać, "usamodzielniać", wychodzić na pierwszy plan, za to wciąż dają muzyce siłę i głębię, wcale jej przy tym nie rozmiękczając. Nie są tylko tłem i nie rozlewają się, chociaż sięgają bardzo nisko, co gdy już zaobserwujemy, będziemy często doceniać.
Wiele gramofonów mających nawet obfity, wręcz potężny bas, na skraju pasma słabnie; albo w ogóle odpuszcza, albo traci kontrolę. W zakresie niskich częstotliwości TD 124 demonstruje naturalny porządek z wyraźnym, ale niepodkreślonym rytmem.
TD 124 DD nie rywalizuje ze źródłami cyfrowymi w żaden sposób – nie próbuje być równie precyzyjny i przenikliwy, ale też nie przekonuje, że cała sztuka polega na spójności i łagodności.
W tym dźwięku wszystko układa się harmonijnie; wokale są zróżnicowane, ale bez podkreślania wątków artykulacyjnych, nasycone, często intymne, z łatwością romantyczne, lecz kiedy trzeba – ekspresyjne i ofensywne. To musi jednak bardzo wyraźnie wynikać z materiału, a i wtedy TD 124 trochę "pomoże", zmniejszając agresywność i nerwowość. Wokalne namiętności są oddawane z wyczuciem różnych nastrojów, ale bez ich podkreślania.
historii Thorensa.
W latach 50., kiedy powstawał oryginalny TD 124, stereofonia dopiero raczkowała. Nie miało to jednak wpływu na zasadniczą konstrukcję gramofonu, o zdolności odczytu stereofonicznego decyduje przede wszystkim wkładka.
Nie ma więc mowy o jakichkolwiek ograniczeniach w tej dziedzinie również w nowym TD 124 DD. Scenę rozwija szeroko i głęboko, źródła często zajmują same skraje, efektownie (i prawidłowo) wychodząc poza bazę (na zewnątrz głośników). Scena jest też spójna i uporządkowana, pierwszy plan mocny, chociaż nie zawsze bardzo bliski.
Thorens TD 124 DD 140th Anniversary każdą znaną mi płytę zagrał bez wysiłku, bezpretensjonalnie, nie zmuszając do skupienia czy oswojenia się z jakimś egzotycznym klimatem.
Piękny wiek
Pierwszy TD 124 nie powstał więc 140 lat temu, ale mając na liczniku mniej więcej połowę tego stażu jest już także urządzeniem pomnikowym. Pojawił się w 1957 roku, jego produkcja trwała przez dekadę, w tym czasie był modernizowany (w 1965 roku wprowadzono TD 124 II), ale zasadnicze cechy nie ulegały zmianom, dlatego w pewnym momencie uznano, że nie pasuje już do panującej wówczas mody i ustąpił miejsca zupełnie innym konstrukcjom.
Charakterystyczna architektura – złożona z dolnej drewnianej skrzyni i górnego metalowego blatu – jest dzisiaj tym bardziej specyficzna, intrygująca, przywołująca skojarzenia ze sprzętem sprzed wielu lat. Oryginalny TD 124 był wyposażony w niekonwencjonalny napęd, w którym moment obrotowy był przekazywany za pomocą paska oraz kół ciernych.
Teoretycznie to niepotrzebna komplikacja, ale dzięki niebywałej (niemieckiej…) precyzji i doskonałym materiałom TD 124 był gramofonem trwałym i bezawaryjnym (wiele egzemplarzy pracuje do dzisiaj). Kłopoty mógł sprawiać właściwie tylko pasek (który w naturalny sposób się zużywa) oraz łożysko (przez brak smarowania).
Z dzisiejszego punktu widzenia ciekawostką były aż cztery prędkości obrotowe – oprócz 33,3 i 45 obr./min również stosowane dawniej 16 obr./min oraz 78 obr./min. TD 124 był oferowany w kilku wersjach różniących się przede wszystkim zastosowanym ramieniem.
Można też było wybierać pomiędzy obudową odsprzęgniętą (na elastycznych łącznikach) lub skręconą na sztywno. Wreszcie na rynek profesjonalny oferowane były warianty do montażu w blatach konsol (chętnie korzystały z tego np. radiostacje); propozycja ta spotkała się też z zainteresowaniem innych użytkowników, którzy mogli wykonać samodzielnie dolną część skrzyni.