Głośniki
Powyżej głośników niskotonowych znajduje się komora sekcji średnio-wysokotonowej, podzielona na trzy części - każdy głośnik średniotonowy ma oddzielną, własną ma też wysokotonowy. Teoretycznie wysokotonowy swoją konstrukcją jest z tyłu zamknięty i nie wymaga takiego zabezpieczenia. Być może zastosowany podział wynika z zamiaru zamknięcia średniotonowych w mniejszych, niezależnych kubaturach i uniknięcia fal stojących, jakie mogłyby powstawać we wspólnej, wydłużonej komorze.
Zastosowanie dwóch 15-cm średniotonowych w konstrukcji, której sekcja niskotonowa obejmuje tylko dwa 18-cm niskotonowe, nie jest rozwiązaniem standardowym. Widać to zresztą na pierwszy rzut oka - przednia ścianka jest niemal w całości zajęta przez przetworniki, a sekcja średnio-wysokotonowa zajmuje nawet więcej miejsca, niż niskotonowa (również za sprawą wysokotonowego, który ma wyjątkowo duży front).
Do takiego widoku nie jesteśmy przyzwyczajeni, ale ma to swój sens. Dwie średniotonowe 15-tki mamy też w Scorpio 25, gdzie tłumaczymy ich obecność zarówno dużym potencjałem sekcji niskotonowej (cztery 18-tki), jak i przesunięciem ich na boczne ścianki. Wymaga to ustalenia niskiej częstotliwości podziału.
T+A Critrion TCD 310 S ma niskotonowe na froncie, ale również tutaj występuje specjalna sytuacja uzasadniająca wzmocnienie sekcji średniotonowej - jest nią właśnie linia transmisyjna. Nawet przy jej silnym wytłumieniu i wspomnianych zabiegach, mających na celu wyrównanie charakterystyki, na pewno nie uda się całkowicie usunąć antyrezonansów, które będą osłabiały przetwarzanie w zakresie 100-300 Hz. Dlatego i teraz wskazana jest niska częstotliwość podziału.
Według danych firmowych ustalono ją przy 250 Hz - hm... wciąż nie tak nisko, jak pozwalałyby na to dwie 15-tki, ale ich zastosowanie może się też wiązać z zamiarem stworzenia układu symetrycznego (d’Appolito) w obrębie sekcji średnio-wysokotonowej, w celu kreowania pozornego punktowego źródła dźwięku i uzyskania określonych charakterystyk kierunkowych, czemu producent poświęca sporo miejsca w opisie.
Stąd też wspomniany front wysokotonowego - duży dlatego, że wyprofilowany ("tubka"), co prowadzi do lepszego "wyregulowania" jego charakterystyk kierunkowych, czyli zbliżenia ich w zakresie częstotliwości podziału do charakterystyk kierunkowych głośników średniotonowych. Pomysł nie jest nowy.
Chyba pierwszym kopułkowym głośnikiem wyskotonowym, który został w taki sposób zaprojektowany, był D2905/9900 (Revelator) Scan-Speaka. Zresztą nawiązanie do produktów duńskiej firmy widać też w głośnikach średniotonowych. Są bardzo podobne do 15-cm Revelatorów. Skopiowano w nich najbardziej charakterystyczny element - układające się w "turbinę" nacięcia...
Ale diabeł tkwi w szczegółach - wykonanie T+A jest prostsze i tańsze w produkcji - membrany mają nie nacięcia, które w głośnikach Scan-Speaka muszą być precyzyjnie, ręcznie powlekane (aby membrana odzyskała szczelność), lecz przetłoczenia niewymagające dodatkowych czynności.
Tak czy inaczej, głośniki średniotonowe są bardzo solidne, takie same jak stosowane w najdroższej konstrukcji firmy w całej ofercie - Solitaire CWT 2000 SE (tam jest ich aż sześć...). Z kolei w większych Criterionach 110 S i 210 S są już stosowane nie 15-tki, ale 18-tki, też po dwie.
Projektanci T+A wyraźnie dbają o siłę nie tylko basu, ale i średnicy. Na jakąkolwiek konstrukcję serii Criterion byśmy nie spojrzeli, jest "załadowana" głośnikami tak, że na przedniej ściance już żaden więcej by się nie zmieścił.
Jeden z dwóch 15-cm średniotonowych; przetłoczenia membrany rozpraszają jej rezonanse - to pomysł skądinąd znany.
Duży front głośnika wysokotonowego zwiększa odległości między osiami głośników wchodzących w skład sekcji średnio- -wysokotonowej, co teoretycznie nie jest zalecane, zwłaszcza przy układach d’Appolito. Jednak powstające w ten sposób problemy (większe przesunięcie fazy poza osią główną w płaszczyźnie pionowej) redukuje ustalenie niskiej częstotliwości podziału między średniotonowymi a wysokotonowym (wynosi ona 2200 Hz), a także zastosowanie filtrów wyższego rzędu.
Jednocześnie producent wskazuje, że celowe jest pewne ograniczenie energii promieniowanej poza osią główną, aby zredukować odbicia od podłogi i sufitu. Criteriony, z głośnikami zasłoniętymi metalową maskownicą, prezentują się nowocześnie, ale trochę anonimowo, mniej spektakularnie od Audio Physiców. Tymczasem ich konstrukcja jest równie solidna i pełna oryginalnych rozwiązań - począwszy od skomplikowanej linii transmisyjnej po bardzo obiecującą "przewymiarowaną" sekcję średniotonową.
Odsłuch
Testowane miesiąc temu trzy kolumny francuskie - podobnie jak nieco wcześniej dwie brytyjskie - grały bardzo, bardzo różnie, nie ukazując podobieństw, które pozwalałyby rozpoznać ich geograficzne pochodzenie.
Dopiero dwie konstrukcje sprzed trzech miesięcy - a więc kolumny duńskie - przy wszystkich różnicach, których też nie brakowało, trzymały się określonego nurtu, niebędącego wcale wyraźną duńską specjalnością, bowiem należą one do tej samej "rodziny" brzmień, do której zaliczyłbym teraz obydwie kolumny niemieckie.
Jest to interpretacja "rozszerzająca", gdyż te kolumny, postawione obok siebie, trudno ze sobą pomylić. Jednak nie lekceważyłbym wspólnej cechy, bowiem będzie ona określała przychylność wielu zainteresowanych - a jest nim rzecz tak banalna i tak ważna, jak tonalne zrównoważenie i porządek na scenie.
Ktoś powie - niemiecki " ordnung" - ale byłoby to skojarzenie bez sensu... Po pierwsze, obydwie niemieckie kolumny wcale nie grają "mechanicznie" i mało muzykalnie, lecz udaje im się osiągać integralność i emocjonalność bez niecnych (z punktu widzenia neutralności) sztuczek.
Po drugie, również brzmienia duńskie wskazują na szacunek dla takich "wartości", a jeżeli i to jeszcze kogoś nie przekonuje, to do tej samej "szkoły" z czystym sumieniem zaliczę Pro-Aca, przecież brytyjskiego. Oskarżanie dźwięku po prostu porządnego, płynącego z dobrze zestrojonego układu, o braki muzycznego talentu i swobody, jest co najmniej nieporozumieniem. O gustach się nie dyskutuje?
Duże wyprofilowanie przed (tekstylną) kopułką wysokotonową zmienia charakterystyki kierunkowe tak, aby zbliżyły się one do charakterystyki głośnika średniotonowego w zakresie częstotliwości podziału.
Dobre zrównoważenie jest więc bazą T+A Critrion TCD 310 S, ale to tylko - i aż - fundament, na którym zostaje zbudowana bardzo dobra konstrukcja brzmieniowa - bezpieczna, funkcjonalna i harmonijna. Co to znaczy?
Nagrania złej jakości nie dokuczają ponad miarę, TCD 301 S nie wyostrzają ich wad, brzmienie nie staje się fatygujące aż do momentu, w którym mamy do czynienia z czymś naprawdę fatalnym, przebasowionym albo drastycznie rozjaśnionym.
To nie tylko pochodna wspomnianej dobrej równowagi, ale też łagodnej czystości wysokich tonów, które nie reagują alergicznie na problemy nagrania, lecz pokazują je z umiarem, proporcjonalnie, dokładnie, ale w manierze bardziej aksamitnego niż metalicznego wybrzmienia.
Z pomocą przychodzi też bas; kontrola jest pierwszorzędna, kolumny trzymają na wodzy wszelkie poluzowania i zdudnienia, czym również pomagają nagraniom dalekim od doskonałości w tym zakresie.
Lawiny basu nie zatrzymają, ale i tak słyszymy niskie tony wyraźniej i wielowątkowo - nawet z materiału, który na innych kolumnach prezentuje bas sklejony, mało selektywny, da się wyłowić więcej informacji.
Owszem, służy temu osuszenie, ale nie jest to odchudzenie ani nie wiąże się z nadmierną twardością - to wszystko pojęcia, które każdy może rozumieć trochę inaczej... Szybki, czysty bas nie schodzi rekordowo nisko, ale nie jest pozbawiony ani substancji, ani energii.
Całe brzmienie jest mocne, spójne, a zarazem rozdzielcze i przejrzyste. Wprost z moich notatek przepisuję, że brzmienie jest zarówno gęste, jak i... chłodne. Nic prostszego, jak napisać, że brzmienie jest gęste i ciepłe - wszyscy zrozumieją, że to niemal synonimy, ale tym razem brzmienie jest o wiele ciekawsze, niesztampowe, nie zostało przechylone ani w stronę niskich, ani wysokich tonów, niesie ze sobą różnorodność, dużo barw, dużo informacji, jednak wraz z tym doskonałą przejrzystość, z której być może wynika ten lekki powiew chłodu.
Nowoczesny, ale i firmowy design T+A opiera się na kształtach, materiałach i kolorach. Łączy metal, szkło i lakierowanie.
Nie jest to chłód braku emocji, lecz raczej świeżość i oddech, zamiast przygniecenia i przyduszenia. Ale jest też naturalna i równie przyjemna gęstość, która wiąże się z mocnym wybrzmieniem środka; ten zakres ma swoją wagę również w brzmieniu Scorpio 25 Plus, obydwie kolumny wykazują więc i tutaj podobieństwa, chociaż nie identyczność. AP są bardziej soczyste i swobodne, mniej zdyscyplinowane, T+A skoncentrowane, trochę zdystansowane, nawet nie cofnięte, ale mniej intymne.
Lokalizacje są precyzyjne, pozorne źródła mają jednak właściwą wielkość i plastyczność; nie ma tutaj nadzwyczajnego rozmachu, nie ma żadnego szaleństwa, ale też nie ma ścisku i spłaszczenia - to dźwięk bardzo spójny, świetnie zorganizowany, dynamicznie sprawny, profesjonalnie rozdzielczy.
Środek pasma jest "obecny", ale bez wyraźnych skłonności do natarczywości czy choćby dominowania. Cały czas nerwy są trzymane na wodzy, muzyka płynie tylko ze swoimi własnymi emo - cjami, własny charakter kolumn nie ma tutaj siły sprawczej - muzyka blada nie nabiera rumieńców, nagrania słabe nie nabiorą siły, ale w zamian nic wartościowego nie zostanie zaniedbane i zafałszowane.
Chociaż według pewnych utartych schematów wymienione zalety kierują takie brzmienie bardziej do muzyki poważnej albo jazzowej, niż do rockowej, to co najwyżej mogę się zgodzić, że muzyka wymagająca najwyższej wierności, a taka jest muzyka poważna, najlepiej ukazuje te zalety; jednak może z nich skorzystać również każdy inny gatunek, i na dłuższą metę T+A Critrion TCD 310 S są bardzo uniwersalne.
Jeżeli tylko na chwilę wrzucimy pierwszą lepszą płytę, możemy nie dostrzec możliwości T+A. Ale też nie musimy ich słuchać tygodniami, aby je docenić. Weźmy kilka próbek, powinno wystarczyć, o ile... jesteśmy na tym samym poziomie wtajemniczenia, co brzmienie T+A. Możemy sobie słuchać starego rocka i możemy się zachwycić - bowiem T+A będą nas przenosić w dowolne klimaty, a nie będą narzucać swojego własnego.
Andrzej Kisiel