Firma Piega... Pamiętam, oczywiście, kiedyś testowaliśmy kolumny takiej firmy, nawet pamiętam ich zasadnicze właściwości, ale już nie pamiętam, kiedy to było... Przypomniało mi to internetowe archiwum "Audio" - rok 2007, a więc dziesięć lat temu.
Potem o firmie było cicho, ucichł jej polski dystrybutor, aż niedawno, raczej przypadkiem, okazało się, że wciąż (a może znowu) jest w Polsce obecna - tyle że już w objęciach innego przedstawiciela. W teście było jeszcze jedno wolne miejsce i mogłem wybierać między Cantonami a Piegami.
Cantony Reference 5 byłyby w tej stawce mocnym zawodnikiem, ale bez dłuższego namysłu poprosiłem o Piegi, ciesząc się, że jest okazja, aby sobie i czytelnikom o nich przypomnieć. Jednak przyjechały kartony z napisem "Canton Reference 5", co mnie już do nich zdecydowanie źle usposobiło - nieproszony gość w miejsce tak wyczekiwanego...
Jednak coś mnie tknęło, więc otworzyłem kartony, a w środku zamówione kolumny Piega Classic 40.2. Jak ktoś ma tyle w dystrybucji, to nie musi szukać oryginalnych kartonów, zawsze pod ręką będą jakieś inne, pasujące...
Mimo że ze zdjęć już wiedziałem, co zamówiłem, to w kontakcie organoleptycznym Piega Classic 40.2 zrobiły wrażenie. Nie dlatego, że były imponujące w skali bezwzględnej, nie są też wyraźnie większe od testowanych obok Elaców i Sonusów, ale są już od nich zdecydowanie cięższe (o ok. 10 kg), a przede wszystkim
Piegi zapamiętałem sobie z poprzednich testów jako kolumny raczej szczupłe, bardziej "technologiczne" niż "gabarytowe", a konstrukcje duże, takiej wielkości jak Classic 40.2, kosztowały znacznie więcej niż 20 000 zł...
Czy coś się wyraźnie zmieniło w profilu firmy, czy udało jej się tak obniżyć koszty, aby zaoferować swój najbardziej wyrafinowany high-end za połowę poprzednich cen? I tak, i nie. Piega przygotowała serię konstrukcji, nazwanych właśnie Classic, które nie są nafaszerowane najdroższymi komponentami, a przede wszystkim - nie mają tak kosztownych obudów jak modele z wyższych serii, są za to duże i efektowne, nie brakuje im też najważniejszych elementów zaawansowanej, firmowej techniki, pierwszorzędnego wykonania, na pewno wykonują firmowy "program obowiązkowy".
Dla Piegi najbardziej charakterystyczne są przetworniki wstęgowe, samodzielnie zaprojektowane i wyprodukowane – takie były zresztą początki; Piega zaczęła (czterdzieści lat temu) nie jako producent zespołów głośnikowych, ale jako specjalista właśnie od przetworników wstęgowych, sprzedawanych innym firmom głośnikowym.
Taka "technologiczna" specjalizacja pasuje do wyobrażeń o szwajcarskiej precyzji. Dopiero kilka lat później pojawiły się pierwsze kompletne kolumny, po jakimś czasie miały one obudowy ze stali, a wkrótce potem z aluminium. I w takiej sytuacji zostawiliśmy ją dziesięć lat temu.
Wspomniane zaskoczenie wielkością i masą kolumn Piega Classic 40.2 wynikało więc również z tego, że byłem przygotowany na spotkanie z aluminiową obudową. Będziemy wybrzydzać, że to nie jest "prawdziwa Piega?".
Producent trochę sam na siebie bat ukręcił, budując przez wiele lat wizerunek firmy awangardowej, która nie akceptuje już tradycyjnych obudów z mdf-u, i dowodząc przewagi obudów aluminiowych, zresztą szykowanych przez Piegę w specjalny sposób (wytłumienie). Producent teraz przypomina, że korzenie firmy to przetworniki wstęgowe, a nie aluminiowe obudowy, ale największy sens leży w tym, że takich kolumn szuka wielu klientów.
Kopułki, stożki i wstążki
Obudowy Classiców są efektowne wielkością, kształtem i wykończeniem; zamiast filigranowych, aluminiowych "słupków" w ofercie Piegi pojawiły się potężne "beczki".
Moda na wąskie kolumienki nie zagościła wszędzie, są klienci, którzy chcą czegoś "konkretnego". Nie będziemy więc Piegi batożyć za to, że przygotowała tak imponujące kolumny! Nawet bez aluminium prowokują do pytania: jak można było wyprodukować, w drogiej Szwajcarii, tak potężne i luksusowe "paczki", w tak relatywnie umiarkowanej cenie?... Porównajmy, co proponują nam w tej cenie np. Duńczycy...
Konstrukcje serii Classic są ponadprzeciętnie duże. O ile podobne wielkością (a znacznie lżejsze) Elaki FS 249.3 i Sonusy Venere S, to już najwyższe modele w swoich seriach, Piega Classic 40.2, w grupie "kilkudziesiątek", jest... najmniejszy! Ponad nim są jeszcze Classic 60.2 i Classic 80.2, które pod względem swojej wielkości i ceny nie mają odpowiedników w ofertach żadnej z testowanych tutaj firm.
Warto przyjrzeć im się bliżej, bo ich wielkość wynika w pewnym stopniu z zastosowania techniki, z której Piega jest najbardziej dumna - przetworników wstęgowych, nie tylko wysokotonowych, ale i średniotonowych, a w dodatku - w układach koncentrycznych. Co prawda nie mamy takiego modułu w Classicu 40.2, ale jest on już w dwóch większych Classicach 60. i 80.2, występując tam w dwóch wersjach dopasowanych do wielkości przetworników niskotonowych.
Skoro układy koncentryczne są stosowane nawet w serii Classic... sprawdziłem, w całej ofercie Piegi nie ma już układów trójdrożnych z odseparowanymi przetwornikami średniotonowym i wysokotonowym, z jednym, zresztą wspaniałym wyjątkiem - topowej konstrukcji Master Line Source (tamże jednak szczególną ideą jest stworzenie liniowej aranżacji przetworników).
Piega seria Classik - przetworniki
Zaczynając przegląd serii Classic od góry, w największym modelu Classic 80.2 pracują dwa 26-cm niskotonowe i duży moduł koaksjalny C1; w Classic 60.2 niskotonowe mają 22 cm, a moduł koaksjalny typu C2 jest mniejszy (mniejsza jest jego sekcja średniotonowa); wreszcie testowany model Piega Classic 40.2 jest układem dwuipółdrożnym z parą 18-ek i wstęgowym wysokotonowym (który wchodzi w skład układów koaksjalnych C1 i C2).
Seria Classic ma jednak swoją drugą część, składającą się z konstrukcji wyraźnie tańszych, w prostszej formie, co znajduje też odbicie w symbolach. Classic 3.0, 5.0 i 7.0 to konstrukcje dwudrożne i dwuipółdrożne, w regularnych, prostopadłościennych obudowach (oczywiście z mdf-u), które w zasadzie nie powinny nas w tym teście interesować, ale zauważyłem w nich coś, co trzeba skomentować – zamiast firmowego przetwornika wstęgowego LDR, we wszystkich siedzi... AMT, podobny do elacowego JET-a.
Ciekawa decyzja "polityczna", bowiem AMT to konkurent dla firmowego LDR-a (który konstrukcją i zasadą działania jest tożsamy z klasycznym przetwornikiem wstęgowym, z płaską membraną), jednak LDR, mimo że własnej konstrukcji, prawdopodobnie okazał się zbyt kosztowny do zastosowania w najtańszych modelach.
Ani głośniki wstęgowe, ani żadnego innego typu, nie są lepsze "z definicji". Ostateczny rezultat zależy też od konkretnego projektu i wykonania, co oczywiście wiąże się z kosztami, a te w głośnikach wstęgowych są zwykle dość wysokie na skutek większego nakładu ręcznej pracy, jak też ceny silnego, neodymowego układu magnetycznego.
Aby zachować minimalną zbieżność koncepcyjną, nie sięgnięto po "zwykłe" kopułki wysokotonowe (chociaż Piega stosowała je wiele lat temu), lecz najprawdopodobniej kupiono od innego producenta przetworniki AMT (mimo że na froncie wytłoczono własne logo). W ten sposób nawet tańsze Classiki są dość zaawansowane i choć trochę podobne do droższych, a przy okazji... jest konsekwentna sugestia, że LDR-y są lepsze, skoro są w modelach droższych.
Przetworniki niskotonowe i nisko-średniotonowe od początku historii Piegi aż do dzisiaj są kupowane od znanych, wyspecjalizowanych producentów, głównie duńskich (od Vify kupowano kiedyś również kopułki wysokotonowe do tańszych modeli).
W modelach 40.2, 60.2 i 80.2, wspomniane 18-ki, 22-ki i 26-ki to Scan-Speaki, z zewnątrz wyglądają na modele serii Discovery, nie można wykluczyć ani potwierdzić modyfikacji względem wersji standardowych.
Kolumny Piega Classic 40.2 są duże, i to wyjątkowo duże jak na układ dwuipółdrożny z dwoma 18-kami. Porównajmy je do Audiovectorów SR3, które nie są szczególnie małe, ale "standardowe" (w kontekście układu). Objętość Classiców 40.2 jest ponad dwukrotnie większa! Nie wszystkich wielkość zachęca, ale w tym przypadku jest ona w pełni uzasadniona pod względem akustycznym.
Zastosowane przetworniki, jeżeli mają parametry podobne do standardowych wersji 18-ek Discovery Scan-Speaka (a może mają nawet takie same...), zapewniają osiągnięcie najlepszych rezultatów w dość dużych objętościach.
W tym przypadku duża obudowa nie jest na pokaz, zresztą chyba żaden producent nie powiększa obudów bez akustycznej potrzeby, częściej mamy do czynienia z jej zmniejszaniem, poniżej wartości optymalnej akustycznie, zarówno w celu redukcji kosztów, jak i utrzymania powszechnie akceptowanej, a więc umiarkowanej, wielkości.
18-cm głośniki nisko-średniotonowe (tak jak i 22-cm w modelu Classic 60.2) mają membrany z plecionki z włókna szklanego, powleczonej czarną substancją uszczelniającą i tłumiącą. Od włókna węglowego i kevlarowego różni się drobniejszym splotem.
Budowa i maskownice
Projektant kolumn Piega Classic 40.2 podszedł do sprawy inaczej - ta kolumna ma zarówno dobrze grać, jak i dobrze wyglądać, ale wygląd nie idzie tropem "umiarkowania", lecz spektakularności. Właściciel może się cieszyć z posiadania dużych, luksusowych, naprawdę imponujących kolumn. Napisać, że boczne ścianki są wygięte i płynnie łączą się ze sobą, a górna ścianka jest pochylona, to nie napisać nic. Dopiero połączenie wielkości, kształtu i wykonania robi duże wrażenie.
18-ki (z 40.2) i 22-ki (z 60.2) mają membrany z włókna szklanego; 26-ki (z 80.2) - są aluminiowe. W jeszcze innych konstrukcjach Piegi pojawiają się membrany celulozowe, w tej kwestii firma nie jest więc pryncypialna, akceptuje różne materiały membran, dostosowane do określonego celu akustycznego i budżetu.
Ścianki przednia i górna są obciągnięte naplet... napalette - tak producent nazywa ten materiał (skóra - sztuczna lub naturalna), ale pod tym hasłem pojawiają się w Internecie tylko zdjęcia kolumn Piegi... Pozostałe (wygięte) powierzchnie są polakierowane na biało lub na czarno (wersje standardowe, w cenie 20 000 zł para), a w wersji specjalnej (która dotarła do testu) w cenie 22 000 zł, zafornirowane (makaassar); wszystkie trzy wersje są wykończone na wysoki połysk.
Wielkością i obłością całość może się trochę kojarzyć się z bryłami kolumn B&W, poprzedniej serii 800, co oczywiście nie ujmuje nikomu splendoru "wyjątkowości". Wszystkie głośniki są zasłonięte przez indywidualne, metalowe maskownice; jest tu pewna "zmyłka", bowiem maskownicą o takiej samej średnicy co 18-cm głośniki, jest też zasłonięty otwór bas-refleks, umieszczony dokładnie w takiej samej odległości od osi dolnej 18-ki, jaka dzieli osie 18-ek.
W ten sposób, wraz z maskownicami założonymi, można odnieść wrażenie, że zainstalowano trzy 18-cm głośniki - przez co konstrukcja wygląda jeszcze poważniej (tę samą metodę zastosowano w modelach 60.2 i 80.2).
Producent nie robi tajemnicy z tego, że 18-ki są dwie, publikuje zdjęcia zarówno wersji z maskownicami, jak i bez nich, ale tutaj pojawia się innego rodzaju manipulacja, do której wykorzystano chyba photoshop. Otóż na firmowym zdjęciu bez maskownic, tunel bas-refleks pojawia się na tle, na którym nie widać śladu wyfrezowania, jakie wykonano dla wciskanej maskownicy - ma ono przecież średnicę 18 cm i głębokość ok. pół centymetra, w dodatku cała powierzchnia "dna" wyfrezowania, a więc cała powierzchnia pod maskownicą, dookoła otworu, nie jest już wykończona "napalette", ale tylko zgrubnie polakierowana na czarno.
Już choćby ze względów estetycznych trudno zaakceptować użytkowanie Classików w takiej opcji, a ponadto maskownice zdjąć bardzo trudno – są tak wciśnięte, jakby ich zdjęcie było wyłącznie czynnością serwisową (łatwiej zdjąć tylko maskowniczkę z wysokotonowego).
My się uparliśmy, a nawet dosłownie zaparliśmy, aby zrobić zdjęcia samym przetwornikom, ale na zdjęciu głównym (pary) z premedytacją pokazujemy obydwie kolumny z kompletem maskownic założonych, bo taki będzie realny obraz sytuacji u użytkownika.
Swoją drogą, tego typu maskownice zwykle nie wprowadzają znaczących zaburzeń na charakterystyce, siateczka wysokotonowego niemal przylega do jego frontu, nie pojawia się więc żadna ostra krawędź, od której powstawałyby odbicia, więc trudność w ich zdjęciu nie oznacza trudności w poprawieniu charakterystyki, a sam wygląd całości, wraz z maskownicami założonymi, jest dostatecznie atrakcyjny, żeby w ogóle się tą sprawą nie przejmować.