Magazyn "Audio" ma ponad dwadzieścia lat, Audio-Physic - trzydzieści lat, Audiovector prawie czterdzieści, a Elac... dokładnie tyle, ile te wszystkie "Audio" razem wzięte – dziewięćdziesiąt. Może więc nie warto licytować się długością stażu, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto zaczął jeszcze wcześniej...
Ale nieważne, jak zaczął, i wcale nieważne, jak skończy; ważne, co potrafi nam pokazać tu i teraz. Warto jednak obchodzić każdy jubileusz, bo to doskonała okazja, aby o sobie przypomnieć, więc Elac nie czeka wcale na okrągłą "setkę", ale dziewięćdziesiąte urodziny głośno obwieszcza, zaznaczając je również specjalnym produktem... którym jednak wcale nie są zespoły głośnikowe, lecz gramofon - Miracord 90 Anniversary. Trochę mnie to zbiło z pantałyku, ale tylko trochę i nie na długo.
Elac - oferta
Elac od kilkudziesięciu lat kojarzony jest przede wszystkim z zespołami głośnikowymi, na których wyraźnie się w tym czasie skupił, jednak zaczął je produkować "dopiero" w 1984 roku, a w ciągu całej swojej historii zajmował się bardzo różnymi tematami audio.
W latach 70. gramofon Miracord - bo nie jest to nazwa zupełnie nowa - był jednym z jego najlepiej znanych produktów; a ponieważ od kilku lat gramofony wracają do łask, więc Elac wykorzystuje okazję, aby przypomnieć o swoich tradycjach i kompetencjach w tym zakresie i pewnie wrócić na ten rynek na stałe.
Elac wprowadził w ciągu ostatniego roku również inne rodzaje urządzeń - serwer, wzmacniacz, "all in one" – najwyraźniej w głośnikowej specjalizacji jest mu znowu za ciasno, wypływa na szersze wody, o czym będzie jeszcze niejedna okazja, żeby napisać. Skupmy się na zespołach głośnikowych, które wciąż są dla Elaca najważniejsze, jest ich w ofercie cały "tłum", wciąż pojawiają się nowe, i to bardzo inspirujące.
W styczniu, równocześnie z anonsem polskiego dystrybutora o wprowadzeniu serii Uni-Fi, na CES w Las Vegas pokazano serię Adante, a w obydwu tych seriach pojawiły się nowe układy koncentryczne (przypominające "trochę" Uni-Q KEF-a) i podczas zeszłorocznego, monachijskiego high-endu pokazano najwspanialszą konstrukcję w całym dorobku Elaca - Concentro.
I chociaż nie ma ona w swoim symbolu liczby 90, to również w jej prezentacji producent przypomina o swoim jubileuszu. To faktycznie będzie "dzieło wiekopomne", można nawet podejrzewać, że i na swoją "setkę" Elac nie przygotuje już nic piękniejszego, co najwyżej lekko Concentrę zmodyfikuje, bo takich projektów nie szykuje się nawet raz na dekadę; aż korci, aby zacząć Concentrę opisywać już tutaj, ale znowu trzeba się pohamować, może będzie kiedyś okazja, aby ją przetestować.
Warto jednak tutaj wskazać, wykorzystując Concentrę jako najmocniejszy przykład, że techniczne możliwości Elaca są imponujące, oczywiście związane nie tyle z wiekiem, co z wielkością całej firmy. Ma ona własne zaplecze projektujące i produkujące przetworniki, a nie "tylko" zespoły głośnikowe; stąd konstrukcje Elaca mogą wyglądać oryginalnie nie tylko dzięki kształtom swoich obudów i pomysłowym dodatkom, ale przede wszystkim unikalnym przetwornikom, charakterystycznym zwłaszcza w droższych modelach.
Prosta forma, doskonały efekt. Na tle tak czy inaczej "powyginanych" obudów konkurencji, prostopadłościenne "skrzynki" Elaca stają się szczególnie atrakcyjne.
Rozpiętość oferty Elaca jest tak duża, jak się tego spodziewamy po firmie o zasięgu globalnym. Są jeszcze więksi głośnikowi potentaci, ale Elac stara się do nich doszlusować. Stąd bardzo intensywnie pracuje nad wieloma tematami jednocześnie.
Obok wszystkich już wymienionych, również w zeszłym roku pojawiła się nowa seria Debut - najtańsza w katalogu, z którą wiąże się jeszcze jeden bardzo ważny fakt - jej projektowaniem kierował Andrew Jones, który został głównym konstruktorem firmy, a także jej wiceprezesem, a jest to postać z samego panteonu (dawniej pracował w firmie KEF i właśnie w tamtym czasie KEF wprowadził Uni-Q; później dla Infinity, przez wiele ostatnich lat dla marki TAD, której wszystkie konstrukcje zawierają bardzo podobny przetwornik koncentryczny...).
Najwyraźniej Andrew Jones ma określone prawa i kompetencje względem tego rozwiązania, zatem pojawienie się "koncentryków" w seriach Adante i Unifi też ma z jego osobą ścisły związek. Można nawet powiedzieć, że to nie Andrew Jones przeprowadził się do Elaca, ale... Elac do Andrew Jonesa.
Centrum badawczo-rozwojowe przeniesiono bowiem do Kalifornii (gdzie od dawna "urzęduje" Andrew Jones), pozostawiając w Niemczech biura sprzedaży i fabrykę. Być może wiążą się z tym jakieś przekształcenia własnościowe, w każdym razie schemat działania (projekty w USA, produkcja w Niemczech) jest dość niekonwencjonalny jak na firmę w branży audio.
Początkowo myślałem nawet, że informacje o współpracy z Andrew Jonesem są jakimś marketingowym trickiem, mającym podnieść prestiż marki w kręgach audiofilskich (w serii Debut nie ma układów koncentrycznych i jasnych dowodów jego pracy), ale kolejne serie rozwiewają wątpliwości, jak również oficjalne oświadczenia, że Andrew Jones nie pracuje już dla TAD-a.
Jednak z konstrukcją kolumn Elac FS 249.3 nie miał on jeszcze nic wspólnego; chociaż mamy do czynienia z nową wersją, wprowadzoną w zeszłym roku, to modyfikacje względem poprzedniej (seria FS 200.2), wprowadzonej w 2014 roku, są wyłącznie kosmetyczne, co zresztą producent zaznacza wyraźnie, podkreślając, że brzmienie pozostało bez zmian.
JET Elaca to firmowa wersja przetwornika typu AMT; widać fałdy membrany niewystępujące w „zwykłym” przetworniku wstęgowym. Mała powierzchnia AMT zapewnia jednak wysokie ciśnienie, dzięki większej prędkości ruchu cząsteczek powietrza, niżby to wynikało z prędkości ruchu samej membrany... Jak to możliwe? Tak jak strumień moczu ma prędkość większą niż prędkość ruchu ścianek pęcherza. Howgh.
Elcac FS 249.3 - przetworniki
Testowaliśmy już kolumny Elac FS 249, czyli pierwszą wersję (bez żadnego indeksu w symbolu), która jednak różniła się od drugiej (a więc i od obecnej - trzeciej) głośnikiem wysokotonowym i filtrami, więc aktualny test ma swój sens, FS 249.3 z założenia grają inaczej niż pierwsze FS 249.
Chociaż w ofercie swój udział zwiększają modele opracowane już pod kierownictwem Andrew Jonesa, to wciąż za jej rdzeń można uznawać duży zbiór modeli wcześniejszych, tym bardziej, że nie są one wcale wiekowe, wciąż są udoskonalane i w ogóle trudno sobie wyobrazić Elaca bez najbardziej charakterystycznych elementów konstrukcyjnych i jednocześnie wzorniczych, które określały jego wizerunek przez wiele lat.
Inne firmy mogłyby przecież pozazdrościć Elacowi tak udanego połączenia zaawansowanej techniki i atrakcyjnego wyglądu, jaki zapewniały najpierw sandwiczowe membrany "miskowe", a od kilku lat - "kryształowe".
Elac miał już nawet (i wciąż ma w swoich najlepszych konstrukcjach, w tym w Concentrze) własnego projektu (nie-Jonesowego) układ koncentryczny, w centrum którego został umieszczony inny przetwornik, typowy dla droższych modeli firmy - wysokotonowy JET.
Mam nadzieję, że nie znikną one z oferty tylko dlatego, że nie będzie ich można zaaplikować do układu koncentrycznego według recepty Andrew Jonesa. Jak z tego wynika... niezależnie od efektów brzmieniowych, mam mieszane uczucia, gdy widzę, że Elac zaczyna przypominać KEF-y, bo różnorodność i oryginalność jest jedną z najmocniejszych broni w branży głośnikowej.
Natomiast Elac FS 249.3 jest pięknym owocem ewolucyjnego rozwoju własnej techniki i estetyki Elaca. Zawiera już niemal najlepsze firmowe rozwiązania, kosztuje sporo, jednak i tak jest najtańszą kolumną, w której jednocześnie pojawia się układ trójdrożny, głośniki z membranami "Crystal" i wysokotonowy JET.
Przetworniki są specjalne, ale ich konfiguracja - konwencjonalna, chociaż w ramach nowoczesnej formy, zakładającej przygotowanie relatywnie szczupłej obudowy. Dwie niskotonowe 18-ki, średniotonowa 15-ka, i wreszcie wysokotonowy, ustawione w "choinkę", bezpośrednio jeden nad drugim - tutaj nie ma żadnych kontrowersji, eksperymentów, problemów do rozwiązania czy opisywania. Dlatego większość firm trzyma się podobnego schematu, a wtedy niektórzy... mają szansę wyróżnić się czymś odmiennym.
Co ciekawe, w wyższej serii "400" jest bardzo podobna konstrukcja, FS 409, która kosztuje obecnie niewiele więcej, bo 24 000 zł (została jednak przeceniona z prawie 30 000 zł); zestaw przetworników jest taki sam (nie wchodząc w szczegóły).
Nie ma natomiast żadnej tańszej konstrukcji trójdrożnej o podobnej konfiguracji, choćby ze starszymi "miskowymi" (nie "kryształowymi") membranami sandwiczowymi i aluminiową kopułką; te typy przetworników, kiedyś stosowane w 90 procentach konstrukcji Elaca, odeszły już do historii, ostatecznie wraz z wprowadzeniem nowych serii Debut i Uni-Fi.
Membrany "Crystal", bazujące na tej samej koncepcji membrany sandwiczowej co "miski", wprowadzono prawie dziesięć lat temu; najpierw do najlepszych modeli, a potem nieco "niżej", teraz całkowicie zastąpiły dawne "miski", chociaż ich dalsza ekspansja napotka teraz "opór" zupełnie innych przetworników stosowanych w seriach Debut, Uni-fii Adante (niskotonowe w Adante też mają zewnętrzną warstwę membrany w formie miski, ale ich struktura nie jest "kanapką" celulozowo-aluminiową, jak w klasycznych przetwornikach Elaca).
Można w związku z tym podejrzewać, że zmiany w konstrukcjach Elaca wiążą się z jeszcze szerzej zakrojonymi, niż to głoszą oficjalne komunikaty, zmianami w organizacji projektowania i produkcji. Prawdopodobnie w macierzystej fabryce zostaje utrzymana produkcja dotychczas znanych serii, a także flagowej Concentry, a nowe serie startują już w innych lokalizacjach.
15-cm głośnik średniotonowy ma piękną, "kryształową" membranę, ale w tym przypadku warto też zwrócić uwagę na zawieszenie - niewielką fałdę z pianki (zamiast większą z gumy), właściwą dla wysoce wyspecjalizowanych przetworników średniotonowych, które nie są przeznaczone do pracy z dużymi amplitudami.
Konstrukcja
Kolumna jest wysoka i proporcjonalnie ciężka; ponad 30 kg daje już pewność, że nie zrobiono jej byle jak, zarówno w zakresie obudowy, jak i przetworników. Skrzynka jest regularnym prostopadłościanem - to jedyna konstrukcja w tym teście, która zachowała taką bezpretensjonalną, klasyczną formę. Chyba nikogo nie trzeba też przekonywać, że wciąż jest ona atrakcyjna i elegancka, zwłaszcza w takim wydaniu. Dostępne są dwie wersje - obydwie lakierowane na wysoki połysk - czarna i biała.
Kosmetyczną różnicą między wersję trzecią a drugą jest sposób mocowania maskownicy - wcześniej na kołki, teraz na ukryte magnesy. Zmianie uległ również kolor "kryształowych" membran - wcześniej były w naturalnym kolorze aluminium, teraz są anodyzowane na czarno.
W ślad za tym poczerniono też pierścień frontu głośnika wysokotonowego, a także dystansów między obudową a cokołem (wcześniej srebrnych), przez co całość wygląda mniej "błyskotliwie", ale bardziej elegancko.
Skrzynka stoi na cokole, wyraźny prześwit jest potrzebny do odprowadzenia ciśnienia z tunelu bas-refleks zainstalowanego w dolnej ściance. Producent zaznacza, że w konstrukcjach Elac FS 249.3 i Elac FS 247.3 port bas-refleksu jest skierowany do dołu w celu ułatwienia ustawienia kolumn i minimalizacji pasożytniczych szumów. Nie wdając się w rozważania o skuteczności takiego rozwiązania, informacja ta sugeruje, że jest to jedyny wylot bas-refleksu w całej konstrukcji.
Jest jednak i drugi, co wcale nie jest niespodzianką, gdyż był on i znajduje się w tym samym miejscu, co w oryginalnym modelu FS 249 - na górze tylnej ścianki. Tamże też występował duet otworów i jest to rozwiązanie bardzo zręczne, wszakże pod pewnym warunkiem; obydwa otwory wyprowadzono z tej samej, wspólnej dla obydwu niskotonowych komory, dzięki czemu zamykanie jednego z nich (tego łatwiej dostępnego, na tylnej ściance) wpływa na częstotliwość rezonansową i charakterystykę całej sekcji niskotonowej.
W ten sposób możemy łatwo i bezpiecznie regulować brzmienie, bezpiecznie w tym sensie, że zakres regulacji nie będzie zbyt duży, nie będzie rozciągał się między "zerojedynkowym" otwarciem i zamknięciem systemu.
Zamknięcie jednego z dwóch jednakowych tuneli jest równoznaczne ze zmniejszeniem całkowitej powierzchni do 50%, a tym samym z obniżeniem częstotliwości rezonansowej o ok. 30% (zakładając, że tunele obydwu otworów mają taką samą długość).
Producent informuje, że w komplecie są odpowiednie zatyczki pozwalające na takie manewry, jednak w parze dostarczonej do testu ich nie znaleźliśmy, więc tym razem sami takich prób nie prowadziliśmy. Sprawdziliśmy to jednak w poprzednim teście, w pomiarach FS 249, więc można tam zajrzeć i zorientować się, o co chodzi.