Odsłuch
Tego można się było spodziewać. Tym razem nie ma żadnego zaskoczenia, zastanawiającego braku korelacji między niepokojącymi wynikami pomiarów a fascynującym brzmieniem, w ogóle nie ma nic niezwykłego, ani w pomiarach, ani w brzmieniu...
Jest normalność, wspaniała normalność. I co dalej? Niedawno jeden z Czytelników zwrócił mi uwagę, że opisy brzmienia w zbyt dużej części są oparte na zaprzeczeniach - brzmienie nie jest... dźwiękowi nie brakuje... kolumny nie grają...
Po części racja - bardziej przekonujące byłoby wyłącznie pisanie - jak jest. Spróbujcie. Zwłaszcza wtedy, gdy brzmienie jest właśnie takie jak z kolumn Elac FS 249.3. Kilka zdań i po sprawie. Albo dowolnie długa relacja oparta na tym, jak brzmiały kolejne płyty i nagrania.
W bezpośrednim porównaniu do Tempo Plus i SR3 Signature, brzmienie kolumn Elac FS 249.3 jest, po pierwsze, bardziej neutralne, a po drugie - potężniejsze, bardziej obfite i rozłożyste. Elac jest jednak generalnie znany z wysokiej kultury, zwykle nie wprowadza dominującego basu, czasami trochę dół podgrzeje, często pochwali się dobrą plastycznością, nie prowadzi też akcji twardymi uderzeniami - i tak jest również w tym przypadku, jednak na tle konkurentów ujawnia się różnica - może nie klas, bo to niesprawiedliwie deprecjonowałoby ich jakość, co skali.
Elac FS 249.3 to kolumny innej kategorii wagowej, w której pojawia się właśnie "efekt skali" (trochę parafrazując terminologię ekonomiczną), albo dialektycznie - ilość przechodzi w jakość. Potencjał mocy i nisko sięgającej charakterystyki, nawet niewykorzystywany wprost, czy to na wysokich poziomach głośności, czy w skokach dynamiki, pozwala poczuć, że słuchamy kolumn poważnych, kreujących poważny, duży dźwięk.
Elaki grają bardziej dostojnie, znacznie spokojniej od Audiovectorów, równocześnie są zdolne do oddania mocnych ciosów, ich bas schodzi niżej, staje na wysokości zadania w trudnych sytuacjach, co nie oznacza, że pilnuje tylko kontroli, krawędzi, aby nie dać się złapać na najmniejszym "poluzowaniu" - działa sprawnie, konkretnie, ale oznacza to też "konkretną" moc w tych momentach, które jej wymagają, nie są one tylko "kwitowane" dynamicznym uderzeniem lub zaznaczane pomrukiem, pojawia się masa i energia, której mniejsze kolumny tego testu nie mają, bo mieć nie mogą.
Owszem, Audiovector gra zwinniej, z większym animuszem, Audio Physic ma piękną plastyczność, ale fundament jest domeną Elaca. Można powiedzieć, że do pewnego stopnia spowalnia on akcję, tyle że solidny, rozciągnięty bas zawsze jest balastem po prostu dlatego, że nawet przy bardzo dobrym prowadzeniu basu przez wzmacniacz i kolumny zostaje on zniekształcony - również w odpowiedzi impulsowej - przez samo pomieszczenie.
Prześwit między obudową a cokołem i tworzące go elementy dystansujące nie są czczą ozdobą - tędy wychodzi ciśnienie z jednego z dwóch tuneli bas-refleksu, zainstalowanego w dolnej ściance.
Nawet bardzo szybkie wygaszenie dźwięku w samej kolumnie nie spowoduje wygaszenia fali, która rezonuje w pomieszczeniu - nie jest ona przecież w żaden sposób kontrolowana przez system. Owszem, słabymi parametrami systemu można sytuację znacznie pogorszyć, ale nie można jej do końca uleczyć. To tylko komentarz na marginesie, Elac FS 249.3 nie wywołuje problemów większych niż inne kolumny o podobnych właściwościach - szerokopasmowe, przeznaczone do dużego pomieszczenia.
Środek pasma jest ustawiony regularnie, prawidłowo, a kolejne próbki muzyczne wskazywały na jego szerokie kompetencje; wszystkie instrumenty akustyczne miały naturalne wybrzmienie, głosy były znajome, między sobą dobrze różnicowane, z dodatkiem lekkiego ocieplenia, chociaż bez takiej "analogowej"emfazy, jak z Tempo, i bez tak ostrego rysunku, jak z SR3 Signature. W sumie spokojniej, ale właśnie dlatego, że proporcjonalnie większy udział ma tutaj bas.
Elaki nie eksperymentują też z wysokimi tonami ani ich nie wyostrzają (jak Audiovectory i Sonusy), ani ich nie żałują (co w dużym uproszczeniu można jednak zarzucić AP). Góra jest wyraźna, selektywna i gładka, doświetla detal nie rozjaśniając średnicy (w tym przypadku pomiary dobrze to ilustrują), dzięki czemu wokale są nienatarczywe, lekko odsunięte, ale z mocnym "dołem" i stabilnymi pozycjami.
W tym brzmieniu wszystko jest co najmniej bardzo porządne. Polecam te kolumny wszystkim, którzy szukają "pewniaka", nie tyle realizującego jakieś wysublimowane, indywidualne gusty, ile spełniającego wszystkie obiektywne kryteria sprzętu wysokiej klasy.
W takim znaczeniu są to najmocniejsze i najbezpieczniejsze kolumny tego testu, nie kreują wielce oryginalnego ani zjawiskowego brzmienia, za to unikają poważnych kontrowersji i polaryzowania opinii.
Bez charyzmy AP, bez zadziorności Audiovectora, za to z równowagą, dokładnością i kulturą, zresztą właściwą Elacom. FS 249.3 to zaawansowane, uniwersalne, wydajne i eleganckie kolumny, w każdym wymiarze - technicznym, estetycznym i brzmieniowym.
Kanapki z celulozą
Elac opracował kilka zaawansowanych rozwiązań, z których największy zasięg mają celulozowo-aluminiowe membrany sandwiczowe i wysokotonowe JET-y. Najbardziej oryginalny i spektakularny, ale już niestosowany, był wysokotonowy "4 Pi" - z membraną w formie pierścienia promieniującego dookolnie, stosowany w swoim czasie w kilku najlepszych konstrukcjach Elaca (a także dostępny dla hobbystów, bo były to złote czasy DIY).
Współcześnie najbardziej zaawansowany jest przetwornik koncentryczny, składający się w JET-a i "diamentowej" membrany średniotonowej. JET nie jest jednak pomysłem samego Elaca; to typ wywodzący się wprost z przetwornika AMT (Air Motion Transformer) Dr Oskara Heila, opracowanego na początku lat 70., produkowanego w różnych wariantach przez sporą i wciąż rosnącą grupę fi rm (i różnie nazywanego, w celu podkreślania własnej innowacyjności).
Ruch membrany typu AMT nie jest zgodny z kierunkiem promieniowania (jak w idealnej membranie wstęgowej, kopułkowej czy stożkowej), lecz na skutek jej uformowania w "harmonijkę", siła elektrodynamiczna powoduje takie jej odkształcanie, które z kolei "wypycha" powietrze spomiędzy fałd z prędkością wielokrotnie większą niż prędkość ruchu samej membrany (stąd "transformator" prędkości).
Ostatecznie tym sposobem nie można osiągnąć wyższej efektywności (w porównaniu z typowym przetwornikiem wstęgowym), bowiem kompensuje ją mniejsza powierzchnia emisji, ale właśnie samo jej zmniejszenie jest zaletą - podobna energia promieniowana pochodzi z mniejszej powierzchni, zbliżając przetwornik do ideału punktowego źródła dźwięku, co bezpośrednio poprawia charakterystyki kierunkowe.
Osiągnięcie wysokiej częstotliwości granicznej zależy od szerokości fałdy (im mniejsza, tym lepiej). W obecnym modelu JET 5 wynosi ona 0,84 mm, a formowanie i montowanie membrany wciąż wymaga pracy ręcznej, do czego oczywiście są potrzebne wyjątkowo zręczne i wyszkolone rączki, bo kontrola jakości musi być rygorystyczna, co również wpływa na koszty.
Sama koncepcja membrany sandwiczowej może też nie jest stuprocentowo oryginalna, bo dzisiaj wielu producentów pokazuje różne wariacje na ten temat, ale wersja Elaca jest specyficzna, w obecnym wydaniu (Crystal) zupełnie wyjątkowa, a ćwierć wieku temu, kiedy Elac wprowadził swoje pierwsze "miski", były one czymś nieznanym, chociaż dzisiaj podobnie wygląda wiele głośników... Ale tylko wygląda.
Owa specyfika polega na tym, że nie jest to membrana sklejona z kilku warstw, ściśle do siebie przylegających na całej powierzchni; niewidoczna (od przodu; widoczna od tyłu) warstwa ma typowy profil stożkowy i jest wykonana z celulozy, a warstwa zewnętrzna została doklejona na części bliższej obwodowi (można ją uznać za wielką, wklęsłą nakładkę przeciwpyłową o średnicy równej średnicy całej membrany).
Kiedyś warstwa ta miała gładką powierzchnię (i przypominała miskę), teraz ma powierzchnię złożoną z płaskich trójkątów, oczywiście uformowaną z jednego kawałka aluminium - tak jak wcześniej miski. Taka struktura ma wysoką sztywność i tłumienie wewnętrzne (złożenie materiałów o różnych właściwościach mechanicznych).
Wyzwaniem może być jednak utrzymanie umiarkowanej masy ("prowadząca" warstwa celulozowa sama musi być dostatecznie sztywna, bo na części swojej powierzchni, w pobliżu cewki, "nie jest trzymana" przez warstwę aluminiową).
Andrzej Kisiel