T+A
Criterion S 2100 CTL

Criterion CTL2100 nie jest kolumną tak potężną jak AF-61, ale i tutaj spotykamy się z konstrukcją niekonwencjonalną, a dokładnie mówiąc – z obudową, która ma zapewnić wyjątkowe brzmienie w zakresie niskich częstotliwości. Mamy też okazję do przypomnienia, że historia firmy T+A zaczęła się właśnie od linii transmisyjnych, które fascynowały konstruktorów już wiele lat temu. Potem zostały zmarginalizowane, więc z obudowami tego typu spotykamy się raz na kilka lat, a to z kolei upoważnia do tego, aby przypomnieć zasadę ich działania.

Testy porównawcze

Criterion S 2100 CTL
ELAC
Adante AF-61

Nasza ocena

Wykonanie
Z zewnątrz eleganckie i nowoczesne, chociaż w tej klasie cenowej dość niepozorne (bardziej efektowne wykończenie z włóknem węglowym jest znacznie droższe), wewnątrz skrywają nietypowy układ rezonansowy, w nowy sposób łączący bas-refl eks z linią transmisyjną. Układ trójdrożny z parą niskotonowych 18-ek.
Laboratorium
Nie uwzględniając wąskopasmowych rezonansów w zakresie wysokich tonów, charakterystyka trzyma się w ścieżce +/-2 dB w bardzo szerokim zakresie 35 Hz – 20 kHz, a spadek -6 dB w zakresie niskich tonów notujemy przy 25 Hz. "Czyste" promieniowanie z tunelu, bez rezonansów typowych dla linii transmisyjnej. Bardzo dobre charakterystyki kierunkowe. Umiarkowana czułość 86 dB przy impedancji 4 Ω.
Brzmienie
Zdrowo i efektownie ubasowione, z plastyczną i kreatywną średnicą, świeżą i selektywną górą. Spójne, ciepłe i gęste, ale też czyste i z bogatymi wybrzmieniami. Bliskie i przyjemne od pierwszych dźwięków. Wymagają odsunięcia od ściany, ale dają dobrze poukładany obraz już przy niewielkiej odległości (od słuchacza).
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Linia transmisyjna to obiekt adoracji, a także szczególnego "wyczulenia". Każdy, kto liznął ten temat, a tym bardziej, kto się nim parał budując swoje własne konstrukcje, nie zapomni o dawnych planach i nadziejach. Będzie doszukiwał się w spotkaniu z kolumnami, które producent obdarzył choćby namiastką tego nobilitującego rozwiązania, specjalnych cech. A ponieważ audiofilska sztuka słuchania polega nie tylko na odbieraniu dźwięku, ale i jego "tłumaczeniu", więc silna autosugestia, że słuchamy czegoś wyjątkowego, może oczywiście się zamienić w pewność, że tak właśnie jest.

W zależności od tego, czy nasze doświadczenia były pasmem klęsk czy sukcesów (również ocenianych w dużej mierze... subiektywnie), w późniejszych spotkaniach będziemy odnajdywali przede wszystkim wady lub zalety.

Banalne, proste zależności, ale ważne i warte przypominania, bowiem wielu audiofilów zdaje się sądzić, że są całkowicie odporni na "wahania nastrojów", że ich praktyka czyni z nich bezbłędne "instrumenty odsłuchowe". Ale właśnie gdy zdamy sobie sprawę z naszych słabości, staniemy się mocniejsi.

Będziemy "nasłuchiwać" nie tylko tego, co wiążemy z działaniem określonego typu urządzenia, ale i tego, co być może podszeptuje nam nasza wyobraźnia. Musimy mieć trochę pokory, aby mieć większą pewność własnych sądów.

To jak z przyrządami pomiarowymi: jeżeli uwierzymy, że mamy przyrząd idealny, bezbłędny, to choćby był bardzo dobry, żaden wynik pomiaru nie będzie prawidłowy – w żadnym przypadku nie uzyskamy zadeklarowanej, idealnej dokładności ("+/-0"). Jeżeli będziemy mieli przyrząd nawet o rząd wielkości mniej dokładny, ale mając tego świadomość, wynik każdego pomiaru zwiążemy z posoczydaniem tolerancji (zadeklarowanego zakresu błędu), to każdy wynik, który będzie się w tym zakresie mieścił, będzie prawidłowy.

Tyle na "rozgrzewkę", chociaż samo brzmienie T+A Criterion S 2100 CTL rozgrzeje nas natychmiast i przygotuje do słuchania każdej muzyki. Do pewnego stopnia powyższe uwagi i czajenie się, są w tym przypadku niepotrzebne. To, co wyżej napisałem, pomyślałem przed odsłuchem; gdy już S 2100 włączyłem, mogłem przestać się interesować, czy to gra linia transmisyjna, czy bas-refleks...

...pod nimi ukryto śruby łączące cały labiryntowy "werk" ze ścianką przednią.

...pod nimi ukryto śruby łączące cały labiryntowy "werk" ze ścianką przednią.

Jednak takie myśli wciąż się kołatały. Stwierdzenie, że linia transmisyjna tak zagrać nie potrafi, byłoby dla niej krzywdzące - potrafi, ale nie każda i raczej nie tej wielkości. Zresztą wiemy już z analizy konstrukcji i pomiarów S 2100, że źródłem tak dobrego rozciągnięcia basu jest działanie bas-refleksu; czy jednak oprócz tego słychać w nim coś "transmisyjnego"? Nie zdziwiłbym się, gdybym taki bas usłyszał z klasycznej obudowy z otworem, ale nie zdarza się to często, nawet w większych kolumnach.

Bas z T+A Criterion S 2100 CTL jest wyśmienity w skali bezwzględnej, a w kontekście wielkości obudowy – rewelacyjny. Triumf linii transmisyjnej? Raczej zręcznie zestrojonego bas-refleksu, co oczywiście niektórych będzie zniechęcać, bo przecież wiadomo... bas-refleks ma słabą odpowiedź impulsową, a linia transmisyjna... tutaj nikt niczego na pewno nie wie. Kto nie chce odczuwać takiego dyskomfortu i "dysonansu poznawczego", niech przyjmie za dobrą monetę oficjalną wersję, że to linia transmisyjna – i zamknijmy temat. Albo jeszcze nie... To bas zupełnie inny od Elakowego.

Z AF-61 basu jest znacznie mniej. Żeby brzmienie AF-61 złapało równowagę, zyskało konsystencję i ruszyło z dynamiką, trzeba te wielkie kolumny ustawić blisko ściany, a najlepiej pod ścianą. Kolejny paradoks – znacznie większe kolumny mają znacznie lżejszy bas – ale sprzeczność tylko pozorna. Zwycięstwo linii transmisyjnej czy choćby hybrydy "linii i refleksu" nad band-passem? To też byłby pochopny wniosek, ponieważ charakterystyka AF-61 jest zdeterminowana nie tyle przez ogólne właściwości band-passu, ile przez jego bardzo specyficzne skonfigurowanie w tej konkretnej konstrukcji.

Z różnych konstrukcyjnych i marketingowych powodów T+A Criterion S 2100 CTL prezentują bas naprawdę piękny: niski, rozłożysty, ale dobrze kontrolowany, chociaż nie "wyciosany". Bez nadmiernego utwardzenia i technicznego wykonturowania, pokazuje dobrą czytelność i plastyczność, ma naturalną barwę i substancję, a chociaż jest go dużo, to nie jest też ciężarem, nie spowalnia tempa muzyki, dodaje soczystości i sprężystości.

W dużym stopniu podobny do poznanego w Contourach 30 (miesiąc temu), jest jednak swobodniejszy, nie tak masywny i dobitny; optymalna (nie za duża) dawka miękkości pozwala mu, przy tak wyraźnej obecności, zachować zarówno swoistą delikatność, jak i motoryczność.

Doskonałe jest też połączenie ze średnicą, czego wcale nie potwierdzają pomiary, wskazując raczej na osłabienie na przełomie niskich i średnich, ale nie jest ono na wykresie duże, a w odsłuchu... nie ma go w ogóle, czyli jest tak wkomponowane, że chyba nawet powinno tam być.

Rzecz w tym, że Contoury 30, które mają przejście bas-środek "pomiarowo" lepiej wyrównane, brzmią ciężej, potężniej, co też może się podobać, ale w S 2100 średnica zachowuje pewną autonomię – jest pełna, plastyczna, nasycona, jednak nie "jest zachmurzona", a bas jest bardziej uprzejmy, zwinniejszy i okrąglejszy. Zgoda, Contoury 30 potrafią zagrzmieć, mocniej uderzyć, wykreować duży spektakl, większą scenę, lecz S 2100 mają więcej ciepła, dają muzyce nie tylko siłę niskich rejestrów, ale też ich kształty i subtelność.

Większość nagrań pokazała się "z dobrej strony". T+A Criterion S 2100 CTL nie są wybredne i nie czekają na idealny materiał, nie mają zacięcia do monitorowania i wyciągania brudów; dodając ciepła, oswajają słabsze nagrania, a jednocześnie tym lepszym pozwalają pokazać detal i bogate wybrzmienia.

 

 

Błysk wysokich tonów nie jest dokładną odpowiedzią na obfitość basu, ostatecznie balans tonalny jest lekko przechylony w stronę niskich częstotliwości, ale nie oznacza to wyraźnej zmiany tonacji instrumentów akustycznych ani wokali, które są zarówno pełne, duże, jak i bliskie.

Tak przekonująca a zarazem łagodna prezentacja, wolna od natarczywości, zwykle wiąże się z obniżeniem na przejściu średnich i wysokich tonów – i tutaj wszystko się zgadza, taki zabieg widzimy na zmierzonej charakterystyce, co jest kolejnym dowodem na to, że niektóre "nierównomierności" mogą być zamierzone i korzystne, nawet jeżeli nie dla bezwzględnej neutralności, to dla ogólniej pojętej naturalności, na którą wpływa wiele innych czynników, wzajemnie się uzupełniających.

Oczywiście jednym z nich jest nieliniowa (w funkcji częstotliwości) charakterystyka czułości naszego słuchu, w dodatku zmieniająca swój kształt wraz ze zmianą poziomu... T+A Criterion S 2100 CTL swobodnie, ale z wyczuciem i wielkim znawstwem, profiluje charakterystykę, nie trzymając się pryncypialnie liniowości, lecz szukając (i znajdując) brzmienie jednocześnie prawidłowe, efektowne i komfortowe. Od pierwszych dźwięków nie musiałem się do niczego przyzwyczajać ani niczego odkrywać; w zasadzie wszystko było oczywiste, kolejne nagrania nie przynosiły niespodzianek.

Nieco niższe, niż standardowo, umieszczenie głośnika wysokotonowego nie obniżało odczuwalnie perspektywy (pójście Elaca w drugą stronę było znacznie wyraźniejsze), dźwięk był co prawda mocno "osadzony" i nie miał takiego "oddechu", jak z np. z Davone Solo, był za to bezbłędnie spójny i zorganizowany - nawet bez układu koncentrycznego, S 2100 potrafią grać tak koherentnie, że niczego więcej do szczęścia nie trzeba.

Zagadką są wysokie tony; podczas odsłuchu znałem już wyniki pomiarów, a nawet zdążyłem je opisać i wspomnieć, że wyraźne rezonanse w tym zakresie nie muszą być dotkliwe, ale nie sądziłem, że w ogóle nie będą zwracały uwagi.

Przypomniałem sobie o tym dopiero po jakimś czasie, bez żadnego "bodźca", i mimo że zacząłem się wtedy wsłuchiwać, to wciąż nic nie dzwoniło, nie iskrzyło, nie szeleściło, wysokie tony są czyste i dźwięczne, chociaż nie muskają wyrafinowaną aksamitnością.

Bas, mimo że w znacznej ilości, dzięki swojej jakości był lekkostrawny i konsekwentnie uprzyjemniający praktycznie każde nagranie. Trzeba jednak wreszcie zrobić pewne zastrzeżenie: o ile AF-61 zostały zestrojone specyficznie (jak na tak duże kolumny) i dobrze znoszą ustawienie pod ścianą, to nawet nie próbowałem tego robić z S 2100 – nie trzeba było szukać rozwiązania jakiegokolwiek problemu, a ponadto jest pewne, że takie ustawienie dopiero by przysporzyło kłopotów.

T+A Criterion S 2100 CTL popisują się basem i może on się spodobać również tym, którzy do szczęścia wcale nie potrzebują "przesuwania ścian", ale jeszcze go wzmacniać... to byłaby już przesada. Dla S 2100 warto przygotować nieco miejsca wokół. Wedle oryginalnych, pryncypialnych założeń, linia transmisyjna powinna wyglądać i brzmieć inaczej, ale nikt nie wie, jak dokładnie.

T+A Criterion S 2100 CTL

T+A Criterion S 2100 CTL

 

S 2100 nie mieszczą się też w kanonie liniowej, neutralnej charakterystyki, a były jej bliższe już wcześniejsze konstrukcje T+A. Tym razem niemiecka firma przygotowała kolumny, które trochę udają kontynuację jakichś tradycji, ale przede wszystkim nie udają, że grają. Może wychodząc naprzeciw ustalonym gustom klientów, a może swoim własnym, konstruktorzy T+A, przecież niezwykle doświadczeni, nie mieli chyba wielkich problemów, aby skomponować brzmienie, którego nie trzeba wspierać dodatkowymi argumentami teoretycznymi.

Z zewnątrz wyglądają najskromniej wśród wszystkich testowanych kolumn tego zakresu cenowego (a mam na myśli sześć modeli, nie tylko dwa z tego numeru), jednak brzmieniem natychmiast "nadrabiają" tę stratę, a nawet zawstydzają niektórych konkurentów, którzy mięśnie mają duże, ale z waty.

Czytaj również: W labiryncie, czyli obudowa z linią transmisyjną

Specyfikacja techniczna

T+A Criterion S 2100 CTL
Moc wzmacniacza [W] 200
Wymiary [cm] 106x22x35 (szerokość bez cokołu, wysokość z kolcami)
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 85
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium T+A Criterion S2100 CTL

Najpierw spojrzałem na parametry podawane przez producenta i pomyślałem - w normie, z pasmem pewnie przesadza, ale przynajmniej impedancję podaje rzetelnie, bo 4 Ω. Na zmierzonej charakterystyce, minimum (przy 100 Hz) wynosi 3,5 Ω - znamionowo 4 Ω jak najbardziej się należy. Odszukałem test, w tym i raport z laboratorium modelu TS300, który można uznać za poprzednika CTL2100 - podobna wielkość i konfiguracja głośników, podobna pozycja w ofercie, tylko cena wtedy "trochę" niższa... Minęło jednak prawie dziesięć lat. Przypomniałem więc sobie i przypomnę czytelnikom, że zastosowana wówczas obudowa z linią transmisyjną nie zaimponowała rozciągnięciem niskich częstotliwości.

Producent obiecywał wtedy pasmo od 30 Hz (nie podając tolerancji decybelowej), w naszych pomiarach spadek -6 dB odnotowaliśmy przy 43 Hz, i to na stromym zboczu (przy 30 Hz spadek wynosił aż 25 dB). Przyczyniło się do tego również filtrowanie subsoniczne, ale koniec końców TS300 nie były mistrzem basu, a za sukces można było poczytywać, że nierównomierności w zakresie 100-200 Hz, wywołane rezonansami labiryntu, były względnie umiarkowane. Teraz w danych S 2100 producent licytuje dolną częstotliwość graniczną aż do 25 Hz, więc czego się spodziewamy?

Okazuje się, że nowa konstrukcja naprawdę osiąga taki rezultat, spadek -6 dB względem poziomu średniego notujemy dokładnie przy 25 Hz. Czemu zawdzięczamy taką rewelację? Kolejnym udoskonaleniom linii transmisyjnej? Zgoda, sytuacji nie pogarsza, jak w TS300, żadne filtrowanie subsoniczne, ale głównym źródłem sukcesu jest doskonałe zestrojenie głośników i obudowy działającej bardziej jak bas-refleks niż jak linia transmisyjna. Wskazują na to wszystkie charakterystyki - impedancji i ciśnienia akustycznego, zarówno pochodzącego z głośników, jak i z wylotu tunelu. Potwierdzają one w pełni przypuszczenia, jakie pojawiły się na widok przekroju obudowy.

Same wyniki pomiarów nawet nie skłaniałyby do podejrzeń, że mamy do czynienia z jakimikolwiek choćby "akcentami" labiryntowymi. Charakterystyka impedancji (w zakresie niskotonowym) ma wyraźnie zaznaczone minimum (przy 31 Hz) między dwoma wierzchołkami. Co prawda ten przy ok. 51 Hz jest spłaszczony, ale może to być działanie fi ltrów linearyzujących (impedancję) w zwrotnicy. Charakterystyka z samego głośnika niskotonowego (dod. rys. 3) ma wyraźne odciążenie przy 31 Hz, a powyżej już żadnych gwałtownych nierównomierności, które można by wiązać z rezonansami labiryntu.

Charakterystyka z otworu ma wyraźny szczyt przy 28 Hz, a powyżej zbocze dość łagodne, ale o stałym nachyleniu, znowu bez wyskoków (dopiero przy 300 Hz, lecz na poziomie ok. -10 dB względem poziomu z głośnika). Można było spekulować, że na skutek wpływu wydłużonej drogi od głośników do otworu, powstające w ten sposób niewielkie (ale jednak) przesunięcie fazy obniży częstotliwość, poniżej której promieniowanie głośnika i otworu jest w przeciwfazie - ale dokładnie przy 30 Hz charakterystyka wypadkowa przecina charakterystykę z otworu, jak w klasycznym bas- -refleksie. Rozciągnięcie i tak jest wyśmienite, a uwolnienie od pasożytniczych rezonansów nawet lepsze niż... w przeciętnym bas-refleksie, nie mówiąc o labiryntach.

Producent deklaruje częstotliwości podziału (między sekcją niskotonową średniotonowym) równą 220 Hz, a w rzeczywistości jest ona wyższa (ok. 300 Hz), a głośnik średniotonowy jest filtrowany wyższym rzędem; nie musi w tym systemie, tak jak w poprzednich TS300, pomagać w wyrównaniu "wyższego basu" obarczonego tam rezonansami labiryntu, ale tutaj trochę za wcześnie "odpuszcza" i w zakresie zakresie 200-300 Hz powstaje delikatne obniżenie (odpowiedniego rysunku już nie pokazujemy).

W zakresie średniotonowym charakterystyka jest delikatnie pofalowana, jednak do 5 kHz mieści się w wąskiej ścieżce +/- 2 dB, w zakresie wysokotonowym pojawiają się wąskopasmowe zapadłości, których rozkład wskazuje na odbicia (wielokrotności 5 kHz). Na zewnątrz nie widać powodu do takiej sytuacji. Na pocieszenie - te wąskopasmowe nierównomierności nie są przez słuch odbierane tak wyraźnie, jak są widoczne, "uśredniają" się w szerszych spektrach brzmień instrumentów, ale dobrze byłoby to wyjaśnić i wyeliminować... trochę jakby wyeliminowane rezonanse labiryntu odezwały się echem i zemściły w zakresie wysokich tonów...

Charakterystyki kierunkowe są bardzo dobre, również w płaszczyźnie pionowej, co w głównej mierze jest zasługą umiejętnego zestrojenia zwrotnicy przy niskiej częstotliwości podziału (między średniotonowym a wysokotonowym). Ponieważ wysokotonowy umieszczono dość nisko - na wysokości 80 cm - a oś główna naszego pomiaru była ustalona standardowo na wysokości 100 cm, więc wykonaliśmy dodatkowy pomiar, oznaczony "-10º w dół", w którym mikrofon znajduje się na osi wysokotonowego; ale podobnie jak w przypadku AS-61 (tyle że tam wysokotonowy umieszczono wyjątkowo wysoko) różnice między charakterystykami mierzonymi na różnych osiach są tak niewielkie, że niewarte rozważania. Czułość jest umiarkowana, 85 dB, można jednak podać moc 200 W, więc z odpowiednim wzmacniaczem nagłośnimy średnie pomieszczenie.

T+A testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu