Taga Harmony, a więc The American Genuine Audio (czemu nie…), jest amerykańska nie tylko z nazwy, bo - jak obiecuje dystrybutor - jej brzmienie oparte jest na mocnym basie i dynamice. Firma od lat promuje gotowe zestawy kolumn 5.0 i 5.1.
Do przygotowanego porównania pasowały dwa najnowsze produkty Tagi - zestaw Taga Harmony TPS-600 oraz sub Taga Harmony TSW-6150. Taga zaproponowała tutaj specjalny pomysł wzorniczy, stąd przygotowanie do Taga Harmony TPS-600 specjalnego subwoofera ma głęboki sens - nic innego oprócz Taga Harmony TSW-6150 nie będzie tu pasowało.
Taga wygląda na tle własnych wcześniejszych dokonań naprawdę oryginalnie. Osiągnięto to wklejeniem na przednią ściankę skrzynki o prostych kształtach grubego zwężającego się ku dołowi panelu; jego grafitowa barwa odcina się od reszty obudowy, którą - zależnie od życzenia - można zamówić w wersji wenge lub heban.
Wszystko wygląda schludnie, estetycznie, a nawet z polotem... jednak jakże znajomo, gdy tylko nie jest nam obca firma Jamo, a zwłaszcza jej podstawowa seria C.
Okazałe kolumny frontowe są dużym atutem systemu, ale cały zestaw łatwiej wnieść do domu ze względu na zapakowanie elementów w oddzielne kartony. Uruchomiono tu popularny układ dwuipółdrożny, oparty w zakresie nisko-średniotonowym na dwóch 18-cm głośnikach, którym towarzyszy 25-mm tekstylna kopułka.
Kosze głośników są metalowe, lakierowane na czarno z cienkimi jak włos srebrnymi obwódkami, wystarczająco jednak ożywiającymi ciemny front.
Na tym wcale nie koniec atrakcji: z tyłu producent serwuje nam typowe podwójne gniazdko na plastikowym panelu, a znacznie niżej bas-refleks o średnicy 6 cm, z wylotem kulturalnie wyprofilowanym, zaś na nim promieniście ułożone wgłębienia, których zadaniem jest kontrola strug powietrza….
Audiofile śledzący technikę głośnikową XXI wieku doskonale wiedzą, że taki szczegół jest dorobkiem innej słynnej marki głośnikowej.
W konstrukcji głośnika centralnego wykorzystano taką samą kopułkę wysokotonową, uzupełnioną dwoma 10-cm przetwornikami nisko-średniotonowymi; również i tutaj pojawił się grafitowy panel. Głośniki nisko-średniotonowe zbliżono do siebie, podcinając front tweetera. Dwa otwory bas-refleksów umieszczono z tyłu.
Podobnie to wygląda w przypadku głośników efektowych, więc jedne i drugie powinny mieć z tyłu trochę miejsca. "Efekty" przybrały formę małych monitorków i, wbrew pomysłom konkurencji, nie są zasadniczo przygotowane do powieszenia na ścianie - zasługują na odpowiednie podstawki.
Do budowy tych monitorków posłużyły przetworniki znane z konstrukcji centralnej, ale jest tu już tylko jeden przetwornik nisko-średniotonowy. Mimo swojej przynależności do kompletu 5.0, monitory te mogłyby z powodzeniem wystąpić samodzielnie w małym systemie stereo.
Subwoofer Taga Harmony TSW-6150 to prawdziwy smok, choć musi ustąpić jeszcze większym gabarytom suba Wharfedale. Konstrukcja Tagi, przygotowana w tej samej formule wzorniczej jak pozostałe kolumny systemu, wykorzystuje 10-calowy głośnik oraz wzmacniacz o mocy 150 W.
W panelu wejść znajdują się zarówno wejścia, jak i wyjścia wysokopoziomowe oraz wejścia niskopoziomowe. Klasyczne wyposażenie dopełniają regulacja częstotliwości filtrowania oraz przełącznik fazy.
Otwory bas-refleks mają wyprofilowania. Technice i wykonaniu konstrukcji Tagi trudno cokolwiek zarzucić (poza naśladownictwem) na tak umiarkowanym poziomie cenowym. Jeżeli to gra choćby w połowie tak, jak wygląda…
Odsłuch
O ile jakość wykonania obudów, imponująca wręcz wielkość kolumn na tle ich mikroskopijnej ceny, "wartość" stada głośników w wielodrożnych układach, których nikt inny za tak niewiele nie jest w stanie stworzyć, są elementami budzącymi w przypadku firm takich jak Taga wielki entuzjazm, to efekt brzmieniowy wywołuje zwykle już bardziej subtelne odczucia.
Nie chodzi tutaj o to, że musi być źle, ale że nie zawsze jest dobrze. Jak uczy doświadczenie, można trafić na konstrukcje, które zupełnie nie przekonują, lecz wśród masy da się także wyłowić te, które grają wręcz wybitnie. To oczywiście za mało, by nagle potentaci europejskiego rynku kolumn zadrżeli, ale wystarczająco dużo, by wielu klientów cieszyło się z dobrego brzmienia, płacąc zań śmieszną cenę.
Zestaw Taga Harmony TPS-600 i TSW-6150 to właśnie jeden z tych udanych przypadków - bardzo udanych. W brzmieniu 600-tek jest nie tylko zwykła poprawność, ale nawet coś więcej - coś, co intryguje i zatrzymuje na dłużej.
Chociaż kolumny te, jak przecież każde inne, mają swoje niedociągnięcia, to już od pierwszych dźwięków silnie angażują. I to wcale nie prostymi chwytami, wyostrzoną górą pasma czy wywalonym basem. Ich energia i dynamika, owszem, ma źródło w zakresie niskich częstotliwości (do czego wcale nie jest konieczny subwoofer!), ale tajną bronią są tony średnie.
Ustalając odpowiedni poziom głośności, ekspresyjne sceny z filmów zapierają dech w piersi wcale nie tylko hałasem tłuczonego szkła; średnica, łącząc doskonałe nasycenie i mocną artykulację, daleko ucieka od problemów dźwięku plastikowego i spłaszczonego, gra bardzo otwarcie, z wielką ekspresją.
Wprawdzie stuprocentowej neutralności nie osiągamy, słychać podbarwienia, lecz wplecione w dobre zrównoważenie i harmonię, która daje muzyce wysoką wiarygodność. W zakresie wysokich tonów nie pojawiają się fanfary, góra jest tylko dopełnieniem średnicy, dzięki czemu ta druga brzmi tak dobitnie i pierwszoplanowo.
Uchwycono punkt, w którym można komfortowo odtwarzać nawet parszywe realizacje, nie poczuć wyraźnego niedosytu przy wielu dobrych nagraniach, a jedynie nazbyt suche i matowe, choć formalnie audiofilskie płyty brzmią nieciekawie - wciąż jednak nie sprawiają żadnego bólu.
Sytuacja jest tu zupełnym przeciwieństwem względem blasku i euforii Fergusona, jednak dwie różne recepty prowadzą do rezultatów, dla których można znaleźć jakiś wspólny mianownik - jest nim spójność. A także wynikające z niego muzyczne zaangażowanie.
W kinie Taga całkiem udanie kreuje klimat… kinowy, gęsty i ciepły, bardzo uplastyczniony. Sprzyja temu wydatny bas z samych kolumn głównych, które nawet po zastosowaniu filtrowania w amplitunerze wciąż trochę pomrukują.
Podział z subwooferem Taga Harmony TSW-6150 może więc przebiegać nisko - a to dobrze, tym bardziej że sub potrafi zająć się naprawdę najniższymi częstotliwościami, trzymając jednocześnie dobrą rozdzielczość. Euforia i emocje nie muszą być więc spowite gęstą mgłą basu, chociaż potencjał subwoofera pozwala na szerokie spektrum konfiguracji.
Uniwersalny, a przy tym brzmieniowo wręcz wyrafinowany - w swojej klasie cenowej oczywiście - system, którego lekka tendencja w stronę niskich częstotliwości łączy się z najbardziej autentycznym przetwarzaniem średnicy, jakie usłyszeliśmy z tego typu systemów.
I gdyby nie ekstremalne sytuacje kinowe, subwoofer w ogóle nie byłby potrzebny - tak sprawnie kolumny przednie radzą sobie z basem. Ale subwoofer warto dokupić, bo potrafi jeszcze więcej… I to wszystko za niewiele ponad 2000 zł!