Niezależnie od bieżących, niemal codziennych doniesień o nowych mobilnych słuchawkach i głośnikach bezprzewodowych, adresowanych głównie do klientów młodych czy wręcz młodocianych, JBL stara się nie tracić kontaktu z odbiorcą stacjonarnym i wtedy zwykle dorosłym, proponując zarówno nowoczesny sprzęt AV (soundbary), jak też tradycyjny, stereofoniczny sprzęt Hi-Fi.
Ostatnio zapanowało nawet na tym polu większe ożywienie – JBL wprowadził zarówno "nostalgiczne", jubileuszowe (z okazji 75-lecia firmy) edycje specjalne, odwołujące się w swojej technice lub stylistyce do najlepszych historycznych wzorców (wręcz zaskoczył nas... wzmacniaczem), jak i nowe serie głośnikowych konstrukcji nisko- i średniobudżetowych (Studio i Stage), o których więcej napiszemy pewnie niedługo. A w zeszłym roku wprowadził serię HDI poznaną nie tylko z firmowych anonsów, ale też z własnego testu JBL HDI 3600 – mniejszej z dwóch kolumn wolnostojących.
Typowe, a więc umiarkowanej wielkości konstrukcje podstawkowe nigdy nie były i nadal nie są tematem, w którym konstruktorzy firmy wyżywaliby się z największą pasją i skupiali swój największy wysiłek. Jednak cokolwiek robią, to profesjonalnie, więc seria HDI musi mieć w swoim składzie regularny "monitor", a on sam musi być wyposażony chociaż w niektóre wyraziste rozwiązania firmowe.
Nie było to trudne, skoro jednym z nich są kompresyjne przetworniki wysokotonowe, i chociaż w największych JBL-ach są one proporcjonalnie bardzo duże, to mogą być też mniejsze, aby zmieścić się w formacie podstawkowym. To jednak wcale nie przesądza o konserwatywnym charakterze całego projektu.
Seria JBL HDI nie należy do nurtu wspomnień i retrospekcji, jaki swoją drogą jest bardzo żywy w JBL-u, a momentami wręcz dominuje (w stereofonicznych zespołach głośnikowych; zasobów i tempa wymian sprzętu mobilnego nic nie przelicytuje, a klimat retro się tutaj nie przebija).
Żeby się dobrze zorientować w "całokształcie" oferty JBL-a, trzeba jednak dobrze pokombinować – jest ona rozpisana na różne polskie i niepolskie strony oraz sklepy internetowe, wpisywanie hasła "JBL" może niewiele dać (w każdym razie – niekompletny obraz sytuacji). Żeby trafić na serię HDI, lepiej od razu wbijać JBL HDI, a żeby zobaczyć wszystkie wysokiej klasy kolumny głośnikowe – www.jblsynthesis.com.
Tam nie będziemy już się potykać o żadne mobilne drobiazgi, jednak bądźmy przygotowani nie tylko na stereo, ale i na wielokanałowy sprzęt kina domowego – tyle, że z najwyższej półki. To jeszcze inna sfera w działalności JBL-a, w jego historii wręcz najstarsza, bo wszystko zaczęło się od nagłośnień prawdziwych kin i estrad, tam najpierw były potrzebne wielodrożne zespoły głośnikowe i tuby, które potem przeniesiono również do studiów i domów.
Czytaj również: Jakie znaczenie ma moc, a jakie efektywność zespołów głośnikowych?
Większość firm głośnikowych, powstałych w latach 70. ubiegłego wieku, od razu włączyła się w szeroki już wtedy nurt domowego Hi-Fi. Moda na kino domowe to jeszcze późniejszy etap. A renesans stereo... właśnie w nim jesteśmy i oby trwał jak najdłużej.
Ofertę zespołów głośnikowych w ramach Synthesis (są też procesory i końcówki do instalacji, stereofoniczne i wielokanałowe) podzielono na sześć serii, ale tylko jedna zawiera całkowicie współczesne, uniwersalne, konwencjonalne modele do zastosowania w domowych systemach. To właśnie seria HDI.
Aż trzy serie obejmują konstrukcje bardzo specyficzne, adresowane do znawców i zdeklarowanych miłośników stylu JBL-a – są to Classic, Studio Monitor i Summit. Pozostałe dwie serie to głośniki instalacyjne.
Z kolei tańsze – Arena, Stage i Studio 6 (to zupełnie co innego niż Studio Monitor) – nie zostały zakwalifikowane do Synthesis, chociaż są adresowane do klienta o podobnej orientacji, tylko mniej zamożnego. Nowa seria Studio 6 to wręcz tańsza wersja serii HDI.
HDI jest dość krótka i treściwa – dwie kolumny wolnostojące, większa 3800 i mniejsza 3600, obydwie dwuipółdrożne z dwoma niskotonowymi, pierwsza z 20-tkami, druga z 17-tkami (nisko-średniotonowe o takiej samej średnicy jak niskotonowe), podstawkowy 1600 (z 17-tką), centralny 4500 (aż z czterema 14-tkami) i subwoofer 1200P.
Czytaj również: Po co w zespołach głośnikowych jest zwrotnica?
JBL HDI 1600 - budowa
Zajmijmy się już więc modelem JBL HDI 1600. Uwagę zwraca duża tuba kompresyjnego przetwornika wysokotonowego a także "nabrzmiała" obudowa z zaokrąglonymi pionowymi krawędziami, i to na dużym promieniu, płynnie przechodzącymi w pionowe ścianki.
Wygląda to bardzo solidnie i elegancko, wręcz luksusowo, gdy stwierdzimy, że obudowa wykończona jest naturalnym fornirem (ciemny orzech lub szary dąb) lub na czarno, na wysoki połysk (jak deklaruje producent – lakierem samochodowym) – i właśnie tę widzimy w teście.
Zaokrąglenia mają korzystny wpływ na działanie zwłaszcza z przodu, eliminując ostre krawędzie, na których powstawałyby odbicia, a potem interferencje zaburzające charakterystykę. W Laboratorium zobaczymy ładnie wyrównaną charakterystykę zarówno dzięki zaletom samych przetworników, dopracowanemu filtrowaniu, jak i temu właśnie zabiegowi w wykonaniu obudowy.
Maskownica lekko wygięta na bocznych krawędziach (podążająca za zaokrągleniami obudowy) i sama zaokrąglona w narożnikach (to już bez akustycznego znaczenia) jest też bardzo cienka, co z kolei powinno zredukować jej wpływ na charakterystykę.
Mimo to jest on zauważalny (w pomiarach), ale jeżeli ją zdejmiemy, nie zobaczymy na froncie żadnych uchwytów na kołki, gdyż zgodnie z aktualnym trendem, już wręcz obowiązkowym w tej klasie cenowej, jest ona mocowana na ukryte magnesy.
Żeby było już stuprocentowo nowocześnie, mocowania obydwu przetworników są ukryte – nisko-średniotonowego pod szerokim, wyprofilowanym pierścieniem założonym na kosz i licującym z frontem, nie widać też żadnych wkrętów i śrub przy krawędzi wysokotonowej tuby – ten przetwornik prawdopodobnie jest mocowany na wcisk, a w razie serwisowej potrzeby można go wypchnąć od tyłu po odkręceniu gniazdka.
Powagi dodaje jeszcze cokół – element rzadko spotykany w podstawkowcach, tutaj oczywiście nie służy lepszej stabilizacji, jego obrys jest taki sam jak właściwej obudowy, ale odcina się dylatacją, a w pozostałych wersjach również kolorem – zawsze czarnym, tak jak maskownica.
Duży srebrny znaczek z wytrawionym logo zmieścił się "na styk" pod głośnikiem nisko-średniotonowym i został powtórzony na maskownicy, na tej samej wysokości. Z tyłu pojawiają się kolejne dwa czarne elementy, już w bardziej standardowym wykonaniu –tunel bas-refleksu i gniazdo przyłączeniowe (podwójne).
Do tego ostatniego mam zastrzeżenie zasadniczo estetyczne – JBL powinien przygotować sobie "własny" wzór, tak jak robią to wszyscy poważni producenci, nawet znacznie mniejsi, a nie stosować część tak popularną i tanią, dostępną dla hobbystów i spotykaną w konstrukcjach niskobudżetowych. Ale to drobiazg.
Całość prezentuje się godnie i efektownie, budzi zaufanie i ciekawość: czy duży tubowy wysokotonowy przyniesie nam estradowe emocje, czy podda się audiofilskiej kontroli?
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
JBL HDI 1600 - przetworniki
Na jakość i charakterystykę kompresyjnego przetwornika wysokotonowego składają się dwa podstawowe elementy. Ukryty w głębi zasadniczy przetwornik, "driver" ma w tym przypadku membranę pierścieniową (profil V), polimerową (Teonex firmy Tekra), dzięki czemu został zredukowany rezonans break-up, prześladujący sztywne (zwykle metalowe) membrany kopułkowe.
Ten efekt dotyczy głównie najwyższych częstotliwości, natomiast w całym zakresie wysokich tonów, a nawet w części średnich, dużą rolę odgrywa falowód, nazywany potocznie tubą (takiego określenia sam JBL unika). Od jego kształtu zależy zarówno charakterystyka na osi głównej, jak też na innych osiach, a więc charakterystyka kierunkowa.
JBL jest w tej dziedzinie mistrzem, specjalne profile jego falowodów potrafią zapewnić charakterystyki lepsze niż z konwencjonalnych kopułek wysokotonowych. A pamiętajmy, że pierwszym celem stosowania tub nie była poprawa charakterystyk, lecz uzyskanie wysokiej efektywności kosztem wielu podbarwień i charakterystyk dalekich od doskonałości, w tym wcześniejszego spadku w zakresie najwyższych częstotliwości i ograniczenia rozpraszania; konsekwentne udoskonalenie falowodów doprowadziło jednak do przezwyciężenia tych problemów.
Nowy falowód HDI (High Definition Imaging) dał swoją nazwę całej serii. Jego "okno" jest prostokątne, co powoduje powstawanie różnych charakterystyk w osi pionowej i poziomej (i w każdej innej też), co wcale nie jest błędem w sytuacji, gdy umieszczony w jednej linii (tutaj pionowej), w dodatku tylko po jednej stronie (poniżej) przetwornik nisko-średniotonowy, chociaż sam ma charakterystyki kierunkowe takie same we wszystkich płaszczyznach (bo jest okrągły), to współpracując z wysokotonowym, zawsze stworzy układ, w którym rozpraszanie, w zakresie częstotliwości podziału będzie różne w różne strony – w tym przypadku lepsze na boki.
Aby zredukować problemy z występującymi w tym zakresie zapadłościami, należy stosować filtrowanie wyższego rzędu (co wprost zawęża ten zakres), niskie częstotliwości podziału (co przesuwa go w stronę fal dłuższych), a także zbliżać centra akustyczne obydwu przetworników (drugi i trzeci postulat wiążą się ze sobą geometrycznie, przesuwając nieprawidłowe relacje fazowe poza osią główną na większe kąty).
Dlatego też zasadne jest ograniczenie wymiarów tuby w pionie (w celu zbliżenia centrów akustycznych). Z kolei postulat pierwszy (ostre filtry) i drugi (niska częstotliwość podziału) wspomagają się dodatkowo ze względu na wytrzymałość przetwornika wysokotonowego – niski podział bardziej go obciąża, więc wymaga ostrego filtrowania.
Można to też powiązać z materiałem membrany nisko-średniotonowego; skoro z obydwu stron mają działać filtry o dużym nachyleniu przy niskiej częstotliwości podziału (1,9 kHz), to można zastosować membranę metalową, która generuje silne rezonanse break-up przy kilku kHz, ale przy takim filtrowaniu zostaną one już skutecznie stłumione.
W największej konstrukcji HDI 3800 pozwoliło to posunąć się do rozwiązania bardzo rzadko stosowanego przez innych producentów (nawet rzadziej niż tubowe wysokotonowe...) – głośnik nisko-średniotonowy ma jednocześnie średnicę 20 cm i aluminiową membranę.
Być może aluminiowe membrany nie są czymś zupełnie nowym w konstrukcjach JBL-a, ale przyznaję, że nie pamiętam takich z wcześniejszych serii – dominowały celulozowe, ewentualnie z dodatkami (polyplass), często z charakterystycznymi przetłoczeniami.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Natomiast gładkie, czarne aluminium... nie jest czymś niezwykłym, stosuje je wielu producentów, ale w tym przypadku kojarzy mi się z techniką marki Revel (z którą też spotykamy się w tym teście), należącą przecież do tego samego koncernu Harmana. Tak, jakby zaznaczył się jej wpływ na konstruktorów JBL-a, a może to są już ci sami konstruktorzy...?
Miłośnicy tradycyjnego stylu JBL- -a w estetyce i technice nie będą tym wszystkim w pełni ukontentowani, ale niech wszyscy wiedzą, że ten głośnik jest bardzo solidny – z potężnym (jak na 17-tkę) układem magnetycznym, doposażonym w specjalne pierścienie aluminiowe i miedziane, aby zapewnić wysoki strumień, symetryczny przebieg linii pola (powyżej i poniżej szczeliny), stabilność impedancji i niskie zniekształcenia. Kosz jest oczywiście odlewany.
A jak ostre filtrowanie, to i skomplikowana zwrotnica – znowu nie wszystkim się to spodoba, lecz JBL podchodzi do tego konkretnie, technicznie, bez sentymentów i kłopotliwych "ale" – zwrotnica ma swoją robotę do wykonania, i już.
Naliczyłem cztery cewki i sześć kondensatorów, pospołu powietrzne i rdzeniowe, foliowe i elektrolityczne, do tego trzy rezystory ceramiczne. Jak ktoś się uprze, to może sobie robić upgrade lepszymi komponentami, ale tak, jak jest, jest porządnie i rozsądnie.
JBL HDI 1600 - odsłuch
Zacznę od tego, na czym... skończyliśmy miesiąc temu. W pierwszej piątce monitorów mieliśmy dwie konstrukcje amerykańskie – Martin Logan Motion 35XTi i Polk Audio Legend 100.
Ta druga została opisana jako ostatnia, będąc przykładem monitora skrojonego (brzmieniowo) na miarę pomieszczeń mniejszych i racjonalnych potrzeb ich użytkowników, zakładając, że oczekują oni przede wszystkim brzmienia dobrze zrównoważonego, a jednocześnie łatwości ustawienia głośników, bez konieczności odsuwania ich od ściany na niepraktyczne w takich warunkach odległości.
JBL HDI 1600 to zupełnie inna propozycja: dla jednych lepsza, dla innych gorsza, przy pewnym zbiegu warunków i upodobań doskonała, przy przeciwnym – nie do przyjęcia. Testowaliśmy już wolnostojące JBL HDI 3600, mniejsze z dwóch modeli wolnostojących, przygotowane do nagłaśniania dużych pomieszczeń.
Basu nie żałują, wymagają wokół siebie "przestrzeni", a dokładnie przed sobą... odbiorcy lubiącego mocne uderzenie i masywność niskich częstotliwości. Oprócz tego parę innych właściwości, ale bez akceptacji takich wymagań i ogólnego charakteru tonalnego nie ma co wchodzić w niuanse.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
Ale czy JBL HDI 3600 tak bardzo nas obchodzi? Otóż w zasadzie wszystko, co napisałem powyżej, odnosi się również do HDI 1600. Z tą oczywiście ważną różnicą, że będąc konstrukcją dwudrożną, z jednym 18-cm nisko-średniotonowym, a nie dwuipółdrożną z aż trzema, nie może przyjąć takiej mocy, osiągnąć takiej efektywności i w końcu tak wysokich maksymalnych natężeń dźwięku, jak HDI 3600.
Jeżeli postawimy JBL HDI 1600 nawet w dużym salonie, dźwięk będzie poważny i soczysty, wypełniony w niskich rejestrach. Doskonale sprawdzi się przy cichym słuchaniu, co wynika z wielokrotnie już wspominanej, kapryśnej czułości naszego słuchu, która przy niskich poziomach dodatkowo słabnie w zakresie niskich częstotliwości.
A przecież w największych pokojach nie tylko naparzamy – często spędzamy w nich późne wieczory i taka umiejętność, aby "cicho było słychać wszystko" jest cenna. Możemy też zagrać głośniej, a wtedy JBL HDI 1600 zaimponują nam siłą, obfitością i czystością, utrzymują dobrą formę przy "dość" wysokich poziomach, lecz nie traktujmy tego jako zapowiedzi, że stać je na tyle, na ile większe HD 3600.
JBL HDI 1600 "skończą się" znacznie wcześniej, nie zrobią nam z salonu sali koncertowej, z kolei w porównaniu z większością monitorów tego testu – jego obydwu odcinków – i tak będą "wymiatać". To przykład maksymalnych osiągów basowo-natężeniowych, możliwych z monitora tego formatu.
Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?
Nie stać cię na HD 3600? Nie martw się, nie wszystko stracone. Jeżeli odpuścisz estradowe głośności, bardzo podobny charakter brzmienia dostaniesz ze znacznie tańszych HDI 1600.
Tym samym jednak JBL HDI 1600 nie jest najlepszym kandydatem do instalacji w małych pomieszczeniach, blisko ściany. Basu będzie za dużo. Średnie tony pozostają w jego cieniu, ale nie pod jego wpływem. Co to oznacza?
Tym razem wokale nie są pogrubione i podgrzane, niższa średnica nie jest wzmocniona. Dźwięki tego zakresu są czytelne, wyrównane, dobrze różnicowane, łatwe w odbiorze, chociaż w lekkim dystansie, dzięki czemu obraz jest uporządkowany, czytelny, z precyzyjnymi lokalizacjami i wyraźną, a nawet efektowną głębią i wieloplanowością.
Bardzo ładnie, czysto i spójnie z pozostałymi elementami oddawane są pogłosy, wybrzmienia, akustyka – wszystko to jednak odbywa się z chłodnym, technicznym spokojem, bez przejaskrawień i napastliwości czy nawet "obecności" i specjalnej plastyczności.
Nie przypisujmy monitorom JBL HDI 1600 wszystkich zalet – i tak mają ich dosyć. Wysokie tony są dołączone płynnie, podporządkowane, ale nieprzygaszone. Nie sprawiają żadnych problemów, o jakie można by podejrzewać przetwornik tubowy, grają wręcz grzeczniej i spokojniej niż wiele konwencjonalnych kopułek.