Uroda Performance 6
oglądanych od tyłu nie wynika
z bogactwa zainstalowanych
tu elementów, ale ze smukłego,
płynnego kształtu, nieosiągalnego
w przypadku kolumn
zbudowanych z tradycyjnych
materiałów stolarskich.
Każdy głośnik (poza wysokotonowym)
ma własną
maskownicę, traktowaną
przez producenta jako
zabezpieczenie transportowe,
które podczas
odsłuchów należy zdjąć.
Mimo to, jak wskazały
nasze pomiary, maskownice
te są akustycznie
zupełnie nieszkodliwe,
wystarczy tylko zdjąć
z nich naklejkę.
Dzięki znajdującemu się
nisko środkowi ciężkości
Performance 6 nie potrzebują
cokołu. Mają jednak piękne
kolce, które wkręcamy bezpośrednio
w dolną ściankę
obudowy. Niedopatrzenie
polega na tym, że nie ma
nakrętek pozwalających na
regulowanie ich wysunięcia
- trzeba je wkręcić
do oporu i mieć nadzieję,
że samo podłoże "trzyma
poziom".
Głośnik średniotonowy ma niewielką średnicę, dzięki
czemu doskonale czuje się w wyższym podzakresie
wyznaczonego mu pasma, natomiast dobra integracja
z "18-tkami" pozwoliła uzyskać kompetentne brzmienie
również w niższych rejestrach.
Dwie luksusowo wyglądające kolumny o luksusowo zrównoważonym brzmieniu
- nikomu "nie zrobią krzywdy", mogą się tylko podobać - mniej lub bardziej...
Jak zwykle największy kłopot w tym...że trzeba wybierać.
Potężne
zakrętki zacisków
przyłączeniowych
przypominają
kolce. Tworzą
zestaw trzech
par, przygotowany
nawet
do tri-wiringu,
choć to bardzo
rzadko
stosowany
sposób podłączenia.