Cytowana dewiza jest dość odważna, ale uczciwa, więc trudno się z nią nie zgodzić, zwłaszcza będąc już po odsłuchach. FS 147 nie wyglądają tak źle, aby producent musiał za to przepraszać; chciał jednak podkreślić, że większość środków poszła na brzmienie, a więc na technikę, która je tworzy.
Koncepcja relatywnie niedrogiej, ale wyposażonej w bardzo dobre przetworniki konstrukcji Elaca liczy sobie kilka lat; dokładnie dwa lata temu ("Audio" 10/2013) testowaliśmy FS 187, którą można uznać za bezpośredniego poprzednika FS 147 (jest też podobny model FS 197).
Elac dysponuje oryginalnymi i wybitnymi przetwornikami własnego projektu, które nie są jednak tak tanie, aby z ich "udziałem" można było stworzyć dużą, luksusową kolumnę w cenie ok. 5000 zł za parę; efektowne i eleganckie obudowy też nie są tanie, więc albo rybki, albo akwarium.
Producenci zwykle szukają kompromisu, Elac też musiał go znaleźć, lecz jest on właśnie specyficzny - bowiem technikę przetworników można tutaj zaliczyć do znacznie wyższej klasy niż estetykę obudowy. To jednak sprawa umowna, jakie mamy wymagania estetyczne...
Obudowa Elac FS 147
Dzisiaj obudowy takiej wielkości i o takim wykończeniu, jakie prezentuje Elac FS 147, rzeczywiście występują w kolumnach dwa razy tańszych, ale dlatego, że w ciągu ostatniej dekady nasze oczekiwania w tym zakresie, a także możliwości producentów wyprowadzających produkcję do Chin, znacznie wzrosły; jednak nie jest tak, że wszystkie kolumny za 5000 zł są duże i pięknie wykończone.
Kolejną kolumną w teście jest dwudrożna ESA - niewielka, ale z pięknie położonym naturalnym fornirem. Następny jest trójdrożny Focal - okazalszy, lecz ma już na sobie sztuczną okleinę.
Elac FS 147 jest mały i skromny, ale wstydu nie przyniesie. Front błyszczy wciąż modnym "lakierem fortepianowym", a cieniutką (to dobrze!) maskownicę trzymają ukryte magnesy; na dole jest też błyszczący cokół, natomiast główną część obudowy pokryto czarną okleiną z imitacją rysunku drewna - standard standardów, lecz może to lepsze, niż kombinowanie z jakimiś drewnopodobnymi kolorami, które jednemu będą pasować, a innym nie.
Czarny zawsze będzie bezpieczny i uniwersalny, nawet jeżeli jego widok tchu nie zapiera. Zatem wyboru nie ma, i to też jest decyzja podyktowana koncepcją oszczędności w działaniach estetycznych, bo przecież uruchomienie produkcji różnych wersji kosztuje dodatkowo. I pewnie z podobnych przesłanek ekonomicznych wynika fakt, że seria składa się tylko z dwóch modeli (przynajmniej na razie).
Ktoś powie, że brakuje tego i tamtego, a przecież dwudrożny podstawkowiec i dwuipółdrożna kolumna wolnostojąca zaspokajają dziewięćdziesiąt procent racjonalnych potrzeb, chociaż nie tworzą wrażenia "bogactwa oferty"; skądinąd oferta Elaca jest bogata, bo składa się z wielu serii.
Niezależnie od braku luksusu (błyszczącego frontu pozwalam sobie nie zaliczać do luksusu...), Elac FS 147 wygląda nie tylko porządnie, ale też przyjemnie i atrakcyjnie - szczupła sylwetka nie sprawi kłopotów nawet w małych pomieszczeniach, a zaawansowane przetworniki Elaca nie tylko dobrze grają, ale są też ozdobą przedniej ścianki.
Clou programu serii 140 to właśnie zastosowane przetworniki - doskonale znane i wciąż wyśmienite, "sandwiczowy" nisko-średniotonowy i wysokotonowy "JET". Układ akustyczny został wzbogacony o wygodną regulację strojenia bas-refleksu - zatyczkami z gąbki.
Odsłuch
Kiedy "przesiadałem się" z dużych kolumn poprzedniego odcinka testu nakolumny Elac FS 147, spodziewałem się brzmienia skromniejszego, może i wyrafi nowanego, ale zamkniętego w mniejszym zakresie dynamiki, bez potężnego basu.
Ograniczenia takie mogą nie być natychmiast dostrzegalne, gdy nie ma bezpośredniego porównania. Jednak tym razem mniejsze kolumny weszły na scenę zaraz po dużych... I natychmiast byłem zanurzony w dźwięku, który pozwolił zapomnieć o wszelkich tego typu problemach.
Poddałem się charyzmatycznemu brzmieniu kolumn Elac FS 147, które przy średnich poziomach głośności ma w sobie to wszystko, czego bym oczekiwał nie tylko po kolumnach za 5000 zł, ale i po znacznie droższych.
Pomyślałem nawet: czy ja się jeszcze do tej roboty nadaję, jeżeli straciłem krytycyzm względem kolumn za 5000 zł i mogą podobać mi się tak, że trudno mi znaleźć w nich jakieś niedociągnięcia?
Pewnie, gdybym postawił obok nich moje Avantagarde... nawet nie muszę stawiać; ale w ramach konwencji dźwięku z małej wolnostojącej kolumny, jaką jest FS 147, to, co oferuje Elac, brzmi wybornie i jestem ciekaw, kto może zaoferować więcej, bez względu na cenę.
Imponująco szeroka scena z bardzo precyzyjnymi lokalizacjami pozornych źródeł, w tym z wyraźnymi ich pozycjami na samych skrajach - najwyższe noty w całej testowanej grupie. Nie bójmy się też, że tych kolumn trzeba słuchać cicho.
Odważyłem się trochę pokręcić gałką wzmocnienia, oczywiście "w granicach rozsądku", a dźwięk był nie tylko żywy i bezpośredni, ale wciąż czysty, z wyśmienitą rozdzielczością. Natomiast Elaki słuchane bardzo cicho wydają się grzeczne, wyrównane, lecz mniej wyraziste, ot, takie zwyczajne.
Wracając do "normalnego" poziomu, pojawia się nadzwyczajne bogactwo subtelnego detalu, tu i ówdzie usłyszałem drobiazg, na który wcześniej w ogóle nie zwróciłem uwagi; teraz pewnie bym go dosłyszał, lecz "odkryłem" go właśnie na FS 147.
Nie ma w tym brzmieniu żadnej ostrości i przejaskrawienia, zastosowano naprawdę wyśmienity przetwornik wysokotonowy, który wstrojono w liniową - lub prawie liniową - charakterystykę.
W głosie Presleya było słychać nie tylko ciepło i wibrację, ale i dramatyzm - oddanie artykulacji było zatem mistrzowskie, a przecież średnica jest też nasycona, plastyczna, wcale nie twarda i natarczywa. Werbel – bardzo szybki, błyskawicznie wygaszany, w tym uderzenia w rant, a także szarpnięcia strun kontrabasu - niemal strzelające.
I jakimś sposobem pojawia się tu też miękkość oraz ciepło, i jakimś sposobem niczego nie ujmuje to dynamice czy przejrzystości. Po spotkaniu z Elakami nabrałem jeszcze większej wiary w możliwości niewielkich konstrukcji wolnostojących, przynajmniej przed moim obliczem i przy moim aktualnym usposobieniu...
Andrzej Kisiel