Xindak MUSE 2.0
W katalogu Xindaka w ramach podstawowego podziału na serie nie występuje ani jedno źródło, gdyż firma ma tak rozbudowaną ofertę odtwarzaczy, że stworzono dla nich zupełnie niezależny dział.
Odtwarzacze o nazwie Muse zajmują w nim sporo miejsca. Pod tym szyldem znajdziemy trzy modele - z sygnaturami 1.0, 2.0 oraz 3.0. Klient może także wybierać spośród trzech wariantów kolorystycznych, pozwalających dopasować urządzenie do wzmacniacza. Obudowa Xindaka Muse 2.0 jest spora i ciężka.
Precyzja wykonania i pasowanie elementów są tu wprawdzie nieco gorsze niż we wzmacniaczu, ale nie ma obciachu. Facjata odtwarzacza nie jest przeładowana, ale nie prezentuje skrajnego minimalizmu. Mamy na niej gniazdo słuchawkowe i dwa dodatkowe klawisze regulacji głośności - właśnie dla tego wyjścia.
Wnętrze odtwarzacza Xindak Muse 2.0 - za tę cenę - to prawdziwa perełka. Xindak posłużył się dedykowanym napędem CD, złożonym z komponentów Philipsa oraz Sony.
Po jednej ze stron przygotowano podest dla dużego transformatora toroidalnego, który dodatkowo został schowany do ekranującej puszki. Resztę zasilacza wraz z dużym radiatorem przysunięto do tylnej ścianki. Z drugiej strony mechanizm podaje sygnał na dużą drukowaną płytkę, w którą wlutowano bezpośrednio gniazda wyjściowe. Przetwornik wspierany dużym, ulokowanym w centrum zegarem, pochodzi również od Philipsa.
Konwersją I/U zajmują się wzmacniacze operacyjne Burr Browna, a wśród zastosowanych elementów zobaczymy np. kondensatory polipropylenowe WIMA, elektrolity Rubycon i diody MUR.
Jednym z ważniejszych układów w torze sygnałowym jest jednak lampa E88CC, podwójna trioda (we wspólnej bańce znajdują się tak naprawdę dwa kompletne układy przedzielone ekranem) produkcji Tesli.
Magnesem dla hobbystów będą podstawki, umożliwiające wymianę zarówno lamp, jak i wzmacniaczy operacyjnych. Xindak ma niezwykle bogate możliwości przyłączeniowe; lampa podaje sygnał na wyjście RCA, jest jednak i druga para gniazd RCA zasilana z tranzystora, podobnie jak i XLR-y, z przygotowanym na ostatnim etapie sygnałem zbalansowanym.
Xindak XA6950V
Wzmacniacz nie ma nic wspólnego z lampami. To konstrukcja w pełni tranzystorowa - jedna z najmocniejszych w obszernym katalogu. Należy do tzw. serii modernistycznej, w której znajduje się obok mniejszej integry XA6900 oraz kombinacji dzielonej (przedwzmacniacz - stereofoniczna końcówka). Zresztą o półprzewodnikowym charakterze sprzętu świadczy już jego wygląd. W zgodzie z klasyczną modą, boczne ścianki w całości wypełniają radiatory. Pancerny więcej
Kiedy kilka lat temu pierwsze urządzenia Xindaka trafiały na nasz rynek, brakowało im dwóch istotnych przymiotów - jakości wykonania detali oraz eleganckiego wzornictwa. Błyszczące dekoracje nie pasowały do europejskiego gustu, czasami wyglądały wręcz karykaturalnie. Patrząc na wzmacniacz XA6950V, trzeba przyznać, że wiele się zmieniło.
Przede wszystkim nie można już mieć krytycznych uwag do konstrukcji mechanicznej - sztywna obudowa, precyzyjnie spasowana, śruby zamaskowane...
Choć Xindakowi wciąż brakuje oryginalnego artyzmu, to imponuje solidnością i nie razi błędami. Styl urządzenia skutecznie naśladuje pilot - w całości z metalu. I choć niezbyt urodziwy - wykonany idealnie.
Prosta linia frontu pokazuje to, co w integrze najważniejsze: pokrętło wzmocnienia, selektor źródeł (przełączanie sekwencyjne jednym przyciskiem) i włącznik sieciowy. Mamy do dyspozycji cztery wejścia liniowe, a jedno z nich jest przygotowane na XLR-ach. Rozwiązania techniczne wzmacniacza zaskakują nie mniej niż cechy fizyczne tego kolosa. Po odkręceniu górnej ścianki zobaczymy prawdziwe dual-mono ze wspólnym punktem w zasadzie tylko w postaci obudowy potencjometru głośności (oraz mikrokontrolera sterującego wszystkimi funkcjami).
Dwa masywne transformatory toroidalne zaekranowano. Boki obudowy są radiatorami obydwu końcówek, na każdym z nich pracuje aż sześć tranzystorów wyjściowych. Wejścia kluczowane są przekaźnikami.
Dla gniazd XLR przygotowano oddzielny moduł, zadaniem którego jest desymetryzacja sygnału - bo tor sygnału nie jest zbalansowany, nie za takie pieniądze, nawet u Xindaka… Konsekwencją budowy dual-mono jest układ na tylnej ściance, z symetrycznie ustawionymi terminalami głośnikowymi.
Muse 2.0+ XA6950V - odsłuch
Dynamika, rozmach, energia generowana przez ten system będzie ciężka do przelicytowania przez inne urządzenia w podobnych cenach - w tym teście konkurentom było do tego daleko, chociaż Myryadowi z pewnością dalej niż amaszce.
Xindak przy niemal każdym nagraniu, które tylko ma w sobie ziarno emocji, tworzy żywy spektakl. Z łatwością "wybucha", gdy tylko nadarza się okazja, wchodzi na wysokie poziomy głośności i daje z siebie bas znany ze znacznie droższych wzmacniaczy.
W tych dziedzinach Xindak zmiata rywali ze sceny w przenośni i niemal dosłownie. Dla miłośników mocnego grania - gratka i propozycja godna zaprzestania dalszych poszukiwań.
Xindak tworzy ścianę dźwięku, wzmacnia pierwszy plan, powiększa pozorne źródła, co odbywa się kosztem przejrzystości, wbudowania sceny w głąb i precyzji lokalizacji, ale nie można mieć wszystkiego na raz. Xindak proponuje własną, zagęszczoną, zaangażowaną interpretację.
Brzmienie nie jest jednocześnie skażone metalicznością ani na odwrót - zbyt tłuste czy kluchowate. W hardrockowym łomocie Xindak sprawdza się wyśmienicie i w swoim stylu - bez wyostrzania, dobrze trzyma tempo siłą niskich rejestrów.
Na wokalach brzmienie demonstruje lekkie objawy przyciemnienia, męskie głosy są obszerne i mocno osadzone, damskim trochę brakuje lekkości. Wysokie tony - trochę przysłodzone i zaokrąglone na samym skraju, jakby czerpały inspirację z brzmienia lamp.
W ten klimat wchodzi też po części średnica, najmniej bas - owszem, obszerny, pogrubiony, ale też energetyczny i pozostający do dyspozycji w bardzo dużym zakresie głośności. Jaka to musiałaby być lampa, aby mieć takie możliwości w tym zakresie
Odtwarzacz dysponujący dwoma różnymi wyjściami zachęca do eksperymentów. XLR-y, pozbawione lampowego bufora, charakteryzują się brzmieniem zbliżonym do tranzystorowego wyjścia RCA - opisanego powyżej - natomiast lampowa wersja RCA, zgodnie z oczekiwaniami, daje brzmienie bardziej oleiste, nasycone i jednak mniej przejrzyste.
Może to być recepta na zbyt suche lub rozjaśnione kolumny, ale niekoniecznie pomaga w samym związku ze wzmacniaczem Xindaka, który sam ma dostatecznie dużo oleju… w tranzystorach? Symetria stosowana
Gdy gniazda XLR są typowym krajobrazem studia nagraniowego, to w urządzeniach domowych stają się synonimem wysokiej jakości, zaawansowania konstrukcji i źródłem prestiżu.
Tani sprzęt nie jest wyposażony w XLR-y, pojawiają się one z reguły w droższych modelach. Za miłą niespodziankę można więc uznać wyposażenie obydwu testowanych urządzeń Xindaka. Jednak od samych gniazd do zbalansowanych układów wewnętrznych, które są z XLR-ami na ogół kojarzone, droga jest jeszcze daleka.
Tutaj takie "cuda" za niewielkie pieniądze już się nie zdarzają. Nawet w Xindaku - sygnał podróżuje wewnątrz w formie niezbalansowanej. W odtwarzaczu symetryzacja wyjściowego sygnału następuje na ostatnim etapie, a wzmacniacz zaraz po przyjęciu sygnału zamienia go na postać niesymetryczną (jeszcze przed selekcją wejścia).
Czy XLR-y Xindaka to w takim razie tylko pic na wodę, techniczny ozdobnik? Pozostają jeszcze zalety samej transmisji sygnału w postaci zbalansowanej, bardziej odpornej na zakłócenia z zewnątrz. Ma to jednak praktyczne znaczenie we wspomnianych instalacjach profesjonalnych, gdzie występuje bardzo wiele źródeł potencjalnych zakłóceń, a linie przesyłowe bywają znacznie dłuższe.
W przypadku systemu Hi-Fi warto sprawdzić, czy w ogóle słyszymy różnicę. A jeżeli tak, to niekoniecznie musi ona udowodnić wyższość połączenia symetrycznego - układy symetryzująco- desymetryzujące to również kolejne przeszkody na drodze sygnału.