Blacknote DAC 30 - przyłącza i obudowa
Blacknote DAC 30 jest przetwornikiem cyfrowo-analogowym z wieloma wejściami cyfrowymi, a także (w opcji) z wejściem analogowym (nawet dla wzmacniacza gramofonowego!) i wyjściem USB - to zestaw, dzięki któremu możemy cyfryzować swoje winyle, taśmy itp. i przechowywać je na dysku komputera.
Głębokie, dość ciężkie urządzenie ma przednią ściankę o szerokości połowy klasycznego "racka" - tylko 24 cm. Wykonano ją z aluminium, ma charakterystyczne przefrezowania. Pośrodku umieszczono wyświetlacz ciekłokrystaliczny z dwoma linijkami.
Na górnej wyświetla się wybrane wejście, a na dolnej - częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego. Producent donosi, że można także wyświetlić długość słowa (16 lub 24 bity), jednak mnie się to nie udało i nie znalazłem na ten temat dokładniejszych informacji w instrukcji.
Wyświetlacz można wyłączyć. Pozostałe elementy obudowy wykonano z grubych stalowych blach. Urządzenie stoi na czterech aluminiowych nóżkach, pod które należy nakleić, dostarczane w komplecie, miękkie gumowe podkładki.
Niedaleko wyświetlacza umieszczono sześć przycisków. Dwoma zmienimy wejście, kolejnymi dwoma - siłę głosu, jednym - włączamy tryb "mute", a ostatnim - wyłączamy wyświetlacz. Poniżej widać dwa większe przyciski: jeden standby, drugi zamieniający wejście USB na wyjście.
Blacknote DAC 30 może być bowiem wyposażony w moduł przetwornika A/C. Można dzięki temu przegrać na dysk twardy komputera dowolne źródło analogowe, w tym płytę winylową, nawet w postaci 24/192. Cena tej opcji - 2190 zł.
Z tyłu Blacknote DAC 30 widać lepiej, że to zaawansowane funkcjonalnie urządzenie - aż osiem wejść cyfrowych: optyczne TOSLINK, aż cztery elektryczne RCA (niestety, brakuje BNC), elektryczne AES/EBU i dwa USB 3.0.
Wyjścia analogowe są zbalansowane (XLR) i niezbalansowane (RCA). Układ wewnątrz jest w pełni zbalansowany. Wyjścia cyfrowe są dwa - RCA i optyczne. Z boku znajdują są wejścia analogowe do gramofonu i gniazdo sieciowe.
Blacknote DAC 30 - układy audio
Układy wewnątrz podzielono między kilka płytek. Przy tylnej ściance znajdują się przykręcone pionowo płytki z wejściami, a przy przedniej - z przetwornikiem. Pośrodku, poziomo, widać dwie duże płytki - jedna z zasilaczem, a druga z lampowym układem wyjściowym.
Wejścia zajmują dwie płytki. Na mniejszej mamy S/PDIF i AES/EBU, poprzedzone transformatorem dopasowującym. Jest tam kodek Cirrus Logic CS4270 - to ADC i DAC w jednym, układ delta-sigma 24/192 o średniej dynamice 105 dB; w nim sygnał z wejścia analogowego zamieniany jest na cyfrę.
Dalej widać duży układ DSP XMOS - wydaje się, że to w nim zapisano dekodowanie sygnału z wejścia USB. Stąd ekranowanym kabelkiem biegniemy do przedniej płytki.
Tam, na wejściu mamy kolejny transformator dopasowujący. Za nim widać cyfrowy interfejs z pętlą PLL generującą potrzebne przetwornikowi częstotliwości próbkowania. Dalej znajduje się właściwy przetwornik C/A. To układ Asahi Kasei AKM AK4394 - 24/192 o przyzwoitej dynamice 120 dB.
Sygnał jest obrabiany w domenie analogowej, obok "daka" widać jednak kolejny układ, tym razem transmiter cyfrowy, który wysyła sygnał do wyjść cyfrowych. Konwersja I/U przeprowadzana jest w układach scalonych, poczwórnych wzmacniaczach operacyjnych LM837, po jednym na kanał.
Cała płytka jest zmontowana w technice SMD. Analogowy sygnał zostaje wysyłany dalej długimi kablami ekranowanymi, przeznaczonymi pierwotnie do transmisji cyfrowej (Tasker C2015).
Trafia na płytkę z układami wzmacniającymi, filtrującymi i buforującymi - to nie jest zwykły bufor lampowy. Pracują w nim cztery podwójne triody, po dwie na kanał, w układzie różnicowym.
To lampy NOS z czasów CCCP, przeznaczone pierwotnie dla wojska (typu 6H2P). Sprzęgnięte są ze sobą bez pośrednictwa kondensatorów. Te pojawią się na wyjściu - ładne, duże polipropyleny.
Za nimi są jeszcze przekaźniki kluczujące wyjście, a potem gniazda wyjściowe. Nie widzę nigdzie desymetryzatora, więc zakładam, że sygnał dla wyjścia RCA pobierany jest z jednej gałęzi wyjścia zbalansowanego.
Warto dodać, że użyte tu oporniki są najwyższej jakości, podobnie jak mniejsze kondensatory. Na tej samej płytce znajduje się też układ zasilający anody, z sześcioma kondensatorami filtrującymi i stabilizatorami, w których w roli wzorców napięcia występują czerwone diody LED.
Blacknote DAC 30 - zasilanie
Zasilanie jest bardzo rozbudowane. Specjalnie dla układu wyjściowego zastosowano spory transformator z klasycznymi blachami EI. Dla sekcji wejściowej i przetwornika C/A mamy z kolei dwa mniejsze transformatory. Razem daje to trzy osobne układy zasilające z kilkunastoma stabilizatorami napięcia.
Przetwornik wyposażono w pilot zdalnego sterowania - za jego pomocą zmienimy siłę głosu, wejście, wyłączymy wyświetlacz i całe urządzenie.
Brzmienie
Wakacyjna pogoda, piękne, upalne popołudnia, wszystko porusza się jakby wolniej… Zima jest dla mnie dziurą w życiorysie. Ale Blacknote gra wakacyjnie. Połączenie ciepła z klarownością, radości z relaksem jest trudne do osiągnięcia i jeszcze trudniejsze do opisania.
Dlatego musiałem z tym przetwornikiem spędzić znacznie więcej czasu niż z innymi, które chętniej i szybciej odkrywały swoje sekrety. Blacknote jest na ich tle pewną zagadką, której rozwiązanie dla jednych może być objawieniem, ale dla innych - rozczarowaniem.
Blacknote DAC 30 gra dość ciepło, wcale nie podgrzewając środka. Wyeksponowane są raczej skraje, jednocześnie czyste - bas niezmulony, a góra nie jest rozjaśniona. Szlachetność i rozdzielczość są ponadprzeciętne.
Można by pokazywać tego "daka" jako przykład na to, że technika lampowa nie musi być pod tym względem gorsza niż tranzystorowa. Z jednej strony blachy i pogłosy, z drugiej - niskie zejścia, np. instrumentów elektronicznych z płyt Jarre`a i z nowego singla Depeche Mode "Personal Jesus 2011" nie przeszkadzały sobie ani trochę.
Wysoka dynamika, ładna, ale nieprzesadna konturowość sprawiają, że brzmienie jest zarówno efektowne, jak i przyjazne. Dobrze słychać różnicę między nowym remasterem płyty "The Dark Side Of The Moon" Floydów i jej wersją z 2009 roku - nowa jest głębsza, szlachetniejsza, lepiej różnicowana.
To dość niespotykane połączenie - precyzji skrajów pasma i łagodności. Płaci się za to jednak pewną cenę - uspokojeniem przekazu, mniejszą trójwymiarowością brył instrumentów. Wszystko gra w ciepły, przyjemny sposób, ale na dość podobnym poziomie emocjonalnym. Nie ma wyraźnego różnicowania głębi sceny, nie ma imponujących skoków dynamiki.
Być może jednak dodatkowym plusem będzie jakość dźwięku z wejścia USB. Pozwala ono na bardzo szybki strumień danych, obsługujących pliki do 24 bitów i 192 kHz. I ma bardzo dobry sterownik.
Dźwięk z tego wejścia jest bardziej skupiony i pełniejszy. Gorzej kontrolowany jest bas, a pierwszy plan jest trochę bliżej słuchającego. Generalnie, charakter dźwięku nie zmienia się specjalnie.
Pliki wysokiej rozdzielczości grają lepiej niż CD - są jeszcze bardziej płynne i precyzyjne. Przed nimi znajduje się też coś w rodzaju "szklanej ściany", ale słucha się ich ze spokojem.
Wojciech Pacuła