NuPrime Alita - obudowa
Obudowa przetwornika NuPrime Alita jest kompaktowa, ale solidna, w całości metalowa. Grafitowy kolor prezentuje się elegancko i dyskretnie. Po włączeniu zasilania ujawni się charakterystyczny dla NuPrime "dziurkowany" wyświetlacz.
W przedniej ściance nawiercono wiele maleńkich otworów, które są podświetlane od tyłu; możliwości utworzonej w ten sposób czteroznakowej matrycy są wprawdzie ograniczone, ale wystarczą, aby czytelnie - i efektownie - zaprezentować np. wybrane wejście czy częstotliwość próbkowania.
Źródła wybieramy lewym pokrętłem, prawe służy do regulacji głośności zarówno dla wyjść słuchawkowych (są dwa - 6,3 mm oraz zbalansowane 4,4-mm), jak i liniowych. Obsługa jest bardzo prosta, sprowadza się do podstawowych czynności, bez wikłania się w jakiekolwiek menu.
NuPrime Alita - złącza
Tylna ścianka została podzielona na sekcje wejściową i wyjściową. Podłączymy aż sześć źródeł, w tym jedno analogowe (RCA) i zaznaczmy od razu, że sygnał stąd nie będzie na żadnym etapie przetwarzany na postać cyfrową.
Pięć gniazd cyfrowych obejmuje typową (dzisiaj) "trójkę" - USB, współosiowe oraz Toslink, a także niekonwencjonalną dwójkę z bazującym na złączu HDMI standardem audio I2S oraz złączem USB (typ USB-A).
To ostatnie to tylko gniazdo rozszerzeń, które stanie się kolejnym wejściem po dokupieniu dodatkowego, zewnętrznego modułu. NuPrime proponuje dwa takie - obsługujące system Bluetooth lub Wi-Fi, za ich pomocą uruchomimy więc strumieniowanie bezprzewodowe.
Mamy tu dwa wyjścia analogowe, jedno RCA i jedno XLR, obydwa z regulacją głośności. Jest też wyjście cyfrowe (optyczne) i złącze wyzwalacza. Taki zestaw gniazd daje pełną elastyczność zarówno w tradycyjnym wykorzystaniu przetwornika, jak i przy tworzeniu niekonwencjonalnego systemu audio wyłącznie z końcówką mocy (bez przedwzmacniacza czy też wzmacniacza zintegrowanego).
Wszystkie źródła cyfrowe (w tym odtwarzacz CD) można podłączyć do cyfrowych wejść, a jedno wejście analogowe zarezerwować np. dla gramofonu, ale koniecznie z zewnętrznym (lub wbudowanym w gramofon) przedwzmacniaczem korekcyjnym.
NuPrime Alita - układ elektroniczny
NuPrime, podobnie jak większość producentów, korzysta z dostępnych scalaków DAC. Interesują go jednak tylko układy nowoczesne, które swoimi funkcjami, a zwłaszcza parametrami, wspinają się na szczyty. Tak jest i tym razem.
Układ AKM AK4493 to bezpośredni następca znanego i cenionego AK4490 (pojawi się w Vincencie DAC-7). Alita jest jednym z pierwszych urządzeń, jakie znamy, wyposażonych w AK4493.
Zastosowano jeden układ tego typu (stereofoniczny), ale ma on wyjścia zbalansowane, pozwalając zbudować symetryczny tor analogowy. AK4493 konwertuje sygnały PCM 32 bit/768 kHz oraz imponujące DSD512. Możliwości wejść skonfigurowano nietypowo.
USB, z którym wiążemy największe nadzieje, przyjmuje "tylko" PCM 32/384 i DSD256, ale sygnał PCM 32/768 można podać złączem I2S. Takie parametry będzie też można utrzymać, co jest jeszcze bardziej unikalne, za pomocą gniazda współosiowego S/PDIF. Żadne z wejść nie poradzi sobie natomiast z DSD512, ale wszystkie (oprócz optycznego) przyjmą DSD256.
Niezwykłym fragmentem NuPrime Alita jest wspomniany już regulator głośności. Zamiast łatwo dostępnych układów scalonych zaprojektowano od podstaw system złożony z uniwersalnych procesorów FPGA; nie znajdują się one jednak w ścieżce sygnałowej (która jest w pełni analogowa), ich rola sprowadza się tylko do załączania tradycyjnych tłumików rezystorowych, przy czym każdemu ustawieniu głośności przyporządkowano tylko jeden rezystor (elementy nie są łączone "kombinacyjnie").
Na płytce drukowanej jest typowy, scalony tłumik, swoją drogą bardzo dobry układ NJR MUSES 72320 (dwukanałowy), zainstalowany tuż przed sekcją analogowych wyjść. Może obsługuje wyjście słuchawkowe albo pełni jakąś pomocniczą rolę... Analogowa regulacja głośności to założenie bardzo ambitne, bo przecież można sprawę załatwić algorytmami wbudowanymi w nowoczesne kości przetworników C/A.
W tym przypadku chodzi jeszcze o coś więcej - rozwiązanie wpisuje się w koncepcję przedwzmacniacza, który oprócz wejść cyfrowych obsługuje też jedno analogowe. Nie trzeba konwertować sygnału analogowego na cyfrowy (i później z powrotem na analogowy) ani godzić się na ograniczenia (choć obecnie już coraz mniejsze), jakie niesie za sobą regulacja cyfrowa.
Przetwornik NuPrime Alita można traktować jak rasowy przedwzmacniacz analogowy i rasowy przetwornik DAC w jednym. W tej sytuacji bardzo pożyteczne jest zdalne sterowanie, do którego nie zniechęci nas nędzna postura plastikowego pilota.
NuPrime Alita - odsłuch
Typ zastosowanej "kości" przetwornika cyfrowo-analogowego nie zawsze wyraźnie determinuje brzmienie całego urządzenia, nieuchronnie ma na nie wpływ, ale nie jest przecież jedynym czynnikiem, a udziały poszczególnych układów i rozwiązań mogą być różne. W tym przypadku można jednak uznać, że sam układ konwertujący ma znaczenie decydujące. Nowoczesny DAC - nowoczesne brzmienie.
NuPrime Alita gra precyzyjnie, przejrzyście, dynamicznie. Producent chwali się rekordowymi parametrami sekcji cyfrowej - i potwierdza to dźwięk o nadzwyczajnej rozdzielczości. A oznacza ona nie tylko szczegółowość, lecz również idealny porządek, proporcjonalność, czytelność każdego materiału - oczywiście zgodnie z naturą i techniką samego nagrania.
Tym bardziej że zapewniona jest również niemal stuprocentowa neutralność; dodałem "niemal" nie dlatego, że zdołałem usłyszeć jakieś niedoskonałości, ale zakładając, że ideał nie jest osiągalny... Tak czy inaczej to przetwornik, który dostarcza maksimum informacji przy minimum błędów.
Taka perspektywa nie zawsze łączy się z łatwą muzykalnością, Alita nie retuszuje i nie zaokrągla, problemy nagrania pokaże takimi, jakimi są, wcale ich nie wyostrzając, chociaż można mieć takie wrażenie, gdy porówna się ją z urządzeniami grającymi ciepło i miękko.
Nie trzeba jednak celować tylko w audiofilskie rejestracje; nawet "średnio" nagrane płyty dadzą dużo frajdy, transparentność zrobi wrażenie już w pierwszym kontakcie i nie stanie się męcząca w dłuższym odsłuchu - NuPrime Alita ma w sobie dość delikatności i umiejętności niuansowania, nie napada na nas z nazbyt technicznym przekazem, chociaż część słuchaczy taki chłodny, mało namiętny styl brzmienia może kojarzyć z cyfrowością i przeciwstawiać mu emocje analogu.
Z Ality będziemy bez wysiłku i oporu chłonąć najdrobniejsze detale. Muzyka będzie często błyszczeć, ale nie atakować szpilkami – to dźwięk elegancko rozprowadzony, swobodny, wypełniający przestrzeń.
Prymat dokładności narzuca określony charakter niskich częstotliwości - te są trochę utwardzone, konturowe, jednocześnie mają dużą energię, potrafią "kopnąć" wyższym basem, świetnie trzymają rytm, a unikają rozlewania.
Konkurencyjne przetworniki grają bardziej soczyście, pełniej i masywniej, ale nie dotrzymują Alicie kroku ani w czytelnym ukazywaniu złożonych faktur, ani w wigorze i zadziorności. Średnica jest chłodna, a mimo to potrafi zachwycić, współtworząc przestrzeń obszerną i klarowną.
Wysokie tony to kombinacja ofensywności i finezji, siły i lekkości. Mocnym blachom towarzyszą najdrobniejsze smaczki, gwałtownym uderzeniom - długie, ulotne wybrzmienia.
Takie bogactwo może absorbować naszą uwagę ponad miarę znaczenia tych informacji dla samych muzycznych emocji, zmierzając w kierunku profesjonalnego monitorowania, jednak ogólne wrażenie spójności i wiarygodności przekazu jest niezachwiane - od razu jesteśmy przekonani, że słyszymy więcej i lepiej.
Wejście analogowe, pełniące w takim urządzeniu rolę drugorzędną, w razie potrzeby też zapewni wysoką jakość – chociaż już bez tak wyżyłowanej precyzji, to z przyjemną dawką ciepła, wygładzeniem i wyczyszczeniem z niektórych brudów, co dobrze pasuje do potencjalnego zastosowania tej sekcji, a więc... podłączenia gramofonu (potrzebny będzie jeszcze phono-stage w nim samym albo jako oddzielne urządzenie). Alita może być więc wykorzystywana bez zastrzeżeń jako klasyczny przedwzmacniacz analogowy, wejście RCA jest jak najbardziej "na serio”.
Już blisko do Megaherca
To, że w technice cyfrowej ważne są parametry, jest dla wszystkich oczywiste. Rewolucja z plikami wysokiej rozdzielczości to od lat najlepsza okazja, aby nawet audiofila skupionego dotąd na subiektywnej ocenie brzmienia, skutecznie przyciągnąć i wciągnąć w porównania i pochopne oceny.
Kiedyś przejmowaliśmy się watami, decybelami i kilohercami, które faktycznie mówiły wiele o jakości (chociaż nigdy nie wszystko) i zostały jakiś czas temu "wyśmiane" przez frakcję złotouchych polegających wyłącznie na odsłuchach.
Teraz jednak wielu z nich (i wielu z nas) bije pokłony rozdzielczości i częstotliwości próbkowania, które jakość dźwięku determinują w jeszcze mniejszym stopniu, zwłaszcza po przekroczeniu pewnych granic.
192 kHz to już norma, a może już nawet wstyd, 384 kHz też nie jest już szczytem marzeń. Czy warto licytować wyżej? Minęło już dostatecznie dużo czasu, by mogły pojawić się nagrania w najwyższej "jakości", jednak w popularnych serwisach internetowych wciąż dominują materiały 24-bitowe, których częstotliwość próbkowania waha się pomiędzy 44,1 a 192 kHz. Podobnie jest z formatem DSD (dominują DSD64 i DSD128).
Podnoszony jest argument o możliwości upsamplowania (gdy sprzęt na to pozwala) sygnału do wyższych parametrów, co ma jednak nie tylko zalety, ale i wady - to konieczność głębokiej ingerencji w sygnał i obniżenia rozpiętości dynamicznej wraz ze wzrostem częstotliwości próbkowania.