Wychodząc naprzeciw popularności sprzętu przenośnego, zaprojektowano gamę modeli dousznych, na ulicę można także swobodnie zabrać nieco większe słuchaweczki iGrado, które otwierają interesującą nas i bodaj najważniejszą w całym katalogu serię Prestige.
To właśnie tu znajduje się jedna z największych słuchawkowych legend tej marki - produkowany od bodajże 20 lat Grado SR60. Najdroższym i najlepszym ze wszystkich Prestige’ów jest jednak testowany Grado SR325, powyżej niego rozciąga się już sfera hi-endowych modeli Reference, Statement oraz Professional.
Pudełko wykonane z cieniusieńkiej tektury z plastikowymi "okienkami", wydaje się na tle wysublimowanych pomysłów konkurencji niemal opakowaniem zastępczym. W starannie wyciętych przestrzeniach gąbki ułożono słuchawki z kablem oraz jedną białą kartkę formatu A4.
Odczytamy z niej absolutnie podstawowe informacje o zakresie gwarancji i krótkie ostrzeżenie, by nie szarżować z poziomem głośności, gdyż może się to negatywnie odbić na naszym zdrowiu.
Grado SR325 - wykonanie
Grado SR325 mają metalowe, solidne korpusy muszli, wykończone techniczną siatką (konstrukcja otwarta). Muszle wykończono gąbką przylegającą bezpośrednio do ucha. Pałąk ma tradycyjną, płaską formę, został obszyty miękką skórą, za pomocą metalowego pręta wsuniętego w plastikowe gniazdo regulujemy odległość pałąka od muszli, możemy także swobodnie obracać całą konstrukcją.
Z każdej muszli wyprowadzono pojedyncze, dość grube kable, które łączą się pod szyją w kostce, skąd jeszcze grubszy kabel, o długości niecałych 2 metrów, biegnie do wtyku o średnicy 6,3 mm.
Grado SR325 - dodatkowe wyposażenie
W komplecie nie ma żadnych przejściówek, adapterów, dodatków, o pilotach nie wspominając, mimo to Grado SR325 mają impedancję 32 omów, co otwiera "przenośne perspektywy", a w ofercie firmy (w dziale akcesoria) można znaleźć specjalną przejściówkę ze standardu 6,3 mm na 3,5 mm, wykonaną z tą samą militarną wręcz solidnością.
Grado obiecuje nawet, że kabel użyty do produkcji przejściówki jest ten sam, więc straty brzmieniowe wynikające z jej użycia są niezauważalne.
Grado SR325 - ergonomia
Słuchawki Grado SR325 obejmują głowę i same uszy "po męsku" (czytaj ciasno). Na wspomnianej kartce znalazłem krótką instrukcję o dodatkowej "regulacji" pałąka - ma on w sobie usztywniającą blachę, więc trzeba chwycić oburącz za muszle i… rozgiąć słuchawki na zewnątrz, uważając oczywiście, by nie przesadzić - to sposób stary, ale wciąż skuteczny i rekomendowany przez producenta.
Odsłuch
Dwa modele słuchawek otwartych w tym teście, Ultrasone PRO 2900 oraz właśnie Grado SR325, pokazują, że podobnie jak choćby we wzmacniaczach lampowych i tranzystorowych, nie oznacza to sztywnego przyporządkowania cech brzmieniowych.
Grado SR325 oferują potęgę brzmienia i bas, jaki kojarzy się ze słuchawkami zamkniętymi. Gdy już tylko popłynęły pierwsze dźwięki, przestałem zwracać uwagę na uchybienia w zakresie komfortu noszenia.
Dźwięk Grado SR325 wyśmienicie łączy żywość z precyzją, nie jest uczesany i uspokojony, ale nigdzie i nigdy nie traci kontroli. Rozciągnięcie basu roztacza widok na pełne spektrum nagrania.
Cechą całego brzmienia jest dobre wyrównanie, a przede wszystkim skupienie, które z kolei często przekłada się na dynamikę - nie mechaniczną, ale energetyczną.
Grado świetnie różnicuje barwy, oczywiście najefektowniej nasycając środek pasma. Tutaj Grado SR325 pozwalają sobie na więcej swobody; wysokie tony są z kolei bardzo gładkie, wręcz aksamitne, nie sypią iskrami, ale też niczego nie gubią.
Do Grado SR325 wracałem często, aby posłuchać na nich mojej ulubionej muzyki. Nie odkrywają one nowych "warstw" i detali, ale świetnie oddają emocje i kwintesencję.